Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Żegnaj Mason

-Gdzie jest do cholery mój zegar?- Patrzyłam jak moja wychowawczyni już pierwszego dnia szkoły marudzi, że coś jest nie tak.-El.-Spojrzała na mnie błagalnie.

-Poszukam go.-Westchnęłam i wstałam z ławki.

-Poszukaj w sali numer 4.- Uśmiechnęła się wdzięcznie.

Zeszłam na parter, gdzie znajdowała się sala numer 4. Na moje nieszczęście przed nią stał pan dyrektor z panią pedagog.

-Czy mogłabym wejść do środka poszukać zegara z sali 24?-Zapytałam niezręcznie.

-Jasne, ale pierwszaki mają tam integrację.

Weszłam do środka, ale gorszy widok dopiero zastałam. Idealnie na przeciwko drzwi siedział Mason, a za nim na parapecie leżał ten przeklęty zegar. Czułam jak chłopak lustruje mnie wzrokiem, ale udawałam, że mnie to nie rusza.

-Czy mogę poprosić, ciebie...- Starałam się zwrócić uwagę jednego z chłopaków, ale kilku myślało, że chodzi o nich.- Tego obok Masona.-Sprostowałam.- Tam mniej więcej za tobą leży taki zegar, mógłbyś mi go podać?

-Mogłaś po prostu poprosić mnie.-Mason skomentował wyraźnie niezadowolony.

-Ciebie już o nic nie poproszę.-Odpowiedziałam obojętnie.

-Proszę.- Chłopak podał mi zegar i uśmiechnął się do mnie ciepło.

-Dziekuję bardzo.- Odwzajemniłam jego uśmiech i wyszłam z sali.

-A ty dokąd?- Usłyszałam za sobą głos pani pedagog.

-Do toalety.- Dostała odpowiedź, której oczekiwała, a ja odpowiedź, której się obawiałam.

Czułam obecność bruneta za sobą, ale uparcie szłam w stronę mojego celu. Poczułam szarpnięcie i zostałam wciągnięta do szatni damskiej od wf-u. O tej godzinie była pusta, bo trwała właśnie lekcja. Odłożyłam zegar na ławkę, w obawie, że mogę go zniszczyć.

-O co ci chodzi?- Zaczął zmniejszać odległość między nami.

-O co tobie chodzi?-Udawałam, że nie rozumiem.

W reakcji na jego bliskość zaczęłam się cofać, aż w końcu zderzyłam się ze ścianą. Mason nie zamierzał się wycofać, a chwilę później uniemożliwiał mi jakąkolwiek drogę ucieczki, opierając swoje ręce po obu stronach mojej głowy.

-Jesteś oschła.-Powiedział z wyrzutem.

-Ty jakoś przez ostatnie pół roku bez problemu udawałeś, że mnie nie znasz.-Odgryzłam się.

-Dobrze, że dodałaś, że udawałem.

-O co Ci znowu chodzi?-Oczekiwałam jakiegoś rozwinięcia jego wypowiedzi.

-Po prostu o niektórych rzeczach nie da się zapomnieć.-Przyglądał się mojemu ciału z góry.

Jego wzrok zatrzymał się na kilka sekund na dekolcie, a później przeniósł go na moje usta. Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, a ja wiedziałam co to oznacza. Wpił się w moje usta bez ostrzeżenia, ale nie zatrzymałam go. Pozwoliłam mu na to. Całowaliśmy się przez chwilę, ale wiedziałam, że to nie prowadzi w żadne dobre miejsce. Złożyłam ostatni delikatny pocałunek na jego ustach i odsunęłam się od niego.

-Żegnaj Mason.-Uśmiechnęłam się słabo, wzięłam zegar i opuściłam pomieszczenie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro