Kim Pan jest?
Wstałam potwornie niewyspana. Zrobiłam sobie kawę i piłam ją z nadzieją, że mnie rozbudzi.
-Dzień dobry. Co byś chciała zjeść?-Moja babcia weszła do kuchni.
-Nic, dziękuję. Zrobiłaś mi pranie?
-Tak. Chciałam dać Ci odpocząć.
-Dziękuję.
Mason
Nie byłem pewny co robię i czy to co robię jest dobrym pomysłem, ale nie miało to teraz dla mnie znaczenia. Spojrzałem jeszcze raz na adres zapisany na kartce i na dom znajdujący się przede mną. Wypuściłem nerwowo powietrze i zadzwoniłem dzwonkiem.
-W czym mogę pomóc?-Otworzyła mi starsza kobieta.
-Szukam Elen.-Starałem się być spokojny, ale czułem jak bardzo spięty byłem.
-Kim Pan jest?
- Mason?-Bardziej spytałem niż stwierdziłem.
-A jasne, jasne, zapraszam za mną.-Od kobiety emanowało ciepło i entuzjazm.
Stanąłem w progu pomieszczenia, które jak wnioskowałem było salonem. Siedziała do mnie tyłem przy czarnym fortepianie i grała jakąś melodię.
-Cause you remind me every day I'm not enough but I still stay-Zaśpiewała cicho słowa piosenki. Przerwała i zamknęła szybko fortepian, gdy podłoga skrzypnęła pod moim ciężarem. Obróciła się z rumieńcem na twarzy, który szybko zbladł gdy mnie zobaczyła.
-Stwierdziłam, że pójdę na spacer do sklepu, a wy będziecie mieć chwilę dla siebie.-Oboje skinęliśmy głowami, bez słowa, a chwilę później było słychać trzask zamykających się drzwi wejściowych.
-Co tu robisz?-Zapytała głosem przepełnionym bólem.
-Chcę Ci wszystko wyjaśnić El.-Podszedłem powoli w jej stronę.- I trochę też liczę, że wrócisz ze mną do domu.
Elen
-Czemu miałabym tego chcieć?-Czułam narastającą gulę w gardle. Jego bliskość sprawiała, że z każdym oddechem czułam się jakby ktoś wbijał mi szpilkę w serce.
-Nie masz powodu. Wiem, że nie masz też powodu, żeby mnie wysłuchać albo mi uwierzyć. Mogę jedynie liczyć, że mimo tego wszystkiego dasz mi przedstawić moją wersję.-Skanował niecierpliwie moją twarz. Pokiwałam twierdząco głową po chwili zastanowienia. Wypuścił nerwowo powietrze i kucnął obok mnie.- Ja na początku o tym nie wiedziałem, El. Nie wiem czy to jeszcze pamiętasz, ale gdy się poznaliśmy nawet nie wiedziałem czym mój ojciec się zajmuje. Zresztą jak tylko się dowiedziałem to Ci o tym powiedziałem.-Rzeczywiście w tamtym momencie przypomniałam sobie sytuację, o której mówił i miał rację.-Wiesz, że ta umowa była zawarta dużo wcześniej. Gdy się o tym dowiedziałem urwałem z tobą praktycznie całkowicie kontakt i miałem tylko dwie chwile słabości. Pierwsza była od razu gdy wróciliśmy wtedy po wakacjach do szkoły, a ty jedyne co mi okazywałaś to nienawiść. Wtedy akurat to ty sprowadziłaś mnie na ziemię.-Pamiętałam wszystko o czym mówił, ale nie byłam już pewna czy to miłe wspomnienia, czy raczej moment, w którym sobie uświadamiałam jak naiwna byłam.-Druga taka sytuacja była, gdy przydzielili Cię do dawania mi korepetycji z matematyki. Wtedy sam wziąłem się w garść. Wiem, że zachowałem się jak szczeniak zostawiając Cię bez wyjaśnień i zasługujesz i wtedy też zasługiwałaś na kogoś dużo lepszego niż ja. Po prostu gdy się dowiedziałem o tym wszystkim nie chciałem, żebyś była na mnie skazana. Zależało mi na tobie i chciałem, żebyś miała takie życie jakie sobie wybierzesz, a nie takie jakie wybiorą Ci nasi ojcowie. Chcę jednak żebyś wiedziała, że zanim Cię zostawiłem, każde słowo, które do ciebie powiedziałem, wszystko co z tobą zrobiłem było szczere. Kochałem Cię, El i dalej Cię kocham.
-Szkoda, że nasza historia nie zatrzymuje się na tym jak dowiedziałeś się o tym wszystkim tylko ciągnie się dalej. Spędziliśmy ze sobą ponad półtorej roku i mi o tym nie powiedziałeś. Gdybym się o tym sama nie dowiedziałam to pewnie nigdy byś mi nie powiedział. Ty nie rozumiesz jakie to uczucie. Ja myślałam, że jestem wyjątkowa i dlatego ktoś taki jak ty chce ze mną być, ale ja po prostu byłam czymś co Ci się należało i podano Ci na tacy.-Poczułam jak pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
-Nie płacz kochanie.-Przetarł delikatnie mój policzek, a ja nie wiedziałam, czy chcę żeby mnie przytulił, a ta sytuacja nie miała w ogóle miejsca, czy żeby zniknął z mojego życia na zawsze.-Wiem, że nie mam usprawiedliwienia na tą sytuację. Nie chciałem Cię porywać. W pierwszej chwili chciałem po prostu spisać z tobą jakąś umowę o zachowaniu tajemnicy i odesłać Cię do domu, ale od razu pokazałaś, że jesteś taka jaką Cię zapamiętałem. Odważna, przebiegła, sprytna, nie bałaś się nikogo, a konsekwencje dla ciebie nie istniały. Pochłonęłaś mnie całego. Walczyłem z tym jak najdłużej, ale nie dawałem rady. Nawet nie wiesz do jakiego szału mnie doprowadzała świadomość, że nie wiem gdzie, ani z kim jesteś, gdy ukrywałaś się na Majorce. Gdy okazało się, że straciłaś ciążę to spanikowałem. Nie ma co ukrywać, że posłuchałem też niemądrej rady. Podjąłem złą decyzję i każdego dnia żałowałem, że to Camille jest przy mnie, a nie ty. Chciałem być twoim przyjacielem, żeby mieć Cię przy sobie i jednocześnie znowu nie stracić przez jakiś mój błąd, ale moim największym błędem, którego bardzo żałuję było nie mówienie Ci prawdy. Myślałem, że jak nie będziesz o niczym wiedzieć i będę Cię od siebie odpychał to będziesz bezpieczna i szczęśliwa, ale ja nie umiem żyć bez ciebie i nie umiem ani nie chcę być twoim przyjacielem. Kocham Cię tak jak jeszcze nikogo ani niczego nie kochałem. Jesteś dla mnie wszystkim Elen i nie wyobrażam sobie znowu Cię stracić. Wierzysz mi?
-Chcę Ci wierzyć, ale sama nie wiem co o tym wszystkim sądzić.-Czułam jak głowę rozsadza mi ciśnienie. Cała ta sytuacja to było za dużo dla mnie.
-Rozumiem.-Pokiwał głową, ale widziałam zawód na jego twarzy.- Ale proszę wróć do domu. Ja się wyprowadzę, ale ty wróć.
-To twój dom.-Zaprotestowałam.
-To nasz dom, Elen. Wiem, że nie lubisz przebywać zbyt długo poza domem, a szczególnie u kogoś innego w domu, dlatego wróć. Ja dam Ci przestrzeń, wyniosę się. Będę się jednak czuł pewniej wiedząc, że jesteś bezpieczna w domu.
-Dobrze.-Powiedziałam po chwili namysłu, ale nie chciałam go zmuszać do przeprowadzki. - Powiedz mi tylko jedno.
- Tak?
- Czy twój ojciec jest odpowiedzialny za moje poronienie?-Sama nie byłam pewna czy chciałam znać odpowiedź.
- El.-Westchnąć cicho i spuścił głowę. Skinęłam tylko głową. Wszystko już było jasne.
- Wiedziałeś?
- Przysięgam Ci, że nie. Kazał mi się Ciebie pozbyć i żebym nie martwił się o dziecko, bo to nie będzie problem. Nie rozumiałem o co mu chodzi. Przysięgam, że zorientowałem się po fakcie. Bałem się, że mnie całkiem znienawidzisz dlatego nic nie mówiłem. Przepraszam.-Znowu skinęłam w ciszy. Złapał niepewnie moją rękę. Nie odtrąciłam go.
Drzwi otworzyły się z lekkim skrzypnięciem sygnalizując nam, że nie jesteśmy już sami. Babcia uparła się, że zrobi obiad. Mason kupił sobie w między czasie bilet powrotny. Ja dla siebie wybrałam samolot na drugi dzień. Wyszłam z brunetem na zewnątrz, gdy czekał na taksówkę.
-Co tu robisz?-Usłyszeliśmy zachrypnięty i zdenerwowany głos.-Dług spłacony nie masz prawa mnie nękać.
-Masz wygórowane ego, jeśli myślisz, że pofatygowałbym się, aż tutaj dla kogoś takiego jak ty.-Prychnął młodszy mężczyzna.
-To co tu niby robisz? To Elen jest spłatą długu.
-Jeden dzień spędzony z Elen był dla mnie więcej warty niż twoje nędzne 30 milionów i mylisz się. Elen nie jest żadną spłatą długu. Jest wspaniałym człowiekiem i wręcz dziwie się, że właśnie taka jest po tym, co musiała przejść przez ciebie.
-Mason odpuść.-Powiedziałam cicho nie chcąc wszczynać awantur na środku drogi.
-Nie mogę odpuścić kochanie, bo nie jesteś przedmiotem, który można wymienić, albo oddać na własność komuś innemu. Elen nie jest odpowiedzialna za twoje błędy.-Zwrócił się z powrotem do Petera.- Masz szczęście, że zaciągnąłeś dług u mojego ojca, a nie u mnie. Jeśli on jest usatysfakcjonowany to jego sprawa, ale ja na twoim miejscu wcale nie byłbym taki pewny, że dług jest spłacony. Twoja "darowizna" była dla mnie, jednak nie widnieje na niej mój podpis, tylko mojego ojca, a ja jej nie przyjmuje. Uważaj, żeby się nie okazało, że twoja umowa nie jest w żaden sposób wiążąca.-Peter patrzył na nas przez chwilę przestraszony, po czym uciekł do swojego domu.
-Dziękuję.-Powiedziałam cicho.
-Nie masz za co dziękować. Powiedziałem samą prawdę. Nie jesteś moją własnością i nigdy Cię za nią nie uważałem.-Z tymi słowami wsiadł do taksówki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro