Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28.Inny James


James

-Ej, stary, dobrze się czujesz?-uderzyłem lekko w ramię Syriusza siedzącego spokojnie na fotelu przed kominkiem.

To było podejrzane.

-Może masz gorączkę?-jak do ściany.

-Wiedziałeś, że Dorcas się przyjaźni z tym ślizgonem?-zapytał nagle.

Wypluł te słowa niczym jad.

-Co?

-To, co słyszałeś!-krzyknął wściekły spoglądając na mnie.-Widziałem jak oni gadają, a potem nagle przytulają.

-Jesteś zazdrosny?

-O niego?-zaśmiał się.

Czuć było od niego alkohol. No tak, napił się.

-Pleciesz bzdury, za dużo wypiłeś, chodź-złapałem go za ramię, jednocześnie pomagając mu wstać.
Jednak on wyrwał mi się znajdując się kilka kroków dalej ode mnie.

-Przecież sobie tego nie ubzdurałem!

-Wierzę ci, ale uspokój się i chodź-podszedłem do niego.

-Nie!-krzyknął.-Co z wami wszystkimi jest? Ty też jesteś inny odkąd jesteś z Lily... Nie widzisz tego?

Zaśmiałem się.

-Żartujesz, prawda?-zapytałem.

-Nie, mówię całkowicie poważnie, James-na prawdę był poważny.-Zmieniłeś się. Masz mniej czasu dla nas, już nie żartujemy jak kiedyś, nie wygłupiamy się jak kiedyś, przecież my nawet nie rozmawiamy... Kiedyś gadaliśmy godzinami, a teraz się mijamy...

-Syriusz, to nie tak...

-A jak?-przerwał mi.-Ja na prawdę jestem szczęśliwy, że jesteś z Lily i życzę wam na prawdę jak najlepiej, ale pamiętaj czasami o przyjaciołach...

Zrezygnowany poszedł w stronę naszego dormitorium.

Może Syriusz ma trochę racji... Rzeczywiście dawno nic razem nie robiliśmy, a o dowcipach już nie wspomnę. Tylko jakby tu zrobić, żeby na wszystko starczyło tyle samo czasu? Quidditch, szkoła, Lily i przyjaciele... Niby nie jest trudne, jednak jakby bardziej się przypatrzeć... Mecze i wszystkie treningi rano i po szkole, a potem staram się spędzać czas z moją dziewczyną, bo przecież w czasie lekcji nic nie zdołam z nią zrobić, tym bardziej tak sam na sam. To wtedy co mam zrobić z przyjaciółmi? Na prawdę wziąłem sobie do serca to, co powiedział mi szczerze Łapa.

-Jest sprawa-usłyszałem niepewny głos Lily.

-Coś się stało?-spoważniałem.

-Nie. Chodzi mi o Regulusa...

-Tak?

-Obiecaliśmy, że pomożemy mu we wszystkim.

-Ja też pomogę, tylko jest jeszcze pewien ktoś...-westchnąłem.

-Wiem. Syriusz...

-Dobra, to-odezwałem się po chwili ciszy.-W czym mam mu pomóc?

-Mógłbyś pomóc jemu w quidditchu...-zrobiła dziwny grymas, jakby wiedziała, że się na to nie zgodzę.

-Lily przecież wiesz, że i on i ja jesteśmy w dwóch różnych drużynach i że nie będę pomagać mu wygrać mecz. Nawet nie mogę sobie wyobrazić, że nauczę jego tych wszystkich rzeczy, tego co ja umiem, a on będzie je wykorzystywać na każdym swoim meczu...  na meczu przeciwko gryfindorowi...

-James przecież nie proszę cię o wyjawienie mu swoich tajemnic typu jak być najlepszym graczem. Tu chodzi tylko o podstawy i już.

-Nie wiem...

Biłem się z myślami... Nie wiedziałam co mam robić, niby chciałem mu pomóc, ale nie byłem pewien tych nauk jak grać na boisku.

-Proszę, James...

************************************
Hejo!😘
Co tam u Was? 😊😊😊
Jak rozdział? 😏😏😏😏😏
Mam nadzieję, że jest okey 😎
Czekam na Wasze komki i gwiazdki!
💖Pozdrawiam💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro