Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6."Wingardium Leviosa"


Dorcas

Chciałam już wychodzić z dormitorium, lecz przeszkodził mi w tym Black. Idiota!

Stanął na środku i nie dał mi przejść...

-Głodna jestem!-krzyknęłam.

-A ja Syriusz, cześć.

-No weź...-przeciągnęłam.-Chciałabym coś zjeść...

-Oj Mamba...

-Przesuń się, a będę przeszczęśliwa-wyszczerzyłam zęby.

-A teraz nie jesteś?

-Nie-wypaliłam.

-Oj, mała...

-Tylko nie mała!-krzyknęłam.

-Co dziś planujesz?

-A co cię to obchodzi?

-Chciałbym wiedzieć...

-Na pewno muszę przeżyć...-przeciągnęłam.

-Idziemy na wagary?-uśmiechnął się szeroko.

-Nie!-warknęłam.

-Kujonka...-szepnął.

-Idiota!-krzyknęłam.

-Wiem, że mnie kochasz.

-No chyba nie...

-Chyba?-zaśmiał się lekko.

-Na pewno!

-Dobra chodź, bo Rogacz na mnie czeka.

-To daj mi przejść!-krzyknęłam zdenerwowana.

-A magiczne słowo?-szepnął.

-Czy aby na pewno tego chcesz?

-Inaczej nie wypuszczę...

-Sam chciałeś-w tym momencie wyjęłam różdżkę, skierowałam ją w stronę Blacka i rzuciłam:-Wingardium Leviosa.

Po chwili wisiał w powietrzu, byłam przeszczęśliwa-w końcu mogłam rzucić na niego tak naprawdę zaklęcie!

-Czy aby tego chciałeś?-zaśmiałam się.

-Mała...-on w przeciwieństwie do mnie, nie był aż tak rozbawiony.

-A magiczne słowo?

-Co?! Czemu?

-Bo tak chcę-odpowiedziałam pytająco.

-Okey...-uniósł dłonie w geście poddania.-Przepraszam, kochanie.

-Nie tak, inaczej!

Westchnął.

-Dobra, dobra-zaczął.-Przepraszam, Dorcas...

Uśmiechnęłam się szeroko, upuściłam go na ziemię i pobiegłam na dół pod Wielką Salę, gdzie czekała na mnie Lily.

Po śniadaniu wszyscy dostaliśmy plan lekcji, z którego wynikało, że naszą pierwszą lekcją są eliksiry. Najgorsza lekcja...

Więc bardzo słabo...
Słabo to mało powiedziane, to jest tragedia! No dlaczego taki mamy...

-Jest!-pisnęła Lily przerywając moje rozmyślania.

-I z czego się cieszysz?-zapytałam lekko zdenerwowana.

-Eliksiry, widziałaś?-prawie krzyknęła pokazując mi palcem na planie "Eliksiry".

-Super...-przeciągnęłam sarkastycznie.

-Zapowiada się cudowny rok!-powiedziała radośnie.

-Ta... Bardzo cudowny!-znów sarkazm.

-No nie?

Westchnęłam.

-Eliksiry mamy za godzinę, więc ja idę do biblioteki, idziesz ze mną?-zapytała po chwili.

-Dobra...-przerwałam.-Może czas mi szybciej minie...

-To chodź-pociągnęła mnie za sobą w stronę biblioteki.

Gdy staliśmy przy półkach z książkami (właściwie to Lily stała, ja siedziałam) zobaczyłam Remusa z jakąś dziwną dziewczyną... Miała dziwne włosy, takie jakby kolorowe. Młodsza i farbuje włosy? Kto jej pozwolił? Matka? Jeśli ona, to jest jakaś psychiczna! I to na niebiesko?!
Przez przypadek podsłuchałam kawałek rozmowy:

-Jeśli masz zadane, z chęcią ci pomogę-Lupin uśmiechnął się ciepło.

-Naprawdę?-kolor jej włosów się zmienił na różowo.

Kiwnął głową.

-Dobra, to trochę tego jest...-wyjęła książki na stół.

-Co najbardziej sprawia ci kłopot?

-Chyba eliksiry, obrona, zielarstwo, opieka nad magicznymi stworzeniami...

-Dobrze-przerwał jej wciąż uśmiechnięty.-To pomogę ci we wszystkim, mogę nawet wytłumaczyć ci tematy, oczywiście jeśli chcesz...

-Nie chcę cię wykorzystywać...

-Będzie mi miło, naprawdę!

-Dziękuję!-pisnęła i rzuciła mu się na szyję.

Kim ona jest?! I czemu on jej pomaga? Może to dlatego tak często chodzi do biblioteki? Dla tej dziewczyny, która się przewróciła, a razem z nią i Remus... Pewnie puchonka! Dorcas, ty to mądra dziewczyna jesteś.
Tak wiem...
I ta moja skromność...
Rzeczywiście... A to akurat moja najważniejsza cecha!

******************************
Hejo!😘
Jak Wam się podobał rozdział?
Czekam na komki i gwiazdki!😍
💖Pozdrawiam💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro