1 {Whitley Bay}
– Więc, co my tu robimy? – pyta, po raz kolejny odkąd weszliśmy do tego sklepu – Chociaż w sumie to oczywiste, patrząc na twój stan.. – gapi się na mój brzuch, to też coś, co robi niezwykle często.
– Musimy wybrać listę rzeczy potrzebnych dla dziecka, które dostanę w prezencie na tak zwane baby shower – tłumaczę – Szkoda tylko, że nie wiem, co jest potrzebne dziecku.
– I zabrałaś mnie? – patrzy się na mnie z góry, jakbym postradała rozum – Nie mogłaś wziąć swojej mamy?
– Próbujesz wkurzyć kobietę w ciąży? – podpieram ręce na biodrach i dumnie wypinam mój brzuch.
– Cześć, mały stworku, twoja mamusia wygląda w tej chwili bardzo groźnie..
Dziecko kopie, gdy słyszy jego głos, ale maraton zaczyna dopiero w momencie gdy dotyka mojego brzucha.
– Myślisz, że da się zrobić test na najszybsze nogi dziecka w brzuchu matki?
Patrzę na niego, jakby postradał rozum, ale go to w ogóle nie interesuje, ponieważ jest zbyt skupiony na przesuwaniu ręki tam, gdzie akurat maluch kopie.
– Myślę, że to głupi test.
– Tak, prawdopodobnie nie powinno się uprawić hazardu na dzieciach.
– Nienarodzonych – przypominam.
– Ile jeszcze muszę czekać na tego szkraba? – pociera mój brzuch, niczym jakąś kulę na szczęście, więc odpycham jego rękę.
– To nie sprawi, że wyjdzie szybciej.
– To dobrze, bo to by było trochę przerażające, gdybyś zaczęła rodzić na środku tego sklepu. Chyba po prostu bym uciekł..
– Jesteś takim dzieciuchem – szturcham go ramieniem, ale nie za mocno, żeby nie stracić równowagi.
– A mimo to nie wiem, czego potrzebują dzieci.
Bierze do ręki pierwszą przypadkową rzecz z półki.
– Wiem, co to, ponieważ pokazują to w każdym filmie, więc jak facet może nie wiedzieć, że to odciągacz do mleka?
– Masz racje, nie powinnam była cię tu zabierać.
– Jesteś przerażona? – szepcze do mojego ucha.
– Nie, stary, w ogóle nie.
– To dobrze – klepie mnie po głowie – Bo wiesz, co by się działo, gdybyśmy oboje ześwirowali. Matki by nas zabiły – szepcze cicho, jakby bał się, że ktoś usłyszy albo pomyśli, że robimy coś nielegalnego – Daj to – odbiera ode mnie skaner do kodów i idzie w kierunku kas – Dzień dobry, ta tutaj – wskazuje na mnie – Jest w ciąży – to oczywiste – Nie jest to żaden żart, wiem, że wygląda bardzo młodo, ale gdyby zobaczyła pani jej matkę, nie pomyślałaby, że jest matką – pochyla się nad ladą – Jej mama jest bardzo gorącą przyszłą babcią.
Szczypię go w bok, a on udaje, że go to zabolało.
– Przepraszam, za nią, hormony jej buzują.
Kobieta jest w stanie tylko kiwnąć głową.
– Widzi pani, potrzebujemy tych wszystkich rzeczy, których potrzebują kobiety gdy dziecko się już urodzi, ale szczerze nie mamy pojęcia, co to. Czy mogłaby pani zrobić za nas te listę, a my roześlemy ją gościom? – jest bardzo miły, bardzo nieporadny i może trochę flirtujący, co jest bardzo nie na miejscu – Naprawdę potrzebujemy tych rzeczy, ale nie mamy pojęcia, co to za rzeczy, bo jesteśmy... – kładzie dłoń na mojej głowie – Tacy młodzi..
Kobieta patrzy na nas ze współczuciem, na mnie trochę bardziej, niż na niego, bo chyba jednak trochę uwiódł ją swoim pseudo zainteresowaniem.
– Mamy gotowe takie listy..
– No to fantastycznie, dziękujemy!
Łapie mnie za łokieć i wyciąga z tego przerażającego sklepu.
– No to co teraz? Gorąca czekolada? I może jakieś fantastyczne ciasto? Uwielbiam te nazwy ciast 'jagódki zebrane własnoręcznie', czy to powód, że dopłacę dolara? Zdecydowanie.
– Przestań, nie powinnam tego jeść... – kładę dłoń na brzuchu, bo w jakiś sposób to mnie uspokaja, a czasami denerwuje, to zależy od nastroju, a nastroje kobiety w ciąży są różne.
– Czy kobietą w ciąży nie wolno jeść wszystkiego?
– Jeśli chcą potem wyglądać jak balony..
Zatrzymuje się przede mną i znów się pochyla, żeby nasze oczy były na równym poziomie.
– Nikt by ci nie powiedział, że wyglądasz jak balon.
– No chyba, że inna kobieta będąca w ciąży i mająca poczucie, że jest mniejszym balonem, niż ja – przewracam oczami – Ah te grupy spotkań ciężarnych kobiet.
– Po co do niej chodzisz?
– Bo to moja jedyna wiedza o ciężarnych kobietach – przypominam – Nie byłam wcześniej w ciąży, a ty?
Patrzy na swój brzuch, jakby musiał się upewnić, że w niej nie jest, co jakoś mnie rozbawia.
– Ja też nie, ale to nie znaczy, że nie mam ochoty na ciasto, za które przepłacam – przerzuca ramie przez moje barki – Chodź, postawię ci kawałek, a może dwa..
– Jesteś najgorszy..
– Jestem twoją ulubioną osobą na świecie – szepcze w moje włosy – No mogę zajmować drugie miejsce, po tym bąbelku.. – patrzy w dół – Dalej jestem najgorszy, gdy jestem taki słodziutki?
– Czarujący w trzy dupy.
Klepię go po pośladku, a on podskakuje.
– Cóż to za nieprzyzwoitość, Francesca.
– Mój brzuch sugeruje, że robię o wiele bardziej nieprzyzwoite rzeczy.
– Fajnie jest tak mówić o tym na widoku, nie? – szczerzy się od ucha do ucha – Lubisz być taką małą bezwstydnicą tego miasta? Jedyną, która uprawia seks..
Na szczęście mnie rozbawia.
– Nazywanie naszego miasteczka miastem to gruba przesada.
– Kochamy to miasteczko – przypomina – Dzień dobry, pani Maron, co u pani słychać?
Kobieta nie odpowiada tylko idzie dalej. Zapewne odezwał się do niej, ponieważ zbyt intensywnie się na nas gapiła, ale na nim nie robi to wrażenia.
– Gdzie chciałbyś mieszkać, gdyby nie w tym miejscu?
– Nie ma lepszego miejsca na świecie niż Whitley Bay – otwiera przed nami drzwi do kawiarni – Zaprzeczysz?
Nie muszę odpowiadać, bo on i tak zna odpowiedź. Chyba właśnie dlatego dalej oboje jesteśmy w tym miejscu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro