273;6552;393120
Czas leciał nieubłaganie szybko, a termin końca zakładu był coraz bliżej. Co prawda minęły dopiero trzy miesiące, ale Taehyung nadal nie miał chociażby stałego partnera. Chociaż był już na trzech randkach z niejakim Jiminem, jednym z dalekich kuzynów Namjoona.
Na pierwszej randce nie bawili się jakoś wyśmienicie, ale też nie było najgorzej. Chociaż i tak plama z kawy zostanie na białej bluzce Taehyunga już do końca życia.
Na drugiej było już dużo lepiej, ale i tak Jimin nie wysilił się zabierając Taehyunga do kina i na lody. Czyli jak to powiedział później blondyn "tandetne i oklepane".
Na trzeciej randce Park okazał się trafić idealnie w czuły punkt Taehyunga. Zabranie go do wesołego miasteczka było jednym z najlepszych jego pomysłów (pomińmy fakt, że to młodszy "dyskretnie" zaproponował to wyjście).
Trzy randki to już dużo. W tym czasie można oszaleć z miłości do drugiej osoby, zakochać się w niej bez pamięci czy chociażby się nią zauroczyć. Niestety Tae nie czuł żadnego z powyższych uczuć. Nawet nie lubił jakoś mocno bruneta. Był dla niego jak dobry znajomy. Nic więcej. W zasadzie to Jimin też nic nie czuł.
Kim wcale się nie zdziwił, kiedy brunet od tygodnia nie dawał o sobie znać. Było to do przewidzenia. To przecież nic złego. Zostało mu dziewięć miesięcy i w tym czasie napewno kogoś znajdzie.
♤
Blondyn właśnie siedział na swojej dużej kanapie, czekając na rozpoczęcie filmu. A dokładniej całego maratonu horrorów. Mimo, że z wyglądu bardziej przypominał pizdusia, który boi się ciemności, niż jakiegoś super odważnego mężczyzne, kochał oglądać takie filmy. Zazwyczaj się nie bał, a bardziej śmiał z głupoty ludzi pokazanych na tych filmach.
Do rozpoczęcia pierwszego z filmów zostało dobre pół godziny. Jeszcze zdąży skoczyć po coś dobrego do sklepu. Na wszelki wypadek zatrzymał telewizję na odpowiednim kanale i szybko poleciał do przedpokoju, gdzie w pośpiechu założył buty i pierwszą lepszą kurtkę, do której wsadził swój czarny, skórzany portfel. Wyszedł z mieszkania i zamknął drzwi na klucz. Mimo, że malutki osiedlowy sklepik był tylko trzy minuty drogi dalej, blondyn zawsze upewniał się czy wszystko jest dobrze pozamykane. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Wychodząc z klatki niechcący zderzył się ze swoim sąsiadem z naprzeciwka.
- Uważaj jak chodzisz młody. - wysoki dwudziesto letni brunet niemal warknął w stronę mniejszego.
- Przypominam, że jestem starszy Jeon, więc spierdalaj ode mnie.
- Mocne słowa, jak na dziewczynę. - wyższy zaśmiał się głośno.
- Nie jestem dziewczyną.
- Wmawiaj to sobie. - To powiedziawszy brunet z wielkim uśmiechem na twarzy wszedł do klatki schodowej.
Blondyn nigdy nie przepadał za swoim sąsiadem. Zawsze był dla niego niemiły i zawsze mu w jakiś sposób przeszkadzał. Oczywiście z wzajemnością. Mimo, że młodszy mieszkał tu dopiero od dwóch lat to jeszcze nigdy nie udało im się normalnie porozmawiać. Zawsze sobie dogryzali na różne sposoby. Czasami wyglądało to jak przed chwilą, a czasami młodszy dostawał od blondyna nie zawsze celnego kopniaka w dupę.
Chociaż całym sobą nienawidził Jeona, to jakby ktoś się zapytał Taehyunga o to czy młodszy jest przystojny, bez wahania by odpowiedział, że jest cholernie przystojny.
a/n jk miał być później, ale tak jakoś wyszło, że pojawia się teraz...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro