13.Spotkanie ze Smarkerusem
James
Następnego dnia,po śniadaniu wyszedłem do pani Hooch przekazać jej, że w sobotę będę gotów na poszukiwanie nowych zawodników do Quidditcha.
Jednak wciąż nie mogłem się uwolnić od myśli, że już dziś jest pełnia. Nie chodzi o to, że się denerwuje, bo nie, ale martwię się o Remusa. Jednak wiem, że Luniek sobie (zresztą jak zwykle) poradzi ze swoim małym futerkowym problemem.
Idąc z powrotem spotkałem Smarkerusa. Jak miło! Stęskniłem się za nim... a najbardziej za dokuczaniem mu!
-Hej Smark!-zawołałem do niego.
Nie odpowiedział.
-Co jesteś taki milczący?-zapytałem.
Znowu milczał.
-Mowę ci odebrało?-nie dałem za wygraną.
Podszedłem jeszcze bliżej niego.
-Nie poznajesz twojego dobrego kumpla?-ponownie zapytałem.
Jedną rękę trzymałem przy kieszeni w spodniach, gdzie miałem schowaną różdżkę, na wszelki wypadek jakby coś mu odbiło.
-Smark!-krzyknąłem mu prawie do ucha.
Nie reagował.
Gdy podszedłem do niego jeszcze bliżej (najbliżej jak się dało), wyjął gwałtownie swoją różdżkę z kieszeni. Zrobiłem to samo. Nie dam się Smarkowi! Zrobiłem duży krok do tyłu, tak żeby było trochę miejsca na różdżkę.
-Expelliarmus!-krzyknąłem i rozbroiłem mu różdżkę.
-I po co to ci było?-zapytałem po chwili.
-Zostawisz mnie w spokoju?!-krzyknął mi w twarz.
-Niech pomyślę...-przeciągnąłem.
Udałem,że rozmyślam.
-Nie-uśmiechnąłem się lekko.
-Oddaj mi różdżkę...
-Nie można grzeczniej?-skierowałem swoją różdżkę w jego stronę. Teraz dotykała jego gardła. Był bezbronny. Nie wiedział co robić,a w jego oczach widziałem przerażenie. Chciałem rzucić zaklęcie, normalnie miałem taką ochotę... Achhh ale nie! Przeleciała mi przez głowę myśl, że dzisiaj dam mu spokój. Jestem za dobry!
-Dzisiaj masz szczęście!-krzyknąłem zły.-Następnym razem nie będę taki dobry.
Rzuciłem jego różdżkę na trawę (nie za daleko, jakieś około dwa metry od nas) i zostawiłem go samego. Gdy wracałem do dormitorium, widziałem jak Smark biegnie w poszukiwaniu swojej różdżki.
Byłem zły na siebie, że nic nie zrobiłem, ale z drugiej strony wolałem zrobić coś z moimi kumplami jak mam to w zwyczaju. Nie będę sam czegokolwiek robić, ale była taka okazja... Cóż...
James, jesteś za dobrym czarodziejem!
James Potter-cudowny człowiek!
-Wiecie kogo spotkałem?-zapytałem zamykając za sobą drzwi od dormitorium.
-Lily!-krzyknął Syriusz, który siedział na swoim łóżku.
Był sam w dormitorium, a to oznacza, że robi sobie wagary... Już?
Szybko mu to poszło, przecież dopiero co zaczęliśmy następny rok.
-Nie. A ty ją widziałeś?
-Nie, Remusa zapytaj...
-Na razie go zostawmy, dzisiaj ma ten dzień...
-No właśnie-dopiero sobie przypomniałem.
-To kogo spotkałeś?-przerwał milczenie.
-Smarka!-zaśmiałem się lekko.
-Co tym razem mu zrobiłeś?
-Rzuciłem mu różdżkę w trawę...Wolę lepsze rzeczy robić z wami.
-Mogłeś zrobić coś lepszego...-powiedział cicho.
-Wolę z wami.
-A kto ma najlepszego przyjaciela na świecie?!-zapytał.
Nie czekając na odpowiedź, odpowiedział za mnie:
-Ja, Syriusz Black mam najlepszego przyjaciela!-krzyknął.-Braciszku...-podszedł do mnie i poklepał lekko po plecach.-Idę na wagary, idziesz ze mną?
-Zależy co mamy dzisiaj...
-Zielarstwo, Astronomia, Historia magii, ONMS, Zaklecia i uroki, a my mamy jeszcze szlaban, na który nie idę!-prawie pisnął z radości.
-Nudny mamy dzisiaj dzień...
-A jutro mamy transmutację, o i OPCM, dlatego jutro muszę iść na lekcję!--uśmiechnął się szeroko.
-Ja jednak pójdę, może uda mi się usiąść z Lily na lekcjach...
-Ja i tak usiądę z Czarną Mambą...Ma się te sposoby...
-Pomożesz mi potem rozwiesić plakaty na temat nowej drużyny Quidditcha?-zapytałem zabierając swoją torbę.
-Z chęcią, ale nie wiem czy damy jeszcze dziś radę...
-Jak nie dziś, to jutro-mrugnąłem.
******************************
Hejo!😘
Jak Wam się podoba? 😶
Czekam na Wasze komki i gwiazdki! 😍
Jest tu jeszcze ktoś oprócz Lilly_Malfoy_81, której dziękuję (tym bardziej za to, że czytasz tą nudną książkę...) wybaczcie,ale nie mam czasu,sami wiecie szkoła i nauka i w ogóle Przepraszam😢
Postaram się poprawić 🙏😘😘
💖Pozdrawiam💖
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro