Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26

Luna
Od dwóch dni z nim nie rozmawiałam. Unikam go, na każdym kroku. Nie wiem co o tym wszystkim sądzić, on doprowadzi mnie do szaleństwa. Nigdy nie byłam rozdarta pomiędzy miłością a nienawiścią. - Uważaj jak chodzisz! - Mówi ze złością w głosie chłopak którego nawet nie znam, zbiera kartki które w  skutek zderzenia z moją osobą leżą porozrzucane na szkolnym korytarzu, po chwili wstaje i odchodzi nerwowym krokiem. A ja wciąż stoję w osłupieniu obserwując znikającą za rogiem jego sylwetkę.. "- Uważaj jak chodzisz! - Usłyszała barwny głos należący do przystojnego bruneta stojącego na wprost niej. - Co? - Powiedziała może zbyt głośno, lecz nie miała zamiaru go przepraszać. - To ty na mnie wyjechałeś, gdy szłam spotkać się z przyjaciółmi! - Zaakatowała nieznajomego o czekoladowych oczach. - Coś ty zrobiła do cholery!? - Zbulwersował się. - Co Ci odbiło? - Dodał spoglądając na mnie. - Mi odbiło? - zaśmiałam się. - To ty gapisz się w przestrzeń dobre pięć minut i nawet nie raczyłeś mnie przeprosić za to, że Król Paw nie potrafi jeździć na wrotkach. - Odpowiedziała patrząc na niego.. " Wspomnienia są bolesne, gdy poczujesz że już nigdy nie będzie tak jak wcześniej. Poczułam jak skręca mnie w żołądku na tą myśl. - Muszę coś zmienić. - Powiedziała siląc się na to że przekona samą siebie. To koniec Matteo. Wyszła ze szkoły kierując się w innym kierunku niż zazwyczaj. Wyciąga telefon po czym wybierać numer do przyjaciółki. - Nina, możemy spotkać się w centrum handlowym za godzinę? - Później wszystko Ci wyjaśnię. - Dodaje po czym kieruje się na przystanek autobusowy. Kiedy dociera na umówione miejsce, dostrzega Ninę wyraźnie zaniepokojoną zachowaniem Luny. - Co się stało? - Pyta nie owijając w bawełnę. - On mnie rzucił.. - Odpowiedziała spuszczając wzrok. - Ale przecież on by tak od tak z Tobą nie zerwał! - Nina już prawie krzyczała nie mogąc uwierzyć słową przyjaciółki. - Odebrał jakiś dziwny telefon, po czym mówi mi że nie możemy być razem. - Tłumaczy teraz będąca już na skraju załamania Valente. - Dlaczego postanowiłam, że muszę coś zmienić, chodź ze mną. - Wypowiedziała te słowa będąc przerażona tym co może się dziś jeszcze wydarzyć.
Matteo
- Ty kompletnie zwariowałeś! Oboje zwariowaliście! Ja się na to nie zgadzam! - Krzyczy rozgniewany Matteo. - To nie tak synku, to tylko dwa tygodnie, później wrócę z Tobą do Buenos Aires. - Do rozmowy dołącza się matka chłopka, wiedząc że ten ułożył sobie tutaj życie. - Ale ja ją stracę. - Powiedział sam do siebie po czym udał się do swojego pokoju, żeby znów się spakować i spieprzyć sobie życie.
Siedzi w samolocie jak na szpilkach, wie że ona go nienawidzi, oraz że nie będzie chciała go widzieć czy z nim rozmawiać. On to wszystko wie ale musiał wrócić, wyjazd oczywiście się przedłużył i siedział w Londynie przez 3 miesiące. Nie nawiązał żadnych kontaktów, unikał ludzi jak ognia, na dziewczyny nawet nie spojrzał, a one kleiły się do niego jak psyhofanki. Nareszcie jest tu w Buenos Aires, tylko co z tego jeśli stracił coś na czym tak mu zależało. - Nie będę jej mieszał w głowie. - Mówi. - Nie mogę dopuścić do tego, aby cierpiała jeszcze bardziej. - Zaciska pięści wiedząc że to będzie dla niego istna katorga.
- Gaston? - Przyjedziesz po mnie na lotnisko? - Jest jeszcze jedna sprawa, potrzebuje żebyś mnie przenocował i pomógł znaleźć pracę.

Przepraszam. Nie bijcie. Wena wróciła wraz z 41 odcinkiem 2 sezonu. Musiałam zrobić sobie przerwę i wszystko przemyśleć. Postaram się jeszcze coś tu dodać zanim zostaną z nas szkielety. Szczerze to ogromna ilość wyświetleń, gwiazdek i wasze komentarze pomogły napisać mi ten nędzny rozdział. Mam nadzieję że ktoś tu jeszcze zagląda i pozostawi ok sobie coś abym mogła coś jeszcze tu wstawić. Pozdrawiam i do następnego!

Gwiazdeczki?

Komentarze?

Sylwia xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro