Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

〚2〛

Tego dnia pogoda pozostawiała wiele do życzenia. Od samego rana padał deszcz, wprowadzając wszystkich w swoistą melancholię. Stale rosnący tłok na ulicach był spowodowany przez ludzi z kolorowymi parasolami śpieszących się do pracy. [t/i] z roztargnieniem mijała ich wszystkich, licząc, że dzisiejszy dzień przyniesie jej więcej dobrego niż złego. Był to bowiem decydujący moment, na który poświęciła tony cierpliwości i samozaparcia, by nie poddać się w połowie drogi. Zakończenie roku w Akademii, odebranie dyplomów i setki kolejnych, samodzielnie podjętych decyzji, które miały zaważyć o jej dalszych losach.

W takie dni jak ten, uderzały w nią wspomnienia ze swoich ostatnich, beztroskich chwil spędzonych w domu.

Podczas gdy inni przebierali w przeróżnych uniwersytetach rozsianych po całym kraju, ona wybrała właśnie Akademię CCG. Miała wtedy 18 lat i całe życie przed sobą, ale postawiła na tak niebezpieczny zawód jak praca inspektora. Praca, która w ułamku sekundy mogła przekreślić wszystko, co osiągnęło się do tej pory. Właśnie dlatego była tak dobrze płatna, a w tamtym momencie szybkie zarobienie pieniędzy stanowiło priorytet. Naukę i wszelkie przeszkolenia mogła zaczynać od kwietnia. Uczyła się kilka razy ciężej, a kiedy przyszedł na to odpowiedni moment, złożyła wszystkie niezbędne dokumenty i czekała na odpowiedź. Kiedy otrzymała list zwrotny z wiadomością o pozytywnym rozpatrzeniu jej zgłoszenia, miała mieszane uczucia. Oczywiście, cieszyła się z tego, ale perspektywa zamieszkania w zupełnie obcym mieście trochę, a właściwie bardzo, ją przerażała. Przez wakacje zebrała oszczędności na bilet i wynajem własnego mieszkania, które znajdowało się dosyć blisko placówki.

Żyjąc tak już trzeci rok, musiała przyznać, że przyzwyczaiła się do tej niezależności. Jeśli tylko mogła odwiedzała dom rodzinny i opowiadała o swoich postępach w nauce. Wszyscy się o nią martwili, a ona, choć sama momentami była przerażona swoim wyborem, powtarzała, że sobie poradzi.

Na widok zielonego światła przyśpieszyła kroku, mijając kolejne przejście dla pieszych. Parasolka jakimś cudem ochroniła jej włosy przed tą ulewą, jednak [t/i] miała wrażenie, że jeszcze chwila, a spodnie przemoknął jej do suchej nitki. Ignorując ten fakt, pewnie szła przed siebie w towarzystwie dreszczy zimna i zdenerwowania. Akademia znajdowała się zaledwie przecznicę dalej.

Zatrzymała się przed wejściem, żeby dać sobie chwilę na kilka głębokich wdechów. Skierowała się na wielką salę, nie przywiązując uwagi do lekko przemoczonych ubrań. W środku było bardzo tłoczno i gorąco, można było poczuć unoszące się w powietrzu napięcie.

Każdy człowiek podejmujący się zawodu inspektora doskonale wiedział, że może pożegnać się z życiem w ułamku sekundy. I właśnie ta świadomość skutecznie spędzała jej sen z powiek.

Kiedy cała ceremonia dobiegła końca, pozostało tylko odebranie papierów, które nazajutrz musiały być wypełnione i gotowe do zdania w kwaterze głównej. Najbardziej z tego wszystkiego zastanawiała się co przez następne tygodnie zgotuje jej los.

~~

Trochę ponad miesiąc po rejestracji w biurze, musiała przyznać, że jej życie całkiem się ustabilizowało. Po wpłynięciu pierwszej pensji z pracy i drobnej pomocy rodziców, znalazła mieszkanie w trzynastej dzielnicy, do którego planowała przeprowadzić się już za tydzień. Przełożeni ustalili, że lepiej będzie przenieść ją do innej kwatery, by nabyła więcej praktyki. Kiedy się o tym dowiedziała, była trochę spanikowana, jako że doskonale wiedziała o stacjonowaniu tam składu Suzuyi. Nie wydarzyło się pomiędzy nimi zupełnie nic szczególnego, ale [t/i] zastanawiało jak mężczyzna zareaguje na nią, gdy po roku przyjdzie im się spotkać w tym samym miejscu. Z uwagi na ich dziwny start miała nadzieje, że w najlepszym wypadku w ogóle nie rozpozna jej twarzy.

Zaraz po wyszykowaniu się i ubraniu odpowiedniego stroju, założyła nowe buty i w pośpiechu ruszyła z domu. Jakiś czas później, wydostała się ze stacji metra niedaleko jednego z najbardziej zatłoczonych przejść. Mając świadomość, że od teraz będzie musiała z nim wojować każdego dnia, nerwowo spojrzała na godzinę. Shibuya nie była jakoś specjalnie oddalona od miejsca zamieszkania [t/i], ale to zawsze dłuższa droga, niż do akademii. Na dotarcie zostało zaledwie pół godziny. Dodatkowy problem to buty, które okazały się nie być tak wygodne, jakby tego chciała. Na około roznosił się hałas niesiony przez tłum ludzi i wiecznie grających reklam na telebimach wieżowców. [t/i] raptownie schyliła się, żeby poprawić but i po chwili poczuła, że ktoś wpada na nią z impetem.

– Cholera! Przepraszam, nie zauważyłem cię. Zagapiłem się w telefon i-

– Nie, nie. To moja wina, nie powinnam zatrzymywać się na środku chodnika – przerwała mu i w pośpiechu wstała na równe nogi.

Zobaczyła przed sobą blondyna o zupełnie czarnych oczach, ubranego w typowo służbowy sposób. Mężczyzna przez chwilę patrzył się na nią tak, jakby naprawdę czymś go przestraszyła. Wyraźnie zbladł, ale chwilę później wrócił do normalności, co było na swój sposób zastanawiającym widokiem.

– Jesteś pewna, że wszystko w porządku? Jeszcze raz przepraszam – Uśmiechnął się, speszony wkładając dłonie do kieszeni.

– Tak, bez obaw. Jestem tylko trochę rozkojarzona.

– Rozumiem, w takim razie nie będę Cię zatrzymywał, do widzenia. – Pomachał jej ręką.

– Do widzenia – Kiwnęła lekko głową na pożegnanie, po czym jednocześnie ruszyli w tym samym kierunku.

Na twarze ich obu wstąpiło wyraźne zmieszanie. Dziewczyna uśmiechnęła się i mając niewiele do stracenia zagadała:

– Wygląda na to, że mamy podobną trasę.

– Faktycznie – Przytaknął, nie dodając nic więcej.

Sytuacja była z lekka niekomfortowa, a jako że nagłe wyminięcie mężczyzny wydało jej się niegrzeczne, po prostu szła obok niego.

– Swoją drogą, czym się zajmujesz? – Znienacka zadał pytanie, by wyrwać ich z niezręcznego potrzasku ciszy.

W duchu odetchnęła z ulgą.

– Pewnie nie wyglądam, ale od niedawna pracuję w CCG – spojrzała na niego ciekawa reakcji. Część osób, którym to mówiła albo nie wierzyła jej do chwili pokazania odznaki, albo zasypywała górą (czasami naprawdę absurdalnych) pytań na każdy możliwy temat.

– Tutaj, w trzynastej dzielnicy? – spytał zdziwiony.

Przytaknęła.

Zlustrował ją uważnie i zamyślił się na krótką chwilę. Gdy zerknęła, by sprawdzić czy ta wiadomość aż tak go zszokowała, zaczął się cicho śmiać, zakrywając usta dłonią.

– Dzielimy ten sam fach – pogrzebał chwilę w kieszeni, by następnie podać jej swój identyfikator.

– Hikaru Iwakura, inspektor drugiej rangi... Poważnie? Niesamowite, że na siebie wpadliśmy – uniosła brwi zdziwiona, oddając mu dokument.

Reszta drogi minęła im na opowieściach, co skłoniło ich do zostania inspektorami oraz wymianie kilku powierzchownych informacji. Z początku myślała, że Hikaru należy do gatunku tych bardziej nieśmiałych ludzi, ale w miarę upływającego czasu okazał się naprawdę miłym i rozmownym facetem. Rozstali się tuż przed wejściem ogromnego budynku, gdy jej towarzysz spotkał swojego kuzyna - wyższego paroma stopniami inspektora.

Jako że na pracy w głównej kwaterze zleciało jej trochę czasu, była przyzwyczajona do sztywnego wystroju biura, który pozostawał najwyraźniej taki sam dla każdej z dzielnic. Pojedyncze rośliny doniczkowe ożywiały to miejsce, w jakimś stopniu odwracając uwagę od ogromnych drzwi i marmurowych filarów. CCG od środka wyglądało jak definicja fortuny, ale jego przedziwny chłód z czasem przestał być dla[t/i] tak wyraźny.

– Rejestracja załatwiona, dokumenty też, jeszcze tylko... pokój – mamrotała pod nosem, kierując się po raz kolejny do recepcji.

Przez obrotowe drzwi w holu napływało coraz więcej pracowników w naprawdę różnym wieku. Czym prędzej podeszła do sporej lady, mając wrażenie, że zaraz zbierze się za nią niemała kolejka. Spojrzała wyczekująco na kobietę, która aktualnie wprowadzała coś do komputera.

– Dzień dobry – [t/i] przywitała się i położyła teczkę na blat, tym samy zwracając na siebie jej uwagę.

– Ah, dzień dobry – oderwała wzrok od urządzenia – W czym mogę pani pomóc?

– Zostałam tu przeniesiona z głównego oddziału i jeszcze nie podano mi gdzie znajduje się mój pokój. Czy istnieje już może jakiś przydział w bazie danych?

– Och, rozumiem. W takim razie zaraz się dowiemy, proszę podać imię i nazwisko.

– [t/n] [t/i] – przedstawiła się, a palce recepcjonistki powędrowały na klawiaturę i z niewiarygodną szybkością zaczęły coś wpisywać.

– Hmm... O! Już widzę. Czwarte piętro, pokój dwieście osiemdziesiąty dziewiąty.

– Bardzo dziękuję, do widzenia – złapała za swoją teczkę i udała się w kierunku windy.

Gdy już znalazła się przed drzwiami, niepewnie pociągnęła za klamkę. Przywitało ją pomieszczenie z wielkimi oknami i trzema biurkami, w tym jedno od teraz należące do niej. Podłogę okrywała jasnobrązowa wykładzina, co sprawiało o wiele przytulniejsze wrażenie po zestawieniu tego widoku z korytarzem. Głośno wciągnęła powietrze i weszła do środka, wieszając kurtkę na oparciu krzesła. Pachniało tu świeżością, ale pokój wyglądał na używany już od jakiegoś czasu. Z lekkim strachem spojrzała na dwa pozostałe biurka, jedno usytuowane naprzeciwko niej, a drugie tuż za nim. Ktoś jeszcze będzie tu pracował? – pomyślała. Powoli podeszła do okna i obserwowała rysującą się za nim panoramę. Zważając na porę, miasto tętniło życiem, a ludzie wyglądali stąd zupełnie jak mrówki. Deszcz przestał padać, jednak niebo w dalszym ciągu pozostawało jakieś szare.

Stała tak jeszcze przez chwilę, aż przypomniała sobie o czekającej pracy. Kładąc torebkę i wszystkie inne dokumenty na stole, zastanawiała się nad swoją pierwszą misją. Była zatrudniona stosunkowo krótko i pod okiem inspektorów z pierwszej dzielnicy przyuczała się ogólnej teorii. Tym samym jeszcze nie miała okazji sprawdzić się w realnej walce. Wolała aby na pierwszym patrolu nie trafiła jej się dzielnica taka jak jedenasta, roiło się tam od rozmaitych rang ghouli z Aogiri. To z pewnością nie było przyjemne miejsce.

Minęło trochę czasu. Po jako takim ,,rozbrojeniu" biurowego laptopa zarządziła sobie krótką przerwę. Kiedy zastanawiała się czy w takim wypadku nie zwiedzić siedziby (a znacznie ułatwiłoby jej to późniejsze funkcjonowanie), ktoś zapukał do drzwi. Rytmiczny dźwięk rozniósł się po pokoju, wyrywając ją z chwilowego transu. Niepewnie wstała, z zamiarem wpuszczenia nieznanego gościa do środka. Już miała chwytać za klamkę, gdy wyprzedzono ją o zaledwie kilka sekund, co spowodowało bolesne zderzenie z twardymi drzwiami.

– Ała! Chwila, co pan ro-

– Najmocniej przepraszam! Wszystko w porządku? – odezwał się jakiś znajomy głos.

– A wygląda jakby było? – W dalszym ciągu trzymając się za głowę, uniosła spojrzenie na osobę, która śmiała tak porządnie ją trzasnąć – Iwakura?!

– O mój Boże, nokautuję cię już drugi raz jednego dnia – westchnął, wchodząc do środka jak zbity pies.

– Już dobrze, spokojnie – zapewniła, odkrywając rękami czoło, na widok którego blondynowi trochę zrzedła mina, ale wtedy nie była w stanie tego zauważyć. – A więc co cię tu sprowadza? – opadła na swoje krzesło, powoli rozmasowując bolące miejsce.

– Cóż... pomyślałem, że skoro jesteśmy równi stopniem, a ty jesteś tu całkiem sama i na dodatek nowa, moglibyśmy dzielić pokój. Wiesz, póki nie przydzielą nas do jakichś składów – zaczął niepewnie, unikając jej spojrzenia. – Powiem ci co i jak. Może nawet wyślą nas na wspólny patrol, co o tym sądzisz?

Wszystkie te słowa pozostawiły ją w lekkim osłupieniu. Miała mieszane uczucia. Wszystko układało się raczej korzystnie, ale zbyt szybko. Co skłoniło go do tak nagłej decyzji skoro nawet jej nie znał?

– Jeśli tak stoją sprawy... nie mam nic przeciwko – odpowiedziała po chwili zastanowienia.

Uznała, że pewnie podchodzi do tego zbyt sceptycznie i powinna pokładać we współpracowniku trochę więcej wiary. Zresztą, ostatecznie w każdej chwili mogła go wybadać. Jasnowłosy mężczyzna położył teczkę na biurku i zaczął rozkładać swoje dokumenty do szuflad. Miał ze sobą stosik grubych teczek i tajemnicze pokłady energii wyczuwalne z daleka.

Tak oto wylądowała w pokoju z Hikaru Iwakurą. Nie mając kompletnego pojęcia o tym, jak ta jedna decyzja wpłynie na rzeczy, które miały zadziać się niebawem.






a/n |13.IV.20|

Więc tak – pozbyłam się tego melodramatycznego i wciśniętego, nawet nie będę oszukiwać, że nie, bo na siłę, wątku przeszłości reader oraz zmieniłam trochę pierwsze spotkanie z Hikaru. W ogóle relacja z nim miała być czymś o 180° innym, a później znów innym i teraz jest jeszcze innym, więc zrobi się jakoś duszno i w ogóle. Nie chciałam iść w to wszystko jakoś all deep i tak dalej, ale ups, chyba to zrobiłam? Mam nadzieję, że czytanie będzie ciekawe~~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro