Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zapłacę w naturze

Mason

Musimy o czymś porozmawiać

Ja

Wal śmiało

Mason

To nie rozmowa na telefon

A potrzebuję na nią z 20 minut

Ja

Jutro mamy zajęcia na 10

Wszyscy się spotykają rano w McDonald's

Możemy  wtedy porozmawiać

Mason

Może być

-Idę zapalić.- Oznajmił mi brunet i wyszedł na zewnątrz. 9:07, a on dalej nie poruszył żadnego tematu.

-Mam już dosyć tego.- Zwróciłam się do Suzie.-Najpierw mi mówi, że ma mi coś ważnego do powiedzenia, a teraz nie odzywa się nawet słowem od ponad godziny. Możesz myśleć, że jestem okropna, ale wymuszę to z niego.

-Ale pójdziemy później do sklepu.- Nie siliła się na żaden komentarz w temacie mojego monologu, bo wiedziała, że nic nie zmieni.

Wyszłam przed budynek i podeszłam do grupki chłopaków, między którymi stał Mason.

-Mieliśmy porozmawiać.-Spojrzałam na niego poważnie.

-Teraz to nie najlepszy moment, a poza tym, to nie takie ważne.

-Jak uważasz. Widzimy się w szkole.- Odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę Suzie.

-Czekajcie.- Usłyszałam za sobą, jak zwraca się do chłopaków. Chwilę później poczułam szarpnięcie za nadgarstek i mimowolnie obróciłam się wpadając w jego tors.

-Gdzie idziesz?- Zapytał lekko zdenerwowany.

-Do sklepu.- Udawałam obojętną.

-Jesteś zła.-Stwierdził, nie puszczając mojego nadgarstka.

- Nie jestem. To ty chciałeś ze mną rozmawiać, więc jeśli się jednak rozmyśliłeś to twoja decyzja.- Wzruszyłam ramionami.

-Chodź.- Pociągnął mnie za sobą w bardziej ustronne miejsce.- Prawdopodobnie pomyślisz, że zwariowałem, dlatego nie chciałem Ci tego mówić. Parę dni temu przyłapałem tatę na dziwnych telefonach. Rzadko bywa w domu i podejrzewam, że właśnie dlatego. Doskonale wiedział, że słyszałem tę rozmowę, więc wytłumaczył mi dokładnie, o co chodziło.- Zaciągnął się papierosem.

-Do czego zmierzasz?-Zmarszczyłam brwi, bo nie do końca rozumiałam o co chodzi w tej historii.

-El... Mój tata jest szefem mafi.- Powiedział cicho.

Wyciągnęłam papierosa spomiędzy jego palców i sama zaczełam rozkoszować się toksyczną substancją. Analizowałam dokładnie jego słowa i to co one znaczyły dla mnie. Czy byłam teraz w niebiezpieczeństwie? Co jak jego tata się dowie, że ja o tym wiem?

-Ma to sens biorąc pod uwagę, że często widuję go z bronią. Próbowałem sobie tłumaczyć, że jeździ na strzelnicę, ale kto jeździ ze swoją bronią na strzelnicę? Błagam odezwij się. Przy okazji oddaj tego papierosa, bo wyglądasz z nim bardzo podniecająco.- Odbiegł od tematu.

-Odstrzelą mi łeb?- Spojrzałam mu w oczy szukając w nich zapewnienia.

-Nie.- Zaśmiał się cicho.- Dopilnuję żebyś była bezpieczna.

-Ale z ciebie bohater.- Zażartowałam z niego.

-Chcesz mnie zdenerwować?- Zapytał ostrzegawczo, ale w formie żartu.

-W żadnym wypadku. Już masz się 4 razy na mnie odegrać. Myślę, że 5 już by mnie zabił.

-Zawsze możesz spłacić w naturze.

-Zastanowię się.-Uśmiechnęłam się łobuzersko.

-Nie żartuj z takich rzeczy.- Odpowiedział poważnie.

-Nie żartuję.- Rzuciłam mu wyzywające spojrzenie.

-Boże idź do tego sklepu zanim oboje pożałujemy, że to miejsce publiczne.-Powiedział błagalnie.

-Jak sobie życzysz.

-Czekaj. Kupisz mi croissanta z czekoladą?

-A zasłużyłeś?-Uniosłam brwi.

-Zapłacę w naturze.- Wyszczerzył się.

-Nie żartuj z takich rzeczy.- Powtórzyłam po nim.

-Nie żartuję.- Pocałował mnie w czoło na odchodne.

-O czym rozmawialiście?- Zaciekawiła się Suzie w drodze do sklepu.

-Rzeczywiście nic ważnego. O rodziców chodziło.- Odpowiedziałam omijająco, ale wiarygodnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro