Rozdział VIII Kłótnia
Jechaliśmy samochodem. Edd prowadził, obok niego - na miejscu pasażera - siedział Matt, a ja - niestety - z Tord'em z tyłu.
Jakoś w połowie drogi Edd postanowił, że przejedziemy się trochę po okolicy, żeby pooglądać jak nasi sąsiedzi - i inni - ubrali domy... Dla mnie to marnotractwo paliwa i czasu. Od początku wyjazdu chce tylko wrócić do domu i zapomnieć o tych świętach (d.a piszę to w lutym, udostępniam w maju, pozdro :')). Miałem gdzieś to co robię i myślałem tylko o tym, aby ten dzień się wreszcie zakończył. Dlatego też - nie zwracając uwagi w jakich okolicznościach - zasnąłem.
[Time skip]
Obudziłem się w swoim łóżku bez bluzy i przykryty kołdrą. Na dodatek nie wiedziałem która jest godzina. Jedyne co wiedziałem napewno to to, że była noc, bo można było to zauważyć. Zacząłem szukać swojego telefonu, którego, odziwo, nie miałem przy sobie. Po minucie szukania go po omacku na moim łóżku, zacząłem sprawdzać, czy nie leży on na szafce nocnej, uważając jednocześnie, aby nie strącić butelek Smirnoff'u, których nie posprzątałem ostatnim razem, ale jak widać ktoś sprzątnął je za mnie...? Postanowiłem zapalić lampkę nocną również stojącą na szafce. "Szkoda, że wcześniej nie wpadłem na tem fenomenalny pomysł" powiedziałem do siebie ironicznie. Jak się okazało, mój telefon leżał na biurku. Podszedłem szybkim i cichym krokiem do mojego telefonu, aby nie obudzić innych, wziąłem go i sprawdziłem godzinę. Liczyłem na coś około godziny dwudziestej pierwszej - chociaż i tak pewnie wtedy nikt by jeszcze nie spał, więc nie wiem czemu byłem cicho, - ale ku mojemu zdziwieniu była dopiero osiemnasta. Zacząłem szukać mojej bluzy, pomimo tego, że w moim pokoju - i prawdopodobnie innych pomieszczeniach w tym domu - jest ciepło, wolałem mieć ją na sobie.
Po pięciu minutach szukania dałem sobie spokój i poszedłem na dół, do kuchni, na kolację. Miałem nadzieje, że będzie gotowa, gdy zejdę, ale wyszło na to, że sam musiałem ją sobie przygotować. Najwyraźniej wszyscy są już po kolacji i siedzą w swoich pokojach... albo tylko ja jestem takim głodomorem, który musi jeść dziesięć posiłków dziennie. Nie, przecież ja mało jem... nie ważne. Jako, że jestem leniem, poszedłem do pierwszego lepszego pokoju, którym okazał się być pokój Edd'a i zapytałem się go, czy jedli oni już kolacje. Powiedział mi, żebym wziął sobie dwa kawałki pizzy, które zostawili dla mnie w lodówce. Nie chcieli mnie wtedy budzić, ponieważ Tord powiedział, że wyglądałem na zmęczonego, kiedy usnąłem w aucie, że to on zaniósł mnie do mojego pokoju i ostrzegł chłopaków, żeby nie wchodzili do mnie, bo wie że to był dla mnie ciężki dzień i cudem go przeżyłem. Wyszedłem z pokoju brązowowłosego nie zadawając żadnych pytań, by w drodze do lodówki zrozumieć, że... ten skurwiel ukradł mi bluzę. Bez większego zastanowienia - i zapominając po co szedłem w stronę kuchni - podszedłem do drzwi od pokoju Tord'a.
- Przepraszam bardzo, ale GDZIE JEST MOJA BLUZA?! - Uh. Ma słuchawki na uszach.
Podszedłem do niego, zatrzymałem jakieś anime, które oglądał na komputerze, jednoczenie zdejmując słuchawki z jego głowy i rzucając je na jego kolana. Jego mina w tamtym momencie była bezcenna. Tak bardzo nie wiedział co się wokół niego dzieje.
- O co Ci chodzi? - zapytał podnosząc słuchawki i zakładając je sobie na szyje.
- Wyniosłeś mnie wtedy z auta bez mojej zgody, zdjąłeś ze mnie moją bluzę i nie wiadomo gdzie ją położyłeś!
- Wisi w szafie, na wieszaku - mówił pewny.
- Założymy się?
Tord wstał z krzesła, na którym siedział i poszedł w stronę mojego pokoju. Otworzył drzwi mojej szafy.
- ... - zaczął ją przeszukiwać - wieszałem ją tu.
Ja tylko stałem i patrzyłem na niego z wyższością, kiedy nadal próbował znaleźć moją ulubioną bluzę.
- Niemożliwe - powiedział w końcu po minucie patrząc się na moje ubrania, które przebierał już trzeci raz. - Poczekaj - przeszedł obok mnie wychodząc z pokoju, jednak po chwili wrócił z granatową bluzą w swoich rękach. - Proszę. Tu jest.
- Gdzie ona była? - zapytałem się nie mogąc poskładać faktów.
- Ona była w mojej szafie - odpowiedział na pytanie stawiając nacisk na słowo "mojej".
- A jakim cudem ona się tam znalazła, wyjaśnisz? - spojrzałem na niego podejrzliwie.
- Sam nie wiem. Mało pamiętam z wczoraj, bo, chociaż tego nie pokazywałem, też byłem strasznie śpiący. Ale nie usnąłem tak jak ty.
---
Zajebiście
Zaczęłam pisać w styczniu, publikuje w kwietniu ;-;
Edit: kuźwa, jednak w maju ;___________;
Takie info: Jak w tytule - "zawieszona". Po tym rozdziale następny pojawi się za jakiś dłuższy czas (za kilka mies albo coś podobnego) lub w ogóle. Jeżeli zakończe te książkę poinformuje Was o tym :v
Tbh... Ta książka mi się nie podoba
To jest totalny shit i tak naprawde nigdy nie miałam pomysłu na fabułe, i wszystko pisałam na spontanie. Boje się że kiedyś dojdzie do takiego większego momentu, gdy po prostu się zatne. Takie momenty były... już chyba dwa razy i jakoś udało mi się z nich wybrnąć, i dalej przewlekać fabułe, ale ja już nie mogę tak dalej :'c
Bądźcie ze mną szczerzy. Podoba Wam się to? ;.-;
Nie zdziwie się jeżeli ktoś napisze, że nie. Naprawdę, nie próbujcie być dla mnie mili pisząc, że Wam się to podoba, jezeli to miałoby być kłamstwem w moją stronę.
To byłoby na tyle.
---
[?]
[24/04/19]
[11/05/19]
[19/05/19]
844 słowa
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro