Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2 {Książki dla dzieci}




– Kicia Kocia i straszna burza.

– Kicia Kocia w pociągu.

– To są tytuły, które czyta się dzieciom?

– To są małe dzieci – przypominam.

– Nie wiem, czy to odpowiada ich przedziałowi wiekowemu... powinniśmy kogoś zapytać, jesteśmy za młodzi, żeby to wiedzieć.

– Może metoda prób i błędów?

– To są książki zero trzy, czy te przedziały nie powinny być ściślejsze? – dopytuje – Gdzie jest jakaś kompetentna osoba.. – po czym wpada na pomysł – Sam mogę to wymyślić, nie muszę tego kupować. Myślę, że takiemu małemu dziecku to mogę tylko śpiewać moje ulubione piosenki i wystarczy mu mój głos.

– A co jeśli ktoś ma okropny głos? Tego nie przemyślałeś, prawda?

– I myślisz, że tu mnie masz?

– Twój głos jest dużo lepszy od mojego – przypominam.

– Myślisz, że wywołasz swoim śpiewem płacz własnego dziecka? – wygląda na przerażonego – Czy ty widzisz w ogóle coś dobrego w tym zostaniu mamą?

– Nie będę musiała iść do pracy, której i tak nie lubię?

– Pracowanie w salonie sukien ślubnych zazwyczaj jest frustrujące, w szczególności gdy w życiu możesz mieć jeden ślub, a co dostawę pojawia się tyle nowych, piękniejszych sukien..

– Dużo o tym myślałeś widzę – zabieram mu książeczki z rąk i odkładam na półkę.

– Jednak będziesz śpiewać? Możemy to przećwiczyć – pada na kolana i przysuwa usta do brzucha i zaczyna śpiewać.

– Przestań, to księgarnia, musimy być cicho – ciągnę go za włosy, próbując oderwać od swojego brzucha.

– Myli ci się już wszystko.. – patrzy na mnie ze współczuciem – To w bibliotece trzeba być cicho, ale patrząc na twój stan, widać, że niezbyt uważnie uważałaś w szkole, kochanieńka.

– Dlaczego udajesz moją babcię? – robię naburmuszoną minę.

– Poczułem, że to idealna chwila – po czym wybucha śmiechem – Przepraszam, ale chciałbym widzieć twoją minę, gdy to powiedziała.

– Poczułam się, jakbym dostała w twarz. Nie jestem, przecież nastoletnią mamusią.

– No nie jesteś już najmłodsza – podnosi się z klęczek, ale nie patrzy na mnie, a na coś za mną – Cóż, znowu mamy widownię. Myślisz, że dlatego tak kocham to miasto? Jestem w nim największą gwiazdą, a nawet nie przeszedłem na zawodostwo.

– Jesteś za chudy, żeby grać w rugby, powtarzałam ci to zawsze.

– To było marzenie szesnastolatka, utrzymałem się w drużynie do końca szkoły..

– Bo trener był przyjacielem twojego ojca i było mu żal ciebie wyrzucić.

– No to dobrze, że tego nie zrobił, bo ojciec to jedyny mechanik w mieście, więc gdyby popsuł mu się samochód..

– Dobrze mieć ustawionych starych, co?

– To nie mój stary jest burmistrzem i nie chce oddać stanowiska od dwudziestu lat.

– A komu miałby je oddać? – pytam trochę oskarżycielsko – Tacie zależy na tym mieście.

Nie odpowiada, bo znowu zaczyna przeglądać książki dla dzieci.

– Może Harry Potter, nigdy go nie przeczytałaś, nawet go nie obejrzałaś, mogłabyś czytać dziecku do snu, chociaż jedno z was coś z tego wyniesie.

Przewracam oczami.

– Pamiętasz jak leciał w plenerowym kinie? – pytam.

– Pamiętam, nie chciałaś pójść, bo to nie była pierwsza część.

– Zabrałeś Jackie King..

Wyszczerza usta w uśmiechu.

– Och, co to była za noc, plener zamieniliśmy na mój samochód.. – ma rozmarzony wyraz twarzy, więc trzaskam go w ramię – A co zazdrosna? Wiem, że dalej nie lubisz się z Jackie..

– Och, Jackie, królowa każdego balu, każdej potańcówki, każdego miss miasteczka..

– Zdecydowanie jesteś zazdrosna.

Wyciąga mnie z alejki z bajkami dla dzieci i nie musi nic mówić, bo i tak wiem, dokąd mnie prowadzi.

– Ja zapłacę – wręcza mi pierwszą część i myślę, że na tym poprzestanie, ale odstawia na ziemię wszystkie pozostałe części i gdy ma już je wszystkie kieruje nas do kasy – Znajdziemy dla nich honorowe miejsce.

– Oby moje dziecko nie wyobrażało sobie potem, że czytałam mu to, żeby zasugerować, że jest z Hogwartu.

– Hej, bąbelku – znów dotyka mojego brzucha, a w drugiej ręce trzyma resztę książek, więc zostało mu coś z rugbisty.. – Muszę cię rozczarować, ale ani twoja mamusia, ani twój tatuś nie są z Hogwartu, więc i ty nie będziesz..

– Dzięki, na pewno do niego dotarło.

– Cześć, Mich – znów używa swojego flirciarskiego tonu na kasjerkę – To wszystko na mój koszt, wiesz jak jest muszę się zająć edukacją dziecka od najmłodszych lat.

– Fran, wiesz już czy to chłopczyk czy dziewczynka?

Urokiem małego miasteczka jest to, że nikt właściwie nie pamięta twojego imienia, bo wszyscy się tak z tobą spoufalają, że skracają je do minimum.

– To tajemnica – odpowiada za mnie on – To podobno o wiele bardziej ekscytujące i frustrujące.

– I jakie jest bardziej? – śmieje się Michelle.

– Frustrujące, bo nie wiem, jakie ubranka kupić.

Ona zaczyna chichotać i kasuje nasze książki.

– Właśnie, Mich! A ty co byś przeczytała swojemu dziecku?

– Harry'ego Pottera, zdecydowanie.

– Mam pomysł! – oczywiście, że go ma – Powinniśmy zacząć już teraz, po co czekać do narodzin?

– Aha, czyli ta ciąża to sposób, żeby zmusić mnie do przeczytania tej serii?

– Wszystko dzieje się po coś, jestem, więc bardzo wdzięczny.. – no i znowu dotyka mojego brzucha, dając jasno znać, za co jest taki wdzięczny.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro