Ćwiczenia i ocena indywidualna
Ogłoszenia parafialne!
Ja (Majus) mam ostatnio problemy. Nie mam pojęcia czy będę cokolwiek pisać przez następne kilkanaście dni. Więc jeśli nie pojawię się w następnym rozdziale proszę wybaczcie. Przepraszam również za to że i w tej części się nie popisałam. Skończyłam to na szybko, ponieważ za problemami ciągnie się brak czasu na cokolwiek.
Pov.Mathilde Maxim ( mentorka dystrykt 11 pisze Natalia)
Poszłam na korytarz i zapukałam do drzwi pokoju Ailee'go
-Już niedługo wyniki waszych pokazów!- zawołałam
Zaraz potem poszłam do pokoju Aaliyah.
-Zejdź do salonu, zaraz wyniki!
Sama także zeszłam do wielkiego salonu i usiadłam na kanapie poprawiając swoją granatową sukienkę. Po chwili dołączyli do mnie trybuci.
-Witajcie mieszkańcy Kapitolu i całego Panem- wykrzyknął prowadzący programu- już dzisiaj zostaną ogłoszone wyniki z indywidualnych pokazów tegorocznych trybutów!
Dystrykt 1, nasza Cassidy Mazer otrzymała 9 punktów, Xiaru Mers 8 punktów. Dystrykt 2, Sophie Shugar 5 punktów, Stephan Sprith 7 punktów. Dystrykt 3, Cailen Amnell 9 punktów, Jack Mull 5 punktów. Dystrykt 4, Ula Diaz 9 punktów, Zero Stengh 10 punktów. Dystrykt 5, Lexi Branson 7 punktów, Jackie Hamming 8 punktów, Dystrykt 6, Carmen lub Brookie Bouveta 9 punktów, Logan Megon 10 punktów. Dystrykt 7, Yuko Nekonashi 5 punktów, Max Ritchie 8 punktów. Dystrykt 8, Anastazja Wrisley 6 punktów, Brandon Foster 8 punktów. Dystrykt 9, Sandra Hunter 7 punktów, Lowe Martels 10 punktów. Dystrykt 10, Miley Rosenthal 7 punktów, Jason Glasssword 9 punktów. Dystrykt 11, Aaliyah Santiago 8 punktów, Aliee Mogg 6 punktów. Dystrykt 12, Madeline Whitter 8 punktów, Anthony Nortwood 9 punktów.
Moim trybutom nie poszło najgorzej.
-I co myślicie?- spytałam ich.
-Całkiem nieźle.- odpowiedziała Aalyah.
-A ty Aliee? Co uważasz?-spojrzałam na chłopaka.
-Mogło być lepiej.- odpowiedział.
Pov. Jackie Hamming (dystrykt 5) (pisze Zuzia)
Nawet nie wiem czemu ale nie miałem kompletnie problemu z zaśnięciem zaraz po zakończeniu wszystkich wywiadów, które jak na złość musiały się skończyć prawie że w nocy. Bo przecież co z tego że jestem z piątki i skończyłem w miarę wcześnie, mentor kazał mi zostać do końca żeby zobaczyć występy wszystkich. Nie musiałem mu chyba mówić że nie jestem zadowolony z tego pomysłu, mogą niechęć do zostanie w poczekalni widział chyba każdy. Tyle że pan Johnson jak bardzo to ignorował że nawet wywiercanie mu dziury w plecach nic nie dawało. Takim sposobem może i zobaczyłem wystąpienia wszystkich ale za to za nic się nie wyspałem, nawet jeśli padłem na łóżko niemal po samym dotarciu do pokoju. Serio nie rozumiem jak niektórzy, nie potrafią tutaj zasnąć, przecież nawet patrząc na naszą sytuację to choć na chwilę można się cieszyć tą całą pierwszą klasą. Co nie? Ciekawe czy tylko ja tak myślę czy znalazłby się ktoś jeszcze. Pewnie bym się spytał gdyby nie to że każdy patrzy tutaj na siebie wilkiem jakby już zaraz miał zabrzmieć sygnał do rzucenia się na siebie. Dodać do tego jeszcze trzeba tych wszystkich mentorów, większość pilnuje swoich trybutów jak oczka w głowie i nie dają się zbliżyć do kogoś kto nie jest z ich dystryktu. Nawet ci, którzy z wyglądu wydają się przyjemni nie dają z sobą pogadać. Tłumaczą to tym że pomagają tylko swoim chwilowym podopiecznym i wolą żeby nikt innych nie usłyszał tego co mówią, by przypadkiem nie wesprzeć innego dystryktu. Rozumiem ich ale trochę szkoda że nawet nie mogę tutaj z nikim pogadać. No może z Lexi albo moim mentorem ale oboje nie są chyba zbytnio do tego przekonani. No cóż, może podczas ćwiczeń uda mi się do kogoś podejść i zamienić chociaż parę słów, chyba wtedy nie będziemy pod takim nadzorem żeby nawet nie móc z sobą porozmawiać. Z jednej strony wyczekuję tych ćwiczeń żeby zobaczyć możliwości pozostałych ale z drugiej chce żeby one nie nadeszły...Żeby to wszystko nie nadeszło ale tak się nie da. Miałem powód żeby się tutaj znaleźć, wolę żeby to wszystko spotkało mnie niż mojego młodszego brata, może ja zginę ale on przeżyje. A może nawet jeszcze raz go zobaczę kiedy skoczy mi w ramiona po tym jak ogłoszą mnie zwycięzcą, szkoda że to tylko marzenie, którego prawdopodobnie nie będę umiał zrealizować. Zostaje mi tylko wierzyć że nie padnę zaraz po wystartowaniu, pewnie dlatego nie mam zamiaru pchać się do rogu. Pobiegnie tam każdy kto cokolwiek umie albo ci, których jedyna nadzieja jest w tym że przejmą coś w rogu. Także już widzę jakie wielkie mam szanse coś stamtąd zawinąć kiedy najlepsi, ci którzy całe życie się do tego przygotowywali, zajmą miejsce przy rogu. Jedyne na co mogę liczyć to dobra ocena z wywiadów, może się im spodobałem bo w sumie to wystąpienie w porównaniu do parady było dużo lepsze. No chociaż w moim mniemaniu było najlepszą częścią całych igrzysk, mogłem wystąpić przed wszystkimi i odpowiadać tak jak chciałem. Kiedy byłem na scenie miałem wrażenie że za kilka dni wcale nie czeka mnie wpuszczenie na arenę, a że spełniam swoje marzenia, występując przed takim tłumem, który patrzył na mnie z zaciekawieniem. Wiem że oni chcą tylko zobaczyć jak bardzo ucierpię na tej arenie, a ostatecznie moją śmierć ale przecież przez chwilę można o tym zapomnieć. Zacząć się ponownie uśmiechać i dogadać się ze sobą. Może przekonać wszystkich żeby walić te igrzyska i nie walczyć ale pomagać sobie przetrwać zanim nas nie wypuszczą. Jednak już widzę jak każdy zgadza się na ten pomysł, te sarkastyczne odpowiedzi że są jak najbardziej za albo kompletne wyśmianie mnie. Może parę osób by mnie poparło ale reszta by nie chciała się narażać organizatorom lub mają wielką chęć na wygraną i nie będą chcieli oszczędzić nikogo. Nie wiem nawet czy jeszcze opłaca mi się o tym myśleć, lepiej wreszcie wstanę z tego łóżka i przebiorę się bo patrząc na zegarek to za trzy godziny ogłoszenie wyników, po czym wysłanie do sali ćwiczeń. Muszę przejść do czynów, co chyba dla mnie nie powinno być problemem ale z tej perspektywy myśli się inaczej i chyba teraz nawet ja mógłbym zostać jakimś poetą z swoimi przemyśleniami. Jednak czas z tym skończyć! Uderzyłem się w policzki żeby przywrócić siebie do rozsądku i wreszcie ruszyć dupę. Ubrania jak zawsze miałem przygotowane na fotelu, dbają o nasz wizerunek nie ma co. Nawet próbują dogodzić naszemu stylowi...Tylko że te próby im nie wychodzą. Te miliony dodatków niezbyt mu się uśmiechają. Nawet nie wiem jak mam to założyć! Powinni dawać do tego jakąś instrukcję, a nie położą ci i radź sobie sam. Jakoś sobie z tym poradziłem, określenie że byłem z siebie dumny że to rozpracowałem to za mało. Kiedy tylko wyszedłem z pokoju zobaczyłem że nie idę sam, w tym samym czasie przez drzwi obok wychodziła Lexi, dziewczyna z mojego dystryktu. Przez całą drogę do obejrzenia wyników, starałem się ciągnąć z nią jakąś rozmowę i w sumie nie mogę powiedzieć że mi się nie udawało. Jak się postarać to i z nią idzie pogadać, szkoda tylko że nie była taka chętna. Widać było że jej myśli krążyły wokół czegoś innego, pewnie wyników. Widziałem jej wystąpienie i sądzę że nie ma się czym martwić, na pewno spodobała się sponsorom i ktoś będzie ją wspierał. Mam nadzieję że ja też źle nie wypadłem, mogło im się spodobać moje zachowanie, nie wyglądałem w ogólne na zestresowanego tylko wręcz przeciwnie cieszyłem się z tego że znajdowałem się przed kamerami. Nadejdzie chwila prawdy, już widzę tą swoją niecierpliwość jak na swoją ocenę będę musiał przeczekać osiem albo dziewięć osób.
Pov. Xiaru Mers (dystrykt 1) (pisze Zuzia)
Nie rozumiałem czemu wszyscy tak stresują się wynikami, przecież już na pierwszy rzut oka widać kto nadaje się na wejście na arenę, a kto zginie od razu po zagrzmieniu rogu. Nie chciałbym kogoś tutaj wytykać ale sam długiego życia nie wróżę paru osobą. Jednak o większości się przekonam na ćwiczeniach indywidualnych, pewnie uda mi się podejrzeć tam kilka osób. Może się okazać że ci co z wyglądu wydają się być nieudacznikami, mogą mieć całkiem niezłe umiejętności. Jednak za nic nie zamierzam dać komuś być lepszym ode mnie, nie po to trenowałem od dziecka. Gdybym teraz sobie odpuścił to nie mógłbym spojrzeć sobie w oczy, że kiedy treningi by się przydały, to ja je olałem, twierdząc że i tak potrafię wystarczająco dużo. Nie raz słyszałem jak ci specjalnie przygotowywani umierali bo znalazł się ktoś lepszy od nich. Zdaję sobie sprawę że na swojej drodze mogę znaleźć kogoś silniejszego od siebie, w końcu nie jestem jakimś bogiem. Dlatego chcę podpatrzyć na ćwiczeniach niemal każdego żeby wiedzieć czego się przy kim spodziewać, znajomość specjalizacji innych może okazać się kluczowa. Tylko żeby to zrobić, najpierw musza ogłosić te cholerne wyniki. Niby jestem z pierwszego dystryktu, a i tak muszę czekać nie wiadomo ile. Już współczuję tym z dwunastki bo jeśli ja oraz Cassidy tyle czekamy, to oni będą czekać do wieczora. A niby taka technologia ale ludzi to lenie i nie potrafią wypełnić swoich obowiązków. Chociaż mam też inną teorię...Po prostu bawi ich nasza irytacja, co chyba jest bardziej prawdopodobne. Już zaczynają się nami bawić jak tylko mogą. Skąd takie stwierdzenia, skoro jestem tutaj dopiero od kilku dni? Wystarczyło parę słów pani Luther i już wiesz że ludzie z kapitolu to ludzie najgorszego pokroju. Przecież kogo innego by bawiła taka rzeź? No oczywiście że ich, w końcu nikt z tu obecnych nie skacze z radości. Jedyne co można zauważyć do chytrze uśmieszki, niektórych mentorów, pewnie już ostrzą sobie ząbki na wygraną ich dystryktu. Z resztą moja mentorka zalicza się do tego grona, ona nie liczy na nas, ona żąda żeby, któreś z nas wygrało. Mówiła że nic ją nie obchodzi czy będę to ja czy Cassidy, ważne żeby któreś z nas przyniosło chwałę jedynce. Jak to tłumaczyła albo raczej nakręcała się kiedy mówiła o tym jaka odpowiedzialność ciągnie się z byciem trybutem pierwszego dystryktu. Ta, zamiast rad musieliśmy słuchać jak to ona wyzywa tych, którzy byli z jedynki, a nie dali rady wygrać. Jak to mówiła jaką hańbą pokryje się nasz dystrykt kiedy po raz kolejny wygra jakiś inny, a my skończymy wąchając kwiatki od spodu. Nawet nie dało rady u jej nie słuchać bo od razu dostawałeś od niej po głowie, z takim wzrokiem, że odróżnia czy jej ktoś słucha czy nie to nie dziwię się że wygrała swoje igrzyska. Może to wszystko miało na celu zmotywowanie nas ale coś chyba nie wyszło bo jakby nie zauważyła nałożyła na nas swoje żądania i puściła nas na pożarcie sponsorom. Przyznam że gdybym jednak trafił na arenę z panią Angelicą to żeby się na niej odegrać, stałaby się moim pierwszym celem. Co z tego że ma już doświadczenie, też nie jestem byle kim, no i nie bałbym się jej w żadnym stopniu, a to już początek sukcesu. Zawsze byłem chwalony za swoją odwagę, więc też nie mam żadnych obaw przed rozpoczęciem, może jedynie takie że te dzieciaki zginął tuż po starcie. Byłem w trakcie rozmyślań kiedy to zabrzmiał dzwonek sygnalizujący że zaczynają ogłaszać wyniki, wraz z Mazer spojrzeliśmy na ekran, w końcu będziemy pierwsi. No znaczy ona pierwsza bo to jej zdjęcie pojawiło się pierwsze, chyba chcieli zbudować jakieś napięcie czy coś bo przez jakiś czas wynik z wywiadów się nie wyświetlał. Słyszałem jak zaczęła stukać paznokciami o drewienko w kanapie, na której siedzimy, kiedy to wynik nie pokazywał się jakiś już czas. Już coś zaczynało się pojawiać, więc nadal patrzyliśmy w ekran plazmy ale jak na złość zamiast wyniku obok pojawiło się moje zdjęcie. Oni robią sobie z nas jaja. Oj, jak oni uwielbiają wkurzać każdego z trybutów. Po niecałej minucie powiedzieliśmy się dlaczego nasze zdjęcia pojawiły się razem, mieliśmy ten sam wynik - 8/10. Ten cały kapitol serio ma coś z głową skoro zabrali nam dwa punkty, przecież oboje pokazaliśmy się na scenie bezbłędnie. Widać nie tylko ja byłem nie zadowolony z wyniku bo usłyszałem jak moja towarzyszka prycha pod nosem oraz klnie tak że da się zrozumieć tylko kilka słów. "Cassidy? Wiesz że możesz mamrotać co chcesz, a oni wyników nie zmienią?". Może chociaż teraz będzie łatwiej wyciągnąć z niej parę słów jak już sama zaczęła, kit z tym że sama do siebie, a nie do mnie. Odwróciła się w moją stronę, a w jej oczach dało się zobaczyć złość oraz pogardę. "Nie dość że każdy i tak tutaj jest zjebany to i ty się mnie czepiasz". Po głosie dało się stwierdzić że jedyne czego ode mnie chce to zamknięcia się. Niby mogłem odpuścić ale przecież jesteśmy z jednego dystryktu, przydałoby się jakoś dogadać, chociaż na jakiś czas. Wziąłem pilot do ręki i wyłączyłem plazmę, na której ekranie właśnie pojawiły się wyniki drugiego dystryktu - Sophie Shugar 7/10 oraz Stephan Sprith 6/10. Zrobiłem to tylko dlatego żeby nie mogła mówić że przeszkadzam jej oglądać, jak nie ma już czego. "Słuchaj, widzę że nie jesteś chętna do jakichkolwiek rozmów ale jesteśmy w jednym dystrykcie i przydałoby się dogadać". Nadal tylko patrzyła się na mnie i chyba pozwoliła mi mówić dalej albo mnie zlała i robiła to dla pozorów, jednak kontynuowałem. "Dobrze wiesz że Luther oczekuje wygranej od pierwszego dystryktu, czyli od jednego z nas. Nie łatwiej będzie razem rozprawić się z resztą i dopiero potem ze sobą? Tak zapewnimy wygraną jedynce". Powiedziałem do niej swoją propozycję, szczerze to nie spodziewam się od niej pozytywnego odzewu ale zawsze warto do z siebie wyrzucić. Na początku chciała mnie chyba wyśmiać ale albo się powstrzymała albo zaczęła rozumieć moją ideę i sama zaczęła myśleć nad sojuszem. "Zaznaczam że nie mam zamiaru się ciebie słuchać, a zaraz po posłaniu w diabli innych, zrobię to samo z tobą". Czy ona wszystko musi mówić jakby była jakąś zdradziecką żmiją? Ważne że się zgodziła i teraz będę miał może sposób z narzekaniami mentorki. "Planowałem zrobić to samo". Lekko się uśmiechnąłem i podałem jej dłoń do zatwierdzenia naszego porozumienia. Uścisnęła moją dłoń, po czym wstała i machnęła ręką chyba na pożegnanie. Cóż, jeszcze dziś pod wieczór wyślą nas do sali ćwiczeń, też może będę się zbierać ale najpierw. Włączyłem znowu telewizor, pojawiały się wyniku osób z szóstki - Carmen/Brookie Bouveta 7/10 oraz Logan Megon 4/10, o ten musiał im czymś podpaść albo wręcz przeciwnie być za spokojnym jak dla żądnych krwi sponsorów.
Pov. Logan Megon (dystrykt 6) (pisze Zuzia)
Dopiero kilka minut przed piętnastą skończyli pokazywać wyniki z wywiadów, niby zaczęli o dwunastej i zajęło im to trzy godziny ale to tylko dlatego że rozgadywali się tam jak nie wiem. Widać że im się nie spieszyło bo gdyby tak było to zmieściliby się w dziesięciu minutach i dobrze by to wyglądało ale oczywiście musieli zrobić z tego jakieś wielkie przedstawienie. Tym samym zabrali nam czas na przygotowanie się do wejścia na salę ćwiczeń, przecież przyda się znać oceny innych żeby wiedzieć kto będzie miał spore wsparcie sponsorów. Tak, więc zmarnowałem trzy godziny że poznać kilka cyferek, po prostu lepiej tego czasu wykorzystać nie mogłem. Jedynym pozytywnym aspektem w tym jest to że zapamiętałem wszystkie i będę wiedzieć przy kim mogą się pojawiać jakieś paczki, może uda mi się kilka z nich ukraść zanim trafią do odpowiedniej osoby. W końcu na własne wsparcie chyba nie mam co liczyć bo tym psychicznym ludziom marzą się trybuci, którzy będą się na siebie rzucać w każdej możliwej chwili, a nie tacy jak ja, którzy wolą zachowywać spokój i zanim nie nadejdzie odpowiednia chwila, chowających się w cieniu. Nie wiem jak bardzo wybredni muszą być ci sponsorzy że nikt nie dostał 10/10, chociaż trochę dziewiątek się trafiło, tak samo jak dwójek i trójek. Wiem już chociaż przy kim będzie można coś zwędzić ale jaka będzie tego trudność to przekonam się na ćwiczeniach. Przecież ci tak bardzo pewni siebie nie mogą być kompletnymi nieudacznikami, większość to na pewno trudni przeciwnicy ale jakby się postarać to wszystko można. Jak przemyślę sposób zbliżenia się do nich na spokojnie to na pewno dam radę osiągnąć swój cel. W końcu nawet najsilniejsi mają swoje słabe punkty, w które można uderzyć kiedy wystarczająco dobrze się wszystko przemyśli, a do takich rzeczy potrzeba spokoju oraz inteligencji, czyli czegoś czego mam pod dostatkiem. Mam jeszcze trochę czasu przed przyjściem tego narwańca, inaczej mówiąc mojego mentora i zabrania mnie oraz Carmen na ćwiczenia. Wstałem z fotelu obitego prawdziwą lwią skórą, aż się zastanawiam jakim cudem te zwierzęta jeszcze żyją ale pewnie są do tego specjalnie hodowane. Wyrwałem kartkę z jakiegoś notesu i chwyciłem długopis w dłoń, co jak co ale jak już mogę to wolę sobie wszystko rozpisać. Dystrykt 1: Cassidy Mazer i Xiaru Mers - 8/10, można się u nich spodziewać jakiś podarunków ale jedynka ma swój respekt, więc na pewno będę musiał w ich przypadku uważać, szczególnie jeśli będą ze sobą współpracować. Dystrykt 2: Sophie Shugar - 7/10 oraz Stephan Sprith - 6/10, możliwe że coś tam od kogoś dostaną ale wątpię żeby były to aż tak bardzo przydatne rzeczy, jednak może się opłacać ich obserwować. Dystrykt 3: Cailen Amnell - 9/10 oraz Jack Mull - 5/10, dziewczyna musiała im się spodobać, jak oglądałem jej występ to się nie dziwię że wpasowała się w ich gust. Trójka mino początkowego numeru, wcale takiej świetnej opinii nie ma, więc można za nią chodzić...A chłopak? Przeciętny, wątpię żeby było warto go śledzić. Dystrykt 4: Ula Diaz - 8/10 oraz Zero Stengh 6/10, pamiętam że oboje na wywiadach niczym się nie przejmowali, tylko że ta dziewczyna traktowała to jak zwyczajną rozmowę, a ten chłopak...Powiedział może z cztery słowa ale taki wynik pewnie dała mu postawa. Możliwe że coś będzie z ich obserwacji, szczególnie że silnych sojuszy się po nich nie spodziewam, więc robota może być łatwa. Dystrykt 5: Lexi Branson - 9/10 oraz Jackie Hamming - 7/10, oboje wydawali się otwarci ale pamiętam że dziewczyna poszalała z mocnymi słowami, kuszące żeby być gdzieś w jej pobliżu ale także niebezpieczne...O nim nawet nie mówię, mogę stwierdzić że będzie też się chował jak ja, a więc śledzenie go nie ma sensu. Dystrykt 6: u nas to wiadomo, sam siebie przecież okradać nie będę. A Carmen? Nie wydaje mi się że pomimo swojego wyniku została ulubienicą. Dystrykt 7: Yuko Nekonashi - 5/10 oraz Max Ritchie - 9/10, tutaj widziałem jak chłopak był bliski dostania dziesiątki ale musieli się go o coś czepić, jednak siebie sponsorów było za nim, więc będzie dobrym celem; A dziewczyna? Chociaż próbowała być zabawna to widziałem że była podobna do mnie, może się zgadamy. Dystrykt 8:...Nie zdążyłem dalej napisać bo usłyszałem otwieranie drzwi, wiedziałem że to już czas, więc schowałem kartkę z tym co napisałem, a kiedy tylko się odwróciłem zobaczyłem mojego mentora, stojącego w drzwiach. Nietypowo ale jeszcze nie wyglądał na wkurzonego, w czym to jeszcze to słowo klucz bo ten facet to istna bomba, która może w każdej chwili wybuchnąć. Za drzwiami czekała już także Carmen albo Brookie, trzeba było trochę za nią popatrzeć żeby sprawdzić, którą osobą jest w danej chwili ale szybko stwierdziłem że teraz mamy do czynienia z Carmen. Oboje woleliśmy się nie odzywać bo wiedzieliśmy że jakiekolwiek słowo, nawet jeśli przemyślane może zdenerwować Astor'a. Coś nam się mentor nie trafił, kompletnie się nie trafił i jak tutaj dostać od niego jakiekolwiek porządne rady, kiedy on kazałby nam się rzucić na pierwszą lepszą osobę, tak dla zabawy. Po kilku minutach drogi wsiedliśmy do jakiegoś samochodu, który szybko przewiózł nas na drugi koniec Kapilotu gdzie miały odbyć się ćwiczenia indywidualne. To na co czekałem, będę mógł sprawdzić umiejętności innych, sam raczej tylko będę sprawiał wrażenie ćwiczącego, żeby tak naprawdę obserwować całą resztę, a szczególnie tych co dostali dziewiątki albo zaintrygowali mnie swoimi wywiadami. Noirceur nie wysiadł z nami tylko postał w tym wypasionym samochodzie i zadowolony sobie odjechał, kiedy my staliśmy przed wejściem, coraz bliżej pójścia na śmierć. Ruszyliśmy do środka ale szybko się rozdzieliliśmy bo oczywiście dziewczyny i chłopacy mieli oddzielne szatnie, w których już były nasze stroje do ćwiczeń. Nie ma co dużo mówić o moim, najważniejsze że zadbali o wygodę i nic nie będzie mnie gryzło w trakcie. Wyszedłem z szatni, zobaczyłem że kilka osób było już tu przede mną i już zaczynali swoje ćwiczenia. Powoli zacząłem iść przed siebie tak żeby szczególnie nie zwracać na siebie uwagi, cały czas rozglądałem się dyskretnie dokoła żeby sprawić jak komu idzie. Widziałem jak jakiś chłopak chyba z dwunastki rzuca sztyletami to tarczy, zamiast strzelać z łuku, który był obok, więc wcześniej musiał z niego strzelać bo widać też ślady po wbiciach strzał. Albo zrobił to specjalnie albo przez przypadek ale sztylet przeleciał koło tarczy i poleciał dalej w chłopaka z czwórki, którego zapamiętałem z jego małomówności. Na początku nawet nie zauważał rzuconego przedmiotu...Czyżby miał słaby wzrok? Uznam że go nie widział bo dalej robił akrobacje, jednak kiedy ostrze było ze dwa metry przed nim, wydawało się że dopiero teraz zauważył i złapał je w dwa palce jednej ręki, tuż przed swoją twarzą. Puścił go na podłogę i wrócił do przerwanej czynności, tak samo jak ten z dwunastki. Dopiero co przyszedłem, a już mam podejrzenia że jeden z moim konkurentów ma bardzo słaby wzrok, co może być na moja korzyść. Poszedłem dalej i nadal obserwowałem ćwiczących, ja natomiast wolałem przećwiczyć co innego. Znalazłem się przy stoliku z farbami, gdzie można było ćwiczyć kamuflaż, coś co na pewno mi się przyda. Kiedy już miałem bardzo dobrze pomalowaną rękę dołączył do mnie ten dzieciak z jedenastki...Cóż, może dla niego to najlepsze wyjście.
Pov. Stephan Sprith (dystrykt 2) (pisze Zuzia)
Na ćwiczenia mamy przeznaczone trzy dni...Czyli do zaprezentowania umiejętności przed Kapitolem zostało na jeszcze tylko dziś i jutro. Z początku te trzy dni wydają się kupą czasu, a kiedy nadchodzi już drugi dzień to już widzisz przed sobą koniec. Nie żeby było to coś, aż tak bardzo złego, w końcu nim szybciej będę miał to za sobą, tym chyba lepiej. Szczerze to wolę już pokazać tym wszystkim oceniającym co potrafię, zamiast siedzieć tutaj. Może jest to dobry moment żeby podpatrzyć jak inni walczą i czego się po nich spodziewać oraz samemu się rozgrzać ale te w większości mordercze spojrzenia, nie przekonują do siebie. Jednak gdybym miał wybierać pomiędzy tym miejscem, a areną bez mrugnięcia okiem bym tu został. Przecież prędzej czy później zawsze się z każdym jakoś dogadasz, a tam tylko i wyłącznie zabij albo zgiń. Nie ukrywam że patrząc, co po niektórych to widzę z nich łatwe cele bo nie wyglądają na morderców...Za to niektórzy wręcz przeciwnie. I właśnie kiedy tylko o tym pomyślałem przede mną przeszły dwie walczące osoby, w tym jedna się cofała przez co się przemieszczały. Tak między innymi to właśnie Aaliyah oraz Annie mniej-więcej zaliczam do tych osób, które rzucą się na najbliższego wroga, żeby nie na mnie. Jeśli mam zdobyć przewagę to tylko dzięki moim unikom albo ukryciu się oraz czekaniu z zasadzką na moją ofiarę. Dziwnie to brzmi, jakbym miał zabić zwierzę, a nie człowieka. Może tak właśnie ma być? Zabić żeby przetrwać, jak zwierzęta. Oto co robią Igrzyska Śmierci z ludźmi, jednak żeby je wygrać taka jest powinność. Nie mogę patrzyć na innych z litością i darować im życie bo pod koniec mogę przez to skończyć martwy. Chociaż nie pogardziłbym jakiś silniejszym sojuszem na krótszy okres czasu bo jak wiadomo do końca nie warto się z nikim trzymać, przez to że ludzie z Kapitolu i tak nas zmuszą do zabicia nawet przyjaciół. Z natury zawsze byłem optymistą ale teraz już widzę tą optymistyczną wersję śmierci nas wszystkich. Nie ma co, jak myślisz o takich rzeczach dwa-trzy dni przed wpuszczeniem na arenę to musisz się coś z głową albo to te przygotowania tak na mnie działają. Może dlatego, że żeby jakoś się tutaj z kimś dogadać trzeba z nim zawalczyć, a znając swoje możliwości to już na ćwiczeniach mogę nieźle oberwać bo niestety moją specjalnością są uniki. W bezpośredniej walce jakie tutaj są wiele komuś nie zrobię, mam nadzieję że teren areny mi dopasuje do zwabiania ludzi w pułapki...Już nawet mam na oku paru takich, których nie byłoby aż tak ciężko tam zaciągnąć. Wcześniej nigdy nie myślałem że będę tak swobodnie myślał o czyimś zabójstwie ale teraz nie ma to takiego wielkiego znaczenia, pewnie każdy nie ma już takich oporów przed splamieniem sobie rąk. Może znajdą się wśród nas jeszcze jacyś pacyfiści, którzy za wszelką cenę będę starali się tylko przeżyć i nikogo nie zabić ale z takim podejściem nie pociągnął długo. Trzeba sobie zdać sprawę, że te igrzyska zostały też wymyślone żeby zaspokoić sadystów i zawieszenie na siebie broni nie będzie tolerowane, ja już się z tym pogodziłem, co więcej jestem pewien że już przy pierwszej osobie na jaką trafię nie będę się wahał. A żebym miał szanse, to nie może się odbyć przy rogu bo tam tylko walka w zwarciu zapewni ci przetrwanie, czyli to nie dla mnie. Muszę jak najszybciej odbiec od tego całego zbiorowiska żeby nawet nie widzieli gdzie biegnę. A na ten moment, wreszcie mógłbym zacząć poważniejsze ćwiczenia na dziś...A może w między czasie dogadać się z kimś. Przecież jeśli wyjdę na arenę całkowicie sam to początek może być dla mnie trudny, z chwili kiedy reszta trybutów zacznie swoje polowania, przyda mi się pomoc. Tylko kto byłby odpowiednim wyborem? Żeby nie był nieudacznikiem i tylko kulą u mojej nogi ale żebym też ja nie stał się kimś takim dla tej osoby. Wybór trudny bo pomimo że dwadzieścia cztery osoby wydają się dużą liczbą to znalezienie sojusznika nie jest łatwe. Od jakiegoś czasu rozciągam się na drągu do ćwiczeń, zwykłe utrzymywanie się na nim na rękach, przy czym ruchy nogami, które powinny zburzyć moją równowagę ale dzięki wyćwiczeniu udaje mi się ją zatrzymać. Kilka obrotów na drągu też nie są jakimś wyzwaniem, raczej skupiam się na tym żeby wyobrazić sobie że robię to na gałęzi jak to może być już na arenie. Jednak w między czasie moje myśli zajmuje także obserwacja innych ćwiczących. W jakim celu? Poszukuję sojusznika, przemyślałem to sobie i chyba spróbuję z...Lexi Branson chyba tak się nazywała ta dziewczyna. Nie ma aż tak bardzo przewyższających mnie umiejętności ale jest ode mnie zdecydowanie lepsza w walce w zwarciu co będzie dla mnie kluczowe. Na spokojnie zeskakuję z drążka, żeby do niej dotrzeć muszę przejść przez prawie całą salę, przez co prawie obrywam strzałą w głowę kiedy przechodzę przed tarczą do ćwiczeń. Jakie szczęście, że dzięki akrobacji mój refleks nie jest taki zły. Nim bliżej niej jestem widzę jak dziewczyna ćwiczy ciosy niepasującą do jej dystryktu bronią. Myślałem że trójząb jest szczególnie lubianą bronią wśród czwartego dystryktu ale ona go używa choć pochodzi z piątki. Może chce tym nas zmylić? Ale kiedy z bliska widzę jej ruchy, zaczynam w to wątpić, nie może być w tym taka amatorką. Może gdyby tego nie pokazała to miała by asa w rękawie ale postanowiła z nim ćwiczyć, więc będzie się po niej można spodziewać używania takiej broni. Podchodzę do niej kiedy jest do mnie odwrócona, a przez moje miękkie i ciche kroki chyba mnie nie usłyszała bo gdy dotknąłem jej ramienia, żeby zwrócić jej uwagę, gwałtownie się odwróciła gotowa do ataku. "Ale spokojnie, okej? Chciałem tylko zagadać, a nie zrobić ci cokolwiek". Próbuję jej przemówić do rozsądku, że nie jestem tutaj w wrogich zamiarach, a ta wyglądała jakby się nad czymś zastanawiała. "W takim razie czego chcesz, jeśli nie walki? Inni często je robią, nawet ja wczoraj walczyłam z dziewczyną z trójki ale ciebie jeszcze nie widziałam w starciu z kimś. Czyżbyś zmienił zdanie?" Ona myśli że chcę spróbować z nią zawalczyć? I tak oto mój plan na wstępie nie wypalił ale zaraz na jego miejsce wskoczył drugi. To żebym z nią stoczył małą bójkę, nie jest złym pomysłem, może w trakcie będzie bardziej na mnie skupiona dzięki czemu mnie posłucha. "Przejrzałaś mnie". I od tego właśnie zaczęła się nasza walka, nawet nie czekała żeby zadać atak trzymaną przez siebie bronią. Niestety nie trafiła bo korzystając z tego że uniki to moja specjalność bez problemu odskoczyłem. Jeszcze kilka razy próbowała mnie zaatakować ale z czasem spostrzegła że to nie ma sensu, więc odrzuciła trójząb, który może i był śmiercionośną bronią ale zdecydowanie jedną z wolniejszych, czyli nie skuteczną na mnie. Przerzuciła się na zwykłe pięści, przez co zyskała na szybkości i mobilności, muszę przyznać że walka z kimś, przed kogo atakami mam wyzwanie unikać jest bardzo ciekawa. Nawet jeśli szybki, każdy jej cios został przeze mnie uniknięty i chyba trochę jej to się nie podobało, kiedy ja miałem lekki uśmiech na twarzy. "Masz zamiar tylko uciekać?" Nie, właśnie to żebyś się odezwała było tego zamiarem. W tym momencie wreszcie postanowiłem się do niej zbliżyć. Zrobiłem coś w stylu gwiazdy po przekątnej, dzięki czemu byłem przy jej odsłoniętym boku i zaraz potem prawie ją uderzyłem, gdyby się nie zorientowała i w porę nie odskoczyła."Wybacz, tak trochę się zamyśliłem na pewną rzeczą". Starałem się trzymać blisko niej żeby znowu nie pomyślała że tylko uciekam i się nie znudziła. "Hmm? Zdradzisz o czym? Czy zamienimy się rolami i będzie typową dziewczyną z tekstem 'domyśl się'?" No, proszę Lexi ma trochę gadanego, już widzę że gdyby się zgodziła to na arenie się nie będę nudził bo zawsze umili mi czas jakimś tekstem. "Może? Oczywiście że nie, będę typowym facetem i powiem prosto z mostu. Co powiesz na sojusz?" Nie wyglądała na przejętą ale może to dlatego że nadal byliśmy w środku walki i bardziej skupiała się na niej, niż na pokazywaniu swoich myśli. Długo nie odpowiadała, więc domyśliłem się że musi to sobie przemyśleć, a tym czasem chce dokończyć to co zaczęliśmy. Wymieniając z nią ciosy i uniki, zauważyłem że z chęcią walczyłbym z nią przy boku. Ostatecznie po kilku minutach postanowiłem to przerwać. Odskoczyłem na sporą odległość od niej i szybko wspiąłem się po linie, przez co dziewczyna została na dole. "Jak zdobędziesz podobną liczbę punktów do mnie, może się zgodzę". Powiedziała na odchodne, jakoś nie chciało mi się schodzić z liny, miałem z niej dobry widok na to jak odchodzi. Podobny wynik? Da się załatwić, tylko trzeba pomyśleć i przećwiczyć dokładnie to co chcę im pokazać.
Pov. Ula Diaz (dystrykt 4) (pisze Maja)
Wywiady poszły mi zadziwiająco dobrze. Nie zrobiłam z siebie idiotki i umiałam w miarę sensownie odpowiedzieć na pytania. Następne trzy dni spędziłam na szkoleniu swoich umiejętności. Chciałam się popisać przed innymi, żeby chcieli mnie jako sojuszniczkę. Udało mi się. Ucieszył mnie widok zszokowanych min Alieego Mogga, Miley Rosenthal i Anthoniego Nortwooda, gdy z zamkniętymi oczami trzy razy z rzędu trafiłam w sam środek tarczy z łuku. Ostatnio tak sobie myślę, że mimo iż jakieś szanse na zwycięstwo mam, to lepiej by było gdybym zginęła. Najlepiej ratując jakiegoś dwunasto czy trzynastolatka. Za taką rzecz zostałabym zapamiętana. A jeśli wygram zostanę mentorką. Gdy będą ginąć moi podopieczni wyrwa w moim sercu będzie się powiększać. A nie chce tego. Na ćwiczeniach przyglądałam się innym. Sandra Hunter, Yuko Nekonashi i Aliee Mogg to osoby za które mogłabym zginąć. Na arenie postaram się im pomóc, lecz nie chcę być z nimi w sojuszu. Za sojuszników wolałabym typowych zawodowców, żeby gdy będą spać mieć możliwość wyeliminowania ich. W ten sposób zwiększę szanse swoje i młodszych trybutów.
-Ula! Za chwilę ogłoszenie wyników z ocen indywidualnych!- nagle usłyszałam głos mojej mentorki Evie Queen, dochodzący zza drzwi do mojego pokoju.
-Już idę!- powiedziałam.
Wstałam z łóżka, na którym dotychczas siedziałam i skierowałam się w stronę salonu. Tam na kanapie czekali już Zero Stengh i mój stylista. Usiadłam pomiędzy nimi i skierowałam wzrok na telewizor.
-Witajcie mieszkańcy Kapitolu i całego Panem- wykrzyknął prowadzący programu- Już dzisiaj zostaną ogłoszone wyniki z indywidualnych pokazów tegorocznych trybutów!
Dystrykt 1, nasza Cassidy Mazer otrzymała 9 punktów, Xiaru Mers 8 punktów. Dystrykt 2, Sophie Shugar 5 punktów, Stephan Sprith 7 punktów. Dystrykt 3, Cailen Amnell 9 punktów, Jack Mull 5 punktów. Dystrykt 4, Ula Diaz 9 punktów, Zero Stengh 10 punktów. Dystrykt 5, Lexi Branson 7 punktów, Jackie Hamming 8 punktów, Dystrykt 6, Carmen lub Brookie Bouveta 9 punktów, Logan Megon 10 punktów. Dystrykt 7, Yuko Nekonashi 5 punktów, Max Ritchie 8 punktów. Dystrykt 8, Anastazja Wrisley 6 punktów, Brandon Foster 8 punktów. Dystrykt 9, Sandra Hunter 7 punktów, Lowe Martels 10 punktów. Dystrykt 10, Miley Rosenthal 7 punktów, Jason Glasssword 9 punktów. Dystrykt 11, Aaliyah Santiago 8 punktów, Aliee Mogg 6 punktów. Dystrykt 12, Madeline Whitter 8 punktów, Anthony Nortwood 9 punktów.
Naprawdę? Mam 9 punktów na 10 możliwych? Trochę zbyt wysoko mnie ocenili. Nie to co na wywiadach. Tam dostałam 8/10 punktów. Zgadzam się z tym całkowicie. Poszło mi dobrze, ale nie najlepiej ze wszystkich. Po ocenach innych mogę się spodziewać konkurencji. Wiem, że muszę uważać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro