Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

V

Ona
-  Jak zwykle było pyszne. - Mówię, wkładając naczynia do zmywarki. - Dziękuję, ale mówiłem, że sam to posprzątałam. - Odpowiada zabierając mi talerze z przed nosa. - Daj sobie pomóc, ty gotowałeś więc ja posprzątam. - Mówię równocześnie zasłaniając zmywarkę własnym ciałem. - Daj spokój, jesteś moim gościem, więc nie ma szans żebyś to ty sprzątała. - Mówi, wykonując zwinny unik i przedostaje się w ten sposób do upragnionego sprzętu kuchennego. - A co jeśli powiem, że napiłbym się czegoś mocniejszego? - Pytam, równocześnie ignorując swój zdrowy rozsądek i spoglądając zalotnie na bruneta. Matteo słysząc moją propozycję szybko sprząta wyganiając mnie do salonu, a następnie kieruje się w stronę barku. - A czego dokładnie chciałabyś się napić? - Pyta, ale doskonale zna odpowiedź.
- To niegrzeczne, ale muszę zapytać. - Zaczynam spoglądając na Matteo, który siedzi obok i to całkiem blisko. - Michel to mój młodszy brat. - Wypala, a ja płonę rumieńcem. - Skąd wiedziałeś że chcę o to zapytać? - Pytam, spoglądając w jego brązowe oczy. Atmosfera robi się całkiem przyjemna, Balsano zgasił światła, za to zapalił świeczki co dało niesamowity efekt. W tle puścił wolną muzykę, a Michela tuż po kolacji położył spać. Przykładny brat? - Widziałem jak na niego patrzysz. - Odpowiada ,a mi robi się głupio. - Rzeczywiście, ale to przez to że jest do Ciebie bardzo ,ale to bardzo podobny. - Szepcze, ponieważ Matteo znajduje się niebezpieczne blisko mnie. Czuje jak alkohol uderza mi do głowy. Te jego ulubione drinki, nieźle kopią. - Niczym dwie krople wody, nie uważasz? - Pyta, będąc tuż przy moich ustach. Nie odpowiadam, nie jestem w stanie nic powiedzieć, jego bliskość sprawia, że moje zmysły wariują.
Nagle po mieszkaniu Balsano rozlega się głośne pukanie do drzwi. - Cholera, cały nastrój szlag trafił. - Matteo, posłał mi przepraszający uśmiech, po czym udał się otworzyć drzwi, w które ktoś nieustannie puka. Co ty robisz? Ogarnij się dziewczyno. - Gaston? - Co ty tutaj robisz? - Słyszę wyraźnie rozdrażnionego Balsano. - Przenocujesz mnie? - Tyle mi wystarczyło, żeby znaleźć wymówkę na opuszczenie tego mieszkania. - Słuchaj Matteo. - Zaczęłam, przy okazji zbierając swoje rzeczy, zakładając buty i kurtkę. - Zrobiło się późno i myślę ,że powinnam się zbierać. - Dodaje po czym zarzucam swój szal tak, aby zakrył moje rumieńce, które pojawiły się pod wpływem wypitego alkoholu. Chyba od bliskości jednego bruneta stającego w drzwiach. - Luna? - Słyszę zdezorientowanego Gastona, który najwyraźniej nie spodziewał się że spotka mnie w takich okolicznościach. - Luna jest późno, pozwól się chociaż odprowadzić. - Zaczyna Matteo. To słodkie z jego strony ale nie jestem pewna czy to dobry pomysł. - Poradzę sobie, a po za tym kto zostanie z Michelem? - Pytam mając nadzieję, że moje argumenty są wystarczająco przekonujące. - Ja mogę z nim zostać. - Nagle Perida wpada na kolejny genialny pomysł zostania wujkiem roku, a mi kończą się argumenty. Po prostu chcesz spędzić z nim jeszcze chwilę, aby dokończyć coś co wam przerwano. - Dobrze, niech tak będzie. - Odpowiadam, czekając aż Matteo się ubierze. - No to chodźmy. - Słyszę jego głos tuż obok mojego ucha. Wychodzimy z jego mieszkania i kierujemy się w stronę mojego, które dzielę z Simonem. Cholera.
On.
Musiał nam przerwać akurat wtedy? Teraz panuje między nami niezręczna cisza, której nie umiem przerwać. Nie powinienem być taki nachalny wobec niej wcześniej, ale wypity alkohol nadal buzuje w moim ciele, a ja staram się stawiać mu opór, żeby nie robić czegoś głupiego. - To gdzie mieszkasz? - Wypalam nagle, nie myśląc nad sensem pytania. - Jakieś 2 kilometry od twojego mieszkania, więc nie tak daleko. - Odpowiada zdawkowo, unikając mojego spojrzenia. Już ma mnie dość? - Mieszkasz sama, czy z przyjaciółką? - Zadaje kolejne pytanie i wydaje mi się że Luna wygląda na jeszcze bardziej zmieszaną niż wcześniej. - Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz. - Dodaje, ale to jej nie uspokaja. - Myślę że dalej mogę iść sama. - Wypala, czym bardzo mnie zaskakuje. - Nie ma mowy Luna. - Odpowiadam surowo. -  Zapewniam Cię Balsano że doskonale poradzę sobie sama. - Dodaje, czym wcale mnie nie przekonuje. - Nie puściłbym dziewczyny samej do domu o tej porze. - Mówię. - Chyba zwariowałaś. - Dodaje po czym spuszczam wzrok. - Nie Ciebie. - Szepcze, mając nadzieję że tego nie usłyszy. Przeceniam swoje możliwości. - To niby co sprawia, że ja jestem kimś wyjątkowym? - Pyta, więc zatrzymuje się na chwilkę aby dobrze zastanowić się nad tym co chce zrobić. - Dlatego. - Moją odpowiedzią jest zgarnięcie dziewczyny w objęcia, ponieważ wiem, że nie wypada jej całować. Jeszcze nie teraz. - Matteo? - Zaskoczona Luna dosłownie zastyga w moich ramionach, kto by się spodziewał, że to tylko i wyłącznie jego wina..

Wybaczcie że tak późno, ale w końcu udało mi się cokolwiek napisać 😏
Xoxo
Gwiazdeczki?
Komentarze?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro