Rozdział V
Adrien powoli otwierał swoje oczy. Chciał tak jak zwykle przeciągnąć się beztrosko, lecz coś, a raczej ktoś uniemożliwił mu tę czynność. Spojrzał, a po jego lewej stronie jeszcze smacznie spała słodka Marinette. Odwrócona była do niego plecami tak jak wtedy gdy zasypiali. Uśmiechnął się sam do siebie, a po chwili zdał sobie sprawę z tego co się stało. No Adrien. Szybki masz zapłon. Chłopak dotknął swojej twarzy i jak się okazuje nadal miał na sobie maskę Czarnego Kota. Szybko rozejrzał się po pokoju dziewczyny, który teraz wyglądał niczym istne pobojowisko. Adrien uśmiechnął się pod nosem i wzrokiem odnalazł swój strój. Powoli oswobodził się z objęć dziewczyny i założył go. Spojrzał na granatowłosą dziewczynę która nadal spała chociaż zmieniła swoją pozycję. Kołdra zakrywała jej ciało do połowy brzucha. Leżała na plecach, a ręce założyła za głowę przez co Adrien mógł bezkarnie oglądać jej nagie piersi które jeszcze tej samej nocy pieścił swoimi rękoma. Może i nie czuł się teraz do końca w porządku wobec Marinette, ale nie miał innego wyjścia. Nikt nie mógł zauważyć jego dłuższego zniknięcia, a tym bardziej jego ojciec. Rozejrzał się po biurku dziewczyny gdzie znalazł kartkę i długopis. "Przepraszam Księżniczko, że nie ma mnie teraz przy tobie, ale musiałem szybko wracać do domu. Mam nadzieje, że zrozumiesz. Wpadnę do ciebie jutro wieczorem. Musimy porozmawiać". Położył kartkę na poduszce obok dziewczyny i pocałował ją w czoło. Otworzył wejście na balkon i ruszył do swojego domu. Jakie szczęście, że rodzice dziewczyny znajdowali się u bliskiej rodziny jej ojca na czas ich "małej zabawy". Kiedy był już w swoim pokoju szybko zdjął przemianę i spojrzał na zegar. Było około dwudziestej. A więc był u Marinette jakieś pięć godzin. Dobry czas Adrien.
-Powiedz, że jesteś całkowicie świadomy tego co zrobiłeś?
-Oczywiście, że jestem. I jestem jak najbardziej zadowolony z tego co się stało.
Plagg jedynie uśmiechnął się lekko i pod leciał do szklanego stołu gdzie znajdował się jego wspaniały camembert. Adrien postanowił też coś zjeść, więc udał się do domowej kuchni. Po chwili wrócił do pokoju z stosem kanapek i usiadł przed telewizorem. Przeglądał kanały, lecz po chwili wziął swój telefon i zaczął przeglądać media społecznościowe. Oczywiście instagramowe konto Biedrobloga, aż chuczało od informacji, oraz spekulacji na temat tajemniczego powrotu Biedronki.
-Jak myślisz Plagg. Dlaczego wróciła?
Zapytał blondyn i zaczął czytać następny komentarz pod zdjęciem które wczoraj dodała Alya.
-Emm..nie wiem. Może po prostu jej na tobie zależy. No i na Paryżu też. Wiesz jakie są kobiety młody.
-Taa..wiem. Jednak nadal nie rozumiem. Tak samo nie wiem czy nadal mogę jej ufać.
Adrien oparł się o zagłówek kanapy i westchnął.
-Weź bo jeszcze pomyślę, że znowu się zakochałeś w Biedronce. Jak dla mnie powinieneś iść jutro do Marinette i z nią porozmawiać.
-Myślisz, że powinienem jej powiedzieć kim jestem?
-To twój wybór Adrien. To ty się pozastanawiał, a ja zastanowię się ile krążków sera zjeść.
-A ty tylko o tym serze.
Blondyn zaśmiał się gorzko i zaczął zajadać kanapkę którą sobie przygotował. Zaś Marinette dopiero co budziła się ze snu. Przeciągnęła się i przetarła ręką oczy. Rozejrzała się po pokoju i opadła na łóżko bez sił.
-Nieźle zaszaleliście Marinette.
-Nawet mnie nie wkurwiaj Tikki.
Odpowiedziała jej lekko zdenerwowana dziewczyna, lecz gdy dostrzegła kartkę leżącą na poduszsce obok jej twarzy grymas zszedł z jej twarzy. Wzięła do ręki kartkę i zaczęła czytać treść wiadomości od Kota.
-Przepraszam Księżniczko, że nie ma mnie teraz przy tobie, ale musiałem szybko wracać do domu. Mam nadzieje, że zrozumiesz. Wpadnę do ciebie jutro wieczorem. Musimy porozmawiać.
Przeczytała na głos i westchnęła. Spojrzała na lewitującą obok niej Tikki która przez cały czas miała ogromnego banana na ustach.
-I co się tak szczerzysz co? Potworze jeden.
-Nie mogę się doczekać, aż się spotkacie w szkole.
-Ha ha ha..bardzo śmieszne.
Dziewczyna w końcu zwlokła się z łóżka i pozbierała swoje rzeczy porozrzucane po całym pokoju. Wzięła ręcznik i udała się do łazienki by wziąść szybki prysznic. Przejrzała się w lustrze i westchnęła. Spojrzała na swoją szyję i dojrzała na niej trzy, albo nawet cztery duże malinki.
-Głupi futrzak.
Powiedziała do siebie i przewróciła oczami. Szybko weszła do kabiny i odkręciła ciepłą wodę. Nadal czuła na sobie jego dotyk. Jego palące usta na jej ponętnych wargach. Westchnęła cicho na myśl o chłopaku i przymknęła oczy. Z łazienki wyszła jakieś piętnaście minut później. Była ubrana w białą koszulkę na ramiączka i czarne bokserki. Położyła się na łóżku znów westchnęła.
-Co tak wzdychasz Marinette? Chyba nie żałujesz tego, że pomiędzy tobą, a Kotem do czegoś doszło.
-Nie, nie o to chodzi Tikki. Po prostu obawiam się jutra. Jak my jutro będziemy funkcjować w szkole. Co ja co, ale to będzie dziwne udawać przy Adrienie, że nic nie ma pomiędzy nami.
-Rozumiem twoje obawy Mari, ale dasz radę. Zobaczysz. Będzie dobrze.
Następnego dnia Marinette i Adrien tak jak codzień udali się do szkoły. Nie żeby im się chciało, ale komu się tak naprawdę chce tam chodzić? Dobra koniec bo odbiegam od tematu. Granatowłosa od samego rana była niesamowicie zdenerwowana. Aż dziwne, że nie zabiła się tak ze trzy razy po drodze. Oczywiście Tikki była tak złośliwa, że schowała wszystkie chustki i apaszki którymi dziewczyna mogłaby zasłonić malinki na swojej szyi. Alya na bank ją zabije. U Adriena nie było lepiej. Bo w końcu jak miał zakryć ślady paznokci na swoich plecach kiedy mają dzisiaj lekcje wf-u? Plagg nawet mu nie pomagał, a jedynie śmiał się z blondyna biegającego po pokoju. Marinette stała już przed budynkiem gdzie udała się na salę gimnastyczną. Dziewczyny już czekały na nią w szatni. Może i założyła sweter, który zakrywał dzieło chłopaka, ale ćwiczyć w nim nie mogła.
-Marinette! Co ty masz na szyi? Czy to malinki? I czemu mi nic nie powiedziałaś?
Oczywiście detektyw Alya Cesaire nie mogła nie zauważyć takiego szczegółu. Granatowłosa oblała się rumieńcem, lecz zignorowała pytania mulatki tak samo jak kilkadziesiąt następnych. Adrien kiedy tylko ściągnął koszulkę wszyscy w szatni mogli podziwiać różowe ślady po paznokciach.
-No, no, no stary chyba zaszalałeś wczoraj co?
-Daj spokój Nino. Po prostu byłem u znajomych i ich kot mnie podrapał.
-Bo ci uwierzę. I jeszcze powiedz mi, że ten "kot" ma na imię Marinette.
Wszyscy w szatni się zaśmiali, lecz młody Agrest warknął coś nie zrozumiałego i wyszedł z szatni trzaskając drzwiami. Wyszedł na salę gdzie wszystkie dziewczyny otoczyły biedną Marinette zadając jej milion pytań na minutę. Blondyn zaczął przyglądać się dziewczynie. Była ubrana w czarne spodenki koszykarskie i tego samego koloru podkoszulek. Przełknął ślinę i westchnął. Reszta chłopaków właśnie do niego dołączyła, a Nino jak zwykle zdał relację wydarzeń z szatni swojej dziewczynie. Dosłownie po sekundzie można było usłyszeć donośny pisk mulatki.
-Aaaaaaaa! Marinette dlaczego mi nie powiedziałaś, że spałaś z Adrienem?
Oczy wszystkich były skierowane raz na blondyna, raz na granatowłosą.
-To są jakieś głupie żarty prawda Adrieński?
Oczywiście Chloe która miała wieczne zwolnienie lekarskie odazwała się nieproszona z trybun.
-Ymm...j-ja..nie spałem z Marinette. Wyjaśniliśmy sobie w parku, że Marinette już kogoś ma, więc się nie wtrącałem.
-Adrien mówi prawdę. Nie spałam z nim.
-No to z kim? To nie może być zbieg okoliczności tym bardziej, że nasz Agreste jest w tobie zakochany po uszy.
Powiedziała Lila i wskazała palcem na chłopaka. Ten chciał coś powiedzieć, lecz Marinette nie dała mu dojść do słowa.
-Możemy zaprzeczać ile chcemy, ale wy i tak wiecie swoje. Więc ja się już nie odzywam.
Granatowłosa westchnęła, a całe towarzystwo rozproszyło się we wszystkie strony. Adrien podszedł do dziewczyny i usiadł obok niej na ławce.
-Wszystko w porządku?
-Tak. Dzięki Adrien.
-Nie ma za co. Nie powinni tak na nas naskakiwać.
-Racja. Może spotkamy się po lekcjach i pogadamy? Sam rozumiesz. Oni nie dadzą nam spokoju póki nie dowiedzą się prawdy.
-Chciałaś powiedzieć Alya i Nino nie dadzą nam spokoju.
Zaśmiali się oboje.
-Masz rację. To co? Po lekcjach?
-Okej. Spotkajmy się na dziedzińcu. Zabiorę cię w pewne genialne miejsce. Ciekawe czy je pamiętasz.
-Zobaczymy. A teraz chodź bo trener przyszedł.
Oboje wstali z ławki i skierowali się do reszty uczniów. Chloe przyglądała się całej sytuacji z trybun. Tupnęła nogą i wyszła z hali. No cóż będzie musiała porozmawiać ze "swoim chłopakiem".
Przez resztę lekcji Marinette i Adrien nie odzywali się do reszty klasy. Oczywiście wszyscy starali się ich przeprosić, ale tak, czy, tak wiedzieli swoje. "Adrien i Marinette spali ze sobą to na pewno. Tylko dlaczego nie chcą być razem?". Tak mówiła Alya prawie na każdej przerwie. Można spokojnie stwierdzić, że miała kolejną zagadkę do rozwiązania i z pewnością nie podda się tak łatwo. Po za tym to lekcje minęły dosyć spokojnie. Adrien już czekał za Marinette na dziedzińcu i odrobinę się denerwował. Co jak co, ale według niego ona wie, że przespała się z Czarnym Kotem, a nie z nim. Zaś on wie, że przespał się z nią. Byłby idiotą gdyby nie wiedział. Granatowłosa wyszła z budynku i podeszła do niego.
-No to idziemy w to "genialne miejsce"?
-Tak, tak..chodźmy zanim ta zgraja nas wywęszy.
Zaśmiali się oboje i ruszyli. Podczas drogi panowała cisza. Trochę niezręczna, ale no cóż. Kiedy byli już na miejscu Marinette zaczęła przyglądać się małej kawiarni.
-Zaraz, zaraz..przecież to jest nasza kawiarnia! Pamiętałeś.
Granatowłosa przytuliła chłopaka, a on oddał uścisk.
-Jakbym mógł zapomnieć.
Szepnął do jej ucha i już kilka minut później siedzieli razem przy stoliku.
-To o czym chciałaś pogadać?
-Chciałam z tobą pogadać o tej całej sytuacji. Rozumiesz chyba. Ja kogoś mam...i t-ty kogoś masz.
-Tak rozumiem. Tyle, że mnie podrapał kot przyjaciół mojego ojca.
-Chyba cię nie lubi co?
-Nie lubi to mało powiedziane. Ale za to ciebie Koty chyba uwielbiają co?
Zaśmiał się chłopak, a granatowłosa spłonęła rumieńcem.
-Dobrze chociaż było?
Zapytał, Marinette uderzyła go w ramię.
-Chyba nie sądzisz, że ci powiem jaki jest w łóżku co?
-No wiesz. Jestem jednak twoim przyjacielem, więęc.
-Nie.
-Dobra, ale wnioskując po ty co masz na szyi było dobrze.
Blondyn puścił jej perskie oczko i uśmiechnął się. Chciał usłyszeć, czy Marinette uważa, że jest dobry w łóżku. No bo w końcu "ona nie ma pojęcia kim jest Czarny Kot". Tak Adrien dalej to sobie wmawiaj.
-Dobra. Jak jesteś tak bardzo ciekawy to tak. Było dobrze. Co się będę oszukiwać. Było genialnie. Mam ci podawać szczegóły, czy dasz już sobie spokój?
-Dobra, dobra obejdzie się.
Zaśmiał się zielonooki i upił łyka kawy którą sobię zamówił.
-To co robimy? Kto jak kto, ale Alya jest bardzo ciekawska, ale i cierpliwa. Do teraz próbuje odkryć kto jest Czarnym Kotem i Biedronką.
Na imię superbohaterki blondyn lekko się spiął, ale dla niepoznaki postanowił zachowywać się normalnie.
-A ty wiesz kto jest Czarnym Kotem?
Zapytał blondyn, a Marinette przełknęła głośno ślinę. "Powiedzieć prawdę, czy skłamać".
-J-ja...nie wiem kim on jest, ale mam pewne podejrzenia jednak nie poruszam tego tematu.
-Rozumiem. A mieliście jakieś niebezpieczne akcje? W końcu trochę niebezpieczne jest bycie dziewczyną Czarnego Kota.
No i tutaj Adrien się nie popisałeś. Żeby tak zawalić sprawę? No aktorem to ty nie zostaniesz.
-Tak właściwie to nie jestem jego dziewczyną.
Powiedziała cicho, a blondyn strzelił sobie mocnego face palma w duchu.
-Jak to nie jesteście razem? Spoytkacie się, uprawialiście seks i nie wiesz czy jesteście razem?
-Nigdy mnie o to nie pytał.
-Ale ze mnie debil.
Powiedział blondyn do siebie, lecz granatowłosa to usłyszała i uśmiechnęła się pod nosem jednak udawała, że nic nie usłyszała.
-A może byśmy w szkole udawali?
-Ale co udawali?
-Parę. Powiedzmy przez tydzień. Może wtedy dadzą sobie siana.
Zaproponowała dziewczyna. Może i było to trochę szalonę, ale "operacja pech" sama się nie dokona. Musiała pchnąć to do przodu, a to, że mogłaby spędzać z blondynem więcej czasu pomogłoby jej w tym.
-Nie głupi pomysł. Tylko czy Twój Kotek nie zrobi mi krzywdy.
-Spokojnie zadbam o to.
Mrugnęła do niego, a chłopak oblał się rumieńcem. Zanim któreś z nich zdążyło się odezwać usłyszeli dzwonek telefonu blondyna co oznaczało, że zapewne musi wracać do domu.
-Witaj Nathalie. Tak..dobrze. Będę za dwadzieścia minut.
Rozłączył się i westchnął. Dopił swoją kawę i spojrzał smutno na dziewczynę.
-Muszę wracać do domu na chiński. I tak udało mi się przekonać Nathalie żeby odwołała mi szermierkę.
-Rozumiem. To do jutra?
-Tak. Do jutra. Moja dziewczyno.
Przytulił ją i zostawił w lekkim szoku. Chociaż w końcu to był jej pomysł, więc nie miała się co czepiać. Wróciła do domu i runęła niczym kłoda na łóżko.
-No to wpadłaś z deszczu pod rynnę.
-Nic nie mów Tikki. Ale to pomoże mi go przekonać do Biedronki. Pomyśl. Spędzając więcej czasu z Adrienem to tak jakbym go spędzała z Kotem.
-A nie łatwiej będzie jeżeli mu powiesz po prostu, że jesteś Biedronką? Zbyt komplikujesz.
-Pomyśle o tym Tikki. A teraz trzeba zrobić francuski.
Usiadła przy biurku i zaczęła odrabiać zadanie domowe. W tym samym czasie Adrien siedział u siebie w pokoju i zastanawiał się jak zapytać Marinette, czy zostanie jego dziewczyną.
-Czemu ja jej wcześniej o to nie zapytałem?
-Lepiej późno niż wcale dzieciaku. Ale fakt. Mogłeś ją o to zapytać zanim wylądowaliście razem w łóżku.
Zaśmiał się Plagg, zaś Adrienowi nie było, aż tak do śmiechu. Wstał z krzesła i zaczął krzątać się po pokoju.
-A może bym jej coś zagrał? Ale jak ja przeniosę pianino? I pewnie domyśli się kim jestem.
-Nie żeby tego nie wiedziała. Hehehe..
-Co mówiłeś Plagg?
-Nic, nic..tylko z camembertem rozmawiam.
-Dobra.
Odpowiedział jedynie i znów zaczął chodzić w tę i z powrotem.
-Zaraz dziurę w tej podłodze zrobisz. Może po prostu idź do tej swojej Julietty i tyle?
-Plagg jesteś geniuszem!
-A-ale co ja zrobiłem?
-Że ja na to nie wpadłem!
Krzyczał chłopak i po chwili złapał swój telefon do ręki. Włączył numer prywatny i wybrał numer swojego dawnego przyjaciela.
-Emm..witaj Andy? Tak witaj Andy. Z tej strony Czarny Kot. Mam do ciebie małą prośbę.
=======================================
No i kolejny rozdział za nami. Ten krótszy od poprzedniego, ale myślę, że się spodoba. Wybaczcie za krótką przerwę, lecz szkoła niestety robi swoje. Dziękuje za pprzeczytanie pozdrawiam!
~_zapomnij_o_mnie_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro