R3
》Ola 《
4.07.1993
Rano obudziłam się w jego ramionach nago...
- Michi, wstań... - pocałowałam go w czoło
- Która godzina?
- 5¹⁰...
- Dobra... idę pobiegać... idziesz ze mną?
- Nie... poszukam tego co ci obiecałam pokazać i zrobię Ci śniadanie
- Dobra...
Wstał, cmoknął mnie w usta, ubrał się w dres i poszedł...
Zeszłam na dół i zajęłam się śniadaniem.
***
Gdy Mike wrócił, usiadł przy wyspie kuchennej i spojrzał na mnie
- Masz coś pod tym szlafrokiem?
- Nic.
- Nie wstydzisz się?
- Kogo? Ciebie?
- Moich ochroniarzy?
- Tylko przed tobą to zdejmę... Zjedz - postawiła przedemną talerz ze śniadaniem
- Jesteś kochana
- To bieganie to trening?
- W pewnym sensie... czemu pytasz?
- Panie, twa niewolnica pyta, czy zrobić ci masaż?
- Czyli na serio?... w sumie... mogłabyś...
- Panie, twa niewolnica będzie czekać w twej sypialnii. - poszłam na piętro i w sypialni czekałam w pozycji, jaką określaliśmy później jako "pozycja standard"
Po kilku minutach Mike przyszedł...
- Jaki to masaż? - zapytał zamykając drzwi na klucz od środka
- Panie, twa niewolnica czeka, aż pozwolisz jej, by cię rozebrała.
- Nie musisz prosić... w naszej sypialni rób to kiedy chcesz.
Gdy zostaliśmy nago, znów zapytał:
- Jaki to masaż?
- Panie, usiądź. - wskazałam łóżko
Mike usiadł, a ja znów usiadłam na ziemi
- Powiedz mi, czego pragniesz, panie - powiedziałam...
Nazywanie go Panem mi się podobało...
- Żebyś pokazała mi co to za masaż.
Usiadłam mu na kolanach okrakiem łącząc nas w jedno i jednocześnie z poruszaniem biodrami masowałam mu ramiona
- Kocham cię... - szepnął i pocałował mnie miedzy piersiami - ale starczy masażu...
- Czego pragniesz, Panie?
- Co masz w tych swoich zabawkach?
Zeszłam na ziemię i podałam mu walizkę z zabawkami
》Michael 《
- Sporo tego masz...
- Z Vin'en nie lubiliśmy monotonii
- Zamknij oczy
Zamknęła.
Wyciągnąłem długi sznurek i kilka zabawek, poczym wrzuciłem je do torby
- Otwórz oczy i wstań
- Tak - posłuchała - Co dalej?
- Ubierz się w ten strój - wskazałem strój uczennicy - i za 10 minut chcę cię widzieć w moim biurze - Będę twoim profesorem...
Poszedłem do biura
*10 minut później*
Wszystko miałem przygotowane
Usłyszałem pukanie do drzwi
- Proszę.
Ola weszła do środka i zaknęła za sobą drzwi
- Przekręć klucz.
Przekręciła
- Miałam przyjść, profesorze.
- Tak, wiem. Usiądź proszę. - wskazałem krzesło przed moim biurkiem
- Tak, oczywiście... - podeszła do krzesła - na tym? - wskazała przymocowany pionowo wibrator
- Tak, proszę.
Gdy tylko usiadła, zapytała:
- O co chodzi? Czemu miałam przyjść?
- Nie pasuje mi jedną rzecz, w twoich ocenach... - włączyłem najwolniejszy bieg w wibratorze
- Jaka, profesorze? - zapytała słodkim głosem
- Brakuje mi tu oceny z jednego tematu... - zwiększyłem bieg
- Jaki to temat? - starała się zachować kamienną twarz
- Panienki nie było na ostatnich wykładach. Proszę zobaczyć - podałem jej kartkę z kilkunastoma nazwiskami, żeby czymś ją zająć - Proszę pokolei czytać nazwiska i daty nagłos.
Gdy ona czytała nazwiska, ja odszedłem zza biurka, wziąłem linę i przywiązałem ją do krzesła
Dopiero, gdy zawiązałem linę, krępując jej nadgarstki, spojrzała na mnie
- Co Pan robi?
- Chcę mieć pewność, że teraz skupisz się na tym, co będę mówić. - wróciłem za biurko i znów zwiększyłem bieg - co do tej oceny... pani Davis, to są studia medyczne, a ja nie widzę tutaj oceny z tematu układu rozrodczego...
- To była kartkówka? - zapytała poczym jęknęła
- Nie - Sięgnąłem do torby po opaskę na oczy i jej je zasłoniłem - może teraz nie będzie pani na mnie patrzeć, jak na obiekt porządania... - znów zwiększyłem bieg, tym razem na przedostatni
- Nie patrze tak - stwierdziła i zaczęła jęczeć
Chciałem ją podrażnić, więc zgasiłem wibrator
- Posłuchaj mnie - zdjąłem jej opaskę - to nie była kartkówka - uwolniłem ją z liny - tylko zaliczenie. Brakuje tej oceny, a musi być
Spoważniała
- To może by tak... - zaczęła jeździć palcami po moim biurku - to zaliczenie, załatwimy teraz?
- Jak pani to widzi?
Usiadła na biurku
- Myślę, że skoro to tematy układu rozrodczego, to najlepiej to zrobić na przykładzie... - podwinęła spódniczkę - tak wyglądają....
- Proszę pani. - powiedziałem stanowczo - jestem oburzony pani zachowaniem. To jest zaliczenie, a nie pokaz na przykładach. Proszę w tym momencie zejść z biurka
- Przepraszam - zeszła
- Proszę stanąć przodem do biurka.
- Tak... - stanęła po swojej stronie biurka
- Ale z tej strony.
Znów posłuchała...
Stanąłem po stronie biurka, gdzie wcześniej siedziała
- Proszę dać mi ręce.
- Dlaczego ? - podała
- Jest to niezbędne do tego zaliczenia. - związałem jej ręce i przerzuciłem linę pod biurkiem na jego drugą stronę, poczym uwiązałem jej nogi do uchwytów szuflad zamykanych na klucz
- Co Pan robi, profesorze? - zapytała, gdy kończyłem wiązać jej nogi
- Mówiłem pani, że jest to zaliczenie. - Rozpiąłem spodnie i się w nię wsunąłem - Teraz może pani mówić o temacie układu rozrodczego
- Więc, kiedy...- zaczęła
***
- ... I tak właśnie to wygląda - zakończyła wykład.
Uwolniłem ją z lin
- Dobrze, myślę, że zasługuje pani na 4-...
- Profesorze... bardzo mi zależy, może powalczę o więcej?
- Proszę...
Usiadłem, a ona mi na kolanach okrakiem i zmysłowo poruszała biodrami
- Już spokojnie masz 4+
- Wie Pan... tak tu gorąco... - rozpięła guziczki w tym czymś między koszulą a stanikiem i zdjęła to
- O właśnie, widzi pani, i to jest informacja na 5-
- Bardzo mi zależy, na czymś więcej...
- Wyższe oceny wymagają większej ilości informacji...
Złapała linę i mi ją podała
- Proszę pytać. Ja odpowiem na pytania, profesorze...
- Dobrze w takim razie, niech pani wraca na miejce...
Usiadła znów na krześle
- Proszę opowiedzieć coś o ciąży. - uruchomiłem najwolniejszy bieg w wibratorze i zacząłem przgwiązywać ją do krzesła
- Więc jest to proces... - zaczęła
***
- ...i po tym czasie następuje poród - zakończyła
- Dobrze, proszę więc opowiedzieć o porodzie... - związałem linę
- Poród jest zwiastowany przez skurcze... - zaczęła
Gdy kontynuowała przysunąłem jej krzesło do samego biurka
***
- ...tak właśnie wygląda poród - podsumowała - będzie za to chociaż 5?
- Myślę, że ma pani szansę na 6, jeśli zda pani ustny egzamin - usiadłem na biurku tuż przed nią
- Powalczę... - zaczęła "ustny egzamin"
Przestawiłem bieg na maksymalny
***
Kiedy skończyła, stwierdziłem:
- I widzi pani, tak brakowało oceny, a tak ma pani 6...
- Są jakieś oceny, które musiałabym poprawić?
- Nie. Ma pani same 6...
Uwolniłem ją z lin
- Wiesz Ola, musimy ten ślub ogarnąć w końcu...
- Po co nam ślub?
- Bo inaczej moja matka nie da nam żyć. Po za tym, czemu nie?
- Boję się... Vincent zginął 2 lata po ślubie.... poprostu się boję, że ciebie też stracę...
- Ale ja załatwię Ci w testamencie dobre warunki do życia... zostaniesz tutaj, a wszystkie pieniądze będą twoje.... dostaniesz jeden warunek...
- Jaki?
- Pomożesz w razie czego Joan i Jess... nic więcej... Ola, ja chcę tego ślubu tylko po to, żeby zabezpieczyć przyszłość tego dziecka - położyłem dłonie na jej brzuchu - tylko... Nie jestem jego ojcem, więc tylko nasz ślub zabezpieczy jego przyszłość...
- Co zrobisz po ślubie?
- Podpiszę papiery, że ja jestem ojcem... niech dowie się prawdy, gdy będzie na to gotowe...
- Może I racja... Mike, a możesz mi coś obiecać?
- Powiedz tylko co.
- Że nigdy nie wpadniemy w rutynę... że zawsze będziemy się odkrywać na nowo, zawsze będziemy próbować nowych rzeczy I zawsze będziemy się wspierać w każdej decyzji.
- Obiecuję...
Nagle zaraz za Olą zobaczyłem faceta w naszym wieku
- Kim Pan jest i jak się Pan tu dostał? - zapytałem chowając Olę za sobą
- Michael, tam nikogo nie ma - oparła Ola
- Ona mnie może nie widzieć. Sprawę mam do ciebie. - odparł mężczyzna
Spojrzałem na Olę
- Ola jak wyglądał Vincent?
- Przyniosę Ci jego zdjęcie... - wybiegła z mojego biura
- Dobra, o co chodzi? - zapytałem faceta
- Dobrze obstawiasz. Jestem Vincent... Chcę cię tylko poprosić o to, żebyś dbał o Olę i nasze dziecko... Ola była dla mnie naprawdę wszystkim i kocham ją nad życie.
- Ja też.
- Widziałem. Od momentu śmierci śledziłem twoje zachowanie.... myślisz, że to przypadek, że wszrdleś do pokoju, gdy chciała skoczyć? Ja sam nie mogłem jej powstrzymać, a ty tak.
- Będziesz cały czas na nas patrzył?
- Ciekawie się ogląda, nie reżyserowane porno z ukochaną w roli głównej...
- Nie obrażaj jej.
- Znalazłam - Ola wpadła do pokoju w szlafroku i ze zdjęciem w ręku - to jest Vincent - podała mi jego zdjęcie...
To rzeczywiście był on
- Ola widzisz mnie? - zapytał duch
Ola nie zareagowała
- Michael, zapytaj co ma pod szlafrokiem - powiedział do mnie
- Olu, masz coś pod tym szlafrokiem?
- Tak. Cały czas to samo.
- Weź ją do tego domku nad jeziorem. Ja wam przygotuję zabawę.
- Chodź do sypialni, Ola. Wybierzemy sobie nowy motyw...
Poszliśmy. Przebraliśmy się, spakowaliśmy dwie walizki i pojechaliśmy nad jezioro, gdzie miałem domek letniskowy. Jess została z ochroną w Neverland.
Vincent pojawił się w domku...
Ola spojrzała na mnie
- Mike, mam pewien pomysł... myślę, że Ci się spodoba
- Jaki?
- Motyw spotkania biznesowego. Ty masz ofertę, ja mam ją przyjąć. Podpisanie umowy przyklepiemy tym, że Ci się oddam.
- Zgoda... Masz coś jako ofertę?
- Tak. - wyjęła z walizki 2 teczki i podała mi jedną - umowa jest w środku.
- Jadalnia to teraz sala konferencyjna. Spotkanie za 15 minut.
- Rozumiem
Poszedłem do jadalnia i czekałem na nią
Gdy przyszła, usiedliśmy na przeciwległych końcach stołu i wyciągnęliśmy umowy i je wypełnilismy
Większość i tak zależała odemnie, więc nie bałem się, że Oli coś się stanie...
- Ola...
- Tak?
- Chciałbym, żebyś za chwilkę odegrała rolę pokojówki. Sypialnia posłuży nam jako pokój hotelowy, a salon recepcja hotelowa... skocz się przebrać, krzyknij, że już i zaczniemy.
- Jasne - poszła
Vincent spojrzał na mnie
- Tak, ja jej podrzuciłem pomysł na umowę. - stwierdził. - Zaopiekuj się nią dobrze... - rozpłynął się w powietrzu
Po jakiś 5 minutach Ola zeszła na dół
- Już
- Więc zamawiam nowe ręczniki do pokoju.
Poszedłem na górę
Po chwili Ola przyszła z ręcznkami na rękach
- Skoro pani przyszła, to miałbym pewne pytanie - usiadłem na łóżku
- Tak?
- Wasz hotel reklamuje się hasłem "niesamowita przyjemność". Chciałbym wiedzieć, o co z nim chodzi.
- Oczywiście, już wyjaśniam... nasz hotel oferuje gościom dużą troskę o przyjemnosć z pobytu... mnie przydzielono jako pana osobista pokojówkę... - powoli ściągnęła majtki - Jestem do Pana dyspozycji.
- Więc do dzieła. - położyłem się i dałem się jednocześnie opętać Vincentowi i Oli popisać
***
- Podoba Ci się taka zabawa? - zapytała kładąc się obok mnie, gdy skończyliśmy
- Puki to sprawia, że się uśmiechasz, to tak...
- Chyba, twoje ciało chce więcej czułości... - znów złączyła nas w jedno
- Nie chce czułości tylko ciebie...
Vincent zostawił moje ciało
- Jesteś dla niej odpowiedni... - zniknął
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro