Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2 - Wino

Proszę o komentarze, kochani ❤️

    — Daj im spokój, Nico, właśnie się pobrali — zbeształ go Will.

— Dobrze, zostawię ich... na razie.

Nie miał wątpliwości, że Nico będzie ich tym dręczył jeszcze przez długi czas. Percy ponownie spojrzał na swój nowy tatuaż. Tak, wciąż tam był, lekko zaczerwienione na brzegach.

Jason złapał się za głowę i jęknął, prawdopodobnie mając ostry ból głowy.

— Dlaczego jesteśmy w Vegas? — Nie pytał nikogo w konkretnego.

Pozostali spojrzeli na Grovera, który z roztargnieniem drapał swoją łysą głowę.

— Ok, więc wasza utrata pamięci wydaje się o wiele gorsza niż u nas. Jesteśmy tutaj, aby świętować moje małżeństwo.

–- O rany, Grover, przepraszam, że zrujnowaliśmy twój wieczór kawalerski. — Percy naprawdę źle się poczuł.

– No cóż... nie tyle go zniszczyłeś, ile przeniosłeś. Co, szczerze mówiąc, przynajmniej z tego, co pamiętam, było naprawdę świetną nocą. To znaczy, z wyłączeniem... znasz całość... — Grover wskazał na Percy'ego i Jasona. — ...tego.

— Dokładnie tego. — Jason wpatrywał się w swój pierścionek. - Co powiemy dziewczynom, Percy?

Percy spojrzał na niego.

– Prawdę. To jest sprawiedliwe dla nich. Upiliśmy się i spieprzyliśmy. Źle.

Jason zacisnął pięść i rozejrzał się po pokoju.

— Dlaczego w ogóle zaczęliśmy pić? I dlaczego w ogóle nie pamiętam, jak przyjechałem do Vegas, jaki rodzaj drinka sprawi, że stracimy wspomnienia, zanim się upijemy?

Grover zapiszczał nerwowo, jego nogi szurały trochę, jakby chciał zacząć chodzić dookoła.

— To wszystko moja wina, tak mi przykro. Jestem burzycielem! — Zapłakał, zanim usiadł na końcu łóżka, plecami do Percy'ego i Jasona, z rogatą głową w dłoniach. Ten ruch trochę naciągnął koc i Percy musiał mocno go chwycić, żeby nie narazić się na wzrok wszystkich.

– Grover, to nie twoja wina, że ​​ci dwaj idioci zaczęli to pić. Nie jesteś ich mamą. — Wygląda na to, że Nico nie miał dziś dla nich żadnej litości.

— Zgadza się stary, dlaczego tak myślisz? –- zapytał Leo. Grover tylko jęknął i nic nie powiedział.

Nico westchnął.

— Prawdopodobnie obwinia się, ponieważ przyniósł wino, które dał mu pan D. jako prezent ślubny. Było całkiem mocne.

Chętne wkładanie czegokolwiek do ciała, podarowanego ci przez boga, znalazło się na liście dziesięciu rzeczy, których Percy Jackson nie robi. Zwłaszcza, że ​​pochodził od jego najmniej lubianego boga. Wiedział, że nigdy świadomie nie wypije wina, więc co się stało?

— Grover — powiedział powoli Percy — jakie wino?

— Nawet nie piję — wymamrotał ponownie Jason.

Percy go zignorował.

— Grover-

— Hej, to nie jego wina, okej? — powiedział Nico. — Z tego, co pamiętam, wpychaliście sobie języki do gardeł na długo przed tym, zanim w ogóle podnieśliście butelkę.

— To prawda, Frank i ja próbowaliśmy was rozdzielić, ale cóż... — Leo wzruszył ramionami. — Kiedy jesteście zdeterminowani, aby coś zrobić, niewiele może was powstrzymać. Więc wycofaliśmy się. Powiedziałeś, że wiesz, co robisz.

— Czekaj czekaj czekaj. Leo, myślisz, że Percy i ja zaczęlibyśmy się tak nagle całować? Po prostu... uważasz, że to normalne? — Jason wskazał palcem między siebie a Percy'ego. — W ogóle tego nie kwestionowałeś, nie zastanawiałeś się, dlaczego dwóch facetów w szczęśliwych związkach miałoby to zrobić?

Percy miał wrażenie, że słyszy wypowiedziane przez Will'a stojącego za Nico pod nosem ,,Szczęśliwych?" ale było za cicho, żeby miał pewność.

Frank stanął w obronie Leona.

— Oczywiście, że myśleliśmy, że to dziwne, dlatego próbowaliśmy cię powstrzymać. Ale wydawałaś się trzeźwy, kiedy z nami rozmawiałeś, więc po prostu... poza tym to ty i Percy tak jakby, chyba to nie było- — Leo mocno szturchnął go łokciem w bok.

— Zgadujesz, że to nie było co, Frank? — zapytał Percy, patrząc na niego.

— Frank próbuje powiedzieć, że może po prostu chcieliście spróbować czegoś nowego? Wiesz, co dzieje się w Vegas, zostaje... w... — Niedowierzające spojrzenie, jakie Jason posłał Leo, sprawiło, że przestał. — Ok, dobrze. Byłeś nieugięty, że bierzecie ślub, i myśleliśmy, że żartujecie, ale potem najwyraźniej tak nie było, bo teraz jest jedenasta rano i jesteście w apartamencie dla nowożeńców. Nikt nie ma spójnego harmonogramu wydarzeń z zeszłej nocy, więc wszyscy gramy tutaj ze słuchu. Gdybym wiedział wszystko, co zostało powiedziane na początku wieczoru, powiedziałbym ci, Jason.

Grover obrócił górną część ciała, by stanąć z nimi twarzą w twarz.

— Wino miało spowodować sporadyczne utraty pamięci w momencie, gdy je wypiłeś. To właśnie nam się przydarzyło, za każdym razem, gdy piliśmy, traciliśmy przytomność na krótki czas, ale z jakiegoś powodu wy straciliście całą noc.

Jason potarł skronie i powoli wypuścił powietrze. – Gdzie jest butelka, Grover? Czy możemy się temu przyjrzeć?

Satyr skinął głową:

- Butelki są w moim pokoju. Możemy je odebrać przy wyjściu z hotelu. Wymeldowanie jest o jedenastej trzydzieści, więc prawdopodobnie powinniśmy się pospieszyć, wrócić do Argo II i zacząć wracać do domu.

Już samo myślenie o rozmowie, jaką miał przeprowadzić z Annabeth, kiedy wrócą, sprawiło, że nowy ból głowy pojawił się w jego skroniach.

— W porządku, wszyscy wychodzą. — Wyglądali na zdezorientowanych, więc Percy wskazał ręką na drzwi. – No, idźcie, proszę. Musimy się ubrać i...

— Porozmawiać – powiedział stanowczo Jason.

Percy skinął głową. — Tak, porozmawiać...

Niechętnie, ale powoli wyszli, obiecując czekać na nich w korytarzu. Gdy tylko inni odeszli, zamilkli. To była przyjemna cisza, nie niezręczna, jak sądził Percy.

Dotyk na ręce sprawił, że ​​podskoczył. Jason podniósł jego dłoń i obrócił, przesuwając kciukiem po nadgarstkach Percy'ego. Były obdarte i czerwone.

– Musiałeś wdać się w bójkę zeszłej nocy. Twoja warga też jest rozcięta. — Jego czoło było zmarszczone, próbując znaleźć wspomnienia, których tam nie było. Percy dotknął miejsca na jego czole, a Jason syknął, unosząc rękę, by wyczuć rozcięcie.

– Myślę, że uderzyłeś kogoś głową.

— Może ty uderzyłeś mnie w głowę — powiedział sucho Jason.

Percy prychnął.

— Prawdopodobnie na to zasłużyłeś. Albo mogła to być kolejna cegła. Jestem w połowie przekonany, że twoja czaszka przyciąga je magnetycznie. — Zastanawiał się, czy oboje unikali prawdziwej rozmowy, którą powinni prowadzić, przekomarzając się tam i z powrotem.

— Ha ha, znajdź sobie nowy dowcip, Jackson. Taki, którego wcześniej nie słyszałem.

— Czy takie teraz jest? — Powiedział cicho, bawiąc się palcami krawędzią kołdry.

— Co jest? – zapytał zdezorientowany Jason.

Percy spojrzał mu w oczy.

— Moje nazwisko. Czy to nadal Jackson?

— Ja... - Jason podniósł kontrakt i podanie małżeńskie — ...nie wiem. Tutaj nic o tym nie mówią. Chociaż jeśli przyjmę twoje nazwisko, będę wkurzony, ponieważ „Jason Jackson" brzmi okropnie. — Wręczył papiery Percy'emu.

Wziął je i położył na swoim stoliku, starając się nie patrzeć na kartki.

— Percy Grace nie jest dużo lepsze. Obie wersje brzmią okropnie. — Percy poruszył ramionami, czując w nich sztywność. — Chodź, weźmy prysznic i idziemy, nie chcę, żeby inni czekali w nieskończoność. Im szybciej wrócimy do obozu, tym szybciej będziemy mogli przyznać się dziewczynom. Nie sądzę, żeby były wdzięczne, gdyby usłyszały o tym przez komunikator lub telefon.

— Percy, one nas znienawidzą. — Jason wyglądał na nieszczęśliwego. — Piper ostatnio zachowuje się dziwnie, boję się, jak zareaguje.

Położył dłoń na ramieniu Jasona, próbując go pocieszyć.

— Hej, co ci powiedziałem w zeszłym tygodniu? Trzymaj głowę do góry i po prostu bądź przy niej. Niezależnie od tego, nad czym pracuje, powie ci, kiedy będzie gotowa.

Jason pochylił się przez chwilę pod dotykiem, zanim odsunął się i zrzucił nogi z łóżka na bok, koc wciąż zakrywał jego kolana.

— Wiem. Dziękuję, warto mieć kogoś, z kim można o tym porozmawiać.

— Tak, stary, zawsze będę tutaj, jeśli potrzebujesz kogoś do słuchania. Ale nie tylko ja, z Leo też możesz porozmawiać, to twój najlepszy przyjaciel — zauważył.

– Ale jest też najlepszym przyjacielem Piper, więc dziwnie się z nim rozmawia. — Jason prychnął: Czasami życzę sobie prostszych dni, kiedy jedyne, o co musieliśmy się stresować, to skąd przyjdzie następny potwór, a nie dlaczego moja dziewczyna mnie unika, chyba, że wokół nas są inni ludzie.

— Hej, nadal mamy do czynienia z potworami. Dopiero teraz czerpiemy radość z radzenia sobie z problemami z dziewczynami. — Percy przeciągnął się i zsunął nogi z łóżka po przeciwnej stronie. — Potrzebuję prysznica, wszędzie mam Vegas.

Jason rzucił mu krzywe spojrzenie przez ramię.

— Jeśli przez Vegas masz na myśli zielony brokat, to tak. Zwłaszcza we włosach.

— Włosy? — Włożył w nie palce i potrząsnął. Spora ilość błyszczących, zielonych drobinek spłynęła w dół. — Nienawidzę tego, nigdy wszystkiego nie wydobędę. — Wstał z łóżka, walcząc z pragnieniami swojego obolałego ciała, by się położyć, i obszedł je w kierunku łazienki.

– Będzie dob- Percy! — Jason gwałtownie odwrócił głowę, odwracając wzrok od nagiego ciała Percy'ego. — Stary, co do cholery. Widzę twój tyłek.

Percy uniósł na niego brew.

– Zeszłej nocy zrobiłeś dużo więcej, niż patrzenie na niego, Jason. Doszedłem do wniosku, że już dawno odpuściliśmy z zakłopotanie.

Jason przybrał niepokojący odcień czerwieni, rumieniec rozlał się po jego klatce piersiowej, a jego oczy wróciły do ​​miejsca, w którym były prawie nieświadomie, zanim spojrzały na jego twarz.

— To nie tak, że wiem, co zrobiłem.

— Nawet jeśli nie, mój tyłek wie, co zrobiłeś.

— To nie boli aż tak bardzo, prawda?

— Nie jest nie do zniesienia — powiedział mu zgodnie z prawdą. Nie powiedział mu, do czego ledwo mógł się przyznać przed samym sobą, że to bolało w dobry sposób. Jego ciało lubiło przypomnienie tego, co mu zrobiono, i pragnęło więcej tego samego. Percy wciąż nie mógł sobie przypomnieć szczegółów na temat seksu, który uprawiali, ale był pewien, że był to jeden z najlepszych, jakich kiedykolwiek miał. Nie wiedział, skąd wiedział, po prostu wiedział. To w równym stopniu go przerażało i podniecało.

Jason odetchnął z ulgą, jakby martwił się, że poważnie go skrzywdził.

— Mimo wszystko przepraszam.

— Czy zawsze przepraszasz ludzi, których pieprzysz? — Zdecydował się na lżejszy, drażniący ton.

Jason spojrzał na niego gniewnie, zrzucił koc i też wstał. Percy walczył z przypadkową chęcią spuszczenia wzroku.

– Za więcej niż to, idioto. Miałem na myśli wszystko inne, co się wydarzyło. — Uniósł lewą rękę i wskazał na znajdujący się na niej pierścień.

– Wątpię, żeby to był jedynie twój pomysł. Za to, co się stało, również przepraszam. Daj spokój, szkoda jest już wyrządzona, nic nie możemy teraz na to poradzić. Posprzątajmy. — Poszedł do łazienki i pchnął drzwi. Krzyknął ze szczęścia, gdy zobaczył na blacie butelkę Advil. Natychmiast po nią sięgnął, wysypując cztery tabletki do ręki i popijając obrzydliwą wodą z kranu.

Jason wszedł za nim do środka i włączył światła, którymi Percy nie zawracał sobie głowy. W milczeniu podał mu butelkę, a Jason wziął ją z wdzięcznością, używając małego papierowego kubka obok zlewu do wody, zamiast schylać głowę pod kranem, tak on jak to zrobił.

Podczas gdy Jason pił, Percy wędrował po łazience. Była całkiem niezła jak na hotelową, chociaż Leo powiedział, że to apartament dla nowożeńców, więc uznał, że ma to sens. Prysznic był wystarczająco duży, aby wygodnie pomieścić dwie osoby, a wanna, która znajdowała się na podwyższonej platformie na zewnątrz, była jedną z największych wanien, jakich Percy kiedykolwiek widział. Była też pełna koców, jakby ktoś zrobił w nim gniazdo, a potem tam spał. To tam musiał wczoraj w nocy rozbić się Krwawy Axel.

— Och, co do... — Percy wyciągnął skrawek błyszczącej tkaniny zaplątany w prowizoryczne łóżko. Rozciągnął się trochę, zanim w końcu uwolnił się z koców. Podniósł go i odkrył, że to błyszczący, cekinowy trykot. O wiele za mały, by mógł się w niego wcisnąć ktoś rozmiaru Axela. Percy przez chwilę zastanawiał się, czy striptizerki były zamieszane w chaos ostatniej nocy, ale potem zignorował tę myśl. Striptizerki nie nosiły trykotów, były zbyt trudne do zdjęcia. To wyglądało bardziej jak strój statysty. Wrócił do zlewu i rzucił paskudztwo na blat, gdzie odleciało z niego około miliona kawałków brokatu.

Jason spojrzał na nie krytycznie.

— Ach, źródło twojej wspaniałej fryzury.

— Mhm.

— Zastanawiam się, skąd to wzięliśmy. Prawdopodobnie nie chcemy wiedzieć.

— Szczerze się z tym zgadzam. — Wskazał przez ramię na prysznic. — Chcesz iść pierwszy?

Jason minął go i po drodze złapał za nadgarstek, ciągnąc za sobą.

— Jesteśmy już nadzy, równie dobrze możemy zaoszczędzić trochę czasu i razem wziąć prysznic. Prawdopodobnie i tak zostało nam tylko około dwudziestu minut do wymeldowania.

Percy nerwowo przełknął ślinę, ale poszedł za nim pod prysznic. Musiał przyznać, że to było logiczne, a poza tym penis Jasona był w nim w pewnym momencie zeszłej nocy. Wszelkie granice zostały już porządnie i naprawdę przekroczone. Wspólny prysznic nie może być o wiele gorszy niż budzenie się z nim nago w łóżku.





Tłumaczenie Czekoladowy_Jeż 2021

Rysunek jest z zeszłego rozdziału, ponieważ nie miałam pomysłu na ten:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro