Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Oświadczyny

-Masz na pewno wszystko?-Zapytałam słysząc, że Mason zamknął bagażnik.

-Nie.

-To na co czekasz?-Zapytałam widząc, że stoi dalej w miejscu. Podszedł do mnie złapał mnie za policzki i złożył czuły pocałunek na moich ustach.

-Teraz już mam wszystko.-Uśmiechnął się delikatnie i wsiadł na miejsce kierowcy. Sama nie wiem kiedy zasnęłam.-Kochanie.-Słowa docierały do mnie jakby z oddali. Poczułam, że coś mną kołysa. Otworzyłam oczy i pierwszy widok jaki zastałam to twarz Masona przede mną.-Jesteśmy.

Przetarłam oczy i wysiadłam z samochodu. Wszystkie rzeczy były już w środku. W korytarzu przywitał mnie Matt.

-Cześć.-Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek.

Wiedząc, że nie mamy zbyt dużo czasu poszłam od razu do pokoju Masona zacząć się szykować. Po odpowiednim przygotowaniu swojej twarzy zabrałam się za makijaż. Malując oczy bazowałam na ciemnozielonym i brązowym cieniu. Na usta nałożyłam matową jasnobrązową pomadkę. Do pokoju weszła moja para na dzisiejszy wieczór. Mason stanął za mną i przyglądał mi się chwilę w lusterku. Pochylił się i miał zamiar pocałować mnie w policzek, ale zdążyłam go powstrzymać.

-Jestem świeżo umalowana.

-W porządku.-Uśmiechnął się i pocałował mnie w szyję. Sam zaczął się przebierać.-Tata poprosił mnie, żebym pojechał z nim jutro na akcję, więc jeśli to nie problem to wyjedziemy jutro wieczorem, albo pojutrze.

-Nie ma problemu.

Ułożyłam włosy w fale i przebrałam się w zakupioną sukienkę. Założyłam srebrną biżuterię i na stopy czarne szpilki.

-Ślicznie wyglądasz.-Powiedział nie spuszczając ze mnie wzroku.

-Dziękuję.-Uśmiechnęłam się i poczułam jak na moje policzki wpływa rumieniec.-Gotowy?

-Tak.

Spod domu odebrał nas mój brat. Obok niego siedziała długowłosa ruda dziewczyna. Była bardzo ładna.

-My się chyba jeszcze nie znamy.-Wyciągnęłam w jej stronę dłoń.-Jestem Elen.

-Mia.-Uśmiechnęła się do mnie i uścisnęła moją dłoń.

-Mason.-Chłopak również postanowił uścisnąć dłoń partnerki mojego brata.

-Ellie, jesteś świadoma, że Jackson jest w twoim wieku?-Mój brat rozpoczął rozmowę.

-I co w związku z tym?

-No chyba czas też na ciebie.

-Widzisz pierścionek?-Wyciągnęłam obie ręce do przodu tak aby mógł na nie spojrzeć.

-Stary weź się w garść.-Teraz zwrócił się do Masona.-Znacie się ponad 10 lat, na co jeszcze czekasz?

-Chyba Cię trochę ponosi.-Zwróciłam bratu uwagę.-Może z racji, że jesteś najstarszy to ty byś wziął ślub.

-To, że się oświadczę nie znaczy, że moje oświadczyny zostaną przyjęte.-Mason odpowiedział na pytanie zadane wcześniej przez mojego brata.

-Ed, zamierzasz im zadać teraz wszystkie niezręczne pytania, na które nie chcą odpowiadać?-Wtrąciła się Mia.- To samo czeka ich na weselu, więc może odpuść.

-Przygotowuje ich mentalnie.-Uśmiechnął się do niej.

-Świetnie Ci idzie.-Powiedziałam z ironią w głosie. W samochodzie zapadła cisza przerywana tylko włączonym radiem. Zastanawiałam się nad słowami Masona i tym jak powinnam je odebrać. Nasza relacja była ostatnio bardzo skomplikowana, dlatego nie wydawało mi się, żeby na poważnie myślał o oświadczaniu mi się.

Ceremonia bardzo mi się dłużyła. Cieszyłam się szczęściem Jacksona, ale nie lubiłam tego typu wydarzeń.

-Dobrze was widzieć razem.-Powiedział mój kuzyn po tym jak złożyliśmy jemu i jego nowej małżonce życzenia.- Jak myślę o idealnie dobranej parze to nie jesteśmy my tylko wy.

-Dzięki.-Wymusiłam uśmiech i poczułam jak Mason obejmuje mnie w tali.-Ale nie przesadzaj. Jesteście dużo lepiej dobrani.

-No może tak samo dobrze jak wy.-Poszedł na kompromis. Znowu uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafiłam i odeszliśmy na bok. Udało mi się przy okazji złapać kieliszek z szampanem od kelnera przechodzącego obok.

-Chyba szybko się rozwiodą, jeśli uważa, że są słabiej dobrani niż my.-Wypiłam dosyć sporą część zawartości kieliszka.

-Dlaczego tak uważasz?

-A ty uważasz nas za dobraną "parę"?-Zrobiłam cudzysłów w powietrzu.

-Myślę, że moglibyśmy być całkiem dobrą parą.-Jego wzrok przeszywał mnie na wylot. Dopiłam resztę szampana i odstawiłam kieliszek na stół obok nas.

-Moje kochane dzieci!-Moja mama przerwała ciszę miedzy nami zjawiając się obok.

-Cześć.-Uśmiechnęłam się do niej. Pocałowała mnie w policzek, a później Masona.

-Jak wam minęła podróż?

-El przespała całą drogę.-Mason uśmiechnął się do niej szeroko.

-Czyli luksusowo.

-Nie przyjechał?-Zapytałam mamy.

-Nie.-Pokręciła głową.

-Wspaniałomyślne nie przyjechać na ślub własnego chrześniaka.-Odpowiedziałam. Poczułam jak Mason pociera ręką moje plecy.-No nic.-Wypuściłam głośno powietrze.-Znajdźmy swoje miejsca.

Siedzieliśmy koło mojego brata i Mii oraz młodszej siostry Jacksona z jej chłopakiem. Całkiem nieźle. Czas mijał szybko. Skutecznie udawało nam się unikać wścibskich ciotek prawiących nam morały.

-Mogę prosić do tańca?- Mason wyciągnął w moją stronę rękę. Kiwnęłam głową i podałam mu dłoń.

Leciała wolna muzyka. Jedną rękę położyłam na jego ramieniu, a drugą mu podałam. Poczułam ciepło promieniujące z jego dłoni znajdującej się na mojej tali. Atmosfera między nami była lekko napięta, dlatego oparłam głowę o jego klatkę piersiową.

-Może mała zamiana?-Podszedł do nas Ed z Mią. Pokiwałam twierdząco i podeszłam do niego.-Co się dzieje?-Zapytał bez owijania w bawełnę.

-Sama nie wiem. Dopiero co byliśmy na etapie umawiania się z innymi i nagle Mason mówi o zaręczynach. Jackson mówi, że jesteśmy świetnie dobraną parą, a on to potwierdza. My nawet nie jesteśmy parą.-W moim głosie można było wyczuć lekką irytację.

-Wasza relacja zawsze była skomplikowana. Sam nie wiem w jakim stopniu i cieszy mnie to, ale wiem, że od zawsze coś do siebie mieliście. Czemu nie umiecie sobie zaufać?

-Nie wiem.-Powiedziałam cicho.- Wiem, że byliśmy tylko dziećmi, ale w liceum obiecał, że nigdy mnie nie zostawi, a kilka miesięcy później zrobił to bez żadnych wyjaśnień. Ale to nie wszystko. Jak tylko straciłam dziecko znowu zostawił mnie bez wyjaśnień. Wiesz jak ciężko było powrócić z nim na normalne warunki? Oglądać jak przyprowadza inne dziewczyny do domu? A później znowu zaczął mi mieszać w głowie. Boję się po prostu, że znowu mnie zostawi.-Powiedzenie tego wszystkiego nie było dla mnie łatwe, ale poczułam też jakby kamień spadł mi z serca.

-Rozumiem Cię Ellie, ale spójrz na to z innej strony. Mimo tego wszystkiego co się miedzy wami działo jest tu dziś z tobą. W liceum był dzieckiem bał się zobowiązania, straciłaś też jego dziecko myślisz, że go to nie dotknęło? A teraz jest z tobą w miejscu gdzie jest cała twoja rodzina i mówi o oświadczynach. Nie wydaje mi się żeby tym razem miał odejść.

-Dziękuję.-Powiedziałam cicho.

-Nie masz za co.- Piosenka się skończyła, dlatego odsunęliśmy się od siebie.

-Przejdziemy się?-Mason złapał mnie za rękę gdy szłam w stronę stolika. Skinęłam głową i wyszłam za nim na dwór. Na zewnątrz było bardzo cicho. Spacerowaliśmy przez chwilę po ogródku nie przerywając ciszy.-Przepraszam, Elen.

-Za co?

-Że tyle razy cię zawiodłem. Wiem, że nie masz żadnych podstaw żeby mi wierzyć, ale ja chcę się zmienić. -Przerwał na chwilę jakby nie był pewny czy chce wypowiedzieć następne zdanie.-Chcę przestać się bać, że cię skrzywdzę. Naprawdę mi na tobie zależy i jeśli tylko mi na to pozwolisz to Ci to udowodnię.

-Zgodzę się.-Powiedziałam po chwili zastanowienia i widziałam jak na jego twarz wpływa ulga.

-Dziękuję, El.-Złapał mnie za policzki i oparł swoje czoło o moje. Staliśmy tak chwilę, ale czułam jak temperatura powoli spada, a na moim ciele pojawia się gęsia skórka.-Powinniśmy wracać do środka.- Uniosłam niepewnie głowę w górę i złożyłam bardzo delikatny pocałunek na jego ustach. Brunet uśmiechnął się i powtórzył moją czynność.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro