Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

to jeszcze nie koniec

Nie mogłam wyrzucić Masona z głowy. Było to dosyć ciężkie skoro ciągle widywaliśmy się na szkolnym korytarzu. Oczywiście brunet nie próżnował i kręciło się wokół niego mnóstwo dziewczyn. Siedziałam przy stoliku, koło sklepiku szkolnego. Okryłam się szczelnie kocem, który zawsze trzymam w szafce, włożyłam słuchawki do uszu i starałam się przetrwać okienko, które mi teraz wypadło. W całej szkole były porozwieszane już świąteczne dekoracje. Bardzo nie lubiłam tego okresu, a jeszcze bardziej nie lubiłam samych świąt. Na parterze zliczyłam 4 żywe choinki, a na piętrach było ich jeszcze więcej. Kątem oka zauważyłam czerwony obiekt zbliżający się w moją stronę. Przeniosłam na niego wzrok. Nie był to nikt inny, jak Mason, przebrany w strój świętego Mikołaja. Zanim szły dwie dziewczyny i niosły koszyki z cukierkami. Minęli mnie bez słowa i weszli do sali gimnastycznej. Kilka minut później z niej wyszli. 

-Elen, chcesz cukierka?- Usłyszałam głos, przez który dawniej miękły mi kolana.- Dziewczyny, dajcie koleżance cukierka.-Zwrócił się do swoich towarzyszek, które od razu podeszły do mnie z koszami.

-Dziękuję.- Powiedziałam, biorąc pierwszego lepszego cukierka, który chwilę później wylądował w mojej torbie.

-Chociaż w sumie, ty byłaś niegrzeczna, więc chyba Ci się nie należy.- Musiał wtrącić swoje trzy grosze. 

-Nie mam pojęcia o czym mówisz.- Wzruszyłam ramionami, na co chłopak delikatnie się uśmiechnął. Odwrócił się na pięcie i odszedł w nieznanym mi kierunku, razem ze swoją świtą.

Siedziałam znudzona na lekcji filozofii. Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Drzwi uchyliły się z lekkim skrzypnięciem, a zza nich wyłoniła się moja nauczycielka od matematyki. Podeszła do biurka i cicho dyskutowała na jakiś temat z nauczycielem filozofii. 

-Elen, czy mogę Cię prosić do siebie?-Spytała mnie.

-Jasne.- Zebrałam swoje rzeczy i poszłam do jej sali.

-Wiem, że proszę Cię o dużo, ale jesteś moim najlepszym uczniem w tym roczniku, z resztą nie wspomnę, że drugi rok skończyłaś z najlepszym wynikiem z matematyki.- Zaczęła mi słodzić.-Czy miałabyś chwilę wolnego czasu, żebym podesłała Ci dwójkę moich drugoklasistów? Całkowicie sobie nie radzą, a ja mam innych uczniów i nie mam możliwości poświęcić reszty klasy na ich korzyść. Oczywiście nie będziesz tego robić charytatywnie. Z racji, że ich wychowawcą jest Pani od chemii, a wiem, że chemia to nie twoja mocna strona, miałabyś u niej taryfę ulgową.

-Która część materiału?-Zainteresowałam się.

-Funkcja kwadratowa i wielomiany.- Na moją twarz od razu wpłynął uśmiech, ponieważ to moje ulubione działy.

-Biorę.-Powiedziałam bez zastanowienia. Jak na zawołanie drzwi się uchyliły, a do nich weszła średniego wzrostu blondynka. Na twarzy miała całkiem dużą ilość makijażu i patrzyła na mnie z góry. Nie zachęcało mnie to do niej, ale nie oceniajmy ludzi po okładce.

-To właśnie jeden z twoich uczniów.- Zwróciła się do mnie.-Anne, to Elen.-Teraz skierowała swoją uwagę na dziewczynę.- Macie robić wszystko, co Elen wam powie. Jeśli karze wam biegać w deszczu, w koronie z owoców, to idziecie do najbliższego sklepu po nie i to robicie. Ufam, że będziecie jej słuchać, bo od tego zależy to, czy zdacie semestr, a później rok. 

-Jasne.-Powiedziała dosyć ironicznie. Do pomieszczenia z impetem weszła kolejna osoba.

-Przepraszam bardzo za spóźnienie. To gdzie ten korepetytor?- Rozejrzał się po pomieszczeniu i zawiesił swój wzrok na mnie.

-To jest Elen, ale wy się przecież już bardzo dobrze znacie.- Odpowiedziała mu nauczycielka. Przysięgam, że jeśli Bóg istnieje, to ja jestem jego największym wrogiem.

-Przysięgam Pani, że poświęcę najwięcej czasu ile się da na te lekcje.-Odpowiedział jej nie odrywając ode mnie wzroku.

-Cieszę się.

-Czyli to jeszcze nie koniec.- Powiedziałam sama do siebie po cichu.

-Wszystkiego najlepszego, El.- Nawiązał do moich wczorajszych urodzin.

-Dzięki.-Skrzywiłam się.

-No to ja was zostawiam, dogadajcie się, co dalej.-Nauczycielka klasnęła w dłonie i wyszła z sali.

-Słuchajcie, teraz nie mam dla was czasu, ale jeśli to nie problem, to chciałabym się z wami spotkać po południu, może koło 5, żeby zobaczyć co umiecie, a w czym są braki.

-Jak sobie życzysz.- Brunet odpowiedział mi natychmiastowo.-Nawet możemy się spotkać dzisiaj u mnie.

-Z chęcią.-Anne patrzyła na niego oczarowana.






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro