Rozdział IV (+18)
Adrien w doskonałym humorze wrócił do domu i usadowił się wygodnie na białej kanapie. Wyciągnął ze swojej kieszeni telefon i wybrał aplikację messenger. Wszedł na grupę klasową.
-Jak myślisz Plagg..przeprosić ich?
-Ja bym ich nie przepraszał osobiście, ale jeśli jesteś to ty, to tak.
-No dobra. To tłumaczenia czas zacząć.
Blondyn westchnął i zastanowił się chwilę. Postanowił, że nie będzie kłamał i powie wszystko swoim przyjaciołom. Łącznie z tym, że czuje coś do granatowłosej.
"Cześć wszystkim. Chciałbym was bardzo, ale to bardzo przeprosić. Przez ostatnie dwa lata byłem pewnie nie do wytrzymania. Wiem, że wy chcieliście mi pomóc, ale to ja byłem uparty. Mam nadzieję, że teraz wszystko wróci do normy. Wiem, że to może trochę nieodpowiednie pisać o czymś takim na grupie, ale to wszystko stało się przez wyjazd Marinette. Na początku jakoś zniosłem wiadomość o jej wyprowadce. Jednak później dotarło do mnie, że nigdy nie była dla mnie tylko przyjaciółką. Więc mogę powiedzieć tak...byłem takim chujem przez to, że się zakochałem. Wybaczycie mi?"
"Pewnie, że tak stary!"
Nino pierwszy odpisał na wiadomość Adriena, a ten uśmiechnął się do ekranu.
"No jasne Agreste. Jesteśmy przyjaciółmi ;D"
"Wybaczamy ci wszyscy Adrien...ale czy ty wiesz, że Marinette też jest na tej grupie?¿"
Ostatnia wiadomość którą wysłała Alya zmroziła mu krew w żyłach. Przez cały czas myślał, że nie było jej tam ze względu, że nie była z nimi w klasie. Chłopak rzucił telefonem i schował twarz w dłonie.
-Ale się wjebałem Plagg.
-Dokładnie. Powinieneś chyba z nią pogadać co?
-Sam już nie wiem. Ona kocha Kota. Nie mnie.
Odpowiedział Adrien i wziął smartfona do ręki. Nikt nic nie napisał po tym jak Alya wysłała swoją wiadomość. Jednak przy zdjęciu profilowym pewnej granatowłosej dziewczyny do której to blondyn pajał ogromnym uczuciem pojawił się dymek pisania wiadomości, która po chwili pojawiła się na ekranie.
"Chyba musimy bardzo poważnie porozmawiać Adrien...spotkajmy się jutro. Po lekcjach w parku. Musimy sobie parę rzeczy wytłumaczyć."
"Oczywiście Marinette ;/"
Tylko tyle umiał jej odpisać. Nie wiedział co ma w takiej sytuacji zrobić. Można powiedzieć, że w kopał się po uszy w głębokie bagno. Znów głośno westchnął i podszedł do okna. Oparł o nie głowę, a ręce założył za kark. Targały nim totalnie skrajne emocje. Był wściekły. Biedronka tak po prostu sobie wraca i łapie akumę, a w dodatku liczy na to, że znów będą się przyjaźnić. Dla blondyna było to jak na razie nie realne. Marinette również wróciła. W dodatku pomiędzy nią, a Kotem doszło do znacznego zbliżenia i gdyby nie to, że się powstrzymali na pewno skończyło by się to w łóżku. A teraz jeszcze jako Adrien wyznał Marinette miłość totalnie przez przypadek.
-Ja pierdole. Plagg co mam teraz zrobić? Wyznałem Marinette miłość. Ale nie jako Kot, ale jako Adrien. A lekko ponad godzinę temu całowałem się z nią jako Kot.
-Boże, ale ty jesteś głupi. Jednak te włosy zoobowiązują.
Mruknął jedynie Plagg w odpowiedzi. Był naprawdę zażenowany poziomem inteligencji, oraz dedukcji swojego podopiecznego. Z jednej strony Adrien był mądrym chłopakiem, ale z drugiej był strasznie nie domyślny i nie umiał łączyć najprostszych faktów.
-O co ci chodzi Plagg? Błagam pomóż mi bo wjebałem się w totalne gówno i nie wiem co zrobić.
-Ehh...dobra. Niech ci będzie. Ale za podwójną porcję camemberta.
-Nawet potrójną.
Odpowiedział roześmiany chłopak, a Plaggowi zaświeciły się oczy. On przynajmniej nie ma problemów w miłości. On kochał camembert, a camembert kochał jego. Jak to mówią "przez żołądek do serca".
-Jak dla mnie ona ci powie, że kocha Kota. Udawaj, że nic się nie stało i zachowuj się przy niej jakbyście byli przyjaciółmi.
-A jeśli powie, że kocha Adriena?
-Wiesz co to jest straszne kiedy mówisz o sobie w trzeciej osobie. Ale wtedy będziesz wiedzieć, że nie jest wierna Kotu.
-Plagg jesteś geniuszem!
-Owszem jestem. A ty jesteś głupim idiotą, który nie ma za grosz mózgu.
Chłopak jedynie spojrzał na niego dziwnie, ale uśmiechnął się i trochę się uspokoił. Postanowił, że pójdzie pod prysznic. Zdjął z siebie ubrania i wszedł do kabiny. Zimna woda zaczęła spływać po jego ciele. Oparł się rękoma o ścianę, a głowę spuścił w dół. Nadal czuł na sobie jej dotyk. Jej rękę łapiącą go za jego krocze. Gdy przypomniał sobie o tym westchnął i odchylił głowę do tyłu. Złapał swojego penisa w rękę i zaczął nią poruszać w górę i w dół. Po wyjeździe dziewczyny coraz częściej zdarzało mu się przypominanie sobie ich miłosnych chwil. I nie mam tu na myśli tych w których na przykład przytulali się po mieście tylko te w których było naprawdę gorąco. We wszystkich przypadkach był pod postacią Kota. Jednak niezbyt mu to przyszkadzało. Coraz szybciej ruszał swoją ręką, a jego penis był coraz bardziej nabrzmiały.
-Kurwa.
Przeklnął cicho pod nosem. Nie uważał, że robił coś złego. Wręcz przeciwnie. Uważał, że robił coś dobrego dla samego siebie i dla jego psychyki seksualnej. Bynajmniej tak to sobie tłumaczył. Był w takim wieku, że tego typu rzeczy były normą. Zamknął oczy i wyobraził sobie Marinette. Łapiącą go za jego penisa i poruszającą swoją dłonią. I po chwili poczuł jak z jego członka wydobywa się biała maź. Doszedł. W końcu dokończył swój prysznic i wrócił do swojego pokoju. Położył się na łóżku i przykrył kocem.
-Tikki i co ja mam teraz zrobić? Co ja mam mu jutro powiedzieć? On nie wie, że Biedronka to ja.
-Musisz mu powiedzieć, że jesteś Biedronką.
-Nie Tikki. Nie mogę.
-Właśnie, że możesz. Ale jeżeli będziesz trzymała to w tajemnicy, to nie skończy się to dobrze.
-Nie skończy się to dobrze jeżeli teraz mu to powiem. Teraz kiedy Czarny Kot nie ufa Biedronce.
-A ja sądzę, że jednak by cię zrozumiał.
-Ale jak miałabym mu to wytłumaczyć? "Byłam w tobie zakochana od czternastego roku życia. Jestem Biedronką, a po tym jak dowiedziałam się kim tak naprawdę jesteś nie dałabym rady z tobą walczyć bo zbyt się bałam". Proszę cię.
-Ehh...w takim razie rób co uważasz Marinette.
Następnego dnia Marinette udała się do szkoły. Weszła do sali, a cała klasa rzuciła się na nią. Oczywiście Chloe odpuściła sobie tego typu czułości po tym jak zobaczyła iście beznadziejne wyznanie Adriena. Marinette rozejrzała się do około kiedy wszyscy się od niej odsunęli. Nie było go. "Stchurzył i tyle. Albo się domyślił i nie umie spojrzeć mi w oczy".
-Marinette.
Dziewczyna usłyszała głos za sobą. Odwróciła się i zobaczyła go. Blond włosy ułożone na żel. Ciemne dżinsy, czarny T-Shirt, a do tego dżinsowa kurtka. Jego zielone oczy wyrażały strach, oraz szczęście. Jednak szybko podszedł do niej i przytulił ją. Ona oddała uścisk. Po sali rozległy się gwizdy i oklaski, ale przecież takie romantyczne moment nie mogą trwać długo gdy w pobliżu jest Chloe Bourgeois. Blondynka podeszła do Marinette i odciągnęła ją od blondyna.
-Przepraszam bardzo, ale co ty sobie myślisz? Znikasz na dwa lata, a teraz wpierdalasz się w nasz związek z buciorami. Co z tobą jest nie tak?
-Raczej co z tobą jest nie tak Chloe. Nigdy nie byliśmy razem. Zawsze się do mnie przystawiałaś chodź tego nie chciałem. Zawsze upakarzałaś Marinette. Chciałaś by zbrzydła w moich oczach. A przez to jeszcze bardziej się w niej zakochałem. Więc daj już sobie spokój Bourgeois.
Wszyscy milczeli. Adrien nigdy nie był tak ostry dla Chloe. On najbardziej ze wszystkich znosił jej podły charakter. Kiedy ktoś mówił o niej źle przy nim odpowiadał jedynie "ma serce i to duże, ale nie umie go używać".
-A więc tak sobie pogrywasz? Ta ździra na pewno coś ci dała, że takie głupoty gadasz.
-Wiesz co Chloe..idź na dziedziniec i zobacz czy cię tam nie ma okej?
-Nie na biorę się na to po raz kolejny Adrienku.
-I tak dziwne, że przestało działać dopiero po sześćdziesięciu razach.
Odpowiedział znudzony blondyn, a cała klasa wybuchła śmiechem. Blondynka była w tej chwili bardzo dojrzałym burakiem. Albo pomidorem. W każdym razie czymś czerwonym. Marinette nadal patrzyła zszokowana na blondyna. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw.
-Widzisz Chloe. Nawet Adrien ma ciebie dosyć. A on był i tak najbardziej cierpliwy z nas wszystkich.
Dodała po chwili Alya. Blondynka szybko wybiegła z klasy. Marinette zmarszczyła brwi i spuściła głowę. Wszyscy jedynie zaczęli szeptać i usiedli w swoich ławkach.
-Marinette wszystko w porządku?
Usłyszała głos blondyna. Chłopak położył jej rękę na ramieniu i spojrzał na nią czule.
-Tak..jest okej.
Mruknęła jedynie i posłała mu niemrawy uśmiech. Wiedziała, że Chloe jest wredna i rozwydrzona, ale nie chciała by tak ją potraktowano. To była jedna z rzeczy których nauczyli jej Katherine i Dylan. "Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej. Nikt nie zasługuje na złe traktowanie. Nawet najgorsza szumowina". Katherine i Dylan byli rodzeństwem. To właśnie z nimi granatowłosa zaprzyjaźniła się po wyjeździe do Londynu. Tak ja reszta klasy usiadła obok Alyi w ławce tak jak dwa lata temu. Dosłownie. Układ był taki sam.
-Nic się nie zmieniło.
-Oj uwierz mi, że dużo się zmieniło. Ale najbardziej zmienił się Adrien. Wiesz jacy byliśmy zaskoczeni i napisał tą wiadomość na grupie? Proszę cię. Wszyscy dzwonili do siebie po kolei i mieli mindfuck o to co się tam odjebało.
-Ha ha ha...no nieźle.
Zaśmiała się dziewczyna. Po chwili do klasy wbiegła już odrobinę spóźniona pani Bustier.
-Marinette jak miło cię widzieć u nas spowrotem!
Krzyknęła nauczycielka i podeszła by przytulić dziewczynę. Ta wtuliła się w nauczycielkę i pomyślała. "Jak dobrze jest tu wrócić".
Pierwsza lekcja była za nimi. Wszyscy wypytawali Marinette o to jak było w Londynie. Nie ma się co dziwić. Nie widzieli się dwa lata.
-A poznałaś tam kogoś? No wiesz...
Alya szturchnęła przyjaciółkę w bok i puściła do niej oczko, a ta zaśmiała się.
-Tak. Poznałam tam genialne rodzeństwo. Nazywali się Katherine i Dylan. Zostaliśmy przyjaciółmi. Naprawdę świetni ludzie.
Odpowiedziała wesoło dziewczyna.
-A ten Dylan to przystojny jest?
Wszystkie dziewczyny zachichotały na kolejne pytanie Alyi.
-Większość dziewczyn w szkole na niego leciała. Ale niestety jemu już ktoś skradł serce i jedyne co mogły robić to popatrzeć sobie na niego na wf-e.
Wszystkie zaśmiali się głośno.
-A kim była ta szczęściara? Bo wnioskując po twoim zmieszaniu była to pewna granatowłosa dziewczyna z fiołkowymi oczami czyż nie?
Powiedziała trochę ironicznie Lila, ale ze śmiechem. Alya opowiadała Marinette, że Lila zmieniła się na lepsze, ale granatowłosa uznała, że nie uwierzy póki sama się nie przekona. No i masz babo placek.
-Taak..byłam to ja, ale wylądował z koszu z napisem "frendzone".
Zaśmiała się granatowłosa, a Alya spojrzała na nią podejrzliwie.
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że ty nadal?.
-Co? Alya proszę cię. To było dawno i nieprawda.
-Taaa...jasne. Uwierzyłabym gdyby nie mówiła tego Marinette Dupain-Cheng.
Wszyscy wokół się zaśmiali, a mulatka dostała kuksańca w bok od swojej przyjaciółki.
-Dobra koniec o mnie. A jak u was wyglądają związki? Bo wiem tylko tyle, że Alya jest z Nino.
-O boże. To jesteś daleko za murzynami.
-Juleka jest z Lilą..
-Co?! Juleka jest z Lilą Rossi? Tą Lilą Rosii która stoi przede mną?
-Tak. Twój mózg to przetrawił?
Zasmiała się włoszka i puściła oczko do swojej dziewczyny.
-Alix jest z Kimem.
-To było akurat do przewidzenia.
-I ty to mówisz?
-Ehh...dobra mów dalej.
-Mylene nadal jest z Ivanem. Rose jest w związku na odległości z księciem Alim. A reszta to single.
-No chyba, że włączysz jeszcze związek Nathaniela z jego ręką.
Dodała Rossi, a wszyscy się zaśmiali.
-A tak na serio to sarna nadal fantazjuje o tobie. Nie chcesz wiedzieć jaki miał zaciesz jak dodawałaś jakieś nowe zdjęcia na instagrama, albo facebooka.
-Dobra skończ! Nie chce znać szczegółów.
Wszyscy wokół się zaśmiali, a Marinette schowała twarz w dłonie.
-Nasza Marinette ma branie.
Zaśmiała się Alix i szturchnęła zarumienioną dziewczynę.
-Czekaj. Nathaniel, Luka, Dylan no i jak z najnowszych wiadomości wynika jeszcze Adrien.
Zaczęła wyliczać Alya.
-Uwierz mi, że nia mam się czym szczycić. Tym bardziej, że nie robię nic takiego.
-Po prostu jesteś śliczna i wyjątkowa.
Powiedziała Alya i wszystkie dziewczyny przytuliły dziewczynę. Całemu temu "zjawisku" przyglądał się zaciekawiony Adrien. Nie wiedział dlaczego, ale poczuł lekkie ukłucie w sercu. Wiedząc ilu ma "konkurentów". Czuł też, że coraz bardziej zakochuje się w granatowłosej.
-Emm..stary wszystko okej?
-Sorka Nino. Zamyśliłem się. O czym mówiłeś?
-Ty się nie zamysliłeś. Tylko zapatrzyłeś.
-N-nie..w-wcale, że nie.
-Ale nie ma się co dziwić. Marinette od zawsze była niczego sobie.
Mulat mrugnął do blondyna, a ten spojrzał na niego gniewnie.
-Spokojnie, spokojnie. Dobrze wiesz, że jestem z Alyą. Po prostu stwierdzam fakty.
Zaśmiał się młody DJ. Jednak gdyby wzrok Adriena mógł zabijać Nino już dawno wąchałby kwiatki od spodu. Model jedynie westchnął i znów skierował wzrok na swoją "przyjaciółkę".
Lekcje się już skończyły, a Adrien czekał na Marinette na dziedzincu. Był zdenerwowany. Cały czas zataczał małe kółka, albo starał się wymyślić jakieś sensowne zdanie którego mógłby użyć w rozmowie z granatowłosą. Ale niestety nie zdążył. Dziewczyna wyszła szybkim krokiem ze szkoły i skierowała się w stronę blondyna.
-No to...idziemy?
-Tak, tak chodźmy.
Po krótkiej wymanie zdań ruszyli do parku w ciszy. Żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. "Ja pierdolę. W co ja się wpakowałem. Jeżeli mi powie, że coś do mnie czuje to będę wiedział, że nie czuje nic do Kota. Ale jeżeli powie, że woli jego..no to będę musiał udawać zrozpaczonego. Teatrzyk czas zacząć". Pomyślał blondyn i westchnął. Byli już w parku i bez słowa usiedli na ławce.
-No to może ja zacznę..
-Adrien..ja muszę ci coś powiedzieć. Jesteś dla mnie naprawdę ważny. Jesteś świetnym przyjacielem. Ale jednak tylko. Tylko przyjacielem....po prostu mi się ktoś już podoba.
Powiedziała zestresowana dziewczyna. Spojrzała na chłopaka wyczekująco. Z jego oczu umiała jedynie wyczytać zaskoczenie połączone ze szczęściem i euforią.
-Jaaa...rozumiem Marinette. Trochę mnie to boli, ale chce żebyś była szczęśliwa. A mogę wiedzieć kim jest ten szczęściarz?
Chłopak na początkowo posmutniał, lecz po chwili uśmiechnął się do niej.
-Czarny Kot.
Mruknęła nieśmiało. Musiała być bardzo wiarygodna. Blondyn nie mógł się domyślić, że Marinette zna jego tajemnicę.
-No to poszalałaś. Niezła partia.
Oboje się zaśmiali, a dziewczyna ni stąd ni z owąd pokryła się szkarłatnym rumieńcem.
-Można tak powiedzieć. Jeszcze raz przepraszam Adrien. Nie chciałam ci..
-Marinette. Po pierwsze nie przepraszaj mnie za swoje uczucia. A po drugie przegrać z kimś takim jak Czarny Kot to prawie jak wygrać. Bylebyś była szczęśliwa.
Powiedział chłopak i złapał policzek granatowłosej. Ta spojrzała na niego lekko zaskoczona, a on to zauważył. Odsunął się, a kąciki jego ust poszybowały trochę w górę.
-Przepraszam...nie powinienem. Niestety, ale muszę już iść. Do zobaczenia Mari.
-Do zobaczenia Adrien.
-Plagg! Nie wierzę w to! Udało się hahaha!
-Spokojnie dzieciaku. Ogarnij swój zachwyt.
-Nadal nie mogę w to uwierzyć. Nie znienawidziła Adriena.
-Tak, tak, tak..zajebiście i w ogóle, ale czy możesz w końcu dać mi camembert?
-Łap.
Odpowiedział krótko blondyn i rzucił swojemu kwami worek w którym było pełno jego ukochanego sera.
-Zjedz to szybko. Muszę się przemienić.
-Age..po..czo?
Mówił Plagg z ogromnym kęsem sera w buzi. Blondyn zaśmiał się i podszedł do okna.
-Muszę z nią pogadać.
-Zawsze chcesz z nią gadać, a kończy się to tym, że dwa razy prawie zostałeś ojcem.
-Wcale, że nie! W ogóle skąd ty wiesz o takich rzeczach co?
-Mam ponad pięć tysięcy lat dzieciaku. Wszyscy posiadacze miraculum Kota zawsze byli mocnymi napaleńcami.
Mały kotek się zaśmiał i znów wziął kęs camemberta. Chłopak chciał mu coś odpyskować, ale niezbyt mu to wyszło. Bo w sumie to miał rację. Mimo iż Adrien nie mówił tego głośno i starał się też nie myśleć o Marinette w "ten sposób". Jednak to był ten wiek. Ciągle buzujące hormony i tak dalej. Mimo iż pomiędzy nim, a granatowłosą i tak już dochodziło do znaczących zbliżeń to chłopak i tak hamował swoje ogromne porządanie względem dziewczyny. Sprawiało mu to ogromną trudność. Bo blondyn najchętniej rzuciłby się na dziewczynę i po prostu "zrobił to co trzeba", tak to można nazwać. Aż dziwne ile sprzeczności drzemie w jego osobie.
-Plagg zjadłeś już?
-No. I co z teg..
-Plagg wysuwaj pazury!
Blondyn nawet nie dał dokończyć swojemu kwami zdania. Wypowiedział tak dobrze mu już znaną formułkę, a po chwili jego ciało pokrywał czarny lateks. Uśmiechnął się sam do siebie i wyskoczył przez okno. Biegał po dachach i przeskakiwał pomiędzy blokami. Jego celem był dom Marinette. Idąc tam wiedział jak to się dzisiaj skończy. Tym bardziej mając jedną szczelnie zapiętą kieszeń stroju by jego jakże "cenna" zawartość nie chciała się przypadkiem przejść na spacer. Widział już jej dom. Znów uśmiechnął się pod nosem na widok zapalonej lampki w pokoju. Wskoczył na balkon i zapukał w klapę. Na początku chciał uciec, ale niestety dziewczyna zbyt szybko otworzyła klapę.
-Ymm..cześć Kocie.
-Witaj Księżniczko. Czy mogę wejść?
Zapytał chłopak i ukłonił się w swoim "kocim stylu". Dziewczyna cicho zachichotała, a na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce.
-Ależ oczywiście Książę.
Dziewczyna również się ukłoniła i zaprosiła chłopaka do pokoju gestem ręki. Oboje weszli przez klapę. Granatiwłosa usiadła wygodnie przy biurku, a superbohater usiadł na jej łóżku. Rozejrzał się po pomieszczeniu i stwierdził, że się bardzo zmieniło. Ściany pokoju już nie były różowe, a turkusowe z dodatkiem jednej ściany w kolorze szarym. Cały pokój był stonowany i bardziej "poważny", czyli taki jaki w większości miały osoby w ich wieku.
-Rodzice zrobili remont kiedy mnie nie było.
-Ładnie tu. Tak. Przytulnie.
-Też tak uważam.
Dziewczyna westchnęła i wzięła do ręki szkicownik i ołówek. Zaczęła coś w nim rysować. Nie było to nic specjalnego jak na jej umiejętności. Była to zwykla spódnica. Chłopak przyglądał się jej z zaciekawieniem wypisanym na twarzy. Obserwował jak słodko przygryza ołówek gdy się zastanawia, jak marszczy brwi kiedy coś jej nie wyszło, jak uśmiecha się pod nosem gdy wpadała na dobry pomysł. Sam uśmiechał się jak głupi do sera. Po chwili ich sielankę przerwał dźwięk przychodzącego połączenia na skype. Dziewczyna szybko podbiegła do laptopa i spojrzała kto postanowił się z nią skontaktować.
-Musisz się schować na chwilkę.
-Serio?
-Proszę.
Dziewczyna spojrzała na poddenerwowanego chłopaka i zrobiła maślane oczy. On spojrzał na nią i westchnął.
-Dobra. Tylko gdzie?
-Ja usiądę na łóżku, a ty przy biurku tylko nie możesz się ruszać i odzywać.
-Okeej.
Chłopak przeciągnął sylabę i usiadł znudzony przy biurku gdzie jeszcze przed chwilą siedziała dziewczyna. Granatowłosa wzięła laptopa i usiadła na łóżku. Od dzwoniła do tajmniczego osobnika.
-Hejka Dylan! Cześć Katherine!
-Marinette! Już myślałem, że o nas zapomniałaś.
-No coś ty? O was? Proszę cię. Nie dało by rady.
-No ja myślę. A tak w ogóle co u ciebie w tej Francji? Bo mój braciszek już wariuje.
-Ha ha ha. W porządku. Dzisiaj byłam w szkole.
-No i jak? Mam kogoś pobić?
-Niee..na to się nie zapowiada.
-To dobrze. A jak tam z "Dzwoneczkiem"?
-Ymm...normalnie.
-Rozuumiem.
Dziewczyna uśmiechała się do ekranu laptopa. Blondyn był odrobinę spięty. Nie wiedział z kim rozmawia jego ukochana i kto to do jasnej cholery jest ten cały "Dzwoneczek". Marinette tylko co jakiś czas rzucała na niego okiem i widząc jego grymas na twarzy stwierdziła, że porozmawia z przyjaciółmi jutro wieczorem.
-Wiecie co. Mam lekki kod czerwony na dole i muszę niestety kończyć.
-Ooo....Marinette nie znałam cię od tej strony.
-Wypchaj się Kath.
-Proszę cię dziewczyno. Przecież ja jestem jedyny taki wspaniały.
-Ha ha ha..wmawiaj sobie.
-Ranisz moje uczucia kochana.
-Taki miałam zamiar kochany. Muszę kończyć. Do zobaczenia jutro.
-Dobranoc Marinette.
-Dobranoc Dylan. Dobranoc Kath.
Dziewczyna pożegnała się z rodzeństwem i rozłączyła się. Zamknęła laptopa i spojrzała na siedzącego na krześle chłopaka. Był czerwony na twarzy i dosyć mocno wkurzony.
-Przepraszam cię za to. Nie wiedziałam, że będą dzwonić.
-Kim jest ten Dylan i ten cały "Dzwoneczek"?
Zapytał poirytowany. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i wstała z łóżka. Zaczęła podchodzić powoli do chłopaka ruszając przy tym zmysłowo biodrami.
-Dylan to tylko przyjaciel. Powiedzmy, że został w strefie bezlitosnego frendzone.
Dziewczyna zaśmiała się i usiadła na blacie biurka zakładając przy tym nogę na nogę. Blondyn patrzył na nią nadal zirytowany, lecz teraz nie przychodziło mu to tak łatwo. Nie pomagał mu też fakt, że dziewczyna była ubrana w czarne rurki i zwykłą bluzkę bo połowy brzucha która odkrywała jej ramiona. Przełknął głośno ślinę i oparł się bardziej o krzesło. Granatowłosa uśmiechnęła się do niego.
-A kim jest w takim razie "Dzwoneczek". Twoim chłopakiem? Kochankiem? Przyjacielem?
-Zależy od tego jak ty postrzegasz naszą relację. Ale te dwa ostatnie w sumie by się zgadzały. W końcu nie zapytałeś mnie czy zostanę twoją dziewczyną.
-Co?
-To. Ty jesteś "Dzwoneczkiem".
Zaśmiała się dziewczyna i pstryknęła palcem w złoty dzwoneczek na szyi blondyna. Ten uśmiechnął się do niej chytrze i ściągnął ją z biurka tak, że siedziała na jego kolanach.
-Jestem, aż tak tajny, że macie dla mnie specjalny kryptonim.
-Na to wygląda.
Odpowiedziała zarumieniona dziewczyna. Adrien wpił się w jej usta i zaczął ją zachłannie całować. Szczerze mówiąc miał gdzieś to, że nie widzieli się dwa lata i nie znają się tak dobrze jak powinni. Ale on działał pod wpływem pożądania, tęsknoty i po części miłości. Kochał Marinette, a jej pocałunki były dla niego jeszcze większą zachętą by "zaliczyć kolejne bazy". Oczywiście nie traktował Marinette przedmiotowo czy coś w tym rodzaju. W żadnym wypadku. Była dla niego wszystkim. Czymś co nadawało jego życiu głębi i pędu. Ogólnie. Sensu. Powoli zjeżdzał pocałunkami na jej szyję. Dziewczyna oplotła jego kark rękami, a głowę uniosła do góry. Jej piersi przez ten ruch były jeszcze bliżej blondyna co on perfidnie wykorzystał. Zwinnie zdjął koszulkę dziewczyny przez co została w samym staniku. Chłopak zaczął robić jej coraz to kolejne malinki na ramieniu. "Całe szczęście, że nie będzie dziwne to, że będę chodziła w swetrze". Pomyślała dziewczyna i uśmiechnęła się lekko. Nagle poczuła ręce blondyna które usadowił na jej pośladkach. Lekko je ściasnął przez co dziewczyna jęknęła. Wstał z krzesła, a ona oplotła go swoimi nogami. Bardzo ostrożnie położył ją na lóżku i zawisł nad nią. Blondyn zaczął schodzić pocałunkami na jej szyję. Co jakiś czas przygryzał ją przez co dziewczyna jeszcze mocniej obejmowała jego kark. Jedną reką niby "przypadkiem" zachaczył o kawałek jej bluzki, a już po chwili jego ręce błądziły po jej nagich plecach. Chłopak szybkim ruchem pozbył się zbędnego kawałka materiału, który wyladował gdzieś w bliżej nie określonym miejscu. Swoimi pocałunkami znaczył jej całe ciało, a jedną ręką wodził po jej udzie. Po chwili dotarł swoimi ustami do piersi. Ściskał je w jednej ręce, a drugą szukał rozpięcia od stanika.
-Ahh...Kocie.
Jęczała dziewczyna pod wpływem jego dotyku. Biedna Tikki. Lepiej żeby się z tamtąd ulotniła. Chłopak z małym trudem, ale poradził sobie w końcu z tym głupie ustrojstwem. Podniósł się lekko i przejechał wzrokiem po piersiach dziewczyny. Na jej policzkach pojawiły się soczyste rumieńce. Obawiała się, że będą dla niego za małe. Może to i trochę głupie, ale w pewnym sensie realne. Większość meżczyzn jest wzrokowcami i liczą się z walorami estetycznymi swoich partnerek. Wziął jej sutek pomiędzy swoje palce na co jęknęła głośno. Chłopak uśmiechnął się cwanie i naparł na nią najbardziej jak mógł.
-Nie wiedziałem, że aż tak na ciebie działam.
-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
Odpowiedziała i przewróciła ich tak, że teraz to ona siedziała na nim okrakiem. Spojrzał na nią lekko zaskoczony takim obrotem spraw i złapał ją za pośladki. Zaczęła go całować, poruszając przy tym sugestywnie biodrami.
-Agh..kurwa Marinette.
Przeklnął, a ona uśmiechnęła się pomiędzy pocałunkami. Złapała zamek od jego stroju i zaczęła go rozpinać. Mogła w tej chwili napawać się widokiem chłopaka którego kochała i w dodatku będącego przy niej w takim stanie. Rozpięła zamek do końca i przejechała swoją zimną dłonią po jego nagim torsie. Chciała się z nim odrobinę podroczyć. Zaczęła całować jego szyję i powoli ściągać z niego czarny latekst. Po chwili chłopak był na wpół nagi tak jak ona. Zjechała dłonią niżej. Znał tę sztuczkę i nadal działała na niego. Swoimi pocałunkami zjechała na jego wysportowany brzuch. Odsłoniła jego biodra gdzie znajdowały się czarne bokserki. Oczywiście nie umkneło jej uwadze ogromne wybrzuszenie w materiale. Spojrzała w oczy swojego ukochanego, a na jego twarzy pojawiły się rumieńce.
-Wybacz Księżniczko, ale jego strasznie ciągnie do ciebie.
Podrapał się nerwowo po karku. A ona lekko się speszyła. Adrien zauważył to i przyciągnął ją do siebie. Nie dowierzał ile sprzecznych emocji jest w tej dziewczynie. Usadził ją sobie na kolanach i zaczął zachłannie całować jej usta. Założyła ręce na jego kark. Blondyn rozpiął guzik jej dżinsów. Powoli zaczął je spuszczać w dół. Odsłonił jej pośladki, a kna wstała z jego kolan i ściagnęła szybko spodnie. Wpiła się w jego usta, a on przyszpił ją do łóżka. Złapał jej nadgarstki w ręce i wziął ponad jej głowę. Całował zachłannie jej szyję.
-Boże Kotku.
Jęknęła, a on ścisnął w dłoni jej pierś. Zaprzestał pocałunkom i zdjął szybko jej majtki. Nie sądził, że ta część kobiecego ciała, aż tak mu się spodoba. Patrzył na nią oczarowany. Chciał od razu zdjąć bokserki które już od dłuższego czasu były zbyt ciasne. Jednak coś podpowiedziało mu by najpierw ją trochę przygotować. Włożył do niej jeden palec, a po chwili dołożył drugi.
-A-ad...o boże Kotku.
Marinette prawie wypowiedziała jego imię. Chłopak coraz szybciej poruszał palcami, a po chwili dołożył trzeci. Marinette wygięła się w łuk pod wpływem jego dotyku. Chłopak uśmiechnął się do siebie i zniżył się tak, że jego głowa była pomiędzy nogami dziewczyny. Powoli całował jej łechtaczkę. Granatowłosa zacisnęła swoje uda na jego w głowie nie widząc co dokładnie chciała zrobić. Nie wiedziała czy chce by chłopak się stamtąd wydostał czy został dłużej. Jego złote włosy łaskotały ją w uda, a on sam penetrował językiem jej cipkę. Zacisnęła ręce na prześcieradle i uniosła biodra. Adrien stwierdził, że Marinette jest gotowa. Podniósł się i pocałował ją w usta. Jednak dziewczyna zrobiła coś czego on nie przewidział. Przewróciła ich i teraz to ona siedziała na nim okrakiem. Usiadła na jego biodrach i ściagnęła jego czarne bokserki. Co jak co, ale blondyn miał się czym pochwalić. Granatowłosa przyglądała się penisowi swojego partnera póki ten się cicho nie zaśmiał.
-Wybacz. Jestem cały do twojej dyspozycji Ksieżniczko.
Chłopak uśmiechnął się do niej czule, zamknął oczy i założył ręce na kark. Nagle na swoim penisie poczuł małą chłodną rękę Marinette. Poruszała nią w górę i w dół. Blondyn prawie natychmiast zacisnął ręce na pościeli. Dziewczyna przyśpieszyła ruchom, a po chwili wzięła do ust główkę penisa. Zaczęła ją ssać. Wkładała go sobie coraz głębiej. Adrien spragniony jej dotyku chciał żeby wzięła go całego, ale zrezygnował z tego pomysłu bo nie chciał zrobić jej krzywdy.
-Agr..Marinette szybciej.
Warknął, a dziewczyna spełniła jego prośbę. W drugą rękę wzięła jego jądra i zaczęła je ściskać. Blondyn coraz mocniej zaciskał dłonie na pościeli i czuł jak już prawie dochodzi. Złapał dziewczynę za ramię, a ta spojrzała na niego.
-Zaraz dojdę, a chciałbym cie jeszcze przelecieć.
Oznajmił chłopak i rzucił się na dziewczynę. Całował ją zachłannie. Teraz to on siedział na niej, sięgnął rękę do swojego lateksowego kostiumu i odpiął kieszeń gdzie znajdowała się zamknięta prezerwatywa. Otworzył ją i nałożył na swojego nabrzmiałego penisa i powoli wszedł w nią. Był to lekki szok dla nich obojga. Musieli się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Marinette objęła rękoma jego kark i schowała twarz w zagłębiuniu jego szyi.
-Jeżeli chcesz mogę przestać.
-Jest okej. Naprawdę.
Odpowiedziała dziewczyna. Blondyn zaczął się powoli poruszać w niej. Na początku było to dla granatowłosej ogromnie bolesne jednak z każdym następnym ruchem chłopaka było jej coraz przyjemniej.
-Szybciej Kotku.
Szepnęła mu do ucha, a on na chwilę przyśpieszył swoim ruchom, lecz po chwili znowu zwolnił.
-O to ci chodziło Księżniczko?
-Nie drocz się ze mną.
Chłopak przyspieszył ruchy, a po pokoju dziewczyny zaczęły się rozchodzić głośne krzyki i jęki. Jakie szczęście, że rodzice Marinette wyszli dzisiaj na jakieś spotkanie cukierników.
Granatowłosa po dłuższej chwili czuła jak zbliża się do upragnionego orgazmu i Adrien też czuł, że zaraz będzie w tym samym stanie. Blondyn jeszcze szybciej poruszał biodrami.
-Ahh..
Usłyszał głośny jęk dziewczyny która doszła i powoli opada z sił. Chłopak wykonał jeszcze kilka ruchów i też poczuł orgazm. Wyszedł z niej i zdjął prezerwatywę ze swojego penisa i położył się obok granatowłosej.
-Kocham cię Księżniczko.
Szepnął do jej ucha, wtulił się w jej plecy i przykrył ich kołdrą. Nie minęło pięć minut, a blondyn już smacznie spał. Mariette wpatrywała się tępo w ścianę opierając się o klatkę piersiową blondyna.
-Ja ciebie też Adrien.
=========================================
No i jest. Najdłuższy rozdział który ma prawie pięć tysięcy słów. Jak widzicie Marinette i Kot "zaliczyli" już swój first time. Może i nie jest to scena +18 najwyższych lotów, ale się starałam. Mam nadzieje, że się podoba tak czy inaczej. Oczywiście scen tego typu będzie pewnie więcej. Oczywiście życzę wszystkim singlom najlepszego! Od mnie to już wszystko i widzimy się w następnym rozdziale! Pozdrawiam!
~_zapomnij_o_mnie_
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro