Nieporozumienie
Czułem, że pocą mi się ręce. Słynąłem ze stoickiego spokoju podczas pracy, ale dzisiaj mi on nie towarzyszył. Dzisiaj nie było miejsca na pomyłki. Wszystko musiało pójść zgodnie z planem.
-Skończyłam.-Courtney przekazała nam przez krótkofalówkę.
Oznaczało to, że zarówno Alan jak i Chris zaczęli właśnie realizację planu. My powinniśmy zrobić to samo. Założyliśmy w razie czego maski gazowe i weszliśmy do tunelu. Wszystko szło dosyć sprawnie. Frank przeprowadził nas przez tunel po czym zawrócił. Nie był od brudnej roboty. Zabezpieczenia wejścia były dosyć słabe. Wystarczyło przekręcić korbę, która sprawiała uchylenie się kawałka ściany działającego jako drzwi. Przeszedłem przez nie jako pierwszy. W środku siedział do nas tyłem średniego wzrostu mężczyzna. Miał w uszach słuchawki. Moja opinia na temat Sunrise zaczynała mocno spadać. Nie traciłem jednak czujności. Podszedłem do niego najciszej jak umiałem i wbiłem mu strzykawkę ze środkiem usypiającym w szyję. Nie musieliśmy długo czekać, żeby padł nieprzytomnie na ziemię. W między czasie Brian zdążył już rozpracować jedyne drzwi. Przepuścili mnie. Siedziała tam skulona na ziemi. W brudnych ubraniach, z rozmazanym makijażem i tłustymi włosami. Patrzyła w swoje stopy. Nawet nie drgnęła.
-El?-Zapytałem cicho i kucnąłem koło niej. Nie uzyskałem żadnej reakcji.-Elen, skarbie.-Dotknąłem niepewnie jej dłoni. Dalej nie zareagowała w żaden sposób.
Najdelikatniej jak potrafiłem wsunąłem jedną rękę pod jej kolana, a drugą objąłem i uniosłem ją w górę. Eskortowany przez cały mój zespół zacząłem kierować się w stronę głównego wyjścia. Na ziemi leżało całkiem sporo ciał. Większość z nich nieżywych. Część chwilowo nieprzytomnych. Upewniłem się, że Elen jest bezpiecznie usadzona w samochodzie i odjechałem w stronę domu. Na miejscu wyciągnąłem ją bardzo ostrożnie z samochodu. Suzie widząc, że niosę na rękach brunetkę od razu pobiegła za mną. Usadziłem ją na sedesie i zacząłem napuszczać wodę do wanny.
-Co z nią?-Spytała Suzie bacznie obserwując każdy mój ruch.
-Liczyłem, że ty mi powiesz.-Powiedziałem cicho. Próbowałem rozebrać El jednocześnie starając się jak najmniej jej dotykać, żeby nie wyrządzić jej krzywdy.
-Spróbuję, ale nie jestem lekarzem.- Pomogła mi w rozbieraniu brunetki do końca.
-Najpóźniej za godzinę będzie tu lekarz.-Włożyłem El do wanny.-Mogłabyś? Ja muszę jeszcze coś załatwić.
-Zabijesz go?
-Nauczę kultury.
-Ja bym zabiła.-Wzruszyła ramionami.-Co z podsłuchami?
-Wszystkie już odłączone.
Zszedłem do piwnicy, gdzie byli już moi ludzie. Na krzesełku siedział Matias z workiem na głowie i związanymi rękami. Skinąłem głową i worek szybko zniknął.
-Co chciałeś osiągnąć Matias?-Zapytałem.
-T..to zwykła pomyłka.-Zająknął się.- Nieporozumienie.
-Nie toleruję pomyłek.
-Proszę mi wybaczyć ja... ja nie chciałem. To nie ona miała być tylko inna.-Wymyślił na poczekaniu.
-W takim razie muszę zadbać, żebyś następnym razem wiedział gdzie nie wciskać twojej parszywej mordy.
Wziąłem tasak ze stołu, na którym chwilę później położyłem jego dłoń prostując mu mały palec i serdeczny. Z całej siły uderzyłem tasakiem. Po stole rozlała się krew, a Matias permanentnie skrócił sobie dwa palce o połowę, krzycząc w niebogłosy. Nie był to dla niego koniec. Zerwałem z niego koszulkę. Podano mi rozgrzany metal w kształcie feniksa. Z tym znakiem właśnie mnie kojarzono. Bez zawahania przyłożyłem przedmiot do jego odkrytej klatki piersiowej. Na początku krzyczał, ale później ku mojemu niezadowoleniu po prostu zemdlał.
-Odwieźcie go. Możecie go poturbować po drodze nie mam nic przeciwko. Za ile będzie Doris?
-Już tu jest. Czeka tylko na informacje, że skończyliśmy i zacznie sprzątać.- Skinąłem głową i wyszedłem.
Wróciłem do łazienki, gdzie Suzie kończyła dokładne mycie El. Gdy skończyła wyciągnąłem ją z wanny i zaniosłem na jej łóżko. Suzie od razu zaczęła ją wycierać gdy ja poszedłem po jakieś ubrania.
-Też się powinieneś umyć. Jesteś cały brudny, spocony i we krwi.
-Nie mam czasu.
-Ja się nią zajmę. 15 minut Cię nie zbawi. Jeśli Cię to pocieszy to wydaje mi się, że zaczyna trzeźwieć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro