Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Mason

Siedziałam w biurze i przeglądałam papiery. Czas mijał mi przyjemnie. Lubiłam to robić. Po pomieszczeniu rozległo się pukanie, a zza drzwi wyłoniła się moja asystentka.

-Meghan do Pani.-Przekazała mi informację.

-Jasne, wpuść.- Powiedziałam lekko zdziwiona.

-Cześć.-Odezwała się wchodząc do mojego gabinetu.

-Cześć.-Odpowiedziałam jej najmilej jak potrafiłam.-Siadaj.-Pokazałam krzesło stojące naprzeciwko mnie.

-Dziękuję, ale ja tylko na chwilkę. Przyniosłam Ci kawę.-Wyciągnęła z torby złote opakowanie.

-Dziękuję, ale z jakiej to okazji?-Zdziwiłam się.

-Chciałabym zakopać topór wojenny między nami. Wiem, że to może być niezręczne, że spałam z Masonem, jak jeszcze byliście razem.-Brzmiała szczerze.

-Jasne, nic się nie przejmuj. Nie jesteśmy już razem, a dla mnie najważniejsze jest szczęście moich bliskich, więc jeśli jesteście z Davidem szczęśliwi to ja też jestem.-Powiedziałam w sumie zgodnie z prawdą. W moim życiu ostatnio wszystko szło pod górkę, więc nie chciałam robić sobie wrogów.

-Jesteś świetna.-Odpowiedziała mi, postawiła opakowanie i wyszła z mojego biura.

Niespełna godzinę później w moim biurze znowu pojawiła się Alice sygnalizując mi przyjście kolejnej osoby. Za moją zgodą wpuściła do gabinetu Adama. Byłam zaskoczona jego obecnością.

-Czuję się jak królowa, do której wszyscy przychodzą na audiencję.-Zażartowałam do niego.-Dopiero Meghan tutaj była.

-Przepraszam, mam nadzieję, że nie przeszkadzam.-Zakłopotał się.

-Spokojnie, to ja tu jestem szefem.-Uśmiechnęłam się do niego.

-Przyniosłem Ci czekoladki.-Wręczył mi takie samo pudełko czekoladek, co ostatnio.-Chciałem też spytać, czy nie poszłabyś ze mną na kolację.

-Z chęcią.-Odpowiedziałam z entuzjazmem, ale w środku zastanawiałam się, czy zeżre mnie to cholerne poczucie winy, czy nie. Z drugiej strony wiedziałam, że nie mogę oglądać się na Masona, skoro on chciał być tylko moim przyjacielem.

-Świetnie. Pasuje Ci 17:00?-Podekscytował się.

-Jasne.

-W takim razie prześlę Ci sms z dokładnym adresem i tam się spotkajmy.-Klasnął w dłonie i opuścił mój gabinet.

Dokończyłam pracę i wróciłam do domu. Stresowałam się tym wyjściem, ale Adam zdawał się uprzejmy. Weszłam do swojej garderoby i westchnęłam. Nie miałam pojęcia co na siebie założyć. Po długim namyśle wybrałam czarny elegancki kombinezon. Na tarasie siedział Mason i palił papierosa.

-Trujesz się.-Zwróciłam mu uwagę i oparłam się o framugę drzwi balkonowych.

-Na coś trzeba umrzeć.-Wzruszył ramionami.

-I uważasz, że to dobry sposób?-Drążyłam temat.

-W mojej branży raczej nie umiera się ze starości, więc masz wybór, żeby cieszyć się życiem póki je masz lub żeby martwić się tak przyziemnymi rzeczami jak zatrucie nikotyną.-Przeniósł wzrok na mnie.

-Możesz sobie sam zrobić dziś kolację?-Zmieniłam temat.

-Tak, a ciebie nie będzie?

-Nie.-Zaczęłam nerwowo miąć rękaw marynarki.

-A mogę wiedzieć gdzie będziesz?-Nie brzmiał na zadowolonego, ale starał się być obojętny.

-Adam zaprosił mnie na kolację.-Powiedziałam cicho.

-Baw się dobrze.-Zacisnął usta w wąską linię.

-Dziękuję.-Z tymi słowami wróciłam do środka.

Czułam to wyniszczające poczucie winy, ale starałam się odesłać je na dalszy plan. Adam wiedział, co łączyło mnie z Masonem i mimo tego postanowił mnie zaprosić, więc to już był jego pierwszy plus. Spojrzałam na pudełko czekoladek, które od niego dostałam i otworzyłam je. Były ładnie uformowane w serduszka. Smakowały naprawdę dobrze. Zjadłam kilka i schowałam pudełko do szuflady. Przygotowałam się idealnie na czas. Pożegnałam się z Masonem, który nie wyglądał na szczęśliwego. Wsiadłam do samochodu i odjechałam w miejsce wskazane przez Adama. Była to ładna restauracja w centrum. Kelner odprowadził mnie do stolika, przy którym już siedział Adam.

-Cześć.-Uśmiechnęłam się do niego, na co wstał i pocałował mnie w policzek.

-Cześć .-Odpowiedział mi, dosunął moje krzesło do stolika i zajął miejsce na przeciwko mnie.-Ładnie wyglądasz.

-Dziękuję.-Zarumieniłam się lekko.-Jak Ci minął dzień?

-Dobrze, dziękuję. A tobie?

-Większość w pracy, ale lubię to co robię, więc była to dla mnie czysta przyjemność.-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Zadał mi jeszcze kilka pytań o pracę, po czym zszedł na trochę inny temat.

-Długo się znasz z Masonem?-Był całkowicie wyluzowany, gdy mnie o to pytał, więc uznałam to za zwykłe pytanie.

-Zależy jak na to spojrzysz. Poznałam go w wieku 15 lat, ale w zasadzie to zadawaliśmy się ze sobą przez jakieś półtorej roku i kontakt nam się urwał na bardzo długo.

-Więc co się stało, że go odnowiliście?-Drążył dalej, ale nie mogłam podać mu prawdziwej odpowiedzi.

-Mason szukał najlepszych łyżew dla swojej chrześnicy i akurat trafił na mnie jak kontrolowałam jeden z moich sklepów.-Powiedziałam wersję, którą w zasadzie wciskaliśmy wszystkim.

-Obowiązki pracownika sklepu chyba nie należą do ciebie.-Zmarszczył brwi.

-Nie, ale jeśli stary znajomy potrzebuje pomocy to moje obowiązki często się zmieniają.-Uśmiechnęłam się do niego starając się nie pokazywać mu, że ta rozmowa nie jest dla mnie komfortowa.-Sama jestem swoim szefem, więc w zasadzie robię co chcę.

-Jak długo byliście razem.-To pytanie już mnie zaskoczyło.

-Nigdy nie byliśmy razem.-Akurat tym razem odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

-Ale byliście zaręczeni, mieliście mieć dziecko.

-Tak, ale nic z tego nie wyszło.-Zakłopotałam się.-A co ty robisz w życiu?-Starałam się zmienić temat.

-Jestem nauczycielem.-Ucieszyła mnie jego odpowiedź, bo to znaczyło, że jego życie jest raczej spokojne.

-W jakiej szkole?-Zaciekawiłam się.

-Podstawowej.-Jego odpowiedzi były bardzo omijające.

-Ale, w której?-Zachichotałam na nasze nieporozumienie.

-Sunrise.-Odpowiedział mi szybko i zanim zdążyłam zadać kolejne pytanie, wrócił do poprzedniego.- A czym zajmuje się Mason? Pewnie dużo zarabia skoro macie taki dom.

-Jest współwłaścicielem dwóch firm.-Spięłam się.- Jedna też produkuje łyżwy, a druga nie wiem czym dokładnie się zajmuje.-Odpowiedziałam zanim zdążył mnie o to zapytać.-Został współwłaścicielem firmy z łyżwami po odnowieniu ze mną kontaktu i w zasadzie dalej nie zna się na łyżwach. Zajmuje się kwestią finansową.- Wyminęłam od razu kwestionowanie tego, że po co chciałby ode mnie porad na temat łyżew i w ogóle moich łyżew, skoro mógł wziąć jakieś ze swojej firmy. Spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że godzina sprzyja mojemu powiedzeniu, że późno już.-Słuchaj dziękuję za dziś, ale muszę już wracać.

-Jasne.-Przywołał kelnera ręką. Nawet nie protestował gdy powiedziałam, że zapłacę za siebie.-Mam nadzieję, że to jeszcze powtórzymy.

-Jasne.-Skłamałam i odeszłam do swojego samochodu. 

Była to jedna z najgorszych randek w moim życiu. Miałam wrażenie, że Adam wolał iść na nią z Masonem niż ze mną. Weszłam do domu i odetchnęłam z ulgą. Zdjęłam z nóg buty i zamknęłam drzwi na klucz. Pisnęłam cicho zauważając Masona przyglądającego się mi.

-Przestraszyłeś mnie.

-Jak Ci się podobało z twoim nowym chłopakiem?-Zignorował moją wcześniejszą wypowiedź i zapytał dosyć oschle.

-To nie jest mój chłopak.- Sprostowałam.

-Całowaliście się już?-Miałam wrażenie, że Mason zaczyna się denerwować. Nie rozumiałam co się stało. Dawno nie widziałam go w takim stanie.

-Słucham?

-Zadałem Ci pytanie, Elen.-Warknął i zaczął zmniejszać odległość między nami, przez co ja zaczęłam się cofać.

-To nie jest istotne, Mason.-Zderzyłam się plecami ze ścianą, a brunet oparł ręce po obu stronach mojej głowy.

-Odpowiedz mi!-Krzyknął i uderzył z całej siły pięścią w ścianę tuż obok mojej głowy.

-Mason, jesteś pijany. Proszę uspokój się zanim zrobisz coś czego będziesz żałował.-Głos mi się łamał pod wpływem strachu, który momentalnie mnie obleciał.

-Nie mów mi, co mam robić, tylko mi odpowiedz!

-Jeśli to dla ciebie takie istotne to nie, ale co Ci w ogóle do tego?!-Teraz to ja zaczęłam krzyczeć na niego.-Powiedziałeś, że jesteśmy tylko przyjaciółmi, więc nie powinno Cię to interesować!

-Interesuje mnie to, bo Cię kurwa kocham i nigdy nie byłaś, ani nie będziesz tylko moją przyjaciółką!-Doszukiwałam się kłamstwa w jego wypowiedzi. Miałam wrażenie, że nawet on był zaskoczony tym co powiedział.

-Jesteś pijany, Mason. -Powiedziałam cicho.-Nie wiesz o czym mówisz.

-Mówię prawdę, El.-Wyraźnie się uspokoił. Teraz wyglądał jak dziecko, które potrzebuje schować się w ramionach swojej mamy.

-Na trzeźwo byś tak nie powiedział.- Przecisnęłam się pod jego ręką i szybkim krokiem udałam się na górę.

Czułam jak serce rozpada mi się na milion kawałków. Chciałabym, żeby to co mówił było prawdą, ale po tych wszystkich latach nie byłam w stanie mu uwierzyć. Wróciłam do swojego pokoju i naszykowałam się do spania. Jednak sen nie nadszedł szybko, a resztę nocy męczyły mnie koszmary, tak jak każdej nocy od dłuższego czasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro