Wdzięczny
Mason całkiem odciął się od swojej starej pracy i dołączył do mnie w mojej firmie. Zainwestowaliśmy w budowę hotelu przyległego do lodowiska, aby łyżwiarze przyjeżdżający na konkursy mogli się w nim zatrzymywać. Urodziłam bez żadnych komplikacji zdrowego chłopca. Nazwaliśmy go Lucas. Powiedzieliśmy o ciąży wszystkim dopiero gdy nie byliśmy już w stanie jej ukrywać, ale część zorientowała się już wcześniej. Mason był lepszy w roli ojca niż się spodziewałam. Nie odstępował mnie i Lucasa na krok i wszystkim chciał się zajmować. Rocky też dobrze zareagował na nowego członka rodziny. Planowaliśmy w przyszłości zapewnić mu towarzystwo. Mia zaszła w ciążę, a Ed był z siebie dumny jak paw. Jackson również zorientował się już co znaczą nieprzespane noce. Nick i Gabrielle się zaręczyli i niedługo mieli zacząć budować obok nas dom, o czym również poważnie zaczął myśleć Theo. Wreszcie byliśmy normalną i szczęśliwą rodziną. Obserwowałam śpiącego Luke'a gdy poczułam ramiona owijające mnie w talii. Zaciągnęłam się dobrze znanym mi zapachem.
-Co robisz?-Wyszeptał.
-Przyglądam mu się.-Wzruszyłam ramionami.
-Odpocznij.-Nim zdążyłam zareagować wsunął dłonie pod moje kolana i zaniósł mnie do salonu, gdzie odłożył mnie na kanapę i zaczął masować moje stopy.-Kocham Cię.-Powiedział patrząc prosto w moje oczy.
-A ja kocham Ciebie.
-Nawet sobie nie zdajesz sprawy jak wdzięczny jestem, że Cię mam.-Poczułam ciepło rozlewające się po moim wnętrzu.
-Ja cieszę się, że jeśli już mój ojciec postanowił mnie komuś sprzedać to że byłeś to właśnie ty.-Zażartowałam, a Mason pokręcił rozbawiony głową.
-Przynajmniej nie możesz ode mnie uciec.
-Nie?-Spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
-Nie.-Nim zdążyłam się obejrzeć, zawisł nade mną, a chwilę później przywarł do mnie swoimi ustami. Uśmiechnęłam się poprzez pocałunek. Byłam dokładnie tam gdzie chciałam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro