6 {W gości}
– A więc... obudziłem się dzisiaj rano i zastanowiłem się, jakie bajki Disney'a można pokazać dziewczynce i chłopcu, żeby ich nie zdemoralizować.
– Co? Czy nie wszystkie te bajki mówią, że dobro wygrywa ponad złem i że warto mieć dobre serce?
– Okej, te bajki to mówią..
– Ha! Mówiłam!
Przesadna radość szybko znika, gdy on znowu zaczyna mówić.
– Tylko, że do pewnego wieku, potem pokazują, że kobieta nie poradzi sobie bez mężczyzny i że jest on jej największym wybawcą. No może poza Piękną i Bestią, bo tam to ona jest wybawczynią.
– Do których postaci jesteśmy najbardziej podobni?
Zatrzymuje się podczas naszego spaceru na wybrzeżu i zmusza mnie także do zastopowania moich i tak już wolnych kroków. Patrzy na mój brzuch i czekam, aż nawiąże do serialu, Dawno, dawno temu, ale wraca spojrzeniem do moich oczu.
– Nie jesteś ruda, więc nie jesteś Arielką, twój głos też jest marny.
– A ty mógłbyś być księciem Erykiem, niby?
– Jestem mądrzejszy od księcia Eryka.
Prycham.
– Bestia?
– Skupmy się na tobie – pstryka mnie w nos – To księżniczki są głównymi postaciami, my tam jesteśmy tylko, żeby wybawić was z opresji.
– Czy właśnie nazwałeś się księciem?
– A kto mi zabroni? – odgarnia sobie włosy z czoła, zapominając, że gdyby miał tytuł to robiłby to ktoś za niego – Dobra wracając do tematu.. żaden z ciebie Czerwony Kapturek, nie wiem, czy Aurora, bo średnio za nią przepadam, na Tinę jesteś zbyt biała, a na Mulan za mało skośnooka.
– Nie jestem do żadnej podobna z wyglądu – stwierdzam w końcu.
– Trochę do roszpunki – ciągnie mnie za mój kucyk – Może masz trochę ciemniejsze włosy..
– I nikt mnie nie porwał..
– Charakterem to zdecydowanie jesteś Kopciuszkiem.
– Co?! – oburzam się.
– Nie, bo nie lubisz naszych miss, a ona lubi wszystkich – przygląda mi się intensywniej – Pocahontas, też najbardziej lubisz to, co znajome i o to walczysz. Uroda Roszpunki i charakter Pocahontas.
– Wow, to prawdziwa rozbieżność.
Wzrusza ramionami,
– A ja?
– A co nie chcesz być moim księciem?
– Ale którym? Bo jestem tu tylko jeden, a twoje odbicie lustrzane z charakteru miało ich, aż dwóch.
– Z ciebie to jest Herkules.
– Wow, to prawdziwy komplement.
Napina mięśnie, żeby bardziej go przypominać.
– Czy już mogą postawić mi pomnik? Jak myślisz? Czy moje pośladki są wystarczająco jędrne?
No i kładzie moją dłoń na nich, pośród tych wszystkich ludzi i napina.
– Pokazałbym mój abs, ale odkąd nie gram w rugby pozostał wspomnieniem, więc skupmy się na tym.
Mocniej wciska swój poślad w moją dłoń, jakby był to casting na striptizera i najjędrniejszy tyłek. Muszę go o to zapytać, ale wtedy słyszę swoje pełne imię.
– Francesca!
Oboje obracamy się w kierunku mężczyzny w garniturze, idącego szybkim krokiem w naszym kierunku,
– Kłopoty.
Zabiera moją dłoń ze swojego tyłka i odsuwa się na bezpieczną odległość.
– Co ty tutaj robisz?
Rzucam się na jego szyje, zbyt zaskoczona, żeby powiedzieć coś jeszcze,
- Przyjechałem wcześniej, bo skończyłem prace..
– Jak nas tu znalazłeś?
– To małe miasteczko wystarczy zapytać tu i ówdzie..
– Cześć, Christopher – zwraca się do niego Luke.
– Dobrze widziałem, że trzymałeś dłoń mojej ciężarnej dziewczyny na swoim tyłku?
– Ależ gdzież bym śmiał, ma już jedną jędrną piłeczkę pod ubraniem, na co jej mój pół księżyc?
Mój chłopak jest jawnie zniesmaczony.
– Tym razem na długo przyjechałeś?
– Do niedzieli.
Jest środa, więc to całkiem dużo czasu.
– Okej, to ja was zostawiam.
Luke całuje mnie w głowę i pośpiesznie żegna się z Christopherem, a po chwili znika w tłumie ludzi.
– Jak się masz? – zawsze mnie o to pyta przez telefon.
– Dobrze, jestem tylko, co raz większa – gładzę swój, co raz bardziej okrągły brzuch i zaczynam się zastanawiać, jakim księciem, bądź księżniczką będzie mój mały szkrab, to znaczy nasz mały szkrab.
– On nie ma pracy? – pyta o Luke'a.
– Ma zajęcia popołudniu, a ja miałam ochotę na spacer nad morze.
Kiwa głową i się nad czymś zastanawia.
– Jest nauczycielem, pamiętasz?
– Tak, tak, wrócił do małej mieściny, dostał robotę w jedynej szkole średniej, a ty wróciłaś za nim..
– Hej, to nieprawda, zawsze chciałam tu wrócić.
– Co jest niby złego w mieszkaniu w Edynburgu?
Nie jesteśmy jeszcze razem nawet dziesięciu minut, a on już zaczyna. Poznaliśmy się podczas mojego ostatniego roku studiów, gdy Luke już wrócił do domu. Po jakiś siedmiu miesiącach i ja wróciłam do rodzinnego miasteczka, a po około półtora roku od pobytu w domu zaszłam w ciąże. Przez cały ten czas odkąd tu wróciłam, jeździmy z Christopherem pomiędzy moim domem, a jego domem w Edynburgu. On mówi, że się tu przeprowadzi, a prace będzie załatwiał dwa dni w ciągu tygodnia, do tej pory jeszcze tego nie zrobił, a to już szósty miesiąc ciąży.
– Tutaj jest bardziej rodzinnie i ciepło. Wszyscy mi tutaj pomogą i zawsze chciałam założyć tu rodzine.
– A praca? – nie mogę powiedzieć, że nie jest pracoholikiem.
– Praca to tylko praca.
Biorę go za rękę i ruszamy spacerem wzdłuż nabrzeża.
– Cieszę się, że w końcu jesteś..
– Miałaś czas w ogóle za mną tęsknić? – pyta zgryźliwie.
– Nie tylko ja tęskniłam..
Kładę jego dłoń na moim brzuchu i czekam, aż dziecko radośnie kopnie, żeby wykazać swój entuzjazm z powodu obecności taty, ale chyba śpi.
– Wow, naprawdę jesteś okrąglutka.
– Prawda? Może zrobimy sobie trochę zdjęć?
Dostrzegam Panią May, która jest jedną ze sprzedających pamiątki starszych kobiet na nabrzeżu.
– Zrobi nam pani kilka zdjęć? W końcu przyjechał spędzić z nami trochę czasu i trzeba to uwiecznić na zdjęciu. Porównamy ze zmianą z poprzedniej wizyty.
– Jesteście piękną parą – mówi do nas gdy bierz ode mnie telefon.
Christopher obejmuje mnie ramionami, a ja przytulam policzek do jego piersi i szczerze się uśmiecham,
– Kiedy ślub, dzieciaki? – pyta gdy oddaje telefon – Nie widzę błyszczącego brylantu..
Patrzę na mojego chłopaka, nie śpieszyło się nam przed dzieckiem, więc nie uważamy, że powinno teraz.
– Gdy nie będzie się tego spodziewać..
Nie, żebym teraz się spodziewała.
Całuje mnie przed panią May i zabiera stamtąd prosto do domu, który razem kupiliśmy. Dzięki temu wiem, że gdy załatwi wszystkie sprawy w Edynburgu, przeprowadzi się tutaj na stałe, a tam będzie tylko w interesach. Mam, na co czekać i nie jest to tylko małe dzieciątko, a także mój nie tak mały facet.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro