7 {W nocy, po nocy..}
Coś wali w moje okno. Wybudza mnie ze snu tak bardzo, że aż podskakuję na łóżku i odruchowo łapię się za brzuch. Christopher tylko przewraca się na drugą stronę.
– Fran! Francesca! – słyszę za oknem.
Jestem już gotowa obudzić go, żeby sprawdzić kto to, ale wtedy słyszę..
– Nie chcesz, żeby twoi rodzice się obudzili, bo oboje będziemy mieli kłopoty!
To już nie czas gdy mieszkam z rodzicami, ale wiem, kto zawsze tak mnie wolał gdy nie chciałam wymknąć się z domu.
Sprawdzam czy Christopher śpi, a gdy widzę, że tak wymykam się z łóżka. Zakładam mój najbardziej puchaty szlafrok i kapciuszki i wychodzę do tego wariata.
– Co tu robisz?
– Przyszedłem pogadać – chwieje się na nogach.
– Jesteś pijany?
– Nie – oczywiście, że jest.
Siada na idealnie przystrzyżonym trawniku, który jest od wyglądania, a nie siadania.
– Wstawaj, Chris się wkurzy, gdy cię tu zobaczy.
Więc się kładzie i zaczyna robić anioły na trawie z rolki.
– Chodź, Fran, połóż się ze mną.
– Mam zadzwonić po jednego z chłopaków, żeby cię odebrali?
– Co, nie możesz spędzić ze mną trochę czasu gdy twój chłoptaś jest w mieście?
– Jest środek nocy, Luke – przypominam.
– Nie przeszkadza nam to gdy go nie ma – czy to brzmi dwuznacznie? – Posadź tu swój tyłek, opowiem ci o randce, na której byłem.
– Byłeś na randce?
– No, czy nie to właśnie powiedziałem? – podnosi się do pozycji siedzącej – Siadaj.
– I tak się na niej schlałeś?
– Żeby było fair ona też piła – dzieli się ze mną niepotrzebnymi informacjami.
– Ile miała lat?
– Czy to ma znaczenie? To, że Christopher jest starszy..
– Zachowujesz się niedorzecznie – oznajmiam i siadam naprzeciwko niego.
– Była młodsza, nie wyszła dopiero z liceum, ale tytułu przy nazwisku też nie ma.
– I dlatego się upiliście? Co tu robisz, skoro upiliście się razem?
– To fajna dziewczyna, więc odprowadziłem ją do domu.
– Znam ją?
– Pewnie tak – wzrusza ramionami, jakby to nie miało znaczenia – W każdym razie, to była jedna z najbardziej udanych randek na jakich byłem..
– Okej, to mogło zaczekać do rana.
– Gdy on tu jest jesteś zołzą.
– A ty nią jesteś po alkoholu – odwzajemniam się, jak dziecko.
Wyrywa trochę trawy i rzuca nią we mnie.
– Przestań! Zrobisz gołe placki! To była droga trawa!
Więc wyrywa jej więcej.
– Nie bądź taka sztywna, no już.
– Łatwo powiedzieć, ja nie mogę się upić.
– Dawno się nie całowałem, a ty?
– Mam faceta w łóżku, więc..
– Jak to jest całować te samą osobę od tylu lat?
– Nie lubię, gdy jesteś pijany, bo chcesz rozmawiać na poważne tematy.
– Wolisz mnie żartobliwego i niepoważnego?
– Nie lubię niewygodnych pytań — rzucam w niego trawą, którą on rzucił we mnie.
– Co w tym jest niewygodnego?
– No bo nie zastanawiam się nad tym.. – dłubię palcem w trawie, nie widząc, gdzie patrzeć.
– Chyba wiesz, co czujesz, gdy całujesz faceta, z którym zaszłaś w ciąże.
– Jest miło – to wszystko, co potrafię z siebie wyrzucić.
– Miło? – jego ton jest dziwny, nie potrafię go rozszyfrować.
— To, że nie potrafię o tym mówić, nie znaczy, że nie jest mi dobrze, gdy to się dzieje!
– Ok – odpowiada jednosylabowo – Nie denerwuj się.
– To mnie nie denerwuj – kładę dłoń na brzuchu, chcąc uspokoić siebie i dzieciaczka.
– Śpi? – przysuwa się do mnie i kładzie dłoń obok mojej dłoni.
– Chyba tak.
Zabiera dłoń i przykłada ucho do mojego brzucha, jakby nie wiem, co chciał tam usłyszeć.
– Dlaczego się upiłeś, skoro dziewczyna była fajna?
Chciałabym się powstrzymać i nie włożyć palców w jego włosy, ale jest taki ciepły i nieporadny i tak bardzo przywiązany do mojego ciążowego brzucha i życia, które rośnie w środku, że to niemożliwe.
– Bo dawno tego nie zrobiłem, a ona też dużo piła. Problemem tego miasta jest to, że nie ma taksówek, więc ją odprowadziłem, a że mieszka niedaleko, przyszedłem tutaj.
– Jest moją sąsiadką? To muszę ją znać!
– Nie powiem ci – szepcze – O! Kopnęło!
Faktycznie kopnęło.
– Trochę frustruje mnie fakt, że nie wiem, czy to chłopiec czy dziewczynka, bo nie wiem, jak się do niego zwracać. Hej brzuchu, nie wypada.
– Też mnie to trochę frustruję – przyznaję – Ale przez to jeszcze bardziej chcę, żeby już się urodziło.
– Ja też – dźga mnie palcem w brzuch, a kopnięcia robią się intensywniejsze – Może zamiast rugbisty hokej na lodzie?
– Zawsze rozmawiamy o mnie i człowieczku rosnącym we mnie, może czas pogadać o tobie? Gdzie ją poznałeś? Zaprosisz ją na kolejną randkę?
– Myślisz, że jest jakiś wiek, gdzie faceta też nazywa się starą panną?
– Masz na myśli kawalera – jest zdecydowanie pijany.
– Czy my jesteśmy już starzy? – pyta trochę zaniepokojony.
– Luke'u Hemmingsie, nie ma w tobie nic starego, no oprócz tej całej historycznej wiedzy.
Kładzie się znowu na trawie i ciągnie mnie obok siebie.
– Jest naprawdę ładna i zabawna, dawno się tyle nie śmiałem, postanowiła rzucić pomysł studiów na rzecz kursów fryzjerskich, nawet zapropnowała mi zmianę fryzury.
– Co jest nie tak z twoją fryzurą?
Nie są krótkie, ale nie są też długie, ma po prostu bujną czuprynę loków, a niektóre z nich można założyć za uszy.
– Podobno można by dodać mi trochę pasemek.
– Twoje włosy są idealne! – krzyczę – Po co zatruwać je farbą?
– Farbą nieszkodliwą dla włosów.
Przewracam oczami, bo to po prostu głupie.
– Nie wierzę, że wyciągnąłeś mnie z łóżka, żeby pogadać o tym, czy powinieneś farbować włosy.
– Podobno mam trochę norweską urodę.
– O mój Boże, nie dziwię się, że tak dobrze się bawiłaś, skoro cała uwaga była skupiona na tym, jakim jesteś ładnym chłopcem.
– Podobno przydałaby mi się też depilacja brwi.
– To była konsultacja czy randka?!
– Chyba poruszaliśmy te tematy już po alkoholu... – nie jest pewny, co przeraża mnie jeszcze bardziej.
– Więc o czym rozmawialiście na trzeźwo?
– O ulubionym alkoholu, miała ciężki tydzień w pracy, a ja uznałem, że czemu by nie.
– Mam nadzieję, że było smacznie. Nie tęsknię za piwem, ale za jakimś dobrym drinkiem...
– Opowiedzieć ci co piłem? Może odpowiednia opowieść sprawi, że poczujesz nawet ten smak na języku?
– Może lepiej nie.
– Zaproszę ją na kolejną randkę – oznajmia.
– Byle nie do salonu fryzjerskiego – wtedy coś sobie uświadamiam – To Becki? Na końcu ulicy ma salon w domu..
– Jest zabawna, prawda? – uśmiecha się jak głupi albo pijany.
– Co tu się dzieje?
Cholera.
– O cześć — Luke podnosi się, żeby stanąć twarzą w twarz z Christopherem – Przyszedłem w odwiedziny do mojej ulubionej osoby na świecie.
– O drugiej w nocy?
– Koleś, przychodziłem do niej o gorszych godzinach – chwieje się na nogach.
– Koleś, musisz się nauczyć, że nie macie już szesnastu lat.
– Chris, Luke się prześpi na naszej kanapie, jest zbyt pijany, żeby wracał do domu.
– Nocowanie! – krzyczy – Pożyczysz mi piżamkę? – pyta Chrisa zarzucając ramie na jego barki.
Mój chłopak patrzy na mnie z wyrzutem, a ja mogę tylko wzruszyć ramionami. Nie pozwolę wracać mu do domu w tym stanie, bo nie wiem, co jeszcze wpadnie mu do głowy, na przykład zawrócenie i pozwolenie Beck zrobić sobie pasemka.
**
Nie spodziewałam sie takiego dużego odzewu pod poprzednim 😂 dziękuję!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro