Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gdybym chciał, to zrobiłbym dużo więcej

Ostatnie dwa tygodnie spędziłam głównie w zamknięciu. Mason dawał mi kontaktować się ze wszystkimi tylko po to, żeby nie było podejrzeń, a sam kontrolował wszystko, co mówię. Większość czasu dawał sobą manipulować. Udawał, że moja obecność tutaj, wcale nie jest dla niego niekomfortowa. Skorzystałam z okazji, że pojawił się w pokoju, w którym spędzałam większość czasu.

-Muszę iść do pracy.-Powiedziałam prosto z mostu.

-Nawet na to nie licz.-Od razu odmówił.

-W takim wypadku jestem Ci tu zbędna. Jak tak dalej pójdzie to moja firma się rozpadnie zanim zdążysz zmusić mnie do ślubu. Co chcesz niby przejmować, jak nie pozwalasz mi chodzić do pracy, gdzie potrzebują mojej zgody na zatwierdzenie wszystkich projektów?

-Zbieraj się i mnie nie drażnij.-Złamał się.

-Muszę jeszcze podjechać do mieszkania. Nie mam tu żadnych normalnych ciuchów.

-Zabije Cię.-Zaczął się irytować.

-Oboje wiemy, że to nieprawda.

Weszłam do swojego ukochanego mieszkania i od razu poszłam do garderoby.

-Spakuj sobie trochę rzeczy. Nie zamierzam jeździć tutaj co chwilę.

Przebrałam się w białą spódnice w cieniutką czarną kratę i czarną bluzkę. Nałożyłam delikatny makijaż i poprawiłam włosy. Spakowałam wszystkie najważniejsze rzeczy. W garderobie natknęłam się na jedną zbawienną w tamtym momencie rzecz. Jeden mały mikrofon zawieruszył się na szafce. Bez chwili zastanowienia przykleiłam go pod materiałem majtek i wyszłam z garderoby.

-Dłużej się nie dało?-Zapytał zirytowany Mason i wziął ode mnie walizkę. Droga do biura minęła nam dosyć szybko.

Wszyscy pracownicy z zainteresowaniem obserwowali umięśnionego mężczyznę śledzącego mnie jak cień. Moja asystentka widząc nas od razu udała się za nami do gabinetu.

-Kawy?-Zadała swoje standardowe pytanie.

-To co zawsze.-Uśmiechnęłam się do niej.-Chcesz coś?-Zapytałam mniej miło bruneta, który rozsiadł się na kanapie pod ścianą.

-Kawę z mlekiem i cukrem.

-Dodaj trochę karmelu.- Poinstruowałam ją.

-Pamiętasz jaką kawę piję?-Spojrzał na mnie w szoku.

-Proszę Cię. Dawniej inna Ci przez gardło nie przechodziła. Jesteś pod tym względem najbardziej wymagającą osobą jaką znam. Ciężko zapomnieć takie rzeczy.

-Wow.-Powiedział pod wrażeniem.

-To nie był komplement.-Sprostowałam sytuację i zaczęłam przeglądać papiery.

Głównie musiałam po prostu podpisać. Wprowadziłam kilka poprawek i kazałam asystentce podać je dalej. Mason cały czas bacznie obserwował moją pracę. Odetchnęłam z ulgą widząc, że stosik zniknął. Lubiłam swoją pracę, ale dwutygodniowe zaległości nigdy nie były dobre.

-Możemy jechać.-Zwróciłam się do bruneta.

-Wreszcie.-Jęknął niezadowolony.

Czułam ulgę wracając do domu Masona. Wiedziałam, że na jakiś czas sytuację służbową mam pod kontrolą, a to było dla mnie najważniejsze. Mason wypakował moją walizkę z samochodu i wtargał ją po schodach. Usłyszałam dźwięk jego telefonu.

-Idź do siebie.-Mruknął niekoniecznie miło.

Wykonałam polecenie i usiadłam na łóżku chcąc chwilę odpocząć. Nie było mi to jednak dane, bo drzwi od pokoju trzasnęły z hukiem. Spojrzałam na wyraźnie zdenerwowanego Masona.

-Gdzie jest ten mikrofon?-Zapytał bez owijania w bawełnę.

-Jaki mikrofon?-Udawałam, że nie wiem o co chodzi.

-Nie zgrywaj głupiej. Dzwonił do mnie znajomy. Komputer dostaje nagrania od 7 mikrofonów, a ja znalazłem tylko 6. Wiem, że nie jest w walizce, bo ma nagrania od ciebie z biura. A nie jest w biurze, bo ma też nagrania z mieszkania i samochodu, więc daruj sobie.

Patrzyłam na niego zdezorientowana. Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko się zorientował.

-Oddasz go po dobroci?-Zaczął mi grozić.

-Jakbym go miała to bym oddała.-Zgrywałam dalej niewiniątko.

-Naprawdę chcesz to powtarzać?-Nawiązał do sytuacji sprzed dwóch tygodni.

-Ja nie, ale ty najwyraźniej tak.-Wzruszyłam ramionami.

-Bardzo śmieszne.-Powiedział ironicznie.

Pchnął mnie na łóżko i bez żadnej zgody ściągnął ze mnie koszulkę. Złapał mnie za nogi i przekręcił tak, że teraz leżałam na brzuchu. Szybko rozsunął suwak spódnicy i ściągnął ją odkrywając moje nagie pośladki.

-Pamiętaj, że sama mnie do tego zmusiłaś.-Zwinnie rozpiął mi stanik.

-Jasne. Gdybyś nie chciał tego robić, to byś nie zrobił. Chciałeś to zrobić od dawna, ale nie miałeś pretekstu.-Odgryzłam się.

Obrócił mnie znowu na plecy i pozbawił górnej części bielizny. Dokładnie sprawdził piersi i złapał za gumkę od stringów. Zsunął je delikatnie, odkrywając mikrofon. Mniej delikatnie go zerwał i spojrzał na mnie zdenerwowany.

-Gdybym chciał to zrobiłbym dużo więcej.-Tymi słowami pozostawił mnie samą w pokoju z moimi myślami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro