Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

19 {Droga w te czy z powrotem?}

Autobus do Edynburga nigdy nie był moim ulubionym środkiem transportu, w szczególności w ciąży. Starałam się tego unikać, ale tym razem nie miałam wyjścia. Taksówka z dworca zawozi mnie pod jego mieszkanie. Jest w lepszej części Edynburga i w zdecydowanie ładnym budownictwie.

Czy to ma znaczenie?

Mając dwadzieścia lat imponowało mi to bardziej, niż teraz.

Pukam wściekle do jego drzwi. Dlaczego nie mam kluczy? Chyba po prostu ich zapomniałam, na pewno są gdzieś w naszym domu. Drzwi otwierają się z równym hukiem.

– Co do cholery... – warczy.

– Powinieneś być tam! – wrzeszczę – Powinieneś być ze swoją rodziną!

– Co ty tutaj robisz? – pyta bardzo zaskoczony.

Myślałam, że emocje trochę opadną podczas podróży tutaj, ale nakręciłam się jeszcze bardziej.

– Naprawdę to jest pytanie, które mi zadajesz?!

– Może byś zaczęła od uspokojenia się?

Patrzę na jego idealną koszule, idealne spodnie, całe to idealne życie, którego przecież mam być częścią, jestem częścią.

– Nie chcę się uspokoić! Dlaczego tyle czasu się nie odzywasz? Dlaczego w ogóle za mną nie tęsknisz? Dlaczego taki jesteś?!

– Francesca, jesteś w ciąży, uspokój się...

Pewnie to ona sprawia, że zaczyna płakać. Jestem zmęczona podróżą, zirytowana Luke'm, sytuacją, brakiem swojego mężczyzny u boku.

– W ogóle ci na mnie nie zależy – chlipię – Kupiłeś ten dom, chyba tylko dla świetego spokoju.

– Kupiłem go dla ciebie – wyciąga dłoń, żeby otrzeć moje łzy – Cholera, razem kupiliśmy, Fran.

Przytulam policzek do jego dłoni.

– To ty powinieneś do mnie przyjechać – uświadamiam go.

– Zamierzałem, nawet miałem pakować walizkę.

Przyciągam go desperacko, wtulając twarz w te przesadnie drogą koszule. Chciałabym nie mieć już brzucha, żeby móc bardziej się w niego wtulić. Jednak teraz mój wielki brzuch postanawia o sobie przypomnieć i nasze dziecko zaczyna intensywnie kopać. To jedyny powód do uśmiechu w tej chwili.

— Chodź, zrobię ci ciepłej herbaty i coś ugotuję.

– Jestem na ciebie zła – przypominam – Bardzo zła, powinieneś przepraszać mnie na kolanach, że cię nie ma.

– Potrzebowałem chwili, żeby to wszystko przemyśleć.

Chwili?

To nazywa chwilą?

Nie mam już nawet siły się z nim kłócić.

– Za długo myślałeś nawet dziecko ci to mówi.

Kładzie dłoń na moim brzuchu i zaczyna gładzić go kolistymi ruchami.

Nie chcę być tą, która zawsze do niego przychodzi i prosi się o to, żeby przy niej był. Potrzebowanie go jest okropne, bo potrzebuję go, bo tego chcę, a nie dlatego, że sobie bez niego nie poradzę. Nie wiem, czy jesteście w stanie zobaczyć różnice, pomiędzy chceniem kogoś w swoim życiu, potrzebowaniem go, bo nie chcesz stracić z nim wspólnych chwili i żeby dziecko także nic nie straciło, żeby dzielić trudy i radości życia, potrzebuję go, bo chcę rodziny, ale wcale nie jest tak, że sobie bez niego nie poradzę. Może lepszym słowem byłoby, że chcę go w swoim życiu, bardzo, że widzę z nim swoją przyszłość, ale tak naprawdę to potrzeba. Cholera jasna, chyba moje ciążowe hormony bredzą.

– Moim zdaniem pracowałaś już za długo. Jesteś na końcu siódmego miesiąca. Powinnaś w końcu powiedzieć swojej pracodawczyni, że wrócisz za jakiś czas, na przykład za rok.

– Rok?!?

– Jesteś zmęczona i rozchwiana, nie powinnaś pracować...

– Rozchwiana?!? – chyba krzyczę, co raz głośniej i nie pomaga mojej sytuacji.

– Usiądź i odpocznij, a ja zajmę się resztą.

– Nie – odsuwam się od niego, mój nastrój zdecydowanie za szybko się zmienia. Trzymam dłonie na swoim brzuchu, jakbym chroniła go przed nim albo przed całą tą sytuacją – Przyjechałam tu, a to ty powinieneś – mówię stanowczo – Chcesz, żebym tu została, a to ty obiecałeś się wyprowadzić z Edynburga, po to kupiliśmy dom.

– Mam prace – tłumaczy, jak zawsze – A ty już nie powinnaś pracować, więc może powinniśmy tu teraz zostać?

– Co jest dla ciebie ważniejsze praca czy rodzina?!

– Co jest dla ciebie ważniejsze ja i nasza rodzina czy Luke? – on naprawdę to mówi – Myślisz, że nie wiem, że to jedyny powód, dla którego wróciłaś do tej dziury? Bo mu obiecałaś...

– Chciałam tam wrócić! – uświadamiam go – Zawsze!

– Zawsze mnie to dziwiło – kontynuuje swój spokojny ton – Znalazłaś faceta, gdy go nie było w pobliżu. Zobaczyłaś inne życie, zapragnęłaś innego życia, a potem on cię przekonał, ty siebie przekonałaś, żeby wrócić do tej dziury. No więc, co jest dla ciebie ważniejsze? Ja i nasza rodzina czy on?

– Dlaczego każesz mi wybierać?! Kto tak robi?

– No właśnie, kto?

Uważa, że to samo, a to wcale nie jest to samo.

– Twoja praca to to samo, co mój najlepszy przyjaciel od zawsze? Dosłownie od zawsze!

– Jak widać te rzeczy są dla nas tak samo ważne i żadna nie chce z nich zrezygnować – zakłada ręce na piersi, broniąc się przede mną i moimi próbami przekonania go do czegoś, co już przecież ustaliliśmy.

– Wolisz prace od rodziny? Od własnego dziecka?

– Wolisz go od rodziny i własnego dziecka? – rzuca we mnie tym samym.

– Nienawidzę cię! – wrzeszczę.

– Zachowujesz się jak gówniara, jak twój najlepszy przyjaciel. Jesteś w ciąży, ale jak widać to nie sprawia, że podejmujesz sensowne decyzje, które dobrze wpłyną na przyszłość naszej rodziny.

Zimno.

Brak emocji.

Surowość wszystkich tych zdań, jakby nie obchodziło, co się wydarzy, bo dla niego najważniejsze jest to życie tutaj i nie zostawi go dla mnie, mimo, że przecież to obiecał.

– Obiecałeś – bo to wszystko, co zostaje mi do powiedzenia.

– Lubię swoją prace i to jak mnie to rozwija. Co rozwijającego robisz na swojej wsi?

Myślę, że niektórych rzeczy nie powinno się mówić kobietom w ciąży i nie powinno się w ogóle rozmawiać z nimi na pewne tematy, powinno się zaczekać. Nie mam pojęcia, co mam teraz zrobić. Uciekłam od jednego do drugiego i już nie mam gdzie uciekać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro