Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

144;3456;207360

- Jak to musisz wyjechać? Co z naszą ślubem? Co z nami?

Załamany Seokjin nie wiedział co teraz ma zrobić. Do ślubu zostały tylko dwa tygodnie, a Namjoon oświadczył mu przed chwilą, że musi pilnie opuścić miasto. W momencie, w którym starszy usłyszał te słowa świat mu się załamał. Chwycił w ręce poduszkę leżąca na kanapie i zaczął bić nią młodszego. Należy mu się kara za takie coś.

- Tak bardzo na to czekałem. Tak bardzo się cieszyłem, a ty teraz mi mówisz, że musisz jechać? Gówno musisz, a nie! Zostajesz tutaj i się ze mną pobierzesz. - Seokjin coraz bardziej się denerwował, z dwóch prostych powodów. Po pierwsze: może przegrać zakład, no i po drugie miłość jego życia musi go zostawić na jakiś czas. Oczywiście ten pierwszy powód był ważniejszy, ale nie wdawajmy się w szczegóły.

- Kochanie, nie wyjeżdżam na Alaskę, tylko wracam na chwilę na Jeju, do moich rodziców. - Namjoon próbował chociaż trochę się obronić przed starszym, ale ten nadal bił go ozdobną poduszką z kanapy. - Moja mama jest chora muszę jej pomóc. Nawet się nie zorientujesz kiedy wrócę.

- Dupa, a nie! Twoja mama wcale nie jest chora! Jak tydzień temu dzwoniłem powiedzieć jej o naszym ślubie to zwyzywała mnie tak samo jak zawsze. - Dobra teraz Seokjin był jeszcze bardziej wkurzony niż na początku. Wiedział, że ta suka, znaczy jego przyszła teściowa coś wymyśli. Od zawsze go nie lubiła. Dobrze, że mieszkała daleko i widzi ją rzadziej niż raz w miesiącu, bo jakby było inaczej to Seokjin by się dawno zabił. - Pojechał bym z tobą, żeby sprawdzić czy nie kłamie, bo pewnie tak jest, ale jej nie lubię, więc zostanę w domu. - Stwierdził powoli się uspokajając i odłożył poduszkę z powrotem na kanapę. - Co ze ślubem? Nie mogę go teraz odwołać.

- Przełożymy go na trochę późniejszy termin. Spokojnie pobierzemy się, obiecuje ci to, kochanie.

- Masz szczęście, że cie kocham i że ci wierzę, bo nie mam zamiaru świecić penisem przed połową miasta. - Starszy zignorował pytający wzrok swojego narzeczonego i poszedł po telefon, żeby obdzwonić wszystkich gości i poinformować ich o przełożeniu daty ślubu.

Hoseok wsłuchiwał się w opowieść Yoongiego o zakładzie. Jako jedyny spoza kółka różańcowego wiedział o wszystkim.

- No i kiedy myślałem, że to Taehyung już jest tym przegranym, zadzwonił Seokjin i powiedział że razem z Namjoonem przekładają ślub.

- Na kiedy? - z ust Hoseok padło pytanie, na które dosłownie nikt nie znał odpowiedzi.

- Powiedział, że Namjoon jedzie do tej suki, bo ponoć jest chora, więc pewnie nie wróci jakoś specjalnie szybko. - Powiedział po czym napił się swojej jeszcze cieplej owocowej herbaty. - Seokjin mówił, że od razu jak wróci to będzie ślub.

- Ile zostało do końca tego całego zakładu? Miesiąc, dwa?

- Kochanie, a kiedy mieliśmy wesele? - Spytał, aż zbyt słodkim głosem Yoongi, po czy spojrzał na zakłopotaną twarz swojego męża. - Nie wiesz? Oj, to chyba masz problem, bo zaraz będziesz miał jeszcze do zapamiętania datę naszego rozwodu. - Po wypowiedzeniu tych dwóch słów i uroczym uśmiechu skierowanym do młodszego, Yoongi poszedł na balkon zapalić. Jak jego mąż czasami go wkurzał.

a/n Nawet szybko mi poszło pisanie, więc nie ma za co ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro