Tajemnica zawodowa
Przez całą noc nie zmrużyłem oka. Wpatrywałem się w drzwi licząc, że zaraz się otworzą, a przez próg przejdzie Elen. Krople deszczu powolnie spływały po szybie. Z transu wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Z zawodem patrzyłem na Suzie stojąca za nimi.
-Faszerujesz ją narkotykami?-Wykrzyczała na dzień dobry.
Jej pytanie bardzo mnie zaskoczyło. Myśląc jednak racjonalnie, zakryłem jej usta ręką i mimo jej prób wyswobodzenia się z mojego uścisku, zaprowadziłem ją do piwnicy.
-Co zamierzasz teraz ze mną zrobić?-Dalej krzyczała, gdy ją puściłem.-Zabijesz mnie?
-Suzie o czym ty mówisz?-Zapytałem jej spokojnie.
-El mi mówiła kim jesteś i czym się zajmujesz.-Uniosła walecznie podbródek.
-Co w związku z tym?
-Pewnie będziesz próbował mnie gdzieś zamknąć żebym oszalała, albo mnie po prostu zabijesz, za to że odkryłam, że faszerujesz El narkotykami.
-Jakimi znowu narkotykami?-Zmarszczyłem brwi.
-El była u mnie wczoraj, zachowywała się dziwnie, więc zrobiłam jej test na obecność narkotyków.-Wyjaśniła.-Znam ją od dawna, nie zażyła by sama narkotyków, a szczególnie nie LSD.
-Elen bierze LSD?-Nic już nie rozumiałem.
-Na prawdę nie wiesz nic o tym?-Badała moją twarz w konsternacji.
-Posłuchaj. Elen nie wróciła wczoraj do domu. Jej samochód do tej pory stoi pod twoim biurem. Rozmawiamy tutaj, bo założyli mi w domu podsłuchy i myślę, że nagłe zniknięcie, narkotyki i podsłuchy to nie przypadek.-Wyjaśniłem jej całą sytuację w skrócie.-Muszę wiedzieć wszystko o czym mówiła Ci Elen.
-Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa.
-Elen chodziła do ciebie na terapię?-Zdziwiłem się.
-Nie mogę ci nic powiedzieć.-Szła w zaparte, ale ja byłem zdesperowany.
-Suzie, ja na prawdę chcę ją znaleźć. Pewnie dałbym radę bez twojej pomocy, ale chcę to zrobić jak najszybciej i myślę, że tobie też na tym zależy.
-Wiesz, że ci nie ufam.-Spojrzała na mnie zmieszana.
-Wiem, ale tu nie chodzi ani o mnie, ani o ciebie.
-Zachowywała się dziwnie, była bardzo rozkojarzona i miała zaniki pamięci, wspominała, że ma koszmary.-Westchnęła.-Mówiła głównie o jakimś Adamie.
-Muszę wiedzieć wszystko, co o nim mówiła. To on założył tutaj podsłuchy.-Wiedziałem, że z pomocą Suzie mogę szybko dotrzeć do El. Przynajmniej liczyłem na to.
-Opisała go z wyglądu, powiedziała, że na ich randce głównie pytał o ciebie.
-Wiesz o co dokładnie pytał?-Przerwałem jej.
-Jak długo się znacie, ile byliście razem, gdzie pracujesz.-Wyliczyła na palcach.-Ale pamiętaj, że jak to mówiła była już pod wpływem narkotyków i nie wiem jak długo je brała. Ty też powinieneś się przebadać, bo skoro jakimś cudem ona zażyła je nieświadomie to ty też mogłeś. Mam jeden szybki test przy sobie.
-Zrobię go.-Byłem prawie pewny że nie jestem pod wpływem niczego, ale nie szkodziło się upewnić. Poczekaliśmy chwilę na wynik, który okazał się negatywny.
-Przeważnie LSD zażywa się poprzez wsadzenie papierka nasączonego nim pod język, ale może być też podawany z jedzeniem.-Wszystko co mówiła już wiedziałem. W końcu mowa była o mojej branży.
-Co jeszcze Ci mówiła?
-Że Adam pracuje w szkole podstawowej i dał jej czekoladki.-Nie powiedziała zbyt wiele.
-Której szkole?
-Sunrise.-Wzruszyła ramionami, a ja poczułem jak po moich plecach przechodzi dreszcz.
-Nie chodziło o szkołę. Sunrise to nazwa gangu.
-Czyli jest w twojej branży.
-Nie do końca. Gangi to raczej zbiór osiedlowych palantów, którzy mają obsesję na punkcie chronienia ,,swojego terenu".-Zrobiłem cudzysłów palcami.- Ja mam mafię. Zajmuję się bardziej poważnymi sprawami.
-W takim razie co chce osiedlowy gang od szefa mafii?
-Od dłuższego czasu obserwuję rywalizację między sunrise, a innym gangiem o to kto jest tym najlepszym. Podejrzewam, że to jakiś sposób na zyskanie szacunku. Myślą, że jak zadrą z kimś takim jak ja i jeszcze uda im się w jakiś sposób mi zaszkodzić to zyskają uznanie.-Przedstawiłem jej swoją teorię.
-Powinniśmy znaleźć w czym znajduje się LSD, które spożywała El. To musi być coś, co jadła ona, ale nie ty.-Zmieniła lekko temat.- Proponuję żebyś ty przeszukał dom, a ja pojadę do jej biura.-Kiwnąłem głową na znak, że się z nią zgadzam.
-Mason?-Usłyszałem na korytarzu głos Nicka.
-Tutaj jestem.- Wyszedłem na korytarz.
-Sprawdzam tylko czy wszystko w porządku.
-Mam już bardzo dużo informacji o Adamie i prawdopodobnie wiem gdzie jest El, ale potrzebuje jeszcze trochę rzeczy załatwić.
-Nie ma sprawy stary. Wiesz, że my z chęcią pomożemy, a ja jeśli mogę pomóc ci odzyskać El to zrobię to bez zawahania.
-Potrzebuję, żeby ktoś zadbał o bezpieczeństwo Gabi i wiem, że ty to zrobisz najlepiej.
-Włos nikomu z głowy nie spadnie.- Zapewnił mnie.
-Suzie jak tylko coś znajdziesz to przyjedź.-Zwróciłem się z powrotem do dziewczyny.
-Postaram się to załatwić jak najszybciej się da.
-Uważaj na siebie. To bardziej niż pewne, że nas obserwują.-Ostrzegłem ją.
-Będę ostrożna.
Rozeszliśmy się. Zacząłem poszukiwania od szafek w kuchni. Nie znalazłem tam niczego, czego nie jadłbym ja. Po dobrych 30 minutach zmieniłem obszar poszukiwań na pokój Elen. Panował w nim ogromny porządek. Starannie przeszukiwałem jej garderobę. Nie znalazłem tam jednak nic poza ubraniami i bielizną, której w innej sytuacji na pewno poświęciłbym więcej czasu. Gdy odsuwałem szufladę jej toaletki zaczynałem tracić już nadzieję. Okazała się ona jednak strzałem w dziesiątkę. W środku leżały dwa opakowania czekoladek, które dostała od Adama. Jedno napoczęte.
Czekając na Suzie zebrałem już u siebie wszystkich potrzebnych mi ludzi. Dziewczyna dotarła tu niedługo po nich, dlatego miała okazję uczestniczyć w spotkaniu.
-Frank.-Dopuściłem do głosu mojego informatora.
-Potwierdziłem, że panienka Cooper przetrzymywana jest w ich głównej siedzibie w piwnicach. Tutaj są plany budynku.- Rozwiesił je na tablicy koło mnie.- Wokół budynku jest las, więc miejsce jest dosyć odosobnione. Do budynku są teoretycznie dwa wejścia. Główne drzwi, które są cały czas strzeżone.-Wskazał na planach wejście.- Jest tam przeważnie około 5 uzbrojonych strażników. Drugie wejście jest na dachu. Nie pilnowane, ale nikt nie może w środku usłyszeć, że ktoś z niego korzysta. Trudniej też się do niego dostać. Do budynku jest też jedno wejście, którego nie ma na planach, ale prowadzi prosto do piwnicy. Kawałek dalej w lesie jest zejście do tuneli. Nawet większość członków Sunrise nie wie, że tunele istnieją. W środku jest jednak czujnik ruchu, który po uruchomieniu zaczyna rozpylać silnie trujący gaz i włącza alarm.
-Masz odpowiedni sprzęt, Alan?
-Najlepszy jaki mamy.-Potwierdził.
-Courtney ty też masz wszystko?-Spytałem mojego najlepszego informatyka, na co otrzymałem skinienie głowy od rudowłosej dziewczyny.
-Suzie?
-Kawa od Meghan.-Wyciągnęła złote opakowanie ze swojej torebki.
-Czekoladki od Adama.-Podałem jej pudełka.- Pójdziesz z Diną i przebadacie skład.-Wymieniona przeze mnie dziewczyna jej pomachała.-W pierwszej kolejności Courtney zapętla kamery i odłącza czujnik ruchu w tunelu. Alan, ty ze swoją grupą zajmujecie się głównym wejściem. Ma być czyste, ale postarajcie się, żeby w środku jak najdłużej nie zrobiło się zamieszania. Chris ze swoją ekipą zajmuje się dachem. Myślę, że to nie będzie dla was wyzwanie. Sprzątacie kogo się da, ale pamiętajcie, że potrzebujemy jak najwięcej czasu w środku bez przyciągania uwagi. Moja stała ekipa idzie ze mną przez tunel, do którego doprowadzi nas Frank. Zabieramy Elen i Matiasa, żywego. Michael i Angela, zostają tutaj. Macie zadbać o to, żeby z nagrań z podsłuchów dało się wywnioskować, że jestem tutaj z jakąś dziewczyną, ale nie pierwszą lepszą tylko moją. Trzymaj.-Podałem chłopakowi modulator głosu, który miał sprawić, że będzie brzmiał jak ja. Jakieś pytania?-Nikt się nie zgłosił.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro