six - 六
🐳🐳🐳
Wang nie spodziewał się, że tak szybko będzie musiał wrócić do domu. Chciał spędzić z Xiao jak najwięcej swojego czasu, poznać kolejne jego sekrety, ale także zbliżyć się do czarnowłosego. Stać się jego przyjacielem, bo zauważył, że Fei zajęła ważne miejsce w jego sercu. Nie chciał jej zrzucać z podium, ale również pragnął stać się kimś ważnym w życiu niezwykłego chłopaka.
Brązowowłosy już miał sięgnąć za klamkę, ale wtedy zobaczył na drzwiach przyczepioną karteczkę. Ściągnął ją i zaczął czytać notkę, którą dostał od przyjaciół.
Jesteśmy na air hokeyu w barze Salas. Jak będziesz miał ochotę to wpadnij^^
Yubin 💩
Lulu 😁
Qui Ying ❤
Chłopak uśmiechnął się mimowolnie kiedy zobaczył, że pomimo kłamstw jakimi karmił swoich przyjaciół oni nadal byli w stanie mu wybaczyć. Zrobiło mu się także miło, gdy popatrzył na serduszko, które narysowała dla niego Qui Ying. Może to znak na to, że da mu jeszcze jedną szansę?
🐳🐳🐳
Yibo przyszedł w miejsce, w którym byli jego przyjaciele i już na wejściu mógł zobaczyć Yubina, który uniósł swoje ręce w górę i krzyczał na cały bar, że wygrał, choć jedną randkę w air hockeya ze swoją dziewczyną. Lulu wygięła swoje czerwone usta i popatrzyła na chłopaka z myślą o rewanżu. Czarnowłosa była znana z tego, że wygrywała dosłownie z każdym w tej grze.
Wang uśmiechnął się widząc jak niepewnie do stołu podchodziła Qui Ying. Niska dziewczyna wiedziała, że nie miała żadnych szans w starciu z Lulu, ale przynajmniej ogłosiła każdemu, że się postara. Yibo postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i podszedł do stolika.
— Czy mogę zagrać? — zapytał, a wtedy każde spojrzenie skupione było właśnie na nim.
— Yibo! — powiedział z zadowoleniem Yubin. — Przyszedłeś. Tak, jasne, że tak zagraj z Qui Ying, a my z Lulu pójdziemy po kolejne drinki.
— Jasne — odparł krótko i popatrzył na swoją dziewczynę, która spuściła swoje powieki, a po chwili też złapała dłonią za swoje ramię. — Qui Ying ja...
— Zagrajmy — zaproponowała, po czym pochyliła się nad stolikiem, a czarny krążek położyła na blat. Jej wyraz twarzy kompletnie się zmienił, a Yibo nie wiedział jak miał na to zareagować.
Bez żadnych słów zaczęli oni rozgrywkę. Uderzenia były mocne, krążek odbijał się w jedną i w drugą stronę, a dwójka broniła swoich bramek zupełnie poważnie. Yubin i Lulu widząc uśmiechy na twarzach swoich przyjaciół, którzy przechodzili ostatnio trudny okres w swoim związku poczuli ulgę. Paul objął swoją dziewczynę, natomiast ona przytuliła się do jego klatki piersiowej mając nadzieję, że między Yibo a Qui Ying znów będzie tak jak dawniej.
Cały mecz wygrała Qui Ying 10 do 8. Yibo położył swoje ręce na biodrach i nie mógł uwierzyć, że przegrał. Yubin zaczął się z niego naśmiewać, po czym Lulu ściągnęła go na ziemię i wyjawiła przyjacielowi, że przegrał z nią sześć razy z rzędu. Mina Paula już nie była tak wesoła, do momentu, w którym nie wziął do ręki swojego drinka.
— Chodźmy odpocząć na kanapy. Tam są stoliki — powiedział Yubin, lecz Qui Ying i Yibo, jakby czytali sobie w myślach powiedzieli, że chcą najpierw ze sobą pogadać.
— Wyjdziemy na zewnątrz, niedługo wrócimy, ok? — Qui Ying jako pierwsza wyszła z baru, a tuż na nią poszedł Wang.
Jego dziewczyna była smutna z powodu ich kilku kłótni, ale dziś miała dobry humor. W dodatku powrót Yibo... czarnowłosa była mu wdzięczna za to, że dziś do nich przyszedł i nie miał zamiaru już uciekać nie mówiąc ani słowa dokąd, ani z kim miał się spotkać.
Oboje usiedli na jednej z ławek niedaleko baru. Dróżki były oświetlone przez lampiony, które były przygotowywane na zbliżający się festiwal. Qui Ying od razu zwróciła się w stronę swojego chłopaka, który nadal nie mógł pojąć zachowania swojej dziewczyny. Nigdy przedtem taka nie była. Kiedy była zła to krzyczała albo płakała, dopiero pierwszy raz zdołała go uderzyć. Zasłużył sobie na to, nie ukrywał tego. Miał obawy, co do tej rozmowy, bo wiedział, że mimo wszystko musiał utrzymać tajemnice o Xiao Zhanie.
— Uznałam, że nie będę cię już więcej pytać o to z kim się widujesz — Yibo poczuł strach ze względu na to, nie chciał zerwania, a jej słowa zaczęły brzmieć jak zbliżający się koniec. — Oczywiście, że będzie mnie to denerwowało, ale gdyby nie rozmowa z Yubinem to bym tego nie zrozumiała.
— Rozmawiałaś z Yubinem?
Dziewczyna skinęła głową.
— Tak i jestem mu wdzięczna. Yubin kiedy zobaczył jak płakałam później w kuchni podczas robienia obiadu przyszedł do mnie, gdy Lulu zasnęła. Bolała ją głowa, więc poszła się położyć. Płakałam, bo... Naprawdę mi na tobie zależy, ale wina nigdy nie leży po jednej stronie, gdy są jakieś problemy między dwojgiem ludzi.
— Yubin ci to powiedział?
— Nie — dziewczyna pomachała dłonią przed sobą. — Nasz przyjaciel nie jest taki mądry, nie przesadzajmy — zmarszczyła swoje brwi i oboje się uśmiechnęli. Zbyt dobrze znali oni Paula.
— To fakt.
— Yubin zna cię dłużej niż ja i trochę opowiedział mi o tobie. Powiedział, że lubisz żartować, robić psikusy, ale też wyjawił, że nigdy byś mnie nie zdradził. Choćby nie wiem co. Gdybyś go zobaczył... Mówił to z taką pewnością i przekonaniem. Postanowiłam uwierzyć w jego słowa, a tobie zaufać — Qui Ying ujęła swoimi dłońmi rękę Yibo i spojrzała mu w oczy. — Proszę cię tylko, żebyś mówił mi kiedy wychodzisz się spotkać z tą osobą, abym się nie martwiła.
Wang ułożył swoją dłoń na jej policzku, bo chciał wyrazić swoją wdzięczność za jej wyrozumienie.
— Jesteś cudowna — wyznał, czując jednak w swoim sercu żal. — Jest mi przykro, że nie mogę ci powiedzieć wszystkiego, ale kiedyś to zrobię — zadeklarował, choć nie miał, co do tego pewności.
— Wszystko w swoim czasie — odparła, lekko wymuszając swój uśmiech.
— Wrócisz do naszego pokoju czy...
Qui Ying pokiwała głową na boki.
— Nie, zostanę z Lulu jeszcze przez jakiś czas, dobrze?
— Tak, rozumiem.
Qui Ying uśmiechnęła się szerzej i podeszła naprzeciw Yibo, który złapał dziewczynę za biodra i popatrzył w jej oczy. Nie miał pojęcia czemu, ale gdy na nie spojrzał nie poczuł nic, prócz tego, aby znów móc ujrzeć seledynowe, lśniące tęczówki Xiao Zhana.
Dziewczyna nachyliła się do chłopaka i zaczęła całować jego usta. Wang zaczął odwzajemniać te pocałunki, lecz bez większego przepływu uczuć. Cieszył się, że znów pogodził się z Qui Ying, lecz... miał wrażenie, że bardziej zależało mu na ich przyjaźni.
🐳🐳🐳
Po spędzonym długim wieczorze w barze Yibo od razu po kąpieli położył się na łóżku obok Yubina, który grał w jakąś grę na telefonie. Wang popatrzył na kumpla, który miał go gdzieś i starałam się jak najszybciej uciec przed zgrają Dozorców.
— Cholera! Znowu przegrałem — powiedział zawiedziony i rzucił telefon na drugi koniec łóżka.
Po chwili spojrzał na Yibo, który leżał na swojej poduszce i patrzył na niego z uśmiechem. Paul uniósł swoje brwi i wyżej podciągnął kołdrę nie wiedząc czego miał się spodziewać. Jego przyjaciel nigdy taki nie był wobec niego.
— Mam nadzieję, że nie będziesz mnie molestował w nocy.
Yibo zachowywał się tak, jakby tego nie usłyszał, bo nie przyszedł czas na żarty.
— Dziękuję — powiedział z pełną wdzięcznością.
— Za co? — czarnowłosy naprawdę nie miał pojęcia czym sobie zasłużył na jakąkolwiek wdzięczność.
— Za to, co powiedziałeś Qui Ying. To dzięki tobie gotowa była mi wybaczyć i dać mi więcej swobody.
Paul popatrzył na Yibo i tym razem znów był poważny.
— Nie masz za co dziękować. Chcę, żebyś wiedział, że zrobiłem to dla was. Widzę, że jeszcze nie do końca przyzwyczaiłeś się do Qui Ying, bo to twój najdłuższy jak dotąd związek, ale to naprawdę fajna dziewczyna, a ty jesteś moim najlepszym kumplem. Życzę wam jak najlepiej — Yubin szturchnął Wanga, który przez chwilę się zmyślił. — A czy w końcu powiesz o co chodzi z tym facetem, z którym się widujesz?
— Nie mogę — Yibo chciałby przestać ukrywać cokolwiek przed przyjaciółmi, ale w tej sytuacji nie mógł. — Ale wyjaśnię wam to w swoim czasie. Qui Ying się zgodziła.
— Skoro tak to też się zgadzam — Paul położył się na plecach i miał zamiar pójść spać. — Dobranoc głupku.
— Dobranoc idioto — Wang odwrócił się plecami do przyjaciela, a ten zrobił dokładnie to samo.
Brązowowłosy zasnął w mgnieniu oka, ponieważ ostatnio był bardzo zmęczony. Pokonywał mnóstwo kilometrów każdego dnia, później pracował, wieczorami bawił się z przyjaciółmi. Taki harmonogram jednak mu pasował, bo wiedział, że miał wszystko czego potrzebował.
Yubin jednak nie mógł zmrużyć oka, bo mimo tego, że Yibo pogodził się z Qui Ying to nie mógł tak po prostu odpuścić i tolerować wyjścia przyjaciela na tajemnicze spotkania, z jakimś podejrzanym typem. Chłopak odwrócił się w stronę kumpla i spojrzał na jego usta, ponieważ brązowowłosy po raz kolejny przekręcił się na prawy bok. Czarnowłosy zmrużył swoje oczy, kiedy usłyszał jakieś niewyraźne słowa jakie wypowiadał Wang. Paul z ciekawości nastawił ucho i uniósł swoje brwi, gdy Yibo wypowiedział czyjeś imię i nazwisko :
— Xiao Zhan...
Po cichym szepcie Yubin zobaczył na twarzy Wanga przyjemny uśmiech. Śpiący chłopak przytulił się bardziej do swojej poduszki i wyglądało na to, że śnił o czymś przyjemnym... Z udziałem jakiegoś typa. Paul zacisnął swoje powieki, bo miał wrażenie, że jego obawy zaczęły rozgrywać się nie tylko w jego myślach. Przypomniał sobie o sytuacji w pracy, gdy Yibo zarumienił się będąc w jego ramionach, w dodatku jego przyjaciel wolał spędzać czas z jakimś facetem zamiast ze swoją paczką, a teraz ten sen...
Yubin ponownie popatrzył na Wanga, który przestał już mówić przez sen. Dalej jego uśmiech pozostawał na twarzy i nie chciał w ogóle zniknąć. Paul spuścił swoją głowę w dół, a potem znów się położył na swoim miejscu zaczynając żałować tego, że porozmawiał z Qui Ying.
🐳🐳🐳
Xiao Zhan czekał tuż przy brzegu na Yibo, a gdy tylko go zobaczył to z uśmiechem wstał na nogi, a kropelki słonej wody zaczęły ociekać po jego ciele oraz ubraniach. Nagle jednak wyraz twarzy młodego mężczyzny się zmienił, ponieważ widział jak Wang szedł do niego z dwoma siatkami wypchanymi po brzegi jakimiś rzeczami. Duch morski zdziwił się, ale liczył także na jakieś wyjaśnienia.
— Dzień dobry — powiedział Yibo, który zmęczony odłożył swój dzisiejszy bagaż.
Zhan zamiast się przywitać zerknął na plastikowe siatki, których osobiście nienawidził, bo zaśmiecały one jego kochany dom. Wiele jego morskich przyjaciół także cierpiało przez śmierci, które wyrzucali ludzie. Znał już jednak trochę Yibo i wiedział, że nie miał wobec niego złych zamiarów, ale nie domyślając się niczego wolał zapytać o co chodziło.
— Po co ci te wszystkie rzeczy?
Yibo uśmiechnął się tak, jakby wygrał jakąś nagrodę, położył ręce na biodrach i wskazał na siatki.
— Dziś spróbuje za pomocą tych przedmiotów wydostać cię z morza. Chce, żebyś towarzyszył mi na festiwalu pod koniec miesiąca. Musisz go zobaczyć — Wang schylił się wraz z Xiao do różnych przyborów, a Zhan patrząc na nie nie był zbytnio zadowolony.
— Jakim sposobem torebka ma mi pomóc opuścić morze? — zapytał z ciekawości, a Yibo uniósł palec w górę.
— To nie jest torebka tylko... — Wang po raz kolejny zapomniał nazwy. — Takie coś gdzie moja dziewczyna trzyma swoje kosmetyki. Jest przezroczysta i nieprzemakalna, a ja zrobiłem już tutaj małą dziurę, aby kropelki wody płynęły po twojej skórze.
Brązowowłosy ruszył w stronę morza, aby napełnił kosmetyczkę wodą, a Zhan chciał go powstrzymać jednak zamiast tego dotykał swoich skulonych stóp i ukrył swój rumieniec. Po chwili z uśmiechem spojrzał na Wanga, który zmotywowany chciał pomóc przyjacielowi wyjść na suchy ląd.
Kiedy Yibo już napełnił pożyczony bez pytania przedmiot od Qui Ying Xiao z radością wstał na równe nogi i wziął do ręki kosmetyczkę. Wziął głęboki wdech, a Wang asekurował go rękami, jakby to miałoby w czymś pomóc. Zhan postawił krok w przód, a potem dostawił swoją nogę wychodząc na brzeg.
Niestety nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu, bo Xiao Zhan zniknął i wylądował po czubek głowy w morskich falach. Wang widząc przyjaciela kilkadziesiąt metrów dalej zacisnął swoje zęby i zastanowił się, co poszło nie tak.
Nie chciał jednak rezygnować zbyt szybko i gdy Xiao do niego wrócił przygotował dla niego kolejny projekt. Xiao Zhan wsadził swoje stopy do reklamówek przepełnionych wodą. Czarnowłosy musiał trzymać za za sznurki, które Wang wiązał tuż przy uszach siatek. Kiedy już skończył ponownie kazał wyjść przyjacielowi z wody.
— Czy ty chciałbyś, żebym chodził w tym po lądzie wśród innych ludzi?
— Wiesz... Trochę będziemy zwracać na siebie uwagę, ale będzie warto — odparł Yibo, który tak szczerze nie pomyślał nad tym wcześniej.
Xiao ponownie się uśmiechnął, a potem zrobił kilka kroków do przodu. Wyglądało na to, że wynalazek Wanga z siatek i sznurków działał, ale znów się przeliczył. Gdy ubyło tylko trochę wody to wtedy Zhan ponownie wylądował w morzu.
Każdy kolejny pomysł zwiastował porażkę i tak się też kończył. Zimną kąpielą dla Xiao Zhana.
Kiedy ostatni z jego pomysłów zawiódł Yibo usiadł na plaży, a po paru minutach podpłynął do niego czarnowłosy.
— Wszystko na nic — burknął chłopak o kasztanowych włosach.
— Starałeś się — Zhan uśmiechnął się do młodszego. — Nikt nigdy przedtem nie zrobił dla mnie tak wiele jak ty.
Wang zaśmiał się krótko.
— Kto by wpadł na takie durne pomysły jak ja?
— Chyba nikt, ale to czyni cię wyjątkowym — Xiao wyznał te słowa z przekonaniem, a Yibo zamilkł na krótką chwilę.
— Nie jestem wyjątkowy, jestem najzwyklejszy w świecie.
— Nie dla mnie — czarnowłosy dalej był pewny.
— Bo nikogo więcej prócz mnie nie znasz. Gdybyś mógł stąd wyjść to... Na pewno poznałbyś mnóstwo świetnych ludzi. Chciałbym tego — powiedział, zaciskając mocniej swoje dłonie.
— Nie zadręczaj się tym — Xiao Zhan podpłynął bliżej i usiadł obok chłopaka, a potem spojrzał w stronę wody. — Moje miejsce jest teraz tutaj.
Yibo popatrzył na czarnowłosego, który także po chwili zwrócił się w stronę Wanga, a ich twarze były oddalone od siebie tylko o kilka centymetrów. Brązowowłosy uchylił delikatnie swoje wargi czując jak jego serce zaczynało bić coraz szybciej.
Zatracił się w tej chwili, dopóki Zhan nie wypowiedział kolejnych słów :
— Pogodziłeś się z dziewczyną skoro pożyczyła ci to... coś — Xiao oddał Wangowi kosmetyczkę.
— Tak, jest już w porządku — wyznał pomijając fakt, że Qui Ying nie miała pojęcia o tym, że wziął jej własność.
— Cieszę się — powiedział Zhan, lecz nie widział on entuzjazmu ze strony Yibo.
Chłopak spuścił swoją głowę i dosięgnął jakiegoś listka, który dopłynął na brzeg.
— Niby jest już dobrze, ale... Nie potrafię traktować jej jak swojej dziewczyny. Dla mnie ona jest tylko przyjaciółką, ale chce też się w niej zakochać — powiedział, zaciskając jedną dłoń na swoich włosach.
Xiao Zhan nagle uchylił swoje wargi i poczuł swego rodzaju ulgę. Był przekonany, że Yibo kochał swoją dziewczynę. Skoro był jego przyjacielem to życzył mu szczęścia z całego serca, lecz... W głębi duszy zaczął lubić Wanga, nieco inaczej niż początkowo planował...
— Czy ona wie o tym?
— O czym ma wiedzieć skoro sam tego nie rozumiem? — Wang rzucił garstkę piasku do wody i nie chciał już o tym mówić. Właściwie przyszedł tutaj, aby poznać także sekret Zhana. Zwrócił się do chłopaka i bez żadnego skrępowania zapytał : — Co to był wczoraj za dźwięk? Ten który wezwał cię do morza?
Xiao Zhan nie wyglądał wcale na wystraszonego czy zestresowanego. Czarnowłosy odgarnął swoje kosmyki za ucho i powiedział z zadowoleniem, nie ukrywając tego faktu przed Yibo.
— Ten dźwięk wydał wieloryb.
Wang zmarszczył brwi i pytająco spojrzał na Zhana.
— Wieloryb? — powtórzył.
— Tak, on jest królem tego morza i dba o mnie. Traktuje mnie jak syna — wyznał, po czym delikatnie się uśmiechnął. — To on mnie uratował — powiedział i jeszcze bardziej tym samym zaciekawił Yibo.
— Przed czym cię uratował?
— Ocalił mi życie — odparł i spojrzał na Yibo swoimi seledynowymi tęczówkami.
🐳🐳🐳
Co myślicie o Yubinie, Lulu i Qui Ying?
Już niedługo poznacie przyszłość Xiao Zhana ❤ dowiecie się więcej na jego temat oraz tytułowego wieloryba
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro