Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co ty tu robisz?

Ubrałam się w dresy, spięłam włosy klamrą i zrobiłam sobie zieloną herbatę. To musiał być sen, ponieważ obudziłam się w piżamie i bez makijażu. Musiałam położyć się spać. Uznałam, że to był znak, że nie powinnam spotykać się z nikim innym. Chociaż z drugiej strony Mason w tym śnie powiedział, że chce żebym ruszyła dalej.

Ja
Przeproś kolegę, że się z nim nie spotkałam

Suzie
Daj spokój
Też bym wyszła jakby się ktoś tyle spóźnił na spotkanie

Ja
Co?

Suzie
No mówił mi, że przyszedł spóźniony 40 minut i mineliście się w wejściu.

Mason

Wiedziałem, że Elen jest bardzo inteligentna, dlatego spodziewałem się, że mój plan może się nie powieść. Mimo wszystko starałem się zatrzeć wszystkie ślady. Wziąłem głęboki oddech i przeszedłem przez drzwi mojego rodzinnego domu. Wszystkie oczy zostały skierowane na mnie i widziałem jak każdy wyraźnie się napina.

-Co ty tu robisz?-Spytał mnie wyraźnie zdenerwowany dziadek.

-Wróciłem.-Nie za bardzo sam wiedziałem, co mam powiedzieć.

-A czy ktoś dał Ci znać, że możesz wrócić?

-Nie.

-Więc czemu wróciłeś?-Wiedziałem, że to pytanie zadecyduje o moim losie.

-Nie należę do tamtego miejsca. Mam tutaj rodzinę i pracę i to tutaj powinienem być.

-Czy ty sobie w ogóle zdajesz sprawę z tego, jak ogromną szansę dostałeś?-Zwrócił się do mnie.-To jest ogromny projekt. Byłeś tam traktowany jak król.

-Nie byłem tam traktowany jak król, ale raczej jako bóstwo, w którego istnienie nie do końca wszyscy wierzyli, bo widziała mnie tylko służba.-Dałem się ponieść emocjom i powiedziałem wszystko, co leżało mi na sercu.- Żaden z was nie pofatygował się, żeby mi powiedzieć, że tworzenie podziemnej organizacji, dosłownie znaczy życie w podziemnych tunelach. Miało to trwać rok, ale po upływie roku nie uznaliście za stosowne powiedzieć mi co dalej, tylko trzymaliście pod kluczem.

-Pozwalasz emocjom sobą kierować.-Upomniał mnie dziadek.

-Skoro tak skrupulatnie trzymacie się swoich zasad, to kiedy wzięliście pod uwagę "zawsze stawiaj rodzinę na pierwszym miejscu"?-Nie uzyskałem odpowiedzi.-Nie postawiliście mnie na pierwszym miejscu. Całkowicie olaliście moje dobro i wykorzystaliście mnie do własnych korzyści. Ja jednak pamiętam o tej zasadzie i postawię swoją rodzinę na pierwszym miejscu. Pamiętajcie jednak, że nie tylko wy jesteście moją rodziną, ale też Elen.

-Będziesz żałował tej decyzji.-Ostrzegł mnie ojciec.

-Może i poniosę konsekwencje, ale nie będę żałował nawet sekundy spędzonej z nią.

-Nie zabiję Cię.-Powiedział po chwili zastanowienia mój dziadek.- Aczkolwiek zastanowię się w jaki sposób Ci się odwdzięczyć. Naciesz się czasem spędzonym z twoją niby rodziną, bo nie znasz dnia, ani godziny.-Dreszcz przeszedł mi po plecach. Zacząłem wyobrażać sobie najczarniejsze scenariusze.-Jesteś współwinny.-Zwrócił się do swojego syna.

-Słucham?

-To twoja wina, że ta dziewucha wkroczyła do naszego życia.

Elen

Nie za bardzo wiedziałam jak mam się zachować. Nie chciałam dzwonić do Matthew, ponieważ nie wiedziałam czy nie pogorszę sytuacji. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Chodziłam w tą i z powrotem. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. W momencie cała się napięłam. Nie spodziewałam się nikogo i zdecydowanie nie o tej godzinie. Przemieszczałam się po domu, starając się nie wydać nawet szelestu. Gdy schodziłam z ostatniego stopnia schodów, podłoga zaskrzypiała. Zamarłam, nie wiedząc co zrobić. Z kuchni wyłoniła się szeroka sylwetka, a chwilę później na korytarzu zapaliło się światło. Mężczyzna nie tracąc czasu przywarł do mnie swoimi ustami. Pocałunki były przepełnione tęsknotą i uczuciem.

-Martwiłam się.-Powiedziałam gdy oderwał się ode mnie i zamknął mnie w szczelnym uścisku.

-Czyli pamiętasz nasze spotkanie?

-To nie pierwszy raz, kiedy traktujesz mnie środkiem nasennym.

-Wybacz.-Zakłopotał się lekko.- Kocham Cię Elen.

-A ja kocham Ciebie Mason.-To był pierwszy raz od lat kiedy wypowiedziałam do niego te słowa.-Nie zostawiaj mnie więcej.

-To nie takie proste.-Westchnął.-Muszę Ci o czymś powiedzieć. Usiedliśmy w salonie i opowiedział mi wszystko, co spotkało go przez ponad rok oraz cały przebieg jego rozmowy z ojcem i dziadkiem.- Nie chcę Cię zostawiać Elen, ale nie jesteś ze mną bezpieczna.

-Nigdy nie byłam. Nie chcę spędzić nawet dnia dłużej bez ciebie. Jestem świadoma ryzyka i chcę je podjąć.

-Jesteś pewna?- Patrzył na mnie z nadzieją w oczach.

-Tak.-Pokiwałam twierdząco głową.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro