Koniec dla jednego z nas
Ustawiliśmy się do głosowania.
-Gracz 456!
Czyli najpierw będzie głosować Se-mi, potem ja, Mi-na, Min-su i na końcu Nam Gyu. Wszyscy wcisną kółko. Muszą.
Już po 2 minutach wywołali Se-mi. Dziewczyna podeszła do panelu i ani trochę się nie wahając wcisnęła krzyżyk.
-Suka.-Powiedział Nam Gyu. Min-su był na niego widocznie zły, ale on na pewno się nie zbuntuje. Za bardzo się nas boi.
-Gracz 230!
Podbiegłem w podskokach po panelu i pocałowałem znak kółka, jednocześnie je naciskając.
-Gang kółka! Let's go!
Potem zagłosowała Mi-na, która zgodnie z moimi oczekiwaniami wcisnęła kółko. Stanęła koło mnie uśmiechnięta.
-Myślałam, że Se-mi jest spoko.
-No widzisz, nie warto zadawać się z kurwami.
-Gracz 132!
Oh, już niedługo Min-su i Gyu. Co do tego drugiego nie mam wątpliwości, że wybierze kółko, ale z Min-su może by różnie.
Postanowiłem pójść do tyłu, gdzie stali gracze którzy jeszcze nie zagłosowali.
-Min-su, pamiętaj, nie zdradź nas.-Powiedziałem do chłopaka.
-Spokojnie, już nim gadałem. Wybierze kółko.
-Gracz 125!
Wróciłem na miejsce koło Mi-ny, cały czas obserwując Min-su.
On jest taki naiwny i zbyt boi się nam sprzeciwić.
Chłopak w końcu stanął przed panelem. Uśmiechnąłem się pod nosem.
Ale po chwili uśmiech zszedł mi z twarzy. Min-su wcisnął krzyżyk i stanął niedaleko Se-mi.
Kurwa, on lata za nią jak piesek. Co Se-mi nie zrobi, to on też musi. Zakochał się czy kurwa co?
-Gracz 124!
Nam Gyu podszedł do panelu i szybko wcisnął niebieski guzik. Potem podbiegł do mnie widocznie wściekły.
-Dwójka kurwa zjebów. Co oni se myślą? Że po takim czymś wybaczymy im kurwa i znowu będziemy super przyjaciółmi? O nie kurwa. Zostaną kurwa sami. Bez naszej pomocy sobie nie poradzą i se kurwa zdechną.
-To nie tak działa.-Powiedziałem do chłopaka.-Musimy być mili. Ale tylko dla Min-su, żeby przy następnym głosowaniu zagłosował na kółko. Jeśli on w ogóle przeżyję.
Głosowanie skończyło się remisem. Ktoś spytał co teraz, a strażnik odpowiedział mu, że jutro rano głosowanie się powtórzy i żeby wszyscy przemyśleli to, czy na pewno chcą jeszcze grać.
-Gyu, idziemy.-Podszedłem do Mi-ny.-Mi-na, poczekaj tutaj, ja niedługo wracam. I proszę cię, nie gadaj z Se-mi.
Dziewczyna pokiwała głową i pocałowała mnie w policzek. Słodko. (#cukrzyca)
Pobiegłem z Nam Gyu do wejścia do toalety, a strażnik nas tam wpuścił. Kiedy wpadliśmy do środka, udało mi się zobaczyć Min-su wchodzącego do jednej z toalet.
-Gyu, wejdź do kabiny obok i spróbuj przejść do niego górą. Pewnie będzie chciał wtedy wyjść z kabiny w której siedzi, ale zablokuje mu przejście.-Szepnąłem.
Gyu zrobił to co powiedziałem, a ja zacząłęm pukać w drzwi kabiny Min-su.
-Min-su, wiem, że tu jesteś. Otwórz drzwi, proszę.
Chłopak nie odpowiedział, więc zacząłem mocno w nie walić.
-Proszę, OTWÓRZ DO KURWY TE DRZWI!
Chłopak nadal nie odpowiadał, więc do akcji wkroczył Nam Gyu. Ja stałem cicho, żeby Min-su pomyślał, że już sobie poszedłem.
-Min-su, podobno masz duży dług i musisz go spłacić. Przy następnym głosowaniu zagłosuj na kółko, my cię ochronimy.
Nam Gyu zaczął przechodzić górą do kabiny Min-su, wiec ten chciał z niej wyjść. Gdy otworzył drzwi popchnąłem go tak, że opierał się o ścianę i przed nim kucnąłem.
-Wiesz, przed grą poszedłem na most. Chciałem się zabić. Ale przyszedł pan w garniturze, dał mi pieniądze za wygraną w Ddakji i wizytówkę. Ty też taką dostałeś, nie?-Chłopak pokiwał głową.-Nie jestem jakiś religijny, ale jakby to określić... To było jak znak od boga, szansa na lepsze życie. I jeśli mi przeszkodzisz, wkurwię się. Patrz jaki jestem wściekły!
-Hej! To co teraz robisz, to zakłócanie wyborów.
Odwróciłem się i zobaczyłem mc coina. Tak jakby nie miał nic do roboty. Wstałem na nogi i trochę popchnąłem go do tyłu.
-Nie twoja sprawa co robię, szczaj i spierdalaj.
-Nie, bo zakłócasz wybory. Masz go zostawić w spokoju.
Min-su skorzystał z okazji i wybiegł z toalety.
-Min-su!-Chciałem za nim pobiec ale wepchnął się pomiędzy nas mc coin.
-Masz go zostawić, albo ci coś zrobię.
Ehhh, nie dał mi wyboru.
-Gang kółka! Krzyżyki nas atakują!
Ludzie zaczęli się sprzeczać, ale ja skupiłem się na mc coinie.
-Lepiej się wycofaj dopóki możesz, przecież nie możesz sobie teraz umrzeć, nie możesz jej teraz zostawić.
Mc coin dziwnie się na mnie spojrzał nie rozumiejąc o co mi chodzi.
-Ta twoja panienka będzie smutna jak ją zostawisz.-Dodałem.
-Zostaw ją w spokoju.
-Ej, Thanos, też zauważyłeś jej brzuch.-Powiedział do mnie Nam Gyu na tyle głośno, żeby coin też to usłyszał.-I jeszcze do tego tak dziwnie chodzi.
-Odpierdolcie się od niej.
-Będzie taka smutna...-Ciągnąłem.-Chociaż może to i lepiej? Jeśli się teraz nie zamkniesz, to odkroję ci palca i dam jej w prezencie. A potem się z nią umówię.
"Mi-na nie byłaby z tego zadowolona."-Pomyślałem. Ale czego nie zobaczy, tego się nie dowie.
Mc coin zamachnął się w celu uderzenia mnie, ale w porę się odchyliłem. Za to potem rzuciłem się na niego ze zdwojoną siłą. Rozpętała się prawdziwa wojna.
Trochę się z nim siłowałem, aż nagle nie upadliśmy na podłogę w idealnej pozycji. Przynajmniej dla mnie.
Usiadłem na nim i zacząłem go dusić. Jest już cały czerwony, to pewne, że wygram.
Nagle poczułem, jak wbija mi coś w brodę. Boli w chuj. Po chwili to wyciągnął. zobaczyłęm, że to widelec.
Z miejsca w którym był wbity zaczęło lecieć dużo krwi. Bardzo dużo.
Nie ociągając się wbił mi go jeszcze z boku brody. Zacząłem czuć, że odpływam. Mc coin doczołgał się do najbliższej kabiny, próbowałem go trzymać za nogę, ale się wyrwał.
-Znajdę cię kurwo. Czy w tym, czy w innym życiu.- Wyszeptałem.
KONIEC
———————————————————
945 słów
Emmm, no to ten... Jak wam mija dzień?☺️
PROSZE NIE ZABIJAJCIE MNIE
No chociaż tyle dobrego że Se-mi przeżyje.
Jakby możliwe, że trochę bardziej wykręciłam się w pisanie tamtego fanfika?...
Wiem, że rozdział miał być dopiero jutro ale potrzebuje codziennej dawki waszych kom więc 🤷
Do juterka! (Wiem że mnie teraz kochacie🥰)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro