24."To co, umówisz się ze mną...?"
James
Siedzieliśmy przed kominkiem w Pokoju Wspólnym. Przytulałem Lily do siebie, bojąc się, że mi ucieknie.
-Liliano, czy ty zgodzisz się i uczynisz mnie szczęśliwym zostając moją dziewczyną?-zapytałem nagle.
-A już się przestraszyłam, że prosisz mnie o rękę-ulżyło jej.
-Bardzo śmieszne...-powiedziałem z sarkazmem.
-Och...-westchnęła.-Już dobrze, możemy spróbować, Potter. Ale jeśli to będzie zabawa...
-Nie będzie, obiecuję ci to-pocałowałem ją w głowę.-Tylko nie nazywaj mnie Potter.
-A jak niby mam cię nazywać?
-No na przykład kochanie, skarbie, najdroższy...
-James-przerwała mi.
W jej ustach moje imię brzmi tak wspaniałe, tak dobrze... Po prostu idealnie!
-Cieszę się, że zostawiłeś już Severusa w spokoju...-powiedziała cicho.-Dziękuję-pocałowała mnie w policzek.
-Dla ciebie wszystko-uśmiechnąłem się.
-James, proszę cię, żebyś stal się troszkę doroślejszy... No wiesz, żadnych żartów...-niemalże szepnęła.
-Jestem Huncwotem...
-Tylko, że już nie masz jedenastu lat...
-Dobra, postaram się, kochanie-cmoknąłem ją delikatnie w usta.
-No i poprawisz oceny...
-Dopiero zaczęliśmy ze sobą chodzić, a ja już jestem pantoflem-szepnąłem do siebie, za co Lily uderzyła mnie lekko w ramię.
-Jeśli nie chcesz ze mną być, to...
-Poprawię-przerwałem jej.-Ale te eliksiry są takie...-przerwałem, widząc jak zielone oczy Lily stają się prawdziwą Avadą.
-Przecież ci pomogę, a w eliksirach z chęcią-uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Ty...-zacząłem.-A może powinnaś zostać nauczycielką eliksirów?
-Chcę zostać uzdrowicielką-powiedziała z dumą.
Uzdrowicielka i auror. O wiele lepiej brzmi, niż nauczycielka eliksirów i auror...
Podoba mi się. A w przyszłości jakiś juniorek... O czym ja już myślę?! Zagalopowałeś się James...
-A ty kim?-zapytała nagle jednocześnie przerywając mi rozmyślania.
-Aurorem-uśmiechnąłem się szeroko do niej.
-To co, umówisz się ze mną, Liluś?
-Zastanowię się-przeciągnęła spoglądając na mnie.
-Na na twoim miejscu zgodziłbym się od razu-uśmiechnąłem się do niej szelmowsko, na co ona mnie lekko uderzyła w ramię.
-Jak jesteś taki, to...
-Ja naprawdę się staram, robię wszystko żebyś w końcu się zgodziła-przerwałem jej.-Lily...-westchnąłem zrezygnowany.
-Nie przerywaj mi-jej głos był łagodny, z nutką rozbawienia.-James, dam ci szansę-powiedziała pewnym głosem.-I pójdę na randkę z tobą.
-Na randkę-poruszyłem moje brwi dwuznacznie.-Jak to pięknie brzmi w twoich ustach... Tym bardziej, kiedy mówisz o mnie i randce w jednym zdaniu...
-Przestań, bo się rozmyślę-westchnęła.
Uspokoiła się, gdy ją pocałowałem w głowę.
************************************
Hejo!😘
Zdaję sobie sprawę, że jest słodko i wgl, ale z czasem coś się powinno wydarzyć (a taką mam nadzieję 😏)
Jest ktoś? ^^ Piszcie komki 🤗🤗🤗
Czekam na Wasze komki i gwiazdki!
💖Pozdrawiam💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro