Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wdowa

   Młoda, rudowłosa kobieta ubrana w białą paczkę baletową* siedziała przy toaletce i poprawiała makijaż. Spektakl właśnie się skończył, a ona jako primabalerina musiała wyglądać idealnie na spotkanie z widownią. Odłożyła pędzel do pudru i sięgnęła po czerwoną szminkę. Zanim jednak zdążyła jej użyć usłyszała pukanie do drzwi.

   - Wejść - krzyknęła i bezwiednie, w jakimś prawie wrodzonym odruchu sięgnęła po ostrą spinkę do włosów.

   Drzwi uchyliły się  i stanął w nich lekko zmieszany asystent dyrektora teatru. Schlebiało jej, że to właśnie on został do niej wysłany z jakąkolwiek sprawą, a nie ktoś na niższym stanowisku. Była traktowana jak arystokratka i sprawiało jej to niesłychaną przyjemność. Do tego stanu rzeczy z pewnością przyczyniła się nie tylko jej ogromna sława, ale i jej małżeństwo z najlepszym pilotem w całym Związku Radzieckim.

   - Madame Shostakova? - zapytał.

   Natalia, również bezwiednie, puściła spinkę i uśmiechnęła się. Jeszcze w latach panieński zdarzyło jej się występować na tej scenie i dyrektor jak i jego asystent długo mieli problem z przestawieniem się na jej nowe nazwisko.

   - Da - odpowiedziała i wróciła do poprawiania makijażu, nie obdarzając zawstydzonego mężczyzny nawet spojrzeniem. - A kogo się spodziewaliście?

     - Och to nie tak, mon dieu - zestresowany asystent otarł czoło chusteczką - C-Chodzi o- Emm... J-Jest telefon do pani - wykrztusił w końcu i westchnął z ulgą.

    - Jestem zajęta. Nie odbieram telefonów w czasie występów - powiedziała chłodno nie odrywając wzroku od własnego odbicia.

   Niezdecydowany mężczyzna wciąż stał w progu. Pomyślał, że przecież występ już się skończył, ale nie powiedział tego na głos. Dobrze wiedział, że siedząca przed nim kobieta była jedną z najbardziej wpływowych osób w całej Rosji i lepiej było jej nie denerwować.

   Natalia westchnęła ciężko i odłożyła szminkę. Wzięła do ręki róż, mimo że wcale nie musiała go używać. Już wyglądała idealnie, ale nie chciała żeby pracownik teatru się o tym dowiedział. Westchnęła teatralnie i w końcu spojrzała na niego.

   - Da? Coś jeszcze? Ktokolwiek dzwoni, proszę odpowiedzieć, że oddzwonię kiedy wrócę do apartamentu.

   - P-Problem w tym madame, że rozmówca chyba n-nie przyjmie odmowy

   - Wysłów się w końcu, kto dzwoni?! - Kobieta w końcu dała upust swojej irytacji podnosząc ton z każdym słowem.

   Przestraszony asystent podskoczył lekko nie spodziewając się jej wybuchu. W końcu udało mu się wykrztusić:

   - T-To monsieur Petrovitch.

   Natalia wstała bez słowa starannie ukrywając ulgę jaką poczuła na dźwięk nazwiska starego przyjaciela. Zanim skręciła w korytarz prowadzący do biura dyrektora jeszcze:

   - Wiem gdzie iść. - Wystarczająco już wystraszyła biednego asystenta, żeby jeszcze teraz kazać mu się odprowadzić. Za odpowiedź służyło jej tylko głośne westchnienie ulgi.

   Szybkim krokiem przemierzyła odległość dzielącą ją od gabinetu i zapukała. Nie czekając na odpowiedź weszła i oznajmiła swoje zamiary. Dyrektor wskazał jej telefon i wyszedł zapalić, zostawiając ją samą w pomieszczeniu. Szybko podniosła słuchawkę i zapytała:

   - Ivan? Co się stało? Wiesz, że nie odbieram w czasie występów. - Starała się brzmieć spokojnie, ale wiedziała, że coś jest nie tak. Ivan był zbyt inteligentny żeby dzwonić na tak publiczny telefon jak ten.

   - Tasha, miło cię w końcu słyszeć. Od kilku tygodni nie dawałaś znaku życia. Potwornie się z Alexiejem martwiliśmy.

   - Wszystko dobrze. Sam wiesz jak bardzo wymagająca może być moja praca i jak długo mogą trwać "uroczyste kolacje". - pozwoliła sobie na krótki śmiech. Nie zdawała sobie sprawy jak bardzo brakowało jej rozmowy z kimś bliskim. - A właśnie, mógłbyś mi podać Alexieja do telefonu? Stawiam, że jest gdzieś koło ciebie.

   W słuchawce przez chwilę zaległa cisza. W końcu po drugiej stronie rozległo westchnięcie i Ivan znowu się odezwał.

   - Dzwonię właśnie w tej sprawie... Alexiej dostał niesamowitą szansę. Miał być pierwszym Rosjaninem w kosmosie. Chciał ci o tym powiedzieć, ale nie mógł się do ciebie dodzwonić, więc... Zgodził się. - mężczyzna znowu zamilkł.

   - Dlaczego mówisz to w ten sposób? To chyba dobrze, prawda? To niesamowita szansa dla niego. I dla nas wszystkich. - Natalia z trudem wypowiedziała ostatnie słowa. Czuła narastający ucisk w gardle. Już wiedziała dlaczego miała takie złe przeczucie.

   - Sęk w tym, że... Nie udało się. Rakieta wybuchła jeszcze przy starcie. Nie dało się go uratować - przerwał na chwilę - Przykro mi.

   Natalia milczała. Odłożyła słuchawkę i wyszła z gabinetu nie odzywając się słowem do dyrektora stojącego za drzwiami. Wróciła do garderoby i znowu usiadła przy toaletce. Spojrzała w lustro i... sama nie wiedziała co widzi. Jeszcze przed chwilą spoglądała na nią młoda, szczęśliwie zamężna kobieta rozwijająca swoją karierę baletnicy, ale teraz... Teraz była wdową.

   Została zapoznana z Alexiejem poprzez generała Pushkina jeszcze w Związku Radzieckim. Od pierwszej chwili wiedziała do czego będzie zmierzać ta znajomość, ale o dziwo nie przeszkadzało jej to. Alexiej był niesamowicie czarujący. Pomimo całej swojej sławy bohatera narodowego nie był nudny ani irytujący. Nie przypominał innych wojskowych, których poznała. Ich małżeństwo zostało zaaranżowane przez Partię jeszcze zanim się poznali. Pobrali się w rok później. Początkowo oczywiście byli nieco sztuczni w swojej obecności. Każde z nich miało swoją pracę i swoje życie, ale wraz z upływem czasu zaczęli sobie ufać. Naprawdę się w sobie zakochali. On szanował trening jaki przeszła jeszcze w szkole Romanova, a ona jego oddanie dla Sowieckiego lotnictwa. Wspierał ją w jej decyzji powrócenia do bycia baletnicą. W końcu pokochali się też w życiu osobistym. Pokochał ją pomimo tego, że codziennie musiała przezwyciężać oprogramowanie wgranie jej w Czerwonym Pokoju, którego istnienia nawet nie była pewna. Starali się żyć jak normalna rodzina, planowali dzieci. Jednocześnie starali się pogodzić to ze swoimi karierami. Ona był ciągle w rozjazdach między występami, lub na próbach. W międzyczasie musiała radzić sobie z traumatycznymi wspomnieniami i obrazami pozostałymi po szkoleniu na Czarną Wdowę, którego nie była w stanie zapomnieć. Alexiej z kolei co chwila był wzywany do koszar, a ostatnio coraz częściej na ćwiczenia i badania mające go przygotować do, jak się okazało, lotu w kosmos.

   Kochała go. Pomimo ciągłych wyjazdów, zawsze za nim tęskniła. A teraz miała go już nigdy więcej nie zobaczyć. Może gdyby nie wyjechała... Albo przynajmniej zadzwoniła... Przecież chciał z nią rozmawiać.

   Wstała. Przebrała się w suknię w której przyszła i wyszła z budynku. Nie powiedziała nikomu gdzie i dlaczego idzie. Pierwszy raz od dawna nie chciała słuchać pochwał i zachwytów na swój temat. Skierowała się w stronę peronu. Nie miała pojęcia czy o tej porze jeżdżą jakiekolwiek pociągi, a tym bardziej pociągi do Rosji. Usiadła na ławce i wpatrywała się w niebo rozmyślając nad tym co straciła. Przed oczami przelatywały jej wszystkie wspólne spędzone chwile. A także te, których nie spędzili razem. Letnia noc była ciepła, a mimo to ona czuła jakieś przejmujące zimno. Jasne gwiazdy świecące daleko na ciemnym firmamencie zdawały się śmiać z niej swoim ciągłym migotaniem. Z rozmyślań wyrwał ją w końcu poranny chłód i donośny gwizd nadjeżdżającego pociągu. Na szczęście jechał do Moskwy. O kupnie biletu przypomniał jej dopiero konduktor. Prawie przegapiła stację, na której miała wysiąść. W końcu udało jej się dotrzeć do domu, gdzie czekał już na nią Ivan. Dopiero wtedy dotarła do niej tak na prawdę ta wiadomość i zaczęła płakać. Płakała z gniewu, który czuła wobec Alexieja za to, że poleciał nie pytając się jej o zdanie. Z gniewu, który czuła wobec Ivana za to, że go nie powstrzymał. Ale przede wszystkim była zła na samą siebie, bo to ona powinna przy nim być. Pierwszy raz w życiu czuła się bezsilna i zagubiona.

   Kilka tygodni później była już w gabinecie Chruszczowa.

   - Jesteś tego pewna Natalio?

  - Da. Matuszka Rasija nie potrzebuje teraz kolejnej wdowy. Potrzebuje Czarnej Wdowy.



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

*zawodowe określenie na strój baletowy

Hej!

O to krótka nowela na konkurs Ambasadorów "Słoneczniki". Mam nadzieję, że wam się spodobała. Jakby ktoś był szczególnie dociekliwy - ta praca opiera się głównie na komiksie "Black Widow - Deadly Origin" i biografii Natashy ze strony marvelcomics.pl, więc przepraszam jeśli coś pomyliłam.

Ta praca nie oznacza ożywienia mojego profilu, ale jakby ktoś chciał popisać albo podyskutować w komentarzach, to jestem praktycznie cały czas.

Całusy

Olcia :*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro