144;3456;207360
- Jak to musisz wyjechać? Co z naszą ślubem? Co z nami?
Załamany Seokjin nie wiedział co teraz ma zrobić. Do ślubu zostały tylko dwa tygodnie, a Namjoon oświadczył mu przed chwilą, że musi pilnie opuścić miasto. W momencie, w którym starszy usłyszał te słowa świat mu się załamał. Chwycił w ręce poduszkę leżąca na kanapie i zaczął bić nią młodszego. Należy mu się kara za takie coś.
- Tak bardzo na to czekałem. Tak bardzo się cieszyłem, a ty teraz mi mówisz, że musisz jechać? Gówno musisz, a nie! Zostajesz tutaj i się ze mną pobierzesz. - Seokjin coraz bardziej się denerwował, z dwóch prostych powodów. Po pierwsze: może przegrać zakład, no i po drugie miłość jego życia musi go zostawić na jakiś czas. Oczywiście ten pierwszy powód był ważniejszy, ale nie wdawajmy się w szczegóły.
- Kochanie, nie wyjeżdżam na Alaskę, tylko wracam na chwilę na Jeju, do moich rodziców. - Namjoon próbował chociaż trochę się obronić przed starszym, ale ten nadal bił go ozdobną poduszką z kanapy. - Moja mama jest chora muszę jej pomóc. Nawet się nie zorientujesz kiedy wrócę.
- Dupa, a nie! Twoja mama wcale nie jest chora! Jak tydzień temu dzwoniłem powiedzieć jej o naszym ślubie to zwyzywała mnie tak samo jak zawsze. - Dobra teraz Seokjin był jeszcze bardziej wkurzony niż na początku. Wiedział, że ta suka, znaczy jego przyszła teściowa coś wymyśli. Od zawsze go nie lubiła. Dobrze, że mieszkała daleko i widzi ją rzadziej niż raz w miesiącu, bo jakby było inaczej to Seokjin by się dawno zabił. - Pojechał bym z tobą, żeby sprawdzić czy nie kłamie, bo pewnie tak jest, ale jej nie lubię, więc zostanę w domu. - Stwierdził powoli się uspokajając i odłożył poduszkę z powrotem na kanapę. - Co ze ślubem? Nie mogę go teraz odwołać.
- Przełożymy go na trochę późniejszy termin. Spokojnie pobierzemy się, obiecuje ci to, kochanie.
- Masz szczęście, że cie kocham i że ci wierzę, bo nie mam zamiaru świecić penisem przed połową miasta. - Starszy zignorował pytający wzrok swojego narzeczonego i poszedł po telefon, żeby obdzwonić wszystkich gości i poinformować ich o przełożeniu daty ślubu.
♤
Hoseok wsłuchiwał się w opowieść Yoongiego o zakładzie. Jako jedyny spoza kółka różańcowego wiedział o wszystkim.
- No i kiedy myślałem, że to Taehyung już jest tym przegranym, zadzwonił Seokjin i powiedział że razem z Namjoonem przekładają ślub.
- Na kiedy? - z ust Hoseok padło pytanie, na które dosłownie nikt nie znał odpowiedzi.
- Powiedział, że Namjoon jedzie do tej suki, bo ponoć jest chora, więc pewnie nie wróci jakoś specjalnie szybko. - Powiedział po czym napił się swojej jeszcze cieplej owocowej herbaty. - Seokjin mówił, że od razu jak wróci to będzie ślub.
- Ile zostało do końca tego całego zakładu? Miesiąc, dwa?
- Kochanie, a kiedy mieliśmy wesele? - Spytał, aż zbyt słodkim głosem Yoongi, po czy spojrzał na zakłopotaną twarz swojego męża. - Nie wiesz? Oj, to chyba masz problem, bo zaraz będziesz miał jeszcze do zapamiętania datę naszego rozwodu. - Po wypowiedzeniu tych dwóch słów i uroczym uśmiechu skierowanym do młodszego, Yoongi poszedł na balkon zapalić. Jak jego mąż czasami go wkurzał.
a/n Nawet szybko mi poszło pisanie, więc nie ma za co ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro