Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49

Myślicie, że zdradzenie osoby, którą kochamy było najgorszą rzeczą jaką możemy wyrządzić?

Indie nie tylko zdradziła Harry'ego, ale również zabiła w nim jakiekolwiek nadzieje na normalne życie. Zniszczyła go doszczętnie, a nie w głowie było jej odwracać się i patrzeć na jego zapłakane zielone oczy.

Po wydarzeniach z komisariatu i wystarczających zeznaniach, musiała zmierzyć się z nim w sądzie.

Nie przewidziała tylko ile miał w sobie miłości do jej zanieczyszczonego umysłu i serca z kamienia. Nie przewidziała ile bólu mu sprawiła na sali sądowej, gdy potwierdziła swoje słowa, które wcześniej powiedziała policjantom. 

Siedziała tam i mówiła, patrząc w jego oczy. Siedziała i obserwowała jak z każdą sekundą mężczyzna jej marzeń blednieje, osuwa się na krześle i oddycha coraz słabiej. 

Nie przejmował się wyrokiem czy skończoną karierą. Jedyne co miał w głowie, to to, że ukochana kobieta, która miała być tą jedyną, tą godną zaufania i miłości, którą w sobie trzymał, złamała go na milion kawałków w kilka chwil. Umierał w środku na oczach wielu. Umierał przez kogoś kogo kochał. I komu oddał wszystko.

Wydawała się kompletnie inną osobą. Zapatrzoną w siebie egoistką, dążącą po trupach do celu. Dosłownie. Zrujnowała każdą istotę, która wkroczyła na jej ścieżkę. Za swoje błędy odpowiedzieli jej ojciec, Harry, Frank i kolejni bohaterowie w jej historii.

Czy można było mieć jej to za złe? Przecież w tak młodym wieku doświadczyła tylu złych momentów, które na zawsze zachowały się w jej psychice. Zaślepiona swoim cierpieniem nie miała litości wobec innych. Mimo to, są formy pomocy, do których mogła się zgłosić. Nie zrobiła tego.

Po złożeniu przysięgi przed sądem i wyjawieniu wszystkich brudnych sekretów rodziny Styles, unikała wzroku swojego ukochanego. Choć, w tych przepięknych tęczówkach nie było już magicznego zielonego odcienia, jego ślepia były jak za mgłą, a wyrazem twarzy krzyczał o pomoc. Nie spojrzała. Usiadła na swoim miejscu i odetchnęła jakby z ulgą. 

- Panie Styles? Wszystko w porządku? - cała sala skupiała na nim swoją uwagę. Oprócz niej. A na niej najbardziej mu zależało. Pokiwał głową, nie chciał od nikogo pomocy. Wolał już umrzeć w tym pomieszczeniu niż żyć ze świadomością, że najbliższa mu osoba skrzywdziła go najbardziej. 

Po zakończonej rozprawie, największe piekło rozegrało się na korytarzu. Dziennikarze dookoła błagali o komentarze osób zaangażowanych w sprawę, a dodatkowo roiło się od ludzi Styles'ów. Panna Denis usłyszała sporo gróźb, a na domiar złego stanęła twarzą w twarz z Harry'm.

- Jak mogłaś? - próbował obniżyć głowę tak, aby musiała na niego zerknąć. Niechętnie to zrobiła, bo próbowała wszystkiego, żeby tego uniknąć. - Jak mogłaś mi to zrobić? Wszystko, wszystko nad czym pracowaliśmy, wszystkie plany... to nic dla ciebie nie znaczyło. - jego głos się łamał, ale nadal rozpaczliwie potrzebował odpowiedzi. - Indie, do cholery jasnej!

- Przepraszam cię, Harry. - i zostawiła go. Nie dała sobie przyzwolenia na jakiekolwiek emocje, ale nie potrafiła kontrolować swoich strun głosowych. 

Ominęła go i wyszła z budynku, by następnie wsiąść w czarny samochód i odjechać w nieznane nawet jej miejsce, w którym będzie bezpieczna. 

Indie Denis nigdy nie wierzyła, że będzie szczęśliwa u boku bruneta. Chciała mieć wszystko, co odebrał jej ojciec, a Harry dodawał oliwy do ognia. Nie zaoferował jej pomocy, której ewidentnie potrzebowała. Nie pozbył się zmartwień. Skrzywdził ją wiele razy, a ona nie była mu dłużna. Tylko panienka Denis wbiła mu nóż tak głęboko, że Styles nigdy już nie będzie normalnie funkcjonował. 

Postać jakże tragiczna. I kiedy można było myśleć, że jedyna szczęśliwie wyszła z dramatu rodzinnego żywa, to tak naprawdę jej dusza umarła wraz z jej mamą i bratem. Złudne uczucie, że jeśli teraz wyjedzie, to pozbędzie się pustki, która się rozlała po całym jej ciele.

Frank Styles wraz ze swoimi współpracownikami został skazany na piętnaście lat więzienia, jednak dobrze wiemy, że pieniądz rządzi światem i na pewno starszy biznesmen nie odsiedzi całego wyroku. 

Harry ucierpiał najbardziej. Zostawiła go Indie, ojciec dowiedział się o spisku, a jego znajomi odwrócili się od niego w obawie zemsty starszego Styles'a. Jego pieniądze już na zawsze zostały mu odebrane, a sam musiał spędzić w zakładzie karnym ponad dziesięć lat. I chociaż, popełnił mnóstwo błędów, to było w nim coś szczerego. Miłość. Nigdy nie darzył kogoś takim uczuciem, jakim darzył brunetkę. Chciał zapamiętać same dobre rzeczy. Same dobre wspomnienia z nią związane i nawet, gdy zorientował się, że nie było ich aż tak dużo, to wciąż je odtwarzał w swojej pamięci. Nie umiał też zapomnieć ostatnich słów jakie do niego wypowiedziała zanim wielkie drzwi się za nią zatrzasnęły. Po nich musiał usiąść na ławce przed salą, w której usłyszał wyrok.

- Jesteśmy wolni, Harry. - nie rozumiał. Przecież właśnie oboje coś stracili, a ona tak pewnie wypowiadała to jedno zdanie. 

Od tamtego momentu zamilkł. Nie mówił nic i nie robił wyjątku. Siedział w swojej celi, pisząc w swoim notatniku, który otrzymał od jednego ze strażników. Pisał tam głównie o Indie. Bardzo smutnie się patrzyło na upadek tak młodego, pogubionego, acz dobrego człowieka. Miał praktycznie wszystko, a stracił to tak szybko, że było to aż niewiarygodne. Każdy kto znał Harry'ego Styles'a, nie dowierzał, że to był ten sam facet. 

Po dwóch latach okazało się, że Frank faktycznie miał raka i nie dożyje wyjścia na wolność. Można byłoby tutaj rzucać stwierdzeniem o sprawiedliwości, ale gdzie tutaj sprawiedliwość. Jego śmierć nic nie dawała.

- Styles, pakuj się. - zielonooki podniósł swój zmęczony wzrok na ochroniarza i wciąż milcząc, zapytał o co chodzi. - Wychodzisz za dobre sprawowanie. Gratuluję, stary. - stróż prawa usłyszał tylko westchnięcie w odpowiedzi. - A, masz jeszcze odwiedziny. - uśmiechnął się do zaskoczonego chłopaka i odszedł. 

- Błagam, żeby to była Indie. - szepnął do siebie z niewyobrażalną chrypką. Wciąż miał nadzieję, że wszystko było dobrze zorganizowanym planem, a Denis czekała na niego, by go odebrać z więzienia. - Proszę.

*** 

został ostatni rozdział i kończymy.

jak myślicie jak się zakończy i jakie wrażenia po tym rozdziale?

kocham xx


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro