Żegnaj Mason
-Gdzie jest do cholery mój zegar?- Patrzyłam jak moja wychowawczyni już pierwszego dnia szkoły marudzi, że coś jest nie tak.-El.-Spojrzała na mnie błagalnie.
-Poszukam go.-Westchnęłam i wstałam z ławki.
-Poszukaj w sali numer 4.- Uśmiechnęła się wdzięcznie.
Zeszłam na parter, gdzie znajdowała się sala numer 4. Na moje nieszczęście przed nią stał pan dyrektor z panią pedagog.
-Czy mogłabym wejść do środka poszukać zegara z sali 24?-Zapytałam niezręcznie.
-Jasne, ale pierwszaki mają tam integrację.
Weszłam do środka, ale gorszy widok dopiero zastałam. Idealnie na przeciwko drzwi siedział Mason, a za nim na parapecie leżał ten przeklęty zegar. Czułam jak chłopak lustruje mnie wzrokiem, ale udawałam, że mnie to nie rusza.
-Czy mogę poprosić, ciebie...- Starałam się zwrócić uwagę jednego z chłopaków, ale kilku myślało, że chodzi o nich.- Tego obok Masona.-Sprostowałam.- Tam mniej więcej za tobą leży taki zegar, mógłbyś mi go podać?
-Mogłaś po prostu poprosić mnie.-Mason skomentował wyraźnie niezadowolony.
-Ciebie już o nic nie poproszę.-Odpowiedziałam obojętnie.
-Proszę.- Chłopak podał mi zegar i uśmiechnął się do mnie ciepło.
-Dziekuję bardzo.- Odwzajemniłam jego uśmiech i wyszłam z sali.
-A ty dokąd?- Usłyszałam za sobą głos pani pedagog.
-Do toalety.- Dostała odpowiedź, której oczekiwała, a ja odpowiedź, której się obawiałam.
Czułam obecność bruneta za sobą, ale uparcie szłam w stronę mojego celu. Poczułam szarpnięcie i zostałam wciągnięta do szatni damskiej od wf-u. O tej godzinie była pusta, bo trwała właśnie lekcja. Odłożyłam zegar na ławkę, w obawie, że mogę go zniszczyć.
-O co ci chodzi?- Zaczął zmniejszać odległość między nami.
-O co tobie chodzi?-Udawałam, że nie rozumiem.
W reakcji na jego bliskość zaczęłam się cofać, aż w końcu zderzyłam się ze ścianą. Mason nie zamierzał się wycofać, a chwilę później uniemożliwiał mi jakąkolwiek drogę ucieczki, opierając swoje ręce po obu stronach mojej głowy.
-Jesteś oschła.-Powiedział z wyrzutem.
-Ty jakoś przez ostatnie pół roku bez problemu udawałeś, że mnie nie znasz.-Odgryzłam się.
-Dobrze, że dodałaś, że udawałem.
-O co Ci znowu chodzi?-Oczekiwałam jakiegoś rozwinięcia jego wypowiedzi.
-Po prostu o niektórych rzeczach nie da się zapomnieć.-Przyglądał się mojemu ciału z góry.
Jego wzrok zatrzymał się na kilka sekund na dekolcie, a później przeniósł go na moje usta. Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta, a ja wiedziałam co to oznacza. Wpił się w moje usta bez ostrzeżenia, ale nie zatrzymałam go. Pozwoliłam mu na to. Całowaliśmy się przez chwilę, ale wiedziałam, że to nie prowadzi w żadne dobre miejsce. Złożyłam ostatni delikatny pocałunek na jego ustach i odsunęłam się od niego.
-Żegnaj Mason.-Uśmiechnęłam się słabo, wzięłam zegar i opuściłam pomieszczenie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro