12.Kłamstwo Remusa
Remus
-Było super!-krzyknęła radośnie, gdy zaprowadzałem ją pod Pokój Wspólny puchonów.-Dziękuję-uśmiechnęła się promiennie.
-Nie dziękuj, wiesz przecież, że i tak musiałem w końcu cię zapoznać z nimi. Tylko bałem się-zaśmiałem się lekko.
-Czego?-zdziwiła się lekko.
-Myślałem, że będę się musiał za nich wstydzić...
-Przestań, przecież są super! Sympatyczni, mili... Widać, że razem tworzycie zgraną ekipę nie tylko przy ludziach-zaśmiała się lekko.
-Zobacz!-krzyknęła po chwili wskazując na gwieździste niebo.-Może nie jest taki piękny jakby był w pełni, ale mimo wszystko jest ładny...-dopiero zrozumiałem, że mowi o księżycu.
-Nie lubię pełni-powiedziałem szczerze, zbyt szczerze.
-Dlaczego?-odwróciła się w moją stronę.
-Bo...-nie wiedziałem co powiedzieć.-Jakoś tak...
-Remus tylko wyobraź sobie jakie to piękne jest...-pisnęła.
-Może i jest, ale nie dla mnie.
-No tak, każdy ma swój gust-uśmiechnęła się łagodnie.
-Jutro będziesz miała okazję go zobaczyć.
-Naprawdę?!
Kiedy pomyślę co mnie jutro czeka... Niby to jest normalne,ale cały czas gdy o tym wspomnę mam ciarki.
-Remus co jest? Dlaczego tak posmutniałeś?
-Co? Nie...-wróciłem do rzeczywistości.
-To spotkamy się jutro?-zmieniła temat.
-Wybacz Doro,ale nie mogę... Jutro muszę się pouczyć na testy-skłamałem.
Jak łatwo mi to przychodzi... Ale nie lubię tego,tym bardziej jej kłamać... Ale co innego mam powiedzieć?!
"Hej Doro,wiesz... Cały czas cię okłamamywałem, tu chodzi o coś innego, o coś gorszego. Bo jestem wilkołakiem!"
To już wolę kłamać...
-Dziękuję ci za wszystko!-rzuciła mi się na szyję tak, że prawie straciłem równowagę.
-Nie ma za co.
-To kiedy się zobaczymy?-zapytała odrywając się ode mnie.
-Nie wiem...Jak będę miał czas, to przyjdę po ciebie...
-Albo spotkamy się w bibliotece-zaśmiała się lekko.
-Tak-uśmiechnąłem się niezauważalnie.
Potem jej nie było. Weszła do Pokoju Wspólnego i zostawiła mnie samego. Niedługo później i ja wszedłem do portretu Grubej Damy i poszedłem w stronę naszego dormtorium.
-No, no, no!-zawołał Syriusz, gdy wchodziłem.
-Fajna jest!-poklepał mnie po plecach James.
-I nie zabiera mi jedzenia-uśmiechnął się szeroko Peter, a gdy mu spadło ciasteczko na podłogę, szybko je podniósł (tak żeby nikt go nie zabrał) i zjadł w całości.
-Dzięki, że staraliście się, byliście mili i w ogóle-uśmiechnąłem się lekko.
-Oj tam...-przeciągnął Łapa.-Przecież ona też jest taka szalona i...
-Dobra, dobra...-zaśmiał się James.
-A ona wie, że ty...-urwał Łapa, bo wiedzieliśmy co mu chodzi po głowie.
-Nie...-szepnąłem.
-Kiedy jej zamierzasz powiedzieć?-zapytał Rogacz.
-A już jutro pełnia, jesteś gotowy Luniaczku?-zapytał Syriusz.
-Tak czy inaczej, muszę być gotowy... Nie mam wyjścia-lekko posmutniałem.
-Dasz radę! Zawsze dajesz sobie radę-uśmiechnął się szeroko James.
-Tylko powinieneś jej o wszystkim powiedzieć, im szybciej jej powiesz, tym lepiej-odparł Syriusz.
-Nie mogę!
-Ej, ona nie jest taka, jak inni...-powiedział Łapa.-Ona nie jest taka, jak Blackowie, ona przecież jest półkrwi, jest metamorfomagiem i ma ojca MUGOLAKA.
-Może się mnie przestraszyć...-nie dałem za wygraną.
-Ona się niczego nie boi, ona jest odważna!-odparł Syriusz.-A poza tym nie ma czego się bać, przecież jesteś ostrożny...
-Nikogo byś nie skrzywdził...-dodał James.
-Mimo wszystko...-zacząłem.
-...różne rzeczy mogą się zdarzyć-zakończyli zdanie moi kumple.
******************************
Hejo!😘
Przepraszam,że dawno nie dodawałam nowego rozdziału,ale sami wiecie-szkoła,nauka...
Mam nadzieję,że rozdział się podobał 😍😍😍😍😍😍
Czekam na komki!😻😻😻😻😻
⛔Uwaga! Rozdział nie został sprawdzony!! ⛔
💖Pozdrawiam💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro