Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

38

- Wyglądasz pięknie. - przyglądał się każdemu elementowi mojej twarzy, jednocześnie muskając swoim palcem moje nagie ramię. 

Uśmiechnęłam się do niego i zbliżyłam swoje usta do jego, aby złożyć na nich delikatny, czuły pocałunek. Odwzajemnił go i pogłębił, dodatkowo otulając mnie swoim ramieniem. Zahaczył swoim nosem mój i potraktował go krótkim całusem. 

- Co planujesz teraz? - zapytałam, skupiając się na jego mimice. Widziałam jego zdezorientowanie, dlatego postanowiłam sprostować swoją wypowiedź. - Odszedłeś z firmy. 

- Założę własną. Mam już zarys, odpowiednich ludzi i siedzibę. Popracuję nad tym kilka miesięcy i będzie gotowe. - pokiwałam głową, rozumiejąc. Miał tak łatwo. Jeśli chciał, wycofywał się z biznesu. Gdy chciał to wracał, a jak nie to nie potrzebował lat, żeby swoje plany wcielić w życie. - Zajmowałem się branżą samochodową, ale zawsze marzyłem, aby iść trochę dalej. - zmarszczyłam czoło. - Lotnictwo. Sieć linii lotniczych oraz lotniska. - zaimponował mi i zauważył w moim oku błysk. Byłam zaciekawiona, ponieważ prawdopodobnie nigdy nie będzie mi dane snuć takich rozmyśleń. 

- I jak będą się nazywać?

- Styles Line. Zrobię je międzynarodowe i zamierzam nawiązać współpracę z biurami podróży, a lotniska będą prywatne, to raczej projekt poboczny. 

- Jestem pod wrażeniem. - nie kłamałam. Byłam pozytywnie zaskoczona, ponieważ na początku myślałam, że brunet postąpił pochopnie, ale to był chyba kolejny dowód, że to był czas, by mu zaufać. - Jestem z ciebie dumna. - te słowa posiadały ogromną wartość dla każdego z nas i zdawałam sobie sprawę z tego, że on potrzebował to usłyszeć. Dobrze zauważyłam, gdyż dostrzegłam jego zachwycenie. Nie pokazał mi takiego uśmiechu i szczęścia od dawna. 

Złapał mnie za biodra i ucałował moje wargi tak namiętnie jakby miał to być ostatni raz. Nasze języki prowadziły swobodny, delikatny taniec, a nasze muśnięcia nie zmierzały ku końcowi. Przekręcił nas tak, że teraz wisiał nade mną i jeszcze bardziej zaangażował się w pocałunki. Ja natomiast wplotłam palce w jego włosy.

- Chciałbym, abyś była częścią tego.

- Hm?

- Zostań moją wspólniczką. - szukałam iskierki rozbawienia w jego oczach, lecz nic takiego nie dostrzegłam. Był radosny, aczkolwiek stuprocentowo poważny. Spoglądał na mnie swoimi pięknymi, czystymi, zielonymi tęczówkami, które wyczekiwały odpowiedzi. 

- Ja... - nie wiedziałam, co powinnam mu powiedzieć. Byłam zakłopotana. 

- Nie każ mi cię przekonywać. Po prostu się zgódź. - a co z Charlotte? 

Indie, naprawdę zastanawiasz się nad tą kobietą zamiast zrozumieć, że ten człowiek, który leżał na tobie i wręcz niemo błagał o zgodę, pragnął się z tobą związać? 

Byłam nienormalna. 

- Nie spodziewałam się. - nie potrafiłam wykrztusić z siebie nic więcej. Zachichotał jak mały chłopiec i rozpoczął serię buziaków. Jego ręka podniosła moją nogę i zaczął ją kierować w górę aż do uda. Z ust przeniósł się na okolice obojczyków, a jego zęby męczyły moją delikatną skórę, przez co dołączył kolejne malinki do swojej kolekcji. Jęknęłam, kiedy przejechał językiem po całej długości mojej szyi. - Okej, zróbmy to. - sapnęłam, zaplątując jego loki na moich palcach. 

- Masz na myśli seks czy firmę? - zapytał z zawadiackim uśmiechem, zahaczając swoimi wargami o moje. 

- Oba. - parsknął usatysfakcjonowany i chwilę później jego głowa zniknęła mi z pola widzenia. 

Po zakończonym stosunku, zaproponowałam mu kolację i wspólne oglądanie Netflixa. Ubrałam się w za dużą koszulkę z motywem Pink Floyd, a on postanowił zostać jedynie w bieliźnie. 

W garnku gotowałam makaron z brokułami, a na patelni szykowałam biały sos z cebulką. Stałam przy kuchence, mieszając składniki. Równocześnie drążyłam w umyśle temat jego żony. Wszystko wydawało się jak cudowna bańka mydlana, którą ona skutecznie psuła. Kochałam go, jednakże komplikacje były ogromne. Zgodziłam się na współpracę z zielonookim, ale nie mogliśmy nic zrobić bez rozwodu. 

- Pięknie pachnie. - poczułam, że odsuwał bawełniany materiał i zostawiał mokre ślady na moim lewym ramieniu. Jego wytatuowane kończyny oplotły mnie i zatrzymały się na brzuchu. -Tęskniłem za tobą. Za twoim wrzeszczeniem na mnie za chrapanie. Twoje pretensje w sklepie, bo nie kupowałem tego co zapisywałaś. - słyszałam jak głos mu się łamał. Nigdy nie zwracałam uwagi na to jak jemu ciężko było w tej sytuacji. 

- Hej, teraz jest jak wcześniej. - odwróciłam się do niego i starałam się kciukami unieść jego kąciki ust, żeby zmienić jego minę. 

- Wiem, tylko później ona wróci i...

- Później. Teraz jesteś ze mną i spędziliśmy ten czas lepiej niż kiedykolwiek. Też byłabym w siódmym niebie gdyby jej nie było, ale musimy się z tym zmierzyć i wierzę, że damy sobie radę. - za pierwszym razem to ja byłam ta bardziej negatywnie nastawiona, jednakże w tej chwili dopadł mnie przypływ pozytywnego patrzenia w przyszłość. 

- Mówiłem ci, że cię kocham?

- Zdarzyło ci się. - mruknęłam z uśmiechem zanim złożył kolejny pocałunek. Całował powoli i niedokładnie przez duży wyszczerz na jego buzi. Jego dłonie skradały się pod moją koszulkę i wędrowały w okolicy pupy oraz ud. 

- Nie masz majtek. - zauważył z chytrym uśmieszkiem. 

- Przestań, ile można myśleć o seksie?! - wrzasnęłam ze śmiechem. - Opanuj się, bo szybko się znudzisz.

- Nie ma mowy, skarbie. Cztery lata. Cztery pieprzone lata czekania! - odkrzyknął z tą samą energią i wyłączył jednym ruchem ogień na palniku. Podniósł mnie i prędko przeniósł na sofę. - Jak mógłbym się tobą znudzić? To raczej ja powinienem się martwić czy mnie nie wymienisz na młodszego. - posłałam mu kpiące spojrzenie i przyciągnęłam go do siebie, abyśmy znaleźli się w pozycji przytulonej. 

- Jesteś taki głupi. Wiesz ile było okazji, żebym zaczęła od nowa? Bez ciebie. Sytuacja jest jednak taka, że nie chcę i nie zamierzam. - pokazałam mu, aby podał mi pilota do telewizora, który leżał na stoliku i za jego pomocą odpaliłam aplikację do oglądania seriali. 

- Tylko nie "Przyjaciół". - znał mnie na wylot. Przewróciłam oczami i wybrałam "American Crime Story", który planowałam zacząć po obejrzeniu Mindhuntera.

- O.J. Simpson?

- Jedyny w swoim rodzaju. 

- Mój ojciec przyjaźnił się z jednym z jego adwokatów. - wybełkotał do mojej klatki piersiowej, oglądając razem ze mną pierwsze sceny. 

- Serio? Z którym?

- Robert Shapiro. Moja mama go nie cierpiała. Był bardzo irytujący, ale ojciec lubił obracać się wokół znanych ludzi, a sprawa Simpsona była najpopularniejszym tematem. 

- I co? Myślisz, że O.J. to zrobił? - odczułam wibracje spowodowane jego dźwięcznym śmiechem. To pytanie było chyba najsławniejszym pytaniem w naszym kraju. Wśród prawników to był idealny powód do dyskusji. Wiele razy poruszaliśmy go na studiach. 

- Może nie samodzielnie, ale tak.

- Ciekawa teoria. A Frank? - nigdy nie przypuszczałam, że będę miała kontakt z osobą, która posiadała znajomości z obroną Simpsona. 

- Nigdy zbytnio o tym nie rozmawialiśmy. Nie interesowałem się. 

- Twój ojciec przyjaźnił się z członkiem zespołu, który wybronił jedną z największych gwiazd Stanów Zjednoczonych, a ty nie wypytywałeś go o szczegóły? - zagadki kryminalne oraz tematy około tego zawsze mnie intrygowały. Może dlatego właśnie uwielbiałam seriale typu Mindhunter. 

- Indie, rzadko z nim o czymkolwiek rozmawiałem. - słuszne spostrzeżenie. - Idę po koc, bo mi zimno. - zastopowałam produkcję i w spokoju czekałam na jego powrót. - Dzwoni twój telefon! - otworzyłam szerzej oczy i zaczęłam pośpiesznie wstawać z sofy. Komórka znajdowała się w tej samej szafce nocnej, co nieszczęsna prezerwatywa po Jacku. - Wytłumaczysz mi to?!

dzień dobry ♥

postanowiłam, że maraton przełożę o kilka dni i zrobię go w środę bądź w piątek

nie umiem się po prostu skupić na pisaniu rozdziałów z dwóch przyczyn i to mnie wnerwia, ale liczę, że się ogarnę do jutra i usiądę nad rozdziałami

ale mam nadzieję, że rozdział się podoba i macie jakieś przemyślenia

obiecuję, następny będzie początkiem maratonu

a i przesyłam wam moją miłość i życzę zdrówka dla każdego z was oraz waszym rozdzinom!

jeżeli się nudzicie i chcecie abym wam powysyłała snapy to możecie mnie dodać i napisać żebym wiedziała komu wysyłać -> martixx5

przysięgam, że jestem zabawna choć finelineswiftt pewnie zaprzeczy, ale jestem w cholerę zabawna

kocham xx



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro