꧁༺ 3 ༻꧂
-Marc-André ter Stegen-
Wchodząc wieczorem do salonu, znalazłem tego malucha. Spał na kanapie i widocznie było mu zimno, bo koc, którym był okryty spadł. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do siebie. Ciekawe, co się stało, że już nie śpi w swoim pokoju razem z Gavim. Pogłaskałem jego włosy i przykryłem go kołdrą. Courtois rzucił mi pytające spojrzenie.
- Wiesz coś może o jakimś partnerze dla Gaviry z Madrytu? - zapytałem, przerywając panującą ciszę. Głaskałem włosy niskiego chłopaczka.
- Hm.. Vinícius się chwalił, że go wyrwał - pokiwałem lekko głową. Czyli, że osiemnastolatek go zdradził. Rozumiem. - Dostanę za to buziaka? - zmarszczyłem brwi. Rozstałem się z nim przed tym, jak poszedłem do kuchni i przyniosłem tu Pedriego. - Ostatniego. Wiesz, że zostaniemy przyjaciółmi, bo ja nie jestem jak Neuer i szanuje to, że.. że już nie czujesz się ze mną dobrze, ale pamiętaj, że ja dalej Cię kocham i.. - pocałowałem go w usta. Przyciągnął mnie bliżej siebie i namiętnie pocałował. Położyłem ręce na jego ramiona. - Jeśli zmienisz zdanie to.. będę na Ciebie czekać - uśmiechnął się do mnie ostatni raz i opuścił mój pokój. Położyłem się po drugiej stronie łóżka i starałem się zasnąć. Może nie potrzebnie z nim zerwałem?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro