03.03
03.03
Czyli dzień wybitych kończyn
15:34
Łóżko
Szczerze jakoś dzisiaj szczególnych przemyśleń nie mam.
Tylko fakt, że mam 3 godziny warsztatów mnie przeraża, ale trzeba sobie poradzić jakoś.
Po warsztatach muszę się pouczyć na polaka i biolkę. Skończyłem "czytać" lekturą, czyli ominąłem ¾ książki ups.
Jakoś mnie to nie razi, bo na egzaminie można podawać argumenty nie z samych lektur, ale i z tych pobocznych, więc jakoś się nie boję.
23:45
Łóżko
Jezu.
Ten dzień był... wymagający?
Najpierw o warsztatch.
Było zajebiście. Po pierwsze - miałem fun z tego, że jestem na nich.
Na pierwszych strasznie się wnerwiałem no bo mało co umiałem. Te warsztaty były nie dość, że luźne, to jeszcze na dodatek łapałem to, czego mnie uczono.
I żeby zobrazować to tym, którzy nie tańczą:
Moje pierwsze warsztaty to przyjście na lekcje chemii, gdzie kazano mi pisać reakcje, gdzie ja nie wiem jak wygląda tablica Mendelejewa.
Więc w takim razie te warsztaty, to lekcja na której już znam pierwiastki.
Czyli w skrócie: ogarniałem, ale nie było super perfekcyjnie
Tak, dziwne porównanie.
Na warsztatach było dość osób z zewnątrz, co mnie jakoś nie ruszyło, bo tak samo w niektórych momentach nie ogarnialiśmy.
Był tam też chłopak ale niestety dopadł go stereotyp tancerza z kijem w tyłku, czyli tancerza, który nie łapie żartów albo patrzy z pogardą na tych co się wywalą i zaśmieją z swojego faila
Oh well
Cieszę się, że już nawiązałem taki zajebisty kontakt z grupą, gdzie mogłem pogadać o byle czym (np gadałem z FM o sztuce)
Było więc: fajnie, śmiesznie i się paru rzeczy naumiałem.
Szkoda, że połamałem się na warsztatch. Bark i palce u stopy są w siniakach, ale trudno.
Po zajęciach jednak miałem za dużo zmęczenia i wnerwiania się na raz.
Zmęczenie to wiadomo - moje ciało nie jest przyzwyczajone do aż takiego wysiłku.
Wnerwiałem się w sumie o jedną rzecz: chłopaków w mojej klasie.
Jprdl. Stwierdziłem, że ogarnę dzień kobiet, a oni mi tylko zapłacą.
Na co oni:
Naprawdę świadczy to o ich poziomie.
Naprawde mnie to wkurwiło, bo tak, też nie lubię paru dziewczyn, ale skoro one zrobiły nam dzień chłopaka - no to się odpłacam
Ale ci debile tego nie rozumieją.
Cóż
Szczerze? Nawet nie będę się bawił w dostawanie kasy od nich.
Poproszę o hajs tych, co na pewno mi dadzą.
Nawet o tym wychowawczyni nie powiem bo po co ma sie ona jeszcze wnerwiać.
Prezent trochę tandetny, ale raczej będzie miły, a załatwianie czegoś więcej będzie przy takich zjebach utrudnione.
Jutro mam sprawdzian z polaka i chyba jakąs kartkówkę z czegoś.
Bardziej mnie przejmuje polak szczerze, bo chce mieć 5 na koniec.
Najlepsze jest to, że zostawiłem podręcznik w szkole a kilka zagadnień było tylko z odniesieniami do stron.
Zwykle jestem poukładany
Ale ten dzień to był żart.
Zdjęcia z warsztatów będą nie wiem kiedy, więc ich bie mogę dać
____________________
Michał
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro