Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV Rozmowa [2/2]

— I tak Ci nic nie powiem.

— Idąc w tym kierunku niczego się nie dowiem, prawda?

— Dokładnie, więc wyjdź już z mojeg-

— Ale mogę się spytać o coś innego.

— Chyba Ci coś-

— Grasz na gitarze, co nie?

— No wow — przewróciłem oczami.

— ... By the way. Sam układasz słowa?

— Głównie tak. Do czego zmierzasz?

— No , do czego mogę zmierzać? To chyba oczywiste.

— Chcesz żebym napisał Ci piosenkę?! — jemu chyba coś się dzieje.

— No chyba Ci cos jest!

— A już myślałem — odetchnąłem z ulgą — To o co chodzi? — popatrzyłem się na niego mrużąc oczy i lekko unosząc prawą brew.

— Chciałem zapytać, czy nie spiewałeś ostatnio - a tak właściwie dzisiaj - jakiś piosenek związanych z Twoją przeszłością.. czy coś.

— Tord, to wcale nie było oczywiste.

— A jednak trochę było.

— Nie, wcale n-

— Dobra, nie chce się kłócić! — przerwał mi — Było coś takiego?

— Myślisz, że ja coś z wczoraj pamiętam?

— A dlaczego miałbyś niepamiętać?

— Widzisz te Smirnoff'y? — pokazałem mu ręką trzy butelki stojące na szafce nocnej obok mojego łóżka — Dlatego.

— Ale, przecież kiedy przyszedłem do domu, było rano, co nie?

— A to coś wnosi?

— Y- no w sumie nie — zaśmiał się.

— No właśnie — też się zaśmiałem. To do mnie niepodobne. Przestałem się śmiać — Ale wracając. Wypiłem je między trzecią, a czwartą po południu, no i... z później już nic nie pamiętam. Wiem tylko, że jakieś dwadzieścia minut temu Edd przyszedł tu i mnie obudził. Przyniósł mi herbatę, — pokazałem Tord'owi do połowy pełną szklankę, w której znajdowała się jeszcze ciepła herbata z cytryną znajdująca się na moim biurku — a potem przyszedłeś ty, rzuciłeś we mnie moją skarpetą i dalej już wiesz.

— No... dobra, czyli nie wiesz, czy coś śpiewałeś.

— Być może śpiewałem, ale zaraz po tym napewno usnąłem — znowu zacząłem się śmiać.

— Masz chyba jakieś dziwne wahania nastroju po tej wódce.

— Chyba masz racje... Ja... się położę... jeszcze. Możesz wyjść?

— Edd przyszedł Cię obudzić, a ty po pół godzinie znowu idziesz spać? oookey... — wyszedł i zamknął drzwi.

[Tord Pov.]

Szedłem w stronę swojego pokoju, gdy zorientowałem się, że nie mam przy sobie telefonu. Pewnie został na stole w kuchni.

Byłem już w kuchni, ale nigdzie nie było mojego telefonu. Pewnie Tom go wziął. Przecież ja tylko słyszałem jak on wtedy wychodził - nie widziałem go.

Byłem z powrotem przy pokoju Tom'a. Zapukałem — ... — nikt nie odpowiadał. Debilu, przecież on śpi! Otworzyłem drzwi i... — Tom, dlaczego ty się tak bardzo rozwalasz na tym łóżku — zacząłem szukać swojego telefonu.

---
Ludu!

Sory, że wczoraj nie było rozdziału, ale nie miałam czasuu :<

Ogln rozdział jest krótki i teraz na serio nie mam pomysłów, więc... no

Zobaczymy jak to będzie dalej

-Rozdział po poprawie- [25/02/19]
---

434 słowa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro