9."Czy to TA Tonks?"
James
No i jest szlaban, na który i tak się nie zjawię...
To taka normalka!
-No i znowu szlaban...-wyszczerzyłem zęby.
-Ale za co?!-krzyknął Łapa.
-Przecież nic nie zrobiliśmy...
-Tylko podłożyliśmy łajnobomby...
-Przecież nic się nie stało!-krzyknąłem.
-A szkoda...-westchnął.
Gdy weszliśmy do Pokoju Wspólnego, od razu zacząłem szukać wzrokiem Lily. W końcu ją znalazłem. Siedziała na fotelu przy kominku i czytała jakąś głupią książkę. Czy ona musi tyle czytać? Po co to komu?! Przecież to nawet nie jest ciekawe, tam są tylko same literki i nic innego!
W końcu podszedłem do niej trochę bliżej.
-Możesz już skończyć czytać tę głupią książkę, już przyszłem...
-PRZYSZEDŁEM!-krzyknęła mi w twarz.
-No...-przeciągnąłem.-Więc jestem, kochanie!-uśmiechnąłem się szeroko.
-Po pierwsze: nie mów tak do mnie, nawet nie masz prawa!-krzyknęła zdenerwowana.-A po drugie... Dlaczego to zrobiliście?!
-Po pierwsze prawa JESZCZE nie mam, ale będę już niedługo miał, a po drugie, bo Ślizgoni są...
-Już się zamknij!-przerwała mi.
-Dla ciebie wszystko-uśmiechnąłem się szerzej.-Mogę się zamknąć, a nawet otworzyć.
-Uuuu....-zaśmiał się Łapa.
-Zboczeniec!-krzyknęła Dorcas uderzając go z całej siły w ramię.
-Dla ciebie mogę być nawet zboczeńcem-odparł rozmarzonym głosem.
Na co Dor prychnęła.
-Hej, jest sprawa...-zaczął nerwowo Remus.-Możecie zrobić tu porządek?
Minęła chwila ciszy, a zaraz potem ja i Syriusz zaczęliśmy się śmiać.
-Może chodź raz NAPRAWDĘ posprzątacie?-spytała poważna Dor.-Przecież jest taki syf u was...
-Ale na miejscu Remusa nie ma ani okruszka, a tym bardziej żadnego pyłu ani kurzu-dodała Lily.
Rzeczywiście tak jest. U nas w dormitorium jest jeden wielki chlew, wszędzie tylko nie w miejscu Remusa, bo on robi porządek...
-Oj tam...-przeciągnąłem.
-Proszę was...-błagał Luniek.
-Przecież ty nigdy nas o to nie prosisz-powiedział nagle Syriusz.
-Wiem...-zawstydził się.-Ale zaprosiłem tu kogoś...
-Trzeba było tak od razu!-krzyknąłem radośnie.
-Czekaj, czekaj...-zaczął Black.-Czy ty tu KOGOŚ zaprosiłeś?-uśmiechnął się jak prawdziwy huncwot.-Luniek...
-No wiecie...To moja przyjaciółka...
-Przyjaciółka!-przerwał mu Łapa.-Czyli dziewczyna, czyli coś ważnego!
-Chciałem was z nią poznać...Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi... I jedynymi-szepnął.-No wiecie...
-A i błagam was, żebyście nie robili nic głupiego!-krzyknął Remus.
-Obiecujemy!-krzknęliśmy chórem.
-Mam nadzieje, że nie będę musiał się za was wstydzić!
-Ale ci musi na niej zależeć...-westchnął Black.
-Przecież jest moją przyjaciółką, to wiadomo.
-Ta...-przeciągneliśmy z Łapą.
-O której ona przyjdzie?-zapytała Dorcas.
-Ty i tak nie przyjdziesz...-powiedziałem.
-Przyjdzie-Remus się uśmiechnął.-Jest moją...naszą przyjaciółką, więc przyjdzie. Ty Lily też, bardzo was proszę...
-Ja tam mogę przyjść!-krzyknęła szczęśliwa Dorcas.
-Lily też-dodała po chwili.
-No dobra, przyjdę-również się uśmiechnęła.-I dziękuję za zaproszenie.
-U was w dormitorium?-zapytała Dor.
-Tak-zaczął Luniek.-O siedemnastej.
-Opowiesz nam coś o niej?-zapytała Lily.
-No więc...-zaczął.-Jest od nas młodsza o trzy lata, a to oznacza, że jest na czwartym roku-mówił spoglądając na Łapę, który tak samo jak ja, nie jest dobry w numerologii.-Nazywa się Nimfadora Tonks, ale nie lubi jak ktoś na nią mówi po imieniu...
-Czekaj, co?!-przerwał mu Syriusz.-Czy to TA Tonks?!
-Tak.
-Co?-zapytałem.-Nie rozumiem...
-Syriusz jest jej krewnym, no wiesz jej matka jest jego kuzynką, wiesz... Andromeda Tonks z domu Black.
-To ta?!-zdziwiłem się.
-Tak...Mam nadzieje, że mimo wszystko...
-Spoko, nie martw się-przerwał mu znowu Łapa.-Cieszę się, że się spotkamy...
-I poznacie-dodałem.
******************************
Hejo!😘
Jak Wam się podoba rozdział?
Co mi się wydaje,że coraz nudniejsze rozdziały dodaję..😕
Ale... sami oceńcie 😘
Czekam na komki i gwiazdki!😍
💖Pozdrawiam💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro