20. Cisza przed burzą
Mikołaj
Wczoraj nieco przesadziliśmy z whisky. Dlatego całe szczęście, że graty z mieszkania Pawła wynieśliśmy, zanim postanowiliśmy po raz ostatni (w tym mieszkaniu) się schlać. Wiedziałem, że dla mojego przyjaciela kończy się jakiś etap, dlatego, gdy postawił na stole butelkę dwudziestopięcioletniego Macallana, nie protestowałem.
Prawda była taka, że ja chyba też tego potrzebowałem. Sytuacja z Lilką mnie dobijała. Niby się nie rozstaliśmy, ale trwaliśmy w pierdolonym zawieszeniu. Starałem się myśleć logicznie, ale gdy na tapet były brane tematy dotyczące Rudej, dostawałem zaćmy. Nie obchodziło mnie nic poza tym, żeby było między nami dobrze, nieważne jakim kosztem.
Jednak tym razem Lilianna zażądała przestrzeni. Wiedziałem, że muszę to uszanować, ale nie miałem pojęcia, że trzymanie się od niej z daleka będzie dla mnie tak trudne. Wczoraj musiałem oddać telefon Pawłowi, żeby uniknąć całkowitej kompromitacji i nie napisać do niej po pijaku. Dopiero teraz docierała do mnie potęga uczuć, jakimi darzyłem tę dziewczynę. Kompletnie zawróciła mi w głowie i owinęła sobie wokół palca.
Przetarłem dłonią po jeszcze zaspanej i zmęczonej nocną popijawą twarzy. Na szczęście pamiętam jak wróciłem do domu i że kiedy dotarłem do łóżka było po drugiej. Matka chyba wzięła sobie za punkt honoru, że zatrzyma mnie w firmie za wszelką cenę, bo przerzuciła na mnie wszystkie swoje dzisiejsze spotkania. Sama pojechała do Gdyni, przygotowywać się do kilku prelekcji, jakie miała wygłosić na konferencji. Między innymi na temat nowoczesnych technik walki z nowotworami u dzieci.
Zwlokłem się z łóżka i poczłapałem do łazienki. Po drodze opróżniłem butelkę wody, którą tym razem przyniosłem sobie sam. Ledwo odkręciłem wodę pod prysznicem, kiedy przez szum deszczownicy zaczął przebijać się dźwięk pukania do drzwi.
Kurwa, nawet w łazience, człowiek nie może choć przez chwilę pobyć sam ze sobą...
-Mikołaj — usłyszałem głos Ginger — masz gościa.
Już? Co prawda, pierwsze spotkanie miałem umówione w domu, ale dopiero za godzinę. Rozumiem, punktualność, ale to już chyba lekka przesada.
-Powiedz im, że zaraz zejdę i bądź tak miła i zaproponuj Panom kawę — To by było na tyle z mojego relaksującego prysznica.
-Ale to jakaś dziewczyna — odparła zdezorientowana.
-Dziewczyna? Lilka? - zapytałem z nadzieją.
-Gdyby to była Lilka, to bym Ci powiedziała, że przyszła ruda wywłoka. Choć pewnie bym nie musiała, bo sama by Ci się wpakowała do łazienki.
-Ginger, nie przeginaj -warknąłem ostrzegawczo.
-Nie przeginam. Ładna ta laska, mógłbyś się zastanowić nad wymianą — prychnęła.
-Aurora! Stąpasz po cienkim lodzie. Zaproponuj jej coś do picia i powiedz, że zejdę za dziesięć minut.
Ogarnąłem się naprędce i chwilę później pojawiłem się w salonie, stając jak wryty.
- No Ciebie się tu nie spodziewałem — odparłem gorzko na powitanie.
Wiedziałem, że muszę mieć się na baczności, ponieważ stojąca przede mną kobieta była zdolna do wszystkiego.
-Też się cieszę, że Cię widzę — uśmiechnęła się blado — Tak nagle przestałeś się odzywać. Przez chwilę miałam nadzieję, że między nami będzie coś więcej.
Kiedy dziewczyna podeszła bliżej chcąc mnie przytulić, zrobiłem dwa kroki wstecz, dając jej jednoznacznie do zrozumienia, że sobie tego nie życzę.
Usłyszałem za swoimi plecami charakterystyczne dla Aurory parsknięcie i dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Brytyjka wyszła, zostawiając mnie samego z problemem.
Zajebiście... To będzie chujowy poniedziałek.
Nikodem
Od rana siedziałem z Maksem w warsztacie. On grzebał przy motocyklach, a ja pierdoliłem o głupotach, przyglądając się z zaciekawieniem temu, co robi mój kumpel.
Maks chciał, żebym sam spróbował powymieniać łańcuchy, ale wolałem się do nich nie dotykać, zważywszy na to, że źle założone lub napięte mogły nieść za sobą poważne skutki, nawet śmiertelne.
Obok motocykli stał Aston, którego zabrałem z ASO, bo spieprzyli robotę. Na szczęście mój mechanik czynił cuda i po trzech dniach wskrzesił auto, które ja spisałem już na straty. Jednak z racji tego, że miłość do R8 kwitła, to nie śpieszyło mi się do tego, by go stąd zabierać.
–Zupełnie nie rozumiem, po co Ci ta Cupra – mruknąłem obchodząc Formentora dookoła.– Przecież mogłem zostawić Ci Astona w ramach premii.
– Stary, kiedy wyjeżdżałem nią z salonu Seata myślałem, że serce wyskoczy mi z klaty z radości. To moje pierwsze auto, które kosztowało więcej niż 5 tysięcy.
– No dobra, ale dlaczego Cupra – Nadal nie rozumiałem, dlaczego zdecydował się na coś tak pospolitego.
– Potrzebuję większego pewnego auta, a nie zabawki za bambiliony, która będzie co chwilę kończyć w warsztatach u kumpli. Rzuć mi płaską dwunastkę.
Chwyciłem za klucz i podałem zgodnie z prośbą.
– Kurwa, stary, czy to jest płaskie? – westchnął i podszedł do szafy z narzędziami – jaki tu jest numerek – pomachał mi kluczem przed oczami.
– Szesnaście – odparłem zgodnie z prawdą.
– A ja chciałem jaki – zaśmiał się odpalając papierosa.
– No dwunastkę – zawstydziłem się.
– Oj Nikoś, Nikoś. Właściwie to, czemu siedzisz tu ze mną, a nie ze świeżo upieczoną narzeczoną? – zaciągnął się szlugiem i spojrzał na mnie wyczekująco.
–Nie wiem – wzruszyłem ramionami – odkąd Aurora przyleciała do Polski, zachowuje się jak nie ona. Jest ciągle naburmuszona, przypierdala się o wszystko, a jak widzi Lilkę to dostaje piany. Na nic tłumaczenia, że łączy nas tylko przyjaźń.
– Wiesz, trochę się jej nie dziwię. Lilka jest damską wersją kumpla 10/10, o którego masz się nie martwić.
– To prawda – odparłem.
– To dziwne, że Mikołaj nie jest o Ciebie zazdrosny. Swoją drogą, myślisz, że Lilka mi kiedyś wybaczy? Czy już zawsze będzie między nami niezręcznie?
– Mordko – uśmiechnąłem się lekko – zniknąłem z jej życia na pięć lat i mi wybaczyła. Myślę, że bardziej niż na Ciebie to była wtedy wkurwiona na całą sytuację. Szkoda, że mój brat kretyn nie dał Wam porozmawiać na spokojnie. Czemu miałby być zazdrosny, przecież dla mnie Lilka jest jak siostra.
–Nikoś, to nie brzmi najlepiej, biorąc pod uwagę, że z nią spałeś – parsknął śmiechem.
– Co?! Skąd wiesz?! – Spiąłem się cały, bo nigdy wcześniej mu o tym nie wspominałem. Czyżby Lilka mu powiedziała?
– Serio kurwa?! Bzyknąłeś dupę brata?! Stary, żartowałem, myślałem, że powiesz, że wy nigdy nic. Teraz to musisz mi o tym opowiedzieć – klepnął mnie po plecach i wrócił do grzebania przy silniku.
– Słuchaj – Wyciągnąłem papierosa z paczki leżącej obok i obróciłem go kilka razy w palcach – Po pierwsze, to nigdy nie tknąłbym zajętej kobiety – Odpaliłem szluga i zaciągnąłem się nim głęboko. – Po drugie, Lilka nigdy nie była dziewczyną, z którą się tylko przespałem. Ona to ta pierwsza. – Maks podniósł głowę na tyle gwałtownie by przydzwonić nią w kierownicę.
– Kurwa, mój łeb – syknął – chcesz mi powiedzieć, że Panna Brynicka cię rozprawiczyła?
– To nie tak – westchnąłem – kiedyś po jednej z imprez, kiedy Lilka bała się wrócić do domu wstawiona, wyznała mi, że nadal jest dziewicą.
Kochałem Lils od zawsze, dlatego wtedy pocałowałem ją i tak jakoś poszło.
– Mikołaj wie?
– Myślisz, że wtedy siedziałbym tu z Tobą i tak swobodnie mówił? W najlepszym wypadku karmiłbyś mnie przez słomkę, a w najgorszym nosił kwiatki na cmentarz – parsknąłem śmiechem.
– A Aurora? – skrzywiłem się, co nie umknęło uwadze Maksa – Chryste stary, jaka siła zmusiła Cię do tego, by wyznać swojej narzeczonej, że przestałeś być prawiczkiem dzięki dziewczynie, z którą spędzasz dziewięćdziesiąt procent czasu.
– Ta siła nazywa się przypadek – burknąłem niemalże szeptem.
– Czekaj, co? Jak przypadkiem można powiedzieć dziewczynie, że przeżyłeś swój pierwszy raz z przyjaciółką, która w dodatku wygląda jak Aurora?!
– No i tu jest właśnie pies pogrzebany. Stary widziałeś obie, one są jak klony. Na początku związku z Aurorą, cały czas pilnowałem się, żeby nie powiedzieć do niej Lilianna, no i raz nie zdążyłem się powstrzymać. I powiedziałem do niej Lilka.
–Nikoś, coś kręcisz. Raz powiedziałeś do dziewczyny imieniem pierwszej miłości i musiałeś wyśpiewać jej wszystko? Nie kupuję tego – popatrzył na mnie spod byka. Maks nie był głupi, wiedział, że staram się ominąć prawdę szerokim łukiem. Chociaż w gruncie rzeczy to nie trzeba być nie wiadomo jak światłym, żeby zrozumieć, że nie chcę się przyznać do popełnionej głupoty.
– Tylko się nie śmiej – westchnąłem z rezygnacją w głosie.
– Oho, to ja już się domyślam co to był za jeden raz, kiedy pomyliłeś rudzielce. – Miałem wrażenie, że twarz pali mnie żywym ogniem. Prawda nie chciała przejść mi przez gardło.
– Podczas pierwszego seksu z Aurorą nazwałem ją imieniem Lilki. – wyrzuciłem z siebie te słowa z prędkością karabinu maszynowego.
Nie jestem zaskoczony reakcją Maksa na moje wyznanie. Mężczyzna wybuchł śmiechem tak donośnym, że dźwięk odbijał się od ścian i mojej zażenowanej duszy.
-Stary! Prosiłem cię — jęknąłem niezadowolony.
- Jakim chujem?! - Wybełkotał pomiędzy salwami śmiechu.
-Ale co? -Zapytałem zdezorientowany.
- Jakim chujem Aurora skończyła jako twoja narzeczona.
-Wyjaśniłem Aurorze, że nie mam kontaktu z Lilką i że kiedyś była dla mnie bardzo ważna. Powiedziałem jej, że są do siebie trochę podobne i że, pomiędzy nimi nie było nikogo istotnego w moim życiu. Aurora namawiała mnie do odnowienia kontaktu z Lilką, bo widziała, że brakuje mi przyjaciółki, a jednocześnie, kiedy zjawiła się w Polsce, odjebało jej totalnie.
-A później przyleciała i ogarnęła, co zrobiła. Nikoś, trochę podobne? One są jak dwie krople wody. Sorry, ale dla mnie to wygląda, jakbyś sobie substytut Lilki znalazł. Przecież to gołym okiem widać, że nigdy się z niej nie wyleczyłeś.
Zacząłem się zastanawiać nad słowami Maksa. Kochałem Aurorę bez dwóch zdań i nie było tu miejsca na żadne dywagacje. Nikt nie był ważniejszy niż ona, nawet Lilka. Kiedyś było inaczej, nie potrafiłem o niej nie myśleć. Każdego pierdolonego dnia byłem wściekły na nią, na Mikołaja, na wszechświat, że tak potężnie ze mnie zadrwili, jednocześnie tęskniąc jak diabli. Kiedy poznałem swoją narzeczoną, zrozumiałem, że na pewne rzeczy nie mamy wpływu.
- Stary, Aurora to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Nic nie poradzę, że mam słabość do rudych dziewczyn. Poza tym nie przesadzaj, nie są do siebie aż tak podobne. Lilka jest szczęśliwa z Mikołajem, a ja z Auri. Przyjaźnimy się i tak zostanie, bez względu na wszystko. Muszę tylko sprawić, żeby się dogadały, bo wykończą zarówno mnie, jak i Mikołaja — Wciągnąłem z paczki kolejnego papierosa i odpaliłem go, zaciągając się dymem.
- Okej, powiedzmy, że CI wierzę. Zrobię Ci najlepszy kawalerski. Dowiesz się o nim z opowiadań. Mam tylko nadzieję, że do tego czasu Lilka cię nie zabije za to, że wyniki wydolnościowe ci spadły od palenia papierosów. Nie, żebym ci bronił, ale obawiam się, że jeśli Brynicka się dowie, to będziesz popierdalał na bieżni tak długo, aż nie powiększysz objętości płuc do stu dwudziestu procent — Roześmiałem się szczerze, jednak mina mi zrzedła, kiedy mój telefon zaczął wibrować, a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie moje i Lils.
- Kurwa stary — parsknąłem śmiechem — Ona mi chyba wszyła jakiś podsłuch, gdy spałem — Przesunąłem palcem po ekranie telefonu i radośnie powitałem przyjaciółkę. Jednak kiedy usłyszałem jej przerażony głos, zrozumiałem, że to nie będzie miła pogawędka.
Z każdym słowem wypowiedzianym przez Lilkę ogarniało mnie coraz większe przerażenie wymieszane ze zdenerwowaniem. Byłem wkurwiony: na jej głupotę, na to, że nie ma z nią mojego brata, na siebie, że po sobotniej awanturze nawet nie sprawdziłem co u niej słychać. Najbardziej jednak na jej ojca, który powinien ją bronić przed zwyrolami, a nie być jednym z nich.
Maks wcześniej nie miał pojęcia, o sytuacji rodzinnej Lilki, nic dziwnego, to nie było coś, czym Lils chwaliła się na lewo i prawo. Jednak kiedy usłyszał, że musimy jechać pomóc Lilce, o nic nie pytał, wyprowadził z garażu formentora i zgodnie ze wskazówkami nawigacji ruszył w stronę oporowa. Nakreśliłem mu pokrótce sytuację i ostrzegłem przed tym, co możemy zastać na miejscu. Kiedy mężczyzna usłyszał, że dziewczyna może być w niebezpieczeństwie, przycisnął gaz do dechy, a Cupra momentalnie wyrwała do przodu. W trakcie drogi próbowałem dodzwonić się do Mikołaja, jednak na marne, ten idiota był nieosiągalny akurat, wtedy gdy Lilianna potrzebowała go najbardziej.
Kiedy dotarliśmy na miejsce, nikogo poza Lilką nie było w domu. Widziałem mustanga i miałem świadomość, że jeśli Lilka go zobaczy w takim stanie, to pęknie jej serce, tak jak stało się z moim, gdy zobaczyłem ją: przestraszoną, pobitą i zapłakaną. Miałem ochotę znaleźć tego skurwiela i zajebać go gołymi rękoma. Tuliłem dziewczynę mojego brata i mimo iż czułem, że to absolutnie nie w porządku wobec nas wszystkich, to i tak nie miałem najmniejszej ochoty wypuścić jej z ramion.
Zaczęło do mnie docierać, jak bardzo rozmijałem się z prawdą. Wśród myśli o tym, że Lilkę powinien jak najszybciej zobaczyć lekarz, a mój brat powinien być tu z nią zamiast mnie, pojawiła się ta jedna cicha, choć natrętna: czy to możliwe, abym nadal ją kochał? Przecież nie dlatego wróciłem z Anglii...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro