thirteen - 十三
🐳🐳🐳
"O chłopcu i wielorybie"
17-letni Xiao Zan jest duszkiem morskim, który razem z wielorybem Dongfengiem opiekują się oni morskimi stworzeniami. Pewnego dnia chłopiec poznaje dziewczynkę i stają się oni przyjaciółmi.
Xiao... Zan? - Yibo pomyślał, że to musiał być zbieg okoliczności. Zan to przecież nie to samo co Zhan. Zapis różnił się znakami, wymową niekoniecznie, ale jednak...
Brązowowłosy patrzył w ciemności na rozświetlony ekran laptopa i nie mógł wymazać z pamięci zdjęć autorki tej pracy.
Może to babcia Fei wydała tę książeczkę, ale... - do oczu Wanga napływały niekontrolowanie łzy, ale nie chciał dać sobie spokoju z czytaniem. Musiał się dowiedzieć prawdy, chciał zrozumieć o co tak naprawdę chodziło... Dlaczego Xiao Zhan go oszukał? Tylko po to, aby zyskać nowego przyjaciela?
Nagle chłopak usłyszał pukanie do drzwi, miał powiedzieć, aby nikt nie wchodził, ale Qui Ying nie interesowała żadna odpowiedź. Przekroczyła ona próg jego pokoju i zobaczyła, że jej były chłopak ocierał szybko słone krople ze swoich policzków. Czarnowłosa szybko podeszła do Wanga i złapała go za ręce, aby móc spojrzeć w jego tęczówki, które wyrażały olbrzymi smutek.
— Yibo... Co się stało? Czemu płaczesz? — zapytała, a chłopak poczuł bezsilność jaka nad nim dominowała.
Oparł swoje czoło na brzuchu przyjaciółki, a ta delikatnie zaczęła głaskać go po głowie, zaczynając słuchać o rzeczach, które dotyczyły morskiego ducha.
— Xiao Zhan mnie poprosił, a w zasadzie to ja zaproponowałem, że odnajdę jego przyjaciółkę, czternastoletnią Fei.
Dziewczyna pomyślała o związku z informacjami podawanymi w wiadomościach. Zatonięcie statku, a także wyłowienie dzisiejszego popołudnia jednego z nich. Qui Ying myślała, że nazwisko Fei znalazło się na liście osób, które straciły życie, ale jak się okazało... Sprawa była jeszcze bardziej skomplikowana.
— Podał mi szczegóły, mówił, że poznał ją rok temu, a więc jakim cudem ona ma teraz 66 lat...? — Wang oparł się o krzesło i odsłonił ekran laptopa swojej byłej dziewczynie, która zaczęła czytać o autorce książek dla dzieci.
Zhu Fei to 66-letnia autorka książek dla dzieci, którą jedną z najbardziej uznanych dzieł uwielbianych przez najmłodszych stała się książka "O chłopcu i wielorybie".
Prawa do serii książek zostały sprzedane do ponad 12 krajów w tym w Ameryce, gdzie wychowywała się chińska autorka. Jej ojciec przeprowadził się wraz z żoną i 13-letnią wówczas Fei do Nowego Orleanu w poszukiwaniu lepszego życia. Zamiary były dobre, praca miała być stała, lecz los pokrzyżował im planu i tak oto Zhu Fei dorastała w biedzie i niedostatku. Chciała ona pomóc rodzinie, ale przez jej niepełnosprawność wykluczano ją z różnych zawodów. Dziewczynka się nie poddawała, zaczęła dorabiać w po zajęciach w szkole, ale to były tylko marne grosze. Pisarstwem zajęła się dopiero w wieku 36 lat i sława także nie przyszła szybko.
Dopiero po dwóch latach po publikacji tomiku pewne wydawnictwo zainteresowało się Zhu Fei, która swoją wyobraźnią zaraziła setki tysięcy czytelników.
Obecnie autorka mieszka w Pekinie w Chinach, ponieważ obiecała sobie w dzieciństwie, że wróci ona do swojego narodu.
Qui Ying zarówno jak Yibo była w szoku, ale to chłopak był zdecydowanie w gorszej kondycji psychicznej. Wang podparł ręce na biurku, a dziewczyna chciała mu dodać otuchy, ale w tej chwili nie było na to czasu. Musieli jakoś rozwiązać tę zagadkę, dowiedzieć się o co chodziło z Xiao Zhanem, dlaczego okłamywał Yibo w sprawie Zhu Fei...
— Yibo?
— Nie chce go widzieć... — wyznał, chcąc zamknąć laptop, ale dziewczyna go przed tym powstrzymała.
— Muszę ci coś jeszcze pokazać. Może to będzie miało jakiś z nim związek — zaproponowała niepewnie, bo nie chciała widzieć jak Wang się smucił. — Zauważyłam ostatnio, że tonęły tylko statki z wizerunkiem syren — powiedziała, po czym ukazała Yibo wiadomości z dzisiejszego popołudnia.
Brązowowłosy zaczął się przyglądać nagraniu, które zostało wstawione do internetu. Miejscowe wiadomości poinformowały o wyłowionym statku z 1893 roku. Serce chłopaka zacisnęło się w piersi, na moment stracił oddech, a łzy znów napłynęły do jego łez.
Przypomniał sobie część masztu oraz dziób statku, który był na dnie morza kiedy nurkował razem z Xiao Zhanem. Pamiętał dokładnie słowa jakie powiedział mu w myślach...
To statek, którym płynąłem wraz z rodzicami i załogą.
Okręt, który pokazywano w wiadomościach miał dwie brakujące części. Dziób oraz maszt...
— 1893... — szepnął, a potem zaczął sobie przypominać kolejne zjawiska jakie dostrzegł przebywając z Xiao.
Czarnowłosy często mu mówił o tym, że ma dziwaczne buty, nie wiedział czym jest telefon, a słodycze były dla niego abstrakcją... Każdą rzecz Wang próbował sobie jednak wyjaśnić, zrzucić na ciągłe podróże jego rodziców oraz załogi po morzu. Nie było tam dostępu do wielu rzeczy, ale nigdy by mu do głowy nie przyszło, że jego chłopak był z zupełnie innego stulecia. Poznał Fei 52 lata temu...
— To statek jego rodziców — powiedział. — Na własne oczy widziałem jego resztki na dnie morza — wyznał, a Qui Ying nie wypytywała jakim cudem się tam znalazł, domyśliła się, że skoro jego chłopak potrafił znikać to także miał inne zdolności.
Wang nagle wstał z krzesła i zaczął iść w kierunku schodów, przed którymi stanęła Lulu. Założyła ona ręce na piersi i uśmiechnęła się do przyjaciela.
— Ten twój chłoptaś nas zrobił w balona! Dziś sprawdziłam w necie tę cukiernię i jak się okazało ona istniała wieki temu, hah. Ma poczucie humoru ten Zhan — powiedziała nie zdając sobie sprawy jak mocno te słowa uderzyły Yibo.
Brązowowłosy wybiegł z domu, a za nim, bez żadnych wyjaśnień ruszyła także Qui Ying. Dziewczyna bała się o przyjaciela, ale także zrozumiała coś ważnego o czym musiała powiedzieć Yibo. Nie mógł on tego lekceważyć, nie mógł zostawić Zhana tak bez słowa. Powinien z nim porozmawiać.
— Yibo! Zaczekaj! — chłopak jednak udawał głuchego.
Myśli stały się chaosem, informacje jakie otrzymał sprawiły, że miał ochotę stąd uciec jak najdalej i już nigdy nie wracać. Łzy płynęły po jego policzkach, nie mógł się pogodzić z tym, że piękne chwile, jakie przeżywał każdego dnia u boku Xiao właśnie minęły. To koniec. Nie chciał już widzieć morskiego ducha, Qui Ying miała rację ich światy były zbyt różne, nie powinni się nigdy spotkać, a czarnowłosy powinien być tylko postacią z książki dla dzieci. Jak on śmiał zawierać znajomości z ludźmi i bawić się ich uczuciami?!
— Wang Yibo! Stój! — dziewczyna złapała go za koszulkę i przewróciła na wilgotny piasek.
Dwójka ta wylądowała nieopodal morza, którego fale zaczęły dosięgnąć ich ciał. Brązowowłosy usiadł na plaży, zgiął nogi w kolanach i zaczął rzucać garści piachu do słonej wody krzycząc. Qui Ying uklękła obok przyjaciela i ze spuszczoną głową czekała aż się uspokoi. Minęło tylko kilka chwil, po czym Yibo został zalany ponownie wodą, która go uciszyła.
— Czemu mnie oszukał?! Jaki miał w tym cel?! — Wang nie mógł powstrzymać swoich negatywnych emocji, które niszczyły go od środka. — Dlaczego... Dlaczego mi nie powiedział, że jest teraz nieśmiertelny? — spytał, opadając z sił.
Qui Ying nagle popatrzyła na swojego przyjaciela i sama nie mogła powstrzymać się od łez, po czym powiedziała cichym, drżącym tonem głosu :
— Ponieważ on może być tego nieświadomy...
Yibo zamarł na moment, a potem spojrzał zszokowany na Qui Ying. Jego dolna warga opadła ze zdziwienia, bo nawet o tym nie pomyślał. Tak mogło być, ale... Czy to było możliwe?
— Sądzisz, że naprawdę może nie wiedzieć, że ma około 130 lat? — to brzmiało niedorzecznie.
— Ty najlepiej powinieneś to wiedzieć. Xiao Zhan mówił ci o Fei nie raz, prawda? — brązowowłosy skinął głową. — Czy kiedykolwiek dostrzegłeś moment, w którym zaczął kłamać? Albo jego informacje o niej były niezgodne?
— Nie... — wyznał cichym tonem, po czym złapał się za głowę.
Nie chciał tego, jak razem mogliby trwać skoro on sam będzie się starzeć, a Xiao... Już na zawsze pozostanie dwudziestokilkulatkiem.
— Musisz mu o tym powiedzieć, Yibo. Jeśli go kochasz to nie możesz tego ukrywać — Qui Ying wstała z piasku, będąc mokra, a chłodny powiew wiatru sprawił, że nieco marzł. Podała ona mu swoją drobną dłoń, której Wang w końcu się chwycił i także wstał na równe nogi.
— Czy... Powinienem skontaktować się z Zhu Fei? Poprosić ją o spotkanie? — sam nie potrafił w tej chwili racjonalnie myśleć, nie wiedział co było dobre a co złe, dlatego poprosił byłą dziewczynę o radę.
— Ona wyjechała do Ameryki na wiele lat. Czytałeś informacje o niej. Wydała książkę, aby nigdy nie zapomnieć o Xiao Zhanie, prawda? — oczy Qui Ying ponownie lśniły od łez. — Gdyby nie wyjechała z Chin to na pewno by przyszła do niego...
— A co jeśli Zhan będzie w szoku, gdy ją zobaczy?
— Dlatego najpierw musisz z nim porozmawiać — wyznała, kładąc swoją dłoń na policzek Yibo. — Chodźmy do domu, napiszmy do niej maila i... Czas pokaże, co się wydarzy.
Za radą przyjaciółki, oboje wrócili do domu i zaczęli pisać oni maila w sprawie Xiao Zhana. Yibo dokładnie opisał to jak poznał morskiego ducha, o tym jak mówił o swojej przyjaciółce, która urodziła się z niepełnosprawnością w postaci brakującej dłoni. Każdy szczegół dotyczący jego wyglądu zawarł w swojej notce, wspomniał też o nurkowaniu i ujrzeniu Dongfenga, który nie był zadowolony, gdy Zhan spotykał się z innymi ludźmi.
Miał nadzieję, że autorka odpisze mu szybko na wiadomość i zgodzi się ona spotkać z morskim przyjacielem, którego poznała lata temu.
🐳🐳🐳
Następnego dnia Yibo poszedł do pracy, a wiadomościach ciągle mówiono o tym jak wyłowiono oni niekompletny wrak statku. Władze poddały go do badań, analizując prawdopodobną przyczynę zatonięcia. Wang polerował w tym czasie swoją część naczyń i coraz bardziej był przekonany, że to Dongfeng topił te statki. Xiao Zhan wspomniał mu, że został uratowany przez wieloryba, ale co jeśli zwierzę miało inny cel wobec niego? W końcu czarnowłosy stał się nieśmiertelnym księciem morza. Królem był Dongfeng, pociągał za sznurki, ale jaki miał cel w topieniu statków? Czemu uratował Zhana?
Yibo nie mógł dojść do sedna sprawy aż w końcu przypomniały mu się kolejne słowa jakie powiedział mu kiedyś Zhan. Duch morski wspomniał o Niebie, a także o tym, że był połączony z wielorybem.
To musiało coś znaczyć, ale Yibo mógł się dowiedzieć tego tylko od wieloryba. Xiao Zhan niczego nie był świadomy, nawet tego, że... Żył już ponad sto lat na tym świecie...
Po pracy Yubin chciał zabrać przyjaciela na porządną dawkę alkoholu, bo nie mógł patrzeć na Yibo, który ciągle się smucił i był myślami w zupełnie innej krainie. Lubił patrzeć kiedy się uśmiechał do swych myśli, ale z takim wyrazem twarzy nie wyglądał atrakcyjnie. Wang musiał jednak odmówić, ponieważ musiał odbyć dziś - 10 sierpnia - bardzo ważną rozmowę, która mogła zniszczyć wszystko w ich życiach. Nie miał pojęcia jak Zhan zareaguje, ale... Qui Ying miała rację, Yibo nie mógł zostawić tego w tajemnicy.
Chłopak szedł przy brzegu pozwalając na to, aby morska woda co chwilę otulała jego stopy. Yibo w jednej z rąk trzymał swoje trampki, a w drugiej sprawdził swoją pocztę, w której wyświetliła się nowa wiadomość.
Od : Zhu Fei
Do : Wang Yibo
Dziękuję Ci bardzo za tę wiadomość. Poinformowałam już moją wnuczkę o wyjeździe z Pekinu i postaram się jak najszybciej przyjechać pod podany przez Pana adres. Nie jestem pewna czy będę potrafiła spojrzeć w seledynowe oczy mojego Zhana, lecz... Jestem mu winna przeprosiny.
Od : Wang Yibo
Do : Zhu Fei
Xiao Zhan na pewno będzie chciał się z Panią spotkać. Właśnie idę do niego, aby wyjaśnić mu kilka spraw. Pod podanym adresem czeka na panią moja przyjaciółka Qui Ying, która zaprowadzi Panią na plażę.
Jestem bardzo wdzięczny, że tak szybko Pani przyjedzie.
Yibo schował swój telefon ponownie do kieszeni krótkich spodenek i wszedł na plażę, z której końca ujrzał Xiao Zhana. Siedział tuż przy wykopanym przez Wanga odpływie zapewne wyczekując swojego chłopaka.
Czarnowłosy siedział tam będąc zwrócony w kierunku morza i dotykał bezustannie bransoletki, którą otrzymał od Yibo. Brązowowłosy stanął kilka metrów od ducha morskiego, który przywitał go z uśmiechem, a Wang jego tylko łzami. Chłopak otarł swoją twarz i spojrzał w oczy chudzielca. Zhan zmienił kompletnie swój wyraz twarzy, ponieważ od razu dostrzegł smutek jaki pogrążył jego chłopaka.
— Yibo... — wypowiedział jego imię i chciał go przytulić jednak brązowowłosy był zbyt daleko, aby duch mógł go objąć. — Nie płacz — powiedział, a Wang starał się powstrzymać od płaczu, jaki towarzyszył mu od wczorajszej nocy. — Podejdź do mnie... Yibo.
Czarnowłosy wyciągnął ku niemu dłoń, ale Wang nie był już tak chętny do tego, aby ją zacisnąć i nigdy nie puścić. Nie wiedział już co czuł, oprócz tego chaotyczne myśli oraz emocje raniły go z każdą chwilą po poznaniu okrutnej prawdy.
— Jest coś o czym musisz wiedzieć... — powiedział Wang patrząc w oczy morskiego ducha. — Ale najpierw odpowiedz mi na pytanie.
— Na jakie? — Xiao zaczął drżeć z nerwów, ponieważ nie wiedział czego miał się spodziewać. Lustrował wzrokiem sylwetkę swojego chłopaka, nie rozumiejąc tego dlaczego nie chciał się do niego zbliżyć.
— Ile masz lat?
— Nie jestem pewien, ale chyba 24. Czemu tak nagle o to pytasz? — czarnowłosy zaczynał się obawiać poważnej atmosfery, która niespodziewanie nastała między nimi.
Yibo postawił jeszcze jeden krok wprzód, a Xiao przyjrzał się dokładnie Wangowi swoimi seledynowymi oczami.
— Zhan... — głos ugrzązł mu w gardle, ale w końcu musiał to z siebie wydusić. — Twój statek, którym płynąłeś wraz z rodzicami zatonął 127 lat temu.
Xiao uśmiechnął się delikatnie, ponieważ nie rozumiał dlaczego Wang mówił o takich niedorzecznościach.
— Yibo, o czym ty mówisz? — spytał, po czym znów stał się poważny, widząc, że brązowowłosy był bliski łez.
Wang uchylił swoje usta, biorąc lekki wdech oraz wydech, ponieważ ta sytuacja go przerastała do granic możliwości. Czuł, że w jednej chwili straci osobę, dla której byłby w stanie oddać własne życie.
— O tym, że masz 135 lat i nawet nie masz o tym pojęcia. To morze... — Yibo wskazał ręką na taflę wody, która rozciągała się ponad horyzont. — Albo wieloryb... sprawił, że straciłeś poczucie czasu, a także świadomość tego ile czasu minęło odkąd stałeś się morskim duchem.
Xiao Zhan postawił krok w tył na wykopanej ścieżce w piachu na plaży i pokiwał przecząco głową.
— Kłamiesz... Przecież statek zatonął kiedy miałem 8 lat. Mówiłem ci o tym...
— Mówiłeś także o tym, że Dongfeng zabrał cię do Nieba. Przypuszczam, że to właśnie tam stałeś się nieśmiertelny. Wieloryb nie zabrał cię tam od razu, prawda?
Czarnowłosy złapał się za głowę i przypomniał sobie o tym, że nie zrobił tego od razu, po tym jak przemienił go w morskiego ducha. Przeczekał kilka lat, aby Zhan mógł dorosnąć.
— Nie...
— Xiao zrozum, wieloryb zatapia statki, nie pozwala ci wracać do Nieba, nawet się do niego zbliżać... To prawdopodobnie on zabił twoich rodziców i załogę. W wiadomościach mówią, że zatapiane są tylko statki z wizerunkiem syreny — Yibo podszedł do chłopaka, który ledwo stał na nogach. — Dongfeng cię wykorzystuje, nie wiem w jakim celu, ale nie jest twoim przyjacielem tylko wrogiem.
— Kłamiesz!
Zhan chciał odepchnąć brązowowłosego, ale Yibo mu na to nie pozwolił i kurczowo przywarł go do swojej piersi, aby się uspokoił. Starszy szarpał się, chciał stanąć na suchym lądzie, aby móc ukryć się w morzu, które zawsze go chroniło. Po ciągłych próbach Xiao nagle przestał... Dał za wygraną i wtulił się mocno w klatkę piersiową chłopaka, który ułożył swój podbródek na jego głowie. Delikatnie zaczął sunąć dłonią po materiale koszuli morskiego ducha i po chwili oboje usiedli na piasku, nie wiedząc jakie słowa byłyby odpowiednie w tej chwili...
🐳🐳🐳
Mam nadzieję, że jesteście zaskoczeni po przeczytaniu tego rozdziału. Co sądzicie o nim?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro