To nigdy nie odejdzie w zapomnienie
-Możesz spać ze mną?
-Znowu?
-No wiesz, to tylko propozycja, nie musisz się zgadzać.
-Nie o to mi chodzi, po prostu trochę się zdziwiłem, że znowu to proponujesz. Ale tak, bardzo chętnie.
Gdy chciałem coś ponownie powiedzieć, z głośników po raz kolejny w tym pieprzonym dniu wydobył się komunikat. Czy on zawsze musi być w tych najważniejszych momentach?
-Za pół godziny zgasną światła. Proszę przygotować się do spania.
-Thanos, mogę cię o coś zapytać?
-No jasne.
-Czemu wcześniej jak mówiłeś, że wziąłeś Se-mi do drużyny to powiedziałeś, że to dlatego bo nie widziałeś lepszych opcji? Nawet nie próbowałeś mnie szukać?
Uhhh, co ja mam jej teraz odpowiedzieć? Skłamać czy powiedzieć prawdę? No dobra, nie będę jej okłamywać, powiem prawdę.
-Szczerze? Zastanawiałem się gdzie jesteś, ale myślałem, że poprostu masz mnie w dupię. No i do tego byłem na narkotykach.
-Powinieneś więcej gadać z Se-mi, jest naprawdę świetna.
Oj już gadałem.
-A co? Bardzo odczuwa brak mojego towarzystwa?
-Nie. To ty musisz się od niej dużo nauczyć. Na przykład, że Min-su też ma uczucia.
-Może trochę dokładniej?
-Thanos, on się ciebie bardzo boi. Nie może spać po nocach w obawie, że przyjdziesz i mu coś zrobisz. Myślałeś w ogóle w taki sposób? On się tutaj nie nadaje, nie wiem, co tutaj robi.
-Ja pierdole, przecież nie jestem pedałem. Czego on się niby boi?
-Mimo tego, że się ciebie boi, jest również bardzo wystraszony, że go zostawisz.
-No nie powiem, czasami mam na to ochotę.
-Za tobą się nie da normalnie porozmawiać.
-Dlatego mnie kochasz.
-Nie, nie dlatego.
-Kochasz mnie?
Cisza. Spodziewałem się odpowiedzi w stylu "No co ty, ciebie nigdy." ale nic takiego nie powiedziała. Czy ty może coś oznaczać?
-Kochasz mnie?-Spytałem ponownie.
-Tak.
Nie wiem co odpowiedzieć. Jeszcze nikt nigdy mi czegoś takiego nie powiedział, co teraz mam zrobić?
-Ja ciebie też.
Jakoś się rozkleiłem i zacząłem płakać. Japierdole, co to miejsce ze mną zrobiło...
-Ej czemu płaczesz? Powiedziałam coś złego? Ej no, przepraszam, może jednak nie śpij ze mną tylko idź do swojego łóżka. Ja jak zwykle wszytko psuję!!!
Dziewczyna usiadła bardziej pod ścianą i również zaczęła płakać. W tym czasie ja otarłem łzy i się do niej przysunałem.
-Hej, nic złego nie zrobiłaś. Po prostu nikt nigdy mi czegoś takiego nie powiedział, okej? Nic nie jest twoją winą, to ja wszystko popsułem. Przestań płakać. I zresztą mam jedną prośbę, mogłabyś mnie znowu pocałować.
-Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?! Nie widzisz, że wszystko popsułam? Jak niby mogę ci się podobać?! Pewnie kła...
Nie dopowiedziała nawet zdania, bo to ja pierwszy ją pocałowałem. Mi-na na szczęście nie protestowała, tylko bardziej wpiła się w moje usta.
Moje życie nigdy nie było lepsze. Ale czemu to wszystko musi dziać się akurat tutaj, a nie w domu?
Uświadomiłem sobie, że teraz nie liczą się dla mnie tylko pieniądze. Ona też jest bardzo ważna.
-Za 10 sekund światła zostaną zgaszone. 10, 9, 8, 7...
Przerwaliśmy pocałunek i wpakowaliśmy się pod kołdrę. Dlaczego ciągle nam ktoś lub coś przerywa?
-Nadal wątpisz w to, że jestem w tobie zakochany?
-On na początku też tak mówił...
-Mi, ja nie jestem nim.
Światła zgasły, a dziewczyna mocniej się we mnie wtuliła. Tak to ja mogę spać.
-Dobranoc, señorita.
Nie odpowiedziała. Zdążyła już zasnąć.
Obudziłem się w łózku Mi-ny. Nic dziwnego, przecież tam zasypiałem. Ale coś było nie tak, ciało dziewczyny leżące koło mnie było dziwnie zimne...
Podniosłem się i przeciągnąłem. Trzeba jakoś zacząć nowy dzień w tym miejscu. Ale chwila, czemu w ogóle nie ma tutaj ludzi? O kurwa, chyba przespaliśmy rozpoczęcie rozgrywki. Pewnie niedługo przyjdą i nas za to zabiją. Jest źle, bardzo źle.
-Mi, musimy stąd uciekać. Mogą nas zabić. Mi...
W tym momencie spojrzałem na dziewczynę i prawie zemdlałem. Leżała z plamą krwi pod sobą. Głowę miała przebita od strzału a na jej szyi siedziała pszczoła.
Nie, to na pewno sen. Nic takiego nie ma prawa się wydarzyć.
Zaczałem panikować i krzyczeć. Chciałem, żeby już po prostu mnie rozstrzelili, tak jak ją. O nic więcej nie proszę.
-Thanos!
Skąd dobiega ten głos? Przecież w okół nie ma dosłownie nikogo.
-Thanos!
Obudziłem się i zaczęrpnąłem oddech.
-Mi-na! Ty żyjesz!
Dziewczyna spojrzała się na mnie jak na debila. Bo w sumie trochę nim jestem.
-No tak, czemu miałabym nie żyć? Przecież nie zrobiłam nic, co dawałoby im powód do zabicia mnie.
Jak dobrze, że to był tylko sen! Chociaż... Teraz sobie tak myślę, że jeśli podczas pierwszej rozgrywki Mi-na się wtedy ruszyła, to tak prawdopodobnie by skończyła. Wtedy nie byłoby tego wszystkiego...
-----------------------------------------------------------
754 słowa
Yooooo misiaki!
Jak to możliwe, że moje wypociny mają już prawie 800 wyświetleń?!
W razie co następny rozdział pojawi się jutro!
Dawać gwiazdki bo was zjem (a tak na serio to poprostu mega mnie to motywuje do wstawiania dla was rozdziałów🏋🏻)
Byeee!❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro