Rozdział V Wiadomość
Najpierw przeszukałem biurko, potem zajrzałem pod łóżko, do szafy.
— Ta, jasne, schował mi telefon do szafy. No bardzo mądre Tord — powiedziałem sarkastycznie. — Okey, myśl — nagle usłyszałem wibracje, podszedłem do Tom'a. Zacząłem szukać swojego telefonu przy jego łóżku — Ugh. Słyszałem go gdzieś tutaj. — Telefon znów zawibrował — Nie — stałem chwilę niedowierzając.
— Serio?— w końcu się odezwałem. — Serio? Przez ten cały czas był w Twojej bluzie?— włożyłem rękę do kieszeni jego granatowej bluzy, złapałem swój telefon i go wyjąłem. Tom przekręcił się na drugi bok. Włączyłem telefon i ku mojemu zdziwieniu nie włączył się na ekranie głównym - tak jak go zostawiłem - tylko na YouTub'ie.
— On chyba zna moje hasło. Musze je zmienić. — Wszedłem w ustawienia i zmieniłem hasło — Teraz napewno się nie domyślisz — popatrzyłem się na niego mając na twarzy takiego typowego lenny face'a. Żeby go wkurwić jeszcze bardziej zabrałem mu jego miśka i wyszedłem.
Usiadłem na moim łóżku, misia rzuciłem gdzieś obok siebie i sprawdziłem powiadomienia. Pisał do mnie Edd. Zacząłem czytać:
{Otrzymane 17:36}
Chcesz pojechać jutro na miasto?
{Wyświetlone 17:41}
{Otrzymane 17:38}
Tord?
{Wyświetlone 17:41}
Chciałem mu odpisać, gdy nagle wszedł do mojego pokoju:
— Widziałeś wiadomości? Dlaczego nie odpisujesz?
— Właśnie miałem odpisać, wyświetliłem je przed chwilą.
— Uh — spojrzał się na nasze wiadomości. — Rzeczywiście — wyłączył telefon po czym usiadł obok mnie — To chcesz? Pojechalibyśmy we czwórkę.
— Myślisz, że uda Ci się wyciągnąć Tom'a na wypad na miasto w Święta Bożego Narodzenia?
— Ja i Matt napewno jedziemy, czekamy tylko na Waszą odpowiedź.
— Ja mogę jechać.
— O! Tom odpisał... "Kto jedzie?".
— Ja z nim porozmawiam.
— Um. Dobra. ALE-
— Tak, spoko — przerwałem mu.
Brązowooki wyszedł z mojego pokoju. Ja byłem już u Tom'a.
— Miałeś wyjść — powiedział.
— Miałeś spać.
— Miałem, ale tego nie zrobiłem.
— A ja wyszedłem, ale wróciłem.
— Dobra, nie ważne. Po co wróciłeś? Zapomniałeś czegoś?
— Edd do Ciebie pisał. Ja w tej sprawie.
— hę? — zapytał z takim "wtf" w głosie.
— Odpowiadając na Twoje pytanie: jadą wszyscy, cała czwórka.
— Ja nie jad-
— Co. Dlaczego?
— Bo ty jedziesz- — prychnął.
Jak on mnie nienawidzi.
— ...i są Święta — dokończył.
— To ma sens. Ale i tak Cię przekonam. — powiedziałem pewnym głosem patrząc prosto w jego puste, czarne oczy.
— No dajesz. Czekam — odpowiedział oschle.
— Wprowadziłeś się niedawno i to Twoje pierwsze święta-
— Ale proszęęę, weź pod uwage to, że ja mam wywalone na święta.
— nie.
— Ja cie kur-
— Kontynuując: to Twoje pierwsze święta z nami, zrób to chociaż w tym roku. Będziemy tam razem, a nie we dwoje, więc będziesz mógł sobie chodzić z Matt'em, czy Edd'em, mi to wisi, nie musisz chodzić ze mną. No iii kupisz sobie coś.
— Wystarczy mi to, że nie będę musiał spędzać czasu z Tobą.
— Czyli jedzesz?
Westchnął — O której to będzie godzinie?
— Ja.. tego nie wiem.
— Ide się zapytać — wyszedł z pokoju zostawiając mnie w nim samego. Nie miałem po co tam siedzieć, więc też poszedłem poszukać Edd'a. Jehowa poszedł do jego pokoju, więc ja pójdę sprawdzić, czy nie ma go w salonie.
Nie było go tam, dlatego poszedłem w stronę pokoju Edd'a. Stanąłem w drzwiach:
— To o której?
— Dziesiąta rano jest okey? — odpowiedział mi Edd.
— Pewnie.
— Ja w sumie mam to gdzieś — powiedział bezuczuciowo czarnooki.
— Czyli jest okey. — ucieszył się Edd, po czym po prostu dodał — No i widzę, że nawet się nie pozabijaliście podczas waszych rozmów.
— Taaaaaa, raz było blisko, ale wszystko ogarnąłem — powiedziałem śmiejąc się nerwowo i drapiąc się po karku.
— Ty ogarnąłeś?! — wkurzył się Tom.
— Nie no plis nie znowu — powiedziałem jednym tchem.
— Tom, uspokuj się. — Edd złapał Tom'a za ramię.
Ja wyszedłem z pokoju. Dlaczego on ma takie nagłe napady złości?! On jest jakiś nienormalny. Ciekawe jak bardzo wkurwi kiedy jeszcze zobaczy, gdy zabrałem mu Tommie bear'a.
---
Nie wiem jak udało mi się to napisać, ale to jeszcze nie koniec
Jutro jest drugi dzień świąt, więc będzie kolejny rozdział (jako, że akcja książki dzieje się w okolicach świąt)
Nie wiem co mogłabym tu jeszcze napisać, więc chyba po prostu
-Rozdział po poprawie- [25/02/19]
---
653 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro