Robisz coś wieczorem?
-Robisz coś?-Mason wszedł do mojego pokoju.
-Przeglądam umowy.
-A musisz je zrobić na już?-Zapytał stojąc nade mną.
-Zależy co potrzebujesz.-Spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Miałem Ci zrobić niespodziankę, ale skoro tu mieszkasz to i tak nie wypali, więc chcę wyremontować ten niezagospodarowany pokój. Zrobić z niego jakiś pokój gier czy coś.-Spodobał mi się ten pomysł, ponieważ pokój rzeczywiście był w surowym stanie, a my mieliśmy często gości, z którymi moglibyśmy spędzać tam czas.
-Kontynuuj.
-Muszę jechać na zakupy i wszystko wybrać, dlatego pomyślałem, że chciałabyś zatwierdzić moje decyzje.-Podrapał się nerwowo po karku.
-Przekonałeś mnie.-Posłałam mu uśmiech i wstałam z łóżka.
Upewniłam się, że mam wszystko. Jechałam ostrożnie do wskazanego przez Masona sklepu. Na miejscu zaczęliśmy wszystko dokładnie przeglądać. Wybraliśmy farbę w ciemnoszarym kolorze.
-Kupmy to.-Podekscytowałam się widząc listwy ledowe.
-Wiesz, który mamy rok? Takie coś było modne w 2019.
-Ale obiecuje, że będzie ładnie wyglądać.-Spojrzałam na niego jak dziecko proszące rodzica o lizaka.
-No dobrze.-Westchnął zrezygnowany.-Ale bierzemy ten dywan.
-Wiesz, jak ciężko odkurzyć taki dywan?-Uniosłam brew
-Żadne z nas nie będzie tego robić.-Wzruszył ramionami.
-Jeśli weźmiemy te brązowe kanapy, które mi się podobały.-Zaczęliśmy negocjacje.
-Dobra.-Podał mi rękę.
Dokupiliśmy jeszcze barek z ciemnego drewna, półkę na gry w tym samym kolorze, stołki barowe z tej samej skóry co kanapy i kilka kolorowych poduszek.
-Zobacz jaki cudowny.-Pokazałam mu stolik kawowy.
-Bierzemy. Ale chcę bilarda i piłkarzyki.
-Zgoda.-Uśmiechnęłam się zwycięsko.
Po dosyć długiej kłótni Mason zapłacił za zakupy. Uważałam, że to nie w porządku skoro to też mój dom. Samochód wydał dźwięk sygnalizujący, że dzwoni mój telefon. Zmarszczyłam brwi widząc, że to Ben.
-Halo?-Zapytałam naciskając odpowiedni przycisk.
-Cześć. Robisz coś wieczorem?
-Chyba nie.-Spojrzałam kątem oka na Masona, ale nie mogłam odczytać żadnych emocji z jego twarzy.
-Czyli jest szansa, żebym zabrał Cię na kolację?
-Chyba dam radę.-Odpowiedziałam Benowi patrząc niepewnie na przyjaciela.
-Przyjadę po ciebie o 19.-Zakończył połączenie.
Resztę drogi spędziliśmy w całkowitej ciszy. Tak samo minął nam obiad. Siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy film. Zżerało mnie straszne poczucie winy. Nawet nie wiedziałam dlaczego.
-Mogę jeszcze to odwołać.-Przerwałam ciszę. Nawet nie wiem czemu to zaproponowałam.
-Elen, masz prawo korzystać z życia.-Zmarszczyłam brwi słysząc, że zwrócił się do mnie pełnym imieniem.-Nie jesteśmy razem.-Podkreślił.
Kiwnęłam głową i wstałam z kanapy. Gdy się szykowałam nawet na sekundę nie wybiłam sobie tych głupich myśli z głowy. Ciągle miałam wrażenie, że chłopak jest na mnie zły. Ale przecież ma Abigail. Po co miałby przejmować się tym, że Ben zaprosił mnie na randkę? Szczerze, nie wiedziałam czego się spodziewać. Postawiłam na zwykłe kreski i naprawdę delikatny złoty cień. Założyłam krótką, czarną, skórzaną spódniczkę i beżowy sweter. Myślę, że nie muszę mówić co zrobiłam z włosami. Nałożyłam na usta błyszczyk i wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy. Założyłam czarne kozaki za kolano. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Nie wiem czemu tak bardzo denerwowałam się tą sytuacją. Weszłam do salonu, gdzie siedział Mason.
-Jakby się coś działo to zadzwoń i przyjadę.-Przeniósł swój wzrok na mnie, ale nic nie odpowiedział. Zamiast tego dokładnie skanował całe moje ciało.-Co?-Zakłopotałam się.-Źle wyglądam? Bo zdążę się jeszcze przebrać.
-Wyglądasz idealnie.-Przerwał mój nerwowy słowotok.
-Dziękuję.-Zawstydziłam się lekko, ale nie zdążył zauważyć, bo po pomieszczeniu rozległ się dzwonek drzwi.-W razie czego dzwoń.-Powiedziałam na odchodne i wyszłam z pokoju.-Cześć.-Uśmiechnęłam się do Bena wychodząc z domu.
-Cześć.-Pocałował mnie w policzek.-Ładnie wyglądasz.
-Dziękuję. Powiesz mi gdzie jedziemy?-Zapytałam zapinając pasy.
-Na kolację.-Pozostał tajemniczy.
-Jak Ci minął dzień?
-Dobrze. Byłam z Masonem na zakupach, bo będziemy robić pokój gier.
-Gdybyś potrzebowała pomocy to daj znać.-Zaoferował się.
-Nie sądzę, że Mason pozwoli komukolwiek się tego tykać.-Uśmiechnęłam się delikatnie.-Ale dziękuję za dobre chęci.
Podjechaliśmy pod jakąś restaurację. Jak prawdziwy gentleman odsunął mi krzesełko. Zamówiłam makaron z kurczakiem i suszonymi pomidorami. Nie chciałam pić sama alkoholu, więc wzięłam mrożoną herbatę.
-Nie pijesz alkoholu, bo nie chcesz pić sama, czy chcesz dotrzymać mi towarzystwa?-Zaczął rozmowę.
-Zależy, która opcja według ciebie jest lepsza.
-Zależy czy chcesz być egoistyczna, czy miła.
-W takim razie dotrzymuje Ci towarzystwa.-Uśmiechnęłam się do niego, co od razu odwzajemnił.
Jedzenie było dobre. Może nie najlepsze jakie jadłam, ale dobre. Czas leciał mi szybko i miło. Przez pewną chwilę nie czułam nawet wyrzutów sumienia. Między nami panowała bardzo przyjemna atmosfera. Cały czas się śmialiśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Udało mi się wykłócić, żebym mogła zapłacić za siebie.
-Dziękuję.-Uśmiechnęłam się do niego szczerze.
-Mam nadzieję, że to powtórzymy.
-Z chęcią.-Już miałam wysiadać z samochodu, ale zatrzymał mnie składając bardzo delikatny pocałunek na moich ustach.
-Dobranoc.-Uśmiechnął się do mnie.
-Dobranoc.-Odwzajemniłam jego gest i wysiadłam z samochodu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro