27.02
27.02
Czyli dzień nieudanych piruetów
8:40
Matematyka.
Śpię. Kartkówka poszła dobrze, może nawet bardzo dobrze. Wstałem trochę później także awsome.
Zaraz hala i 2 wf ale się cieszę mmmm
14:40
Klasa polskiego
Zdałem wiersz na 5 i zajebiście.
Uwielbiam fakt, że nauczyciele mnie po prostu lubią. I nie chodzi mi o to, że przez to dawają mi dobre oceny ale o to, że po prostu czuję się na ich lekcjach swobodnie i zawszę mogę zagadać.
Najbardziej tak mam chyba z panią z angielskiego z historii i polskiego.
Mam godzinę przerwy do wyjścia na busa na tańce - 3 godziny klasyki i modernu
Dzisiaj chcę naprawdę na klasyce pokazać, że ją uwielbiam.
Zależy mi na tańcu, a kilku nauczycieli już chwaliło moje duże postępy.
Co do szkoły to nic szczególnego się nie działo, tylko dałem jasno znać, że mam wyjebane na trójcę.
I dobrze - niech wiedzą
16:18
Droga na przystanek
Jezu nie mogę się napatrzeć na mój dzisiejszy look. W końcu mi outfit wyszedł. Idę na 3 godziny tańczenia, więc będzie ciekawie.
W sumie najchętniej zostałbym tylko na klasyce, bo na modernie ćwiczą na występ na którym mnie nie będzie, więc teoretycznie ja i parę osób nie będziemy nic robić.
W końcu robi się cieplej, choć pewnie, skoro to powiedziałem, nagle spadnie śnieg. Ale faktycznie, w końcu jest na tyle ciepło, że chodzenie z rozpiętą kurtką jest wskazane.
19:17
Po tańcach
Klasyka była spoko, dostałem tylko uwagę, żeby pamiętać w którą stronę wykańczać piruety.
Ogólnie dzień zajebisty jeśli chodzi o tańce.
W sumie zastanawiam się jaką magią ćwicząc przy barierkach, wyjebało mnie z każdego piruetu, a gdy robiliśny kombinację na piruety (po 4 na każdą stronę) to wykręciłem wszystkie.
Może to przez baletki.
Na modernie ja i LM nie musieliśmy robić nic, więc sobie pogadaliśmy. I w sumie ryczeliśmy ze śmiechu, więc było nawet zabawnie.
Gadałem więcej z FM, co mnie cieszy - w końcu nawiązujemy kontakt bliższy.
Chyba najdziwniejszym momentem był ten, w którym razem z KK, KN, VW i LM ścigaliśmy dyrektorkę działu artystycznego z naszego centrum kultury, żeby jej zapłacić za warsztaty.
Biedna wracała z zakupów ale przynajmniej miała jak wydać.
W drodze powrotnej spotkałem naszą cudowną trójcę jak jarała papierosy. Coś tam do mnie gadali ale no sorry - nie upadnę do ich poziomu i nie odpowiem im - aż tak mi niedobrze nie jest.
W domu muszę jeszcze parę zadań ogarnąć i poczytać dalej lekturę (której mi się nie chce czytać)
Dobrze, że jeszcze tylko 2 dni i weekend
__________________
Michał
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro