꧁༺ 2 ༻꧂
-Pedri González-
Jak to jest, że będąc z nim w związku nie mogę go nawet przytulić na meczu, a szczególnie tym Realu Madryt? Nie wierze, ze chodzi tylko o jakiś tam skandal. Sądzę, że chodzi mu o coś innego. Dowiem się, o co tak dokładnie, bo przecież nie jestem głupi. Wszedłem do naszej sypialni, a widok, jaki ukazał się moim oczom nawet mnie zaskoczył. Nie spodziewałem się tego. Mój Gavi w łóżku z tym ścierwem, który go dominuje i doprowadza do szału na moich oczach, boli. Szkoda, że tylko ja byłem wierny.
- To robisz, jak mnie nie ma? - Brazylijczyk przestał go pieprzyć. Pablo wstał i złapał mnie za nadgarstek, kiedy chciałem wyjść.
- To nie tak.. zrozum uch.. - wyrwałem rękę i wyszedłem. Nie chciało mi się denerwować. To jasne, że z nami koniec. Chciałem się z nim już kłócić. Ten wieczór miałbyć idealny. Powiedziałem mu, że idę gdzieś z de Jongiem. Tak naprawdę załatwiałem nam randkę, a teraz muszę to wszystko odwoływać. W tedy zobaczyłem Gündoğana, który pchał Rüdigera do swojego pokoju.
- İlkay nie chcesz może darmowej randki w restauracji bez ludzi z kamerami i aparatami? - wyprostował się na moje słowa, a drugi Niemiec tylko się do mnie uśmiechnął.
- Mogę chcieć - palnął swojego kochasia w tył głowy. - Pedri nie mów nikomu, że.. no wiesz - pokiwałem lekko głową.
- Spokojnie. Jak przestaniesz się wszystkiego wstydzić to sam im powiesz - dałem im adres i kartkę z rezerwacją. Poszedłem do salonu. Wziąłem koc i się nim przykryłem. To nie będzie najprzyjemniejsza noc. Odwróciłem się przodem do ściany i przytuliłem poduszkę. Dam radę i zasnę. Nic takiego się przecież nie stało. Zdradził mnie tylko dzieciak, którego kochałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro