59;1416;84960
Było już po północy kiedy Jungkook wraz z resztą ekipy wpadł na wieczór kawalerski Seokjina. Odnalazł wzrokiem blondyna, który siedział przy stoliku i popijał drinka trzymając na kolanach małą Heeyeon. Dziewczynka już praktycznie zasypiała kiedy do lokalu weszli mężczyźni. W tym samym momencie co Taehyung, spojrzała w tamtą stronę i jak tylko zobaczyła swojego tatę, zerwała się z kolan Kima. Za to Tae złapał kontakt wzrokowy z Jeonem i już wiedział że coś jest na rzeczy. Widział to w jego oczach.
Wstał i ruszył w jego stronę. Spotkali się w połowie drogi, stając na przeciwko siebie i mierząc się wzajemnie wzrokiem.
Jeon się lekko chwiał przez wyloty alkohol, zresztą Taehyung miał tak samo.
- Tae, kochanie ty moje. Ja muszę ci coś powiedzieć. - zaczął Jungkook.
- Tak? - Kim z nadzieją spojrzał swoimi pięknymi oczami na mężczyznę przed nim, który nagle dość znacznie zbladł.
- Ja chyba cię- i w tym momencie Taehyung wiedział że jest coś nie tak. Nie dość że Jeon był blady jak ściana to na dodatek zaczął ciężej oddychać - Boże zaraz się zrzygam.
Później wszystko działo się za szybko. Jungkook wybiegł z pomieszczenia, popychając przy tym Taehyunga, który nie dał rady ustać na nogach i poleciał jak długi na podłogę. Co najdziwniejsze jedyną osobą, która się zainteresowała tym upadkiem była mała Hee. Reszta osób skierowała wzrok za wybiegającym Jeonem.
Taehyung podniósł się z podłogi, z niewielką pomocą sześciolatki, i ruszył za Jeonem. Jednak kiedy dotarł do łazienki nie spotkał tam Jungkooka, tylko Chanyeola i Baekhyuna, którzy dość zacięcie się kłócili.
- Jak mogłeś mi nie powiedzieć o jakimś pieprzonym zakładzie? Mam się tego dowiadywać od pół przytomnego Seokjina? A mówiłeś że mnie kochasz! - młodszy Park coraz głośniej mówił. - Jeszcze mi powiedz, że wyszedłem za ciebie tylko dla zakładu!
- To wcale nie tak! Ja naprawdę cię kocham. Baekhyun, kochanie, to tylko głupi zakład. - Chanyeol próbował podejść do swojego męża, ale ten co chwilę go odpychał.
- Wiesz co? Jadę do domu, a ty najlepiej prześpij się u kogoś. - po tych słowach młodszy wyszedł z łazienki, a Chanyeol wybiegł zaraz za nim, krzycząc jak bardzo go kocha i wpadając na zdziwionego Taehyunga, który stał tam i nie wiedział czy ma coś powiedzieć czy jednak nie.
Po kłótni kochanków blondyn zdecydował się w końcu odnaleźć Jeona. Przeszedł do dalszej części klubowej łazienki gdzie znajdowały się kabiny z toaletami. Nawet nie zdążył zapukać do pierwszej z nich, a z kabiny obok wyszedł Jungkook z poplamionym krawatem.
- Jejku, jak się czujesz? - blondyn podszedł do niego i uważnie przyjżał się jego nadal bladej twarzy.
- Już mi lepiej. Tylko muszę wyczyścić sobie krawat. - starszy zaśmiał się i chwycił za jego krawat, próbując go rozwiązać. Już miał moczyć go w wodzie kiedy oboje usłyszeli krzyki z dochodzące z sali.
♤
W tym czasie, kiedy dochodziło w toalecie do dramatycznej kłótni kochanków, na salę wszedł Namjoon. I pierwsze co usłyszał to swojego (jeszcze) narzeczonego, który krzyczał coś o tym, że Kim nie może go zobaczyć przed samą ceremonią.
Tak więc Namjoon stał przy wyjściu i patrzył się jak Hoseok i jego córka usilnie próbują zasłonić przyszłego pana młodego, tak żeby Kim go nie zobaczył.
- Jak ja mam Cię nie zobaczyć, jak my w jednym łóżku będziemy spać. - stwierdził Nam.
- No właśnie nie będziemy. Zatrzymasz się u Yoongiego i Hoseoka. Nie możesz mnie zobaczyć.
~ciąg dalszy nastąpi~
a/n Nie jestem przekonana co do tego rozdziału. Nie zbyt mi się podoba, ale to może dlatego że męczyłam się z nim dość długo (za co przepraszam).
Iii uwaga... bedzie druga część! Jak tylko skończę pisać pierwszą od razu ruszę z kolejną
A teraz dobranoc 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro